"Człowiek jest dobry, mądry, spokojny, ufny w swój rozum, w myśl niepodległą, głodu, powietrza, ognia i wojny nie chce i stawia cegłę za cegłą" - takie właśnie przesłanie zawiera w sobie najważniejsza księga europejskiego kręgu kulturowego. Dlaczego akurat ona jest tą księgą, która wywołuje najwięcej emocji i która sprawia, że ludzie mogą poczuć się w jakiś sposób połączeni ze sobą? Najprawdopodobniej dlatego, że opowiada o człowieku, którego najważniejszymi cechami są miłość, odwaga i niezłomność. Ta biblijna wiara w człowieka jest motywem w literaturze wszystkich czasów.

Biblia nie jest zwykłą książką, która można znać lub tez nie, którą można lekceważyć lub też nie. Biblia jest nazywana w różny sposób, ale najczęściej zdarzającymi się określeniami są takie oto: jest tekstem natchnionym, świętym. Ten autorytet wynika przede wszystkim stąd, że wyznawcy wszystkich religii, które opierają swoją wiarę na Biblii właśnie uważają, że nie napisał jej człowiek, żaden człowiek nie mógłby napisać takiego dzieła-ci, którzy wierzą w świętość Biblii wyznają tę wiarę, ponieważ dla niech pewne jest, że to słowa Boga a ludzie byli jedynie przekaźnikami, oni jedynie trzymali pióra - jak byśmy dziś powiedzieli a wtedy inne przyrządy do pisania. Nikt, nawet ci, którzy są innych wyznań niż chrześcijaństwo, judaizm czy islam (wszystkie te religie opierają się na przynajmniej jednej księdze - Starym lub Nowym Testamencie) są zafascynowani sposobem, w który Biblia obrazuje wszystkie opisywane historie - jest wyjątkowo fascynujący i zmysłowy, takich opisów jak te nie ma właściwie nigdzie. Dzięki tej atrakcyjności obrazów i metafor Biblia jest najbardziej inspirującym dziełem ludzkim w historii świata. Właściwie nawet trudno uwolnić się od tego dziedzictwa, tak silnie wrosło w nasza kulturę, jej fundamentem, którego w żaden sposób nie możemy się wyprzeć, bo to przypominałoby próbę wyrwania korzenia swojej duszy. Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak głęboko tkwią w nas reminiscencje biblijne i jak często posługujemy się biblizmami w języku i nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Jeśli bowiem weźmiemy na warsztat najważniejszy dla wszystkich ludzi temat, czyli miłość, to nie sposób uciec od "Pieśni nad Pieśniami", która pochodzi ze Starego Testamentu i jest bez wątpienia - najdoskonalszą pieśnią miłosną pod słońcem. Dowodem na żywotność tej pieśni to, że pewna młoda i bardzo popularna piosenkarka niemiecka, zaśpiewała ją leżąc w wannie - tak wyglądał wideoklip. Jednym słowem była to niedwuznaczna propozycja seksualna i opis - pochwalny zresztą - miłości cielesnej... Nikt pewnie by o tym nie pomyślał, przecież religia zakazuje gloryfikacji ciała, ale tu w tym jednym miejscu nie ma miejsca na z najmniejszą pruderię - to właśnie miłość i nie ma najmniejszego powodu do wstydu. Przecież nawet słowa Chrystusa, na podstawie których powstała religia chrześcijańska i katolicka, która najostrzej traktuje sprawy ciała , niosą w sobie następujący komunikat: kochajcie się. Co złego jest w tym, że ludzie darzą siebie uczuciem i chcą dawać temu uczuciu wyraz? Nic i wydaje się, że Chrystus wiedział, że to najpiękniejsze uczucie pod słońcem. Miłość to słowo - klucz do Nowego Testamentu. Jeśli ktoś nie kocha, nie może tym samym być chrześcijaninem. Chrześcijanin to jest ten, który kocha. A miłość przejawia się we wszystkich dziedzinach życia. Sam Chrystus pokazał, co to znaczy naprawdę kochać - to znaczy tyle, co zapomnieć o sobie. Jego śmierć na krzyżu pokazała, że można całkowicie zapomnieć o sobie - ale nie dlatego, że ktoś jest wariatem, ale dlatego, że miał w sobie wystarczająco dużo siły, żeby mogło być tak dalej.

W Nowym Testamencie właściwie to, o czym teraz mówię widać najlepiej - Stary Testament jest jednak księgą ciemną, która nie tchnie takim optymizmem, taką ufnością i światłem, jak cztery Ewangelie. Wszystkie przypowieści, które można tam znaleźć są wyrazem wiary w ludzi - nie ma silniejszych stworzeń na ziemi; nikt właściwie nawet nie wiemy, jak silnym może być każdy z nas. Nikt tak naprawdę nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, na jak wiele nas stać - dopóki się nie zbliżamy do działania. Ważne jest tylko to, żeby wiedzieć, że nasze możliwości są nieograniczone - jeśli tylko opieramy się na miłości, a miłość jest zawsze dobra.

Najbardziej budującym przykładem miłości, która wszystko wybacza, jest przypowieść o synu marnotrawnym. To historia młodego chłopaka, który pobłądził i za późno odnalazł właściwą drogę. Wyruszył z domu podbijać świat, ale szybko okazało się, że nie potrafi wykorzystać pieniędzy, które dostał od ojca, że daje się wciągać w pułapki, jakie czyhają na niewinnych i naiwnych ludzi, że znalazł się na dni, z którego sam nie potrafi się podnieść. Jedynym rozwiązaniem, właściwie ratującym go przede śmiercią hło9dowa był powrót do domu. Długo wahał się, czy pokazać się swojemu ojcu - bał się, że gdy ten go zobaczy, każe go wyćwiczyć i wygonić precz. Jadł jedzenie dla świń i czuł się szczęśliwy, że przynajmniej takim pożywieniem może zapchać pusty żołądek. Przypadkiem został wykryty i wtedy nie stało się to, czego obawiał się najbardziej - ku jego ogromnemu zdumieniu ojciec rzucił się mu w ramiona, kazał go umyć i ubrać w porządne ubrania i przygotować ucztę, jakby przybył w odwiedziny ktoś, na kogo wszyscy czekali od lat, jakby był wyjątkowym gościem. Jego zdziwienie nie miało granic za zazdrość brata, który zawsze był przy ojcu było jeszcze większe. Ojciec wyraził wtedy przesłanie miłości Boga Nowego Testamentu, którym i my mamy się kierować we wszystkim, co robimy w życiu, w kontaktach z innymi ludźmi. Otóż bardzo ważne jest to, żeby skupiać się na powrocie , na uczuciach a nie na złych wspomnieniach. Ważniejsza jest zaginiona owca niż cale wierne stado.

Przypowieść o miłosiernym Samarytaninie to kolejny przykład miłości - tym razem, bezinteresownej. Samarytanie i Nazarejczycy byli wrogami - Samarytanie doznawali wielu krzywd od Nazarejczyków. Jednak któregoś razu pewien Nazarejczyk został napadnięty przez zbójców i pozostawiony na drodze. Nikt nie chciał mu pomóc, żaden z jego rodaków nie wykazała najmniejszego współczucia dla jego pobitego ciała. Wydawało się, że umrze z upływu krwi i zimna, gdy nagle pojawił się na drodze Samarytanin, który nie zastanawiał się zbyt długo - po prostu pomógł komuś, kto potrzebował jego pomocy. A było to naprawdę niezwykłe - to tak, jakby dziś rannemu Izraelczykowi pomógł Palestyńczyk ze Strefy Gazy. Dziś mówi się o kimś "Samarytanin", kto robi coś dla drugiego człowieka zupełnie bez jakiekolwiek rekompensaty, zapłaty, kto nie liczy na żadne zyski. Na przykładzie tej historii łatwo można wykazać, że człowiek jest zdolny właściwie do wszystkiego - a w tym wypadku do wszystkiego dobrego.

Taka wiara w nadludzkie umiejętności człowieka (czyli takie, które właściwie nie mają granic) była najbardziej powszechna w okresie renesansu, czyli podczas odrodzenia antropocentryzmu. Renesansowi twórcy czerpali całymi garściami z dorobku Biblii, ale robili to na inna modłę niż ich średniowieczni poprzednicy. Średniowiecze było czasami Biblii, ale średniowiecze wzięło z tej świętej księgi wyłącznie potrzebę oddawania hołdu Bogu - człowiek w tym okresie mógł jedynie być pyłem i prochem. W renesansie wydobyto z tej świętej księgi właśnie wiarę w nieskończone możliwości każdego człowieka. Miało to wydźwięk w programowych utworach Picco della Mirandoli, który wyraźnie dawał do zrozumienia, że to, jacy jesteśmy i jak potoczą się nasze losy - to zależy już od nas. Powoływał się na moc kreacji, jaka zyskaliśmy od Boga - trzeba pamiętać, że zostaliśmy stworzeni na jego obraz i podobieństwo. Poza tym - jeśli przyjrzeć się Nowemu Testamentowi, to bez trudu znajdziemy w nim przypowieść o talentach. Grzechem zaniechania jest to że mając dar nie rozwijamy go. Przykazaniem najważniejszym dla wszystkich ludzi tamtego okresu było szkolić swoje talenty (choć w przypowieści jest mowa o pieniądzach, to my możemy potraktować owe talenty w dzisiejszym ich rozumieniu), rozwijać, ponieważ właściwie nie było innego wyjścia z tej sytuacji. Skoro mamy do wykorzystania szansę, dlaczego niby mamy ją zaniedbać? tak, zdaniem twórców renesansowych to grzech zaniechania i odpuszczenia właściwe, zaniedbania był tym najważniejszym ze wszystkich możliwych grzechów głównych.

Jednym z najważniejszych utworów renesansowych był "Żywot człowieka poczciwego" Mikołaja Reja. Główny bohater to człowiek, który łączy w sobie ufność w zasady rządzące światem z tym, że trzeba im się jedynie podać, żeby rozwinąć cały wachlarz możliwości. Jego uczciwość, sumienność i obowiązkowość owocują wszelkimi korzyściami płynącymi z natury.

Jednak w twórczości Jana Kochanowskiego można odnaleźć wszystkie elementy światopoglądu renesansowego (bo ten, który rysuje się po lekturze Mikołaja Reja, jest trochę zbyt sielankowa). Dla Kochanowskiego najważniejsze w było znaleźć w sobie tyle siły, żeby podnieść się po upadku. Cios, który otrzymał, czyli śmierć córeczki, Urszulki, niejednego zniszczyłby wewnętrznie, ale Kochanowski w "Trenach" pokazał proces odbudowywania się z gruzów każdego załamanego człowieka. To rodzaj programu życiowego, który może pomóc uwierzyć, że moc, jaką mam, nie daje się z niczym porównać. Również w "Pieśni o potopie" uwypuklił motyw porozumienia zawartego między człowiekiem a Bogiem. Ten utwór niesie następujące zapewnienie : "A w tym upewniam każdą żywą duszę, / Że nigdy po tym takich wód nie wzruszę, / Które by miały ziemię opanować / I świat zepsować."

Prawda o człowieku, którą wyczytać można z całej twórczości Kochanowskiego to prawda heroiczna. Człowiek w jego twórczości jest tytanem, co znaczy ni mniej ni więcej, jak tylko tyle (lub aż tyle) że nie poddaje się, gdy okoliczności losu nie są dla niego łaskawe. To niby nic, ale tak naprawdę to najtrudniejsza z czynności, które musimy w życiu wykonać. Kochanowski z Biblii czerpie moc, jaką daje miłość. I wierzy, że wszystko, co się nam przytrafia jest elementem bożego planu.

Niemodny może już dziś i może trochę zapomniany, czytany przez pryzmat związków z PRL i fascynacji komunizmem Władysław Broniewski w dalszym ciągu tchnie niezwykłą siła, której w żaden sposób nie można mu odmówić. Tą siła jest jego nieustająca walka ze słabością. Jest biblijnym Samsonem, który nie pada pod ciężarem klęski, jaką zadali mu podstępni Filistyni - Samson stracił włosy, Broniewski stracił ideały. Mimo to nie poddawał się, bo wiedział, że śmierć to za mało. Poza tym nie złamały go pobyty w więzieniach, nie złamał go nawet alkoholizm. Ciągle wierzył, że jest siła, zwana miłością (do ojczyzny czy wręcz do samego życia jako takiego, do człowieka) "człowiek jest dobry mądry spokojny, / ufny w swój rozum, w myśl niepodległą (...) / Życie się sprawdza. Śmierć się nie sprawdza."

Czesław Miłosz, przed wojną katastrofista, po wojnie dostrzegł, że zwracanie uwagi jedynie na to, co prowadzi do zguby, jest wyjątkowo nie na miejscu. W obliczu zagłady, jaka miała miejsce podczas II wojny światowej, nie można sobie pozwolić na załamywanie rąk. Co prawda hołd dla tych, którzy zginęli, jest koniecznością, ale nie można zasklepiać się w bólu, tylko pracować nad nowym, lepszym jutrem, które bez wątpienia jest tym, co najważniejsze w tak tragicznej sytuacji jaka miała miejsce w tamtych trudnych czasach. Na zgliszczach starego świata szukał tego, co jasne, dobre i piękne. W "Piosence o porcelanie" wyraża najwyższy żal za tym, co bezpowrotnie minęło. Czesław Miłosz był humanistą, ponieważ najważniejszy był dla niego właśnie człowiek. Odzyskanie ludzkiej godności po ciemnych czasach wojny to był główny cel jego twórczości. Cykl poetycki "Głosy biednych ludzi" pokazuje, w jaki sposób traktuje Miłosz swoją twórczość - jest ona aktem moralnym. Oto jeden z najsłynniejszych cytatów z tego cyklu: "Ten pożytek z poezji, że nam przypomina / jak trudno jest pozostać tą samą osobą, / bo dom nasz jest otwarty, we drzwiach nie ma klucza, / a niewidzialni goście wchodzą i wychodzą." Utwór "Ars poetica" opowiada więc o tym, że tożsamość nie jest nam z góry dana. Mamy wolną wolę otrzymaną od Boga i szereg możliwości. tylko jednak od nas zależy, co z nimi zrobimy. To głęboko biblijne przesłanie - bo wzywa nas do ciągłej pracy nad sobą, która nigdy nie ustanie, bo wciąż dzieje. W wierszu "Campo di fiori" natomiast dokonuje poetyckiego skrótu ciągłości historycznej - wszystkiego, co dotyczy doświadczenia człowieka. Wyraźnie w tym utworze wskazuje na moralne obowiązki, jakie spoczywają na każdym, kto zajmuje się poezją, komu nie jest obca mowa wiązana, ponieważ dzięki niemu (czyli dzięki słowu) można walczyć ze złem, sprzeciwiając się złu, a nie ma ważniejszej na świecie sprawy niż walka z ciemnością, w jakiej możemy się pogrążyć przez chwilę nieuwagi. To przesłanie najlepiej zawarł poeta w wierszu "Który skrzywdziłeś..." "Który skrzywdziłeś człowieka prostego / Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając, / Gromadę błaznów koło siebie mając / Na pomieszanie dobrego i złego (...)/ Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy / I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta".

Zbigniew Herbert nie stroni od tradycyjnych wątków, motywów i mitów, dzięki którym poezja, która tworzy, staje się uniwersalna. W takim horyzoncie pokazuje Herbert człowieka współczesnego, uwikłanego w dzieje historyczne i kulturowe. Poeta zajmuje się również reinterpretacją mitów, która nie jest jednak grą, zabawą literacką, ale jest w pełni świadomą metodą twórczą, która ma zamiar połączyć elementy mitologii śródziemnomorskiej oraz ideał i wyobrażenia chrześcijańskie. Poeta uznał, że to skrzyżowanie tego, co najbardziej fundamentalne w europejskiej kulturze, może wyrazić najwięcej prawdy o losie i życiu człowieka. To skrzyżowanie jest tym terenem, na którym rodzi się ludzka tożsamość. Archetypy, które zawiera, mówią o ludziach więcej, niż całe naukowe tomy. To skrzyżowanie daje szansę na to, żeby opowiedzieć o tym wszystkim, co w życiu jest bohaterskiego, i co zupełnie małego. Herbert nie zajmuje się archetypami tylko po to, żeby uciec od teraźniejszości, jak mu to często zarzucano, ale przede wszystkim po to, żeby znaleźć sposób na to, żeby odnaleźć w sobie siłę mimo ciosów, które dostajemy od życia i innych ludzi; mimo że trudno mówić o wzniosłości w codziennym życiu, Herbert szuka tych najwyższych wartości wewnątrz człowieka, upatruje jej przede wszystkim w tej niesłychanej, niepojętej mocy, która sprawia, że damy radę podnieść się z każdej opresji. W oganianiu bezsensu wszystkiego, co się zdarza, szczególnie mocno przydaje się dar rozumu. Racjonalizacją możemy sobie pomóc w najtrudniejszych momentach naszego życia, ponieważ jest to sposób na to, by zrozumieć - a najstraszniejsze jest to, co niezrozumiałe. Bohaterem jednego z najsłynniejszych i z najważniejszych zarazem cykli poetyckich uczynił Pana Cogito - a cykl nosi jego imię. Nazwisko (imię?) Pana Cogito wzięło się od słynnego powiedzenia Kartezjusza "Cogito ergo sum", co znacz "Myślę, więc jestem". Pan Cogito zatem jest tym, który myśli. "Przesłanie pana Cogito" próbuje z historii szeroko rozumianej kultury uczynić rodowód tytułowego bohatera, co widać w następujących słowach "...idź bo tylko tak będziesz wpisany do grona zimnych czaszek, do grona twoich przodków: Gilgemesza, Hektora, Rolanda, obrońców królestwa bez kresów i miasta popiołów". Ci słynni herosi są znakami tego, co najbardziej niezłomne w dziejach świata. Etyka jest tym, wynika dalej z "Przesłania...", co pozwala uchronić się przed zagrożeniami płynącymi z reżimów, ustrojów społecznych niszczących człowieka, wojen... Można przeżyć najtrudniejsze czasy pod warunkiem, że zachowuje się wierność samemu sobie, co w tym wypadku oznacza tyle, że musimy posiadać "kręgosłup wewnętrzny, moralny", który nie pozwoli zostać złamanym. Nie tylko etyka chroni przed złem i nijakością świata - taką funkcję pełni również tradycja. Zdaniem podmiotu lirycznego trzeba "powtarzać stare zaklęcia ludzkości, bajki i legendy (...) powtarzaj wielkie słowa, powtarzaj je z uporem, jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku". Naiwnością byłoby jednak sądzić, że da się - broniąc wartości i tradycji - dotrzeć do dobra, ponieważ możliwe jest tylko dążenie a niemożliwe jest osiągnięcie"...tak zdobędziesz dobro, którego nie zdobędziesz". To paradoks, ale paradoks szlachetny. To również paradoks pełen tragizmu, ponieważ to świadomość niemożności osiągnięcia wymarzonego celu nie napawa optymizmem. Ta obrona wartości nie odbywa się zatem w celu osiągnięcia konkretnych zysków, ale po to, żeby walczyć dla samej walki. Można taką postawę nazwać nie tylko tragiczną, ale i idealistyczną. Co zatem zyskujemy nie zyskując nic? Tym niepodważalnie wielkim dobrem jest godność, która jest bezcenna; dzięki tej obronie można być zachować godność "wśród tych, co na kolanach". Niematerialne wartości nie mają siły przebicia - nasze ocalenie nie nastąpiło po to, żeby pławić się w zbytkach materialnych (trzeba pamiętać, że Herbert jest poetą zaliczanym do pokolenia Kolumbów, którzy przeżyli II wojnę światową oraz poetą czasów marnych PRL, pełnych nikczemności, nędzy moralnej i ogólnego upadku) : "Ocalałeś nie po to, aby żyć (..) trzeba dać świadectwo". Świadomość kruchości istnienia oraz tego, że nie możemy niczego odkładać na później są następujące słowa pochodzące z wiersza "Pan Cogito o postawie wyprostowanej": "pozostało mu niewiele / właściwie tylko / wybór pozycji / w której chce umrzeć / wybór gestu / wybór ostatniego słowa (...)/ chciałby do końca / stać na wysokości sytuacji / los patrzy mu w oczy / w miejscu gdzie była jego głowa". Etyka nie zna kompromisów. Tyle chce nam powiedzieć Herbert, że jedynie miłością i wiarą w człowieka, uznaniem dobra za najwyższą wartość można się kierować w życiu.

Albert Camus, noblista, stworzył niezwykle silny portret ludzi, którym obrona wartości w złych, najgorszych z możliwych czasach przyświecała jako cel główny. Powieścią, za którą komitet noblowski zapragnął go wyróżnić, była "Dżuma". W uzasadnieniu można przeczytać, że nagrodę tę uzyskał "za całość swojej twórczości, eksponującej problemy, które nasza epoka stawia przed sumieniem człowieka". Zasadą życia postaci "Dżumy" jest prawo wyboru - tak, jak ma to miejsce w przypadku wszystkich ludzi; którym (jak wiadomo z Biblii) Bóg ofiarował prawo decydowania o swoim życiu. To trudne, ponieważ możemy wybrać i dobrze i źle. W związku z tym, że to my dokonujemy wyborów, również i na nas spada potem ciężar odpowiedzialności. Gdybyśmy tej wolności byli pozbawieni, moglibyśmy przerzucić odpowiedzialność na tych, którzy decydują o naszych losach; jeśli jednak to my dokonujemy wyboru i my jesteśmy za siebie odpowiedzialni. Wolność jest trudna... Camus pisze przede wszystkim o tym w "Dżumie", że obrona idei, odrobina dobra nie może iść w parze z interesem. Obrona dobra może być tylko i wyłącznie bezinteresownie - w innym przypadku traci swój najwyższy sens.

Jednym z najsłynniejszych i najważniejszych fragmentów jest ten, który mówi, że "w ludziach więcej rzeczy zasługuje na podziw niż na pogardę. Dr Rieux, Tarrou, buntują się, bo na zło nie można się zgodzić, bo w rzeczywistości "wielkość człowieka polega na tym, by być silniejszym niż warunki czasu i życia".

To z literatury możemy najwięcej dowiedzieć się o człowieku. To dzięki niej możemy szukać wskazówek - jak żyć. Oto ona:

"Bądź wierny. Idź".