W kraju panowała zła sytuacja gospodarcza, coraz trudniejsza do zniesienia dla wielu Polaków. Coraz więcej było niezadowolonych osób, atmosfera była coraz bardziej napięta. Wiosną w dawnych zakładach im. Cegielskiego, które w tamtym czasie nosiły imię Stalina, załoga przedstawiła swojemu kierownictwu konkretne postulaty, między innymi podwyżki płac i obniżenia norm, a także zmniejszenia podatków. Obiecano poprawę, ale jak się okazało danego słowa nie dotrzymała ani dyrekcja ani stojące wyżej władze. Doszło nawet do rozmów przedstawicieli załogi z reprezentacją Ministerstwa Przemysłu Maszynowego, które jednak zakończyły się bez oczekiwanych rezultatów. Wobec tego 28 czerwca wybuchł strajk, do którego przyłączyli się także inni pracownicy z Poznania. W tym samym czasie odbywały się w mieście XXV Międzynarodowe Targi Poznańskie. Załoga Cegielskiego zdecydowała o demonstracyjny przemarszu przez miasto, z łatwością zyskując również poparcie innych poznańskich robotników. Niesiono hasła "Chleba i wolności" i sztandary narodowe. Doszło do tego, że protestanci zdobyli więzienie i zaatakowali Wojewódzki UBP. Stamtąd właśnie padły pierwsze strzały. W odpowiedzi na to na ulicach wzniesiono barykady. Wybuchła prawdziwa bitwa. W końcu władze zdecydowały o wysłaniu przeciwko demonstrującym regularnych oddziałów wojskowych. Strzelanina trwała przez cały dzień, a nawet noc i zakończyła się dopiero następnego dnia. Oficjalne dane mówią o 75 zabitych i 800 rannych. W swoim słynnym wygłoszonym 29 czerwca 1956 roku przemówieniu Cyrankiewicz powiedział między innymi, że to, co się stało w Poznaniu to wynik prowokacji wywołanej przez imperialistów i podziemie, grożąc równocześnie, że "każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewien, że tę rękę władza odrąbie." Wypadki czerwcowe były pierwszym tego typu wystąpieniem polskiego społeczeństwa protestującym przeciwko nowemu porządkowi.