Morges to niewielkie miasteczko w Szwajcarii położone nad jeziorem Lemańskim (Genewskim), gdzie w domku Ignacego Jana Padarewskiego zbierali się inicjatorzy pomysłu zbudowania bloku politycznych ugrupowań antysanacyjnych. Od dawna funkcjonował w użyciu termin frontu politycznego, postrzeganego jako forma koalicji, w najrozmaitszym zresztą kształcie, pewnych ugrupowań politycznych wobec ściśle określonych dążeń politycznych, jakim było obalenie sanacji.
Tak pojmowany "front" był używany do zobrazowania zarówno konceptu zrodzonego w przeciągu długich lat dominacji sanacji, który został także przyjęty przez jego twórców w Morges, jak i wobec wyników realizacji tegoż konceptu, a w końcu także do orientacji sformułowanej przez formacje uczestniczące w wytworzonym w taki sposób zespole politycznym. W pierwszej połowie lat 30-tych następuje aktywizacja niektórych frakcji skupiających centrowych polityków. Przewrót majowy z roku 1926 sprawił, że centrowe ugrupowania znalazły się w niedogodnym położeniu, a popierając gabinet Witosa zostały zaliczone do sił zwyciężonych. W takich warunkach zmierzając do porozumienia z pomajowym obozem starały się utrzymać godne stanowiska. Szczególną pozycję zajmował generał Władysław Sikorski, będący jednym z najbardziej cenionych dowódców w wojsku, a zarazem politykiem piastującym urząd premiera po zamordowaniu głowy państwa Gabriela Narutowicza. Dwa lata po zamachu majowym został pozbawiony przez marszałka wszelkich funkcji dowódczych, jednakże nie został zwolniony z armii, co miało miejsce wobec wielu innych przeciwników obozu rządzącego. Pozostał w czynnej służbie jako generał pozostający do dyspozycji szefa ministerstwa spraw wojskowych. Jednak takie rozwiązanie mocno krępowało generała. Sikorski pomimo czystek w armii zachował niemałe poważanie pośród oficerów. Miał również oddanych sojuszników w rozmaitych stronnictwach politycznych od PPS-u (Polska Partia Socjalistyczna), aż po skrajną prawicę.
Sikorski zaprzyjaźnił się w początkach lat 30-tych z Ignacym Janem Padarewskim. 75-letni naonczas wybitny kompozytor, pianista, człowiek jak na polskie warunki bardzo zamożny, mieszkał na stałe w swojej willi Riond Bosson, znajdującej się w miejscowości Morges w Szwajcarii. Sądzono, że jego obecność za granicą związana jest z zapatrywaniami politycznymi i postawy antysanacyjnej. Generał, choć nie jest to sprawa do końca sprawdzona, miał dysponować tajną organizacją skupiającą cywilów i wojskowych. Wśród tych pierwszych znajdowali się znani profesorowie i działacze polityczni. Połączyła ich - jak utrzymuje dyrektor Banku Polskiego, Feliks Młynarski - "opozycja wobec prowadzonej przez ministra Becka polityki zagranicznej i prób małpowania hitlerowskiego i faszystowskiego totalitaryzmu". Istnieją dowody, że owa organizacja miała nazywać się Związkiem Odrodzenia Rzeczypospolitej. Drugim, znanym ośrodkiem opozycyjnym był Związek Hallerczyków z pułkownikiem Izydorem Modelskim na czele. Po zamachu majowym związek współpracował ze Stronnictwem Narodowym. Wyjazd na emigrację Witosa oraz pozostałych więźniów brzeskich doprowadziła do sytuacji, w której najaktywniejsi spośród przywódców antysanacyjnych w Stronnictwie Ludowym znaleźli się za granicą. W roku 1935 grono emigrantów powiększyło się jeszcze o Wojciecha Korfantego, który opuścił Polskę w kwietniu w związku z groźbą aresztowania. Pojawiło się wobec niego oskarżenie o nadużycia gospodarcze, co było jawnym pretekstem do wyeliminowania jednego z najzacieklejszych przeciwników rządzącego obozu.
Koncepcja generała Władysława Sikorskiego była jak na polskie warunki, jednym spośród najbardziej interesujących dylematów dla osób, które z jednej strony obawiały się faszystowskiej dyktatury, a z drugiej ruchu rewolucyjnego mas ludowych i robotniczych. Koncepcja Sikorskiego, w przypadku jej realizacji, zapewniała mobilizację maksymalnych sił organizujących zamach stanu bez zbytniego, lub w najgorszym razie ograniczonego "oburzenia społecznego" oraz gwarantowała przejęcie steru rządów przez osoby o poglądach umiarkowanych. Wszystkie te zalety zdecydowały o życzliwym ustosunkowaniu się do niej środowisk centroprawicowych.
W takim właśnie kierunku zmierzały ostateczne przygotowania, które podejmował przy współpracy z Padarewskim generał Sikorski. Zakładał on spotkanie przy udziale Padarewskiego, Witosa oraz generała Józefa Hallera w Riond Bosson. Prowadził rokowania z emigrantami Hermanem Liebermanem i Wojciechem Korfantym oraz najprawdopodobniej z przedstawicielami innych grup, w tym ze Stronnictwem Narodowym. Sikorski zamierzał utworzyć szerokie porozumienie, które połączyłoby większość legalnej opozycji od PPS-u, aż po Stronnictwo Narodowe (SN). Porozumienie miało stanowić demokratyczną alternatywę dla sanacyjnej dyktatury, a zarazem prośbę pohamowania postępów koncepcji frontu narodowego, wyraźnie zresztą przez Sikorskiego przecenianą. Słabość tego projektu polegała na zamiarach utworzenia szerokiej koalicji podobnej do tej z roku 1926. Wątpliwe czy możliwe byłoby pogodzenie interesów tak różnych sił jak Stronnictwo Narodowe na prawicy i lewicowy PPS.
16 lutego roku 1936 w Morges u Padarewskiego zostały zainicjowane rozmowy Sikorskiego, Witosa i Hallera. Dyskutowano o planach przygotowania w Polsce przewrotu. Zebrani mieli sprecyzować plan usunięcia wojskowego reżimu, głównie poprzez zjednoczenie społeczeństwa, demonstracje polityczne i mobilizację opinii. Przyjęto najprawdopodobniej także pewnego rodzaju program zakładający możliwość połączenia wyżej wymienionych sił pod hasłem zniesienia sanacji. Zmierzał on do przywrócenie systemu demokratycznego w Polsce, przeprowadzenia wyborów, w wyniku których miałby powstać rząd popierany przez "zauważalną większość narodu". Miała nastąpić likwidacja nadużyć sanacyjnego systemu oraz realizacja przemian społecznych, żeby przy ich pośrednictwie umożliwić "uwłaszczenie mas".
Wyniki narady oznaczały pójście zaproponowaną przez generała Sikorskiego drogą, łączenia różnorodnych stronnictw kierowanych przez zakonspirowany, jednolity środek. Po zebraniu ogłoszono lakoniczny komunikat, albowiem w krajowej prasie nie został on dopuszczony do druku, opublikowano go razem z dodatkowym komentarzem antysanacyjnym w czasopismach francuskich. W dniu 27 lutego 1936 roku odbyła się następna narada, tym razem w miejscowości Palkowice na terenie Czechosłowacji (w posiadłości posła czeskiego parlamentu Wacława Wolnego). Na spotkaniu zjawili się: Korfanty wraz ze swoim bliskim współpracownikiem doktorem Tempką, Witos, Karol Popiel, pułkownik Modelski, przedstawiciel Stronnictwa Narodowego Włodzimierz Morszewski oraz generał Januszajtis. Nie pojawili się za to Feliks Młynarski i Stanisław Mikołajczyk. Uczestnicy konferencji zgodzili się na zarys porozumienia wstępnego, które jak to sformułował Witos "było narodowym nakazem usunięcia władz, które zarażają społeczeństwo jadem demoralizacji i prowadzą państwo do upadku". Posiedzenie nie zaowocowało jednak poważniejszymi rezultatami, głównie ze względu na różnice w poglądach, szczególnie endecji i Witosa. W związku z tym zdecydowano się poczekać na postanowienia odpowiednich władz poszczególnych ugrupowań.
Palkowicka Konferencja nie zaowocowała spodziewanymi przez inicjatorów wynikami, niewątpliwie jednak uzmysłowiła im, na kogo w centrum i na prawicy mogą liczyć, a z kim trzeba stoczyć batalie o przeforsowanie pomysłu frontu politycznego. Generalnie sprawiła jednak zawód, głównie wskutek niezmierne bezkompromisowego stanowiska endecji. Właśnie wśród narodowców nieprzejednana niechęć do nieuchronnych w koalicji programowej kompromisów czy rezygnacji postulatowych łączyła się z jawną nieufnością wobec Sikorskiego. Roman Dmowski dostrzegał w nim nazbyt gorliwego sympatyka Francji, przewidywał, iż francuskie naciski i wpływy będą przez osobę Sikorskiego popychały "Front Morges" do szerszej współpracy z "żydowską i masońską międzynarodówką". W obliczu niemieckiego zagrożenia Dmowski mógł przyjąć postawę - jak zresztą wcześniej bywało - zwolennika francusko - polskiej solidarności, ale przede wszystkim był konsekwentnym i nieprzejednanym antysemitą. Socjaliści częściowo już związani z formowanym przez koła komunistyczne "frontem ludowym" również odrzucali koncepcję Sikorskiego. I w końcu, działające w kraju Stronnictwo Ludowe na czele z Maciejem Ratajem, pomimo zaangażowania się W. Witosa, nie wychodziło wobec "Frontu Morges" poza ramy życzliwej przychylności i nie angażowało się zbyt gorąco w emigracyjne przedsięwzięcie. Ostatecznie do inicjatywy W. Sikorskiego przyłączyli się jedynie Popiel i Korfanty. W sumie dopiero po upływie roku zaowocowało to połączeniem dwóch ugrupowań mających znaczenie co najwyżej lokalne, związane ze środowiskami na Pomorzu i Śląsku. Doszło do połączenia dogorywającej Chrześcijańskiej Demokracji z równie słabą politycznie NPR. W taki sposób powstało słabe w wyrazie i sile "Stronnictwo Pracy" na czele z generałem Hallerem. Stronnictwo okazało się podstawową, a w zasadzie jedyną polityczną podstawą "Frontu Morges". Poza obydwiema partiami faktycznym oparciem "Frontu Morges" stały się: Związek Hallerczyków, parę drobnych organizacji, ludzie związani z wielką produkcją przemysłową i wreszcie wpływowe warstwy publicystów i profesorów. W trudniejszych momentach istniało jeszcze współdziałanie środowisk Frontu z lewicowcami PPS-u: Liebermanem, Dubois, czy Borlickim przeciwko sanacji. Jednak z drugiej strony "Front Morges" uzyskał poparcie części ziemiaństwa i kręgów wielkoprzemysłowych.
Uwzględniając politykę zewnętrzną "Frontu Morges" kształtowała się ona w następujący sposób. Reakcje liderów Frontu na aneksje Austrii (Anschluss) przez III Rzeszę były niezwykle dalekowzroczne. "Front Morges" wskazywał, iż zajęcie państwa austriackiego przesunęło proporcję sił pomiędzy Niemcami a Polską na niekorzyść tej drugiej, odcięło ją od szlaków komunikacyjnych, zagroziło jedynej zabezpieczonej granicy karpackiej, a także spowodowało niepoliczalne straty ekonomiczne. W takiej sytuacji właściwą drogą wydawało się montowanie antyhitlerowskiej koalicji spośród państw "międzymorza" (M. Adriatyckie - M. Czarne - Bałtyk) i zachodnich. Pierwszy raz z powodu Anschlussu "Front Morges" zwątpił w słuszność polityki sojuszników z Zachodu. Owo zwątpienie nie zmieniało jednak podstawowych postulatów Frontu, nadal przeciwnikiem pozostawały Niemcy, a naturalną sojuszniczką Francja. Konsekwencją wzrostu potęgi III Rzeszy powinno być, według Frontu: zreformowanie dowodzenia nad armią, zmotoryzowanie wojska i wzmocnienie jego potencjału. Na płaszczyźnie polityki zagranicznej: połączenie państw Europy Wschodniej i Środkowej, wsparcie Ligi Narodów pomimo jej ewidentnych błędów, stanowcza postawa wobec Gdańska, działalność antyfaszystowska i antyniemiecka. Coraz bardziej bieżąca stawała się bliska, nie tylko z geograficznego punktu widzenia sprawa Czechosłowacji, względem której zwracał się faszystowski totalitaryzm. Z polityką III Rzeszy współdziałał kierunek polityki zagranicznej obozu sanacyjnego, co wywoływało zaciekłe ataki "morżowej" prasy, grzmiącej, iż idzie ona Hitlerowi na rękę i zwraca się przeciwko Polsce. Plany okrojenia państwa czechosłowackiego, oraz zbliżającą się wojnę "Front Morges" traktował jako fatalne dla Rzeczpospolitej i jej suwerenności. Po pierwsze bacząc na zabezpieczenie południowych granic i po drugie poprzez przeobrażenie się całej awantury w ogólnoświatowy konflikt. I w tym aspekcie Front potwierdził swe stanowisko z chwili aneksji Austrii, iż jedynym sposobem przeciwstawienia się potędze III Rzeszy jest stworzenie obronnego bloku składającego się z Rumunii, Czechosłowacji i Polski. Blok ten miał być dodatkowo rozszerzony na południe i północ i w dalszym ciągu ściśle współpracować z demokracjami zachodnimi. Bynajmniej nie stanowiło to, że "Front Morges" w kwestii Czechosłowacji pozostawał jednomyślny. W momencie, gdy pomorskie Stronnictwo Pracy okazywało wyrazy poparcia dla państwa czechosłowackiego, "Dziennik Bydgoski" wyrażał poparcie dla polityki Józefa Becka akceptując jego zarzuty względem Czechosłowacji o wspieraniu działalności agend komunistycznych, o rozszerzaniu wpływów sowieckich i o gnębieniu mniejszości polskiej.
Niewątpliwie w środowiskach "Frontu Morges" musiano zdawać sobie sprawę, iż rozwiązanie kwestii Zaolzia, w sposób jaki zrobili to hitlerowcy z Sudetami, jedynie pogłębi nieufność czechosłowackiego społeczeństwa i powiększy poczucie osaczenia zmniejszając przy tym wolę walki. Przywódcy Frontu pozwolili się jednak ponieść źle rozumianemu patriotyzmowi nie odcinając się od poczynań obozu rządzącego. Stronnictwo Pracy, a nawet zwyczajni członkowie dostrzegali obawę zachodnich mocarstw przed prowokowaniem Hitlera. "Morżowcy" z generałem Sikorskim na czele demaskowali dążenia Wielkiej Brytanii do zabezpieczenia własnego spokoju kosztem przyzwolenia na podbój Etiopii przez państwo włoskie, na kierownictwo III Rzeszy na obszarze Europy Środkowo - Wschodniej oraz na oddanie hitlerowcom wolnej ręki w kwestii Wschodu, a jednak nadal łudzili się, iż Francja i Anglia opamiętają się i w końcu nie dopuszczą do zajęcia Czechosłowacji przez Hitlera. Jakże wielki musiał ich spotkać zawód, kiedy naziści anektowali Sudety, a później dokonali rozbioru Czechosłowacji. Kolejnym etapem w polityce Hitlera miała się okazać Polska. Pomimo, że liderzy Frontu przewidywali właśnie taki scenariusz, byli zaskoczeni szybkim wybuchem wojny oraz porażką Rzeczpospolitej, podobnie jak ogół jej obywateli.
Reasumując całe rozważania nad postulatami działalności "Frontu Morges" trzeba przyznać, iż w dorobku rodzimej myśli politycznej zostanie on zachowany jako jeden spośród najciekawszych projektów próby ratowania Rzeczpospolitej przed niemiecką agresją, którą przecież przywódcy Frontu przewidywali, przeciwko której chcieli zgromadzić środki i siły, aby tej katastrofie potrafić zapobiec. Ów program, jeśli idzie o kwestie międzynarodowe stanowił niezwykle realistyczny i konkretny plan, mający niemałe szanse powodzenia. Chodzi tu głównie o powstrzymanie hitlerowskiej ekspansji. Antyfaszystowski, na obszarze Polski antysanacyjny, a biorąc pod uwagę rozbieżności programowe także antyendecki charakter "Frontu Morges" dawał jednoznaczne podstawy, że największe możliwości powodzenia posiadał on jako element frontu ludowego. Jednakże antykomunistyczne, a czasem antylewicowe sympatie, które wewnątrz niego istniały i które może były mu narzucane, niekonsekwencja, niezdecydowanie, nieustanne próby połączenia się z "narodową" wówczas prawicą, próby aktywności w konspiracyjnych warunkach bez angażowania szerszych warstw społecznych w bezpośrednią walkę zdecydowały niestety o porażce pierwotnych koncepcji "Frontu Morges". Dodatkowo jeszcze okazało się, że Front nie jest zdolny do przeprowadzenia "narodowej konsolidacji", nie potrafi, a może też nie chce przeprowadzić reform umożliwiających rozwiązanie najbardziej palących konfliktów w Polsce. Władysław Sikorski starał się w miarę swoich możliwości realizować te reguły polityki zagranicznej, które w ostatnim okresie II Rzeczpospolitej wypracował "Front Morges". Rzutowało to wyraźnie na politykę uprawianą przez Sikorskiego w czasie II Wojny Światowej. Chodzi tu przede wszystkim o koncepcję federacji Europy Środkowo - Południowo - Wschodniej, a przecież nie było to nic innego jak przetworzone w warunkach wojennych "morżowe" koncepcje bloku mniejszych krajów Europy Południowej i Wschodniej, czyli tzw. Międzymorza. A zatem klęska we wrześniu 1939 roku, przed którą "Front Morges" starał się uchronić Polskę, przyniosła mu ostatecznie sukces, jakim było objęcie rządów, chociaż z pewnością nie takie zwycięstwo mieli na myśli jego inicjatorzy, którzy zebrali się w lutym roku 1936 w niewielkiej szwajcarskiej miejscowości Morges.
Komentarze (0)