O odsieczy wiedeńskiej mówi się że zapobiegła ona islamizacji Europy. Kiedy w 1683 r. armiia turecka oblegała Wiedeń z odsieczą wyruszyła armia polska pod dowództwem Jana III Sobieskiego. Pomoc polska dla cesarza Leopolda I była wynikiem zawartego w kwietniu tego samego roku sojuszu. Król polski przybył na czele wojsk liczących  27 tys. Cesarz zgromadził pod Wiedniem około 43 tys. armię.

Geneza konfliktu

W 1682 r. w części Węgier, wówczas należącej do Austrii, wybuchło antyhabsburskie powstanie. Udzieli mu pomocy Turcy. Chcieli je wykorzystać do własnych celów. Ruch przeciwko Habsburgom upadł, ale Imperium Osmańskie zaczęło przygotowywać się do nowej wyprawy. Zagrożony tureckim najazdem poczuł się cesarz Leopold I. Z tego też względu w kwietniu 1683 r. zawarł z Janem III Sobieskim przymierze, którego ostrze zostało wymierzone w Turcję. W tekście porozumienia zawarto klauzulę, iż w momencie zagrożenia którejś ze stolic – Wiednia lub Warszawy, druga strona pośpieszy na ratunek.

12 września 1683 r. rozegrała się bitwa. Siły tureckie, dowodzone przez wezyra Kara Mustafę, liczyły około 110 – 115 tys. o zwycięstwie sprzymierzonych sił polsko-cesarskich zadecydował atak, przeprowadzony przez Polaków ze wzgórza Kahlenberg. 

Opis bitwy

W dniu rozpoczęcia walk o godzinie trzeciej rano Jan III Sobieski rozkazał zaatakować Turków Karolowi Lotaryńskiemu dragonami. Niemieckie wojska rozpoczęły natarcie i starły się z nieprzyjacielem. Ich atak osłaniał ostrzał z dział sił sprzymierzonych polsko-cesarskich. Przy próbie zdobycia baterii Turkowie zostali odparci. Karol Lotaryński stanął osobiście na czele lewego skrzydła wojsk, by poprowadzić go do uderzenia, które miało usunąć nieprzyjaciela za linię Dunaju. Ciężkie walki rozegrały się niedaleko miasta Heiligenstadt. Tu tureccy janczarzy zostali wsparci przez jazdę i artylerię. Wojska cesarskie pokonały rzekę Grünzingbach i zdobyły Heiligenstadt. W tej sytuacji wezyr Mustafa rozpoczął przegrupowywanie swoich sił, by Turcy mogli odeprzeć Austriaków po Lasek Wiedeński.  Natarcie wojsk cesarskich zostało wstrzymane. Oczekiwano polskich oddziałów.

Jan III Sobieski wysłuchał mszy i zwrócił się z krótkim przemówieniem do swoich żołnierzy. Po czy Polacy ruszyli naprzód. Kluczowe zadanie przypadło piechocie. Osłaniana była przez ostrzał artyleryjski i miała wyprzeć nieprzyjaciela z ukrycia w wąwozach i w ten sposób oczyścić drogę dla jazdy. Wojsko polskie było świetnie przygotowane do tej bitwy, a żołnierze okazywali chęć do walki. Do piętnastej godziny piechota zdobyła wzgórza oddzielające jazdę od doliny, w której znaleźli się Turcy. Droga dla polskiej jazdy stanęła otworem. Tatarzy stacjonujący na polskim prawy skrzydle podjęli próbę ataku na oddział pod dowództwem hetmana Jabłonowskiego. Przestraszyli się jednak husarii oraz dragonii i zrezygnowali z tych działań. W tej sytuacji chan tatarski udał się na rozmowę do wezyra tureckiego. Zamienił z nim parę słów. Po czym Tatarzy nie widząc sensu dalszej walki (już i tak wzbogacili się w trakcie tej wyprawy), podjęli decyzję o opuszczeniu pola bitwy.

O 16.00 jazda polska zdołała zająć pozycje wyjściowe, z których miał nastąpić atak. Siły sprzymierzone zajęły całą równinę wiedeńską. Wśród Turków, widzących z jak świetnie uzbrojonym i przygotowanym przeciwnikiem mają do czynienia powoli upadało morale, a część służby obozowej zdezerterowała. Król podjął decyzję o ataku, bowiem chciał uniknąć przegrupowania sił tureckich podczas nocy. Oddziały zostały wycofane za linię Wiedenki. Jako pierwsza natarła chorągiew starosty halickiego, Stanisława Potockiego. Udało jej się wedrzeć w linię nieprzyjaciela. Atak został jednak odparty, a oddział Potockiego poniósł ciężkie straty. Turcy wysłali pościg, który napotkał silną polsko-niemiecką obronę. Szarża polskiej kawalerii okazał się nie do odparcia.

Spodziewając się natarcia na środek swoich wojsk Kara Mustafa w to miejsce ściągnął większość walczących Turków. W takiej sytuacji Austriacy mogli dostać się z do doliny Wiedenki do miasta. Wydawało się, że sprzymierzone siły już tę bitwę wygrały. Inne zamiary miał jednak Jan III Sobieski. Chciał otoczyć i zniszczyć całą armię Kara Mustafy. Wielki wezyr zrozumiał wybieg polskiego króla i wydał rozkaz, aby sił biorące udział w ataku na Wiedeń wróciły by wesprzeć główny oddział. Atak turecki został przeprowadzony, ale nacierający musieli się wycofać pod ostrzałem artylerii i dragonii.

Późnym popołudniem polska piechota i artyleria rozpoczęła ostrzał oddziałów tureckich. Jednocześnie jazda rozpoczęła przygotowania do ataku. Na polecenie króla namioty Mustafy miały zostać opanowane przez pułk starosty lidzkiego i krzepickiego, Anastazego Miączyńskiego. Wydany został rozkaz ataku. Na Turków ruszyło 20000 jazdy, w tym 2,5 tys. husarii. Janczarzy i artyleria osmańska oddali tylko jeden strzał, ponieważ prawie w tym samym momencie atakujące polskie i austriackie oddziały zwarły się z wojskami tureckimi i wdarły się w ich szyki. Przerażeni muzułmanie rzucili się do odwrotu. 

W centrum broniły się wojska wezyra, ale i te oddziały poddały się w momencie gdy jazda przełamała ich opór. Oddział Ibrahima paszy, walczący na prawej stronie, poddał się. Chorągiew była broniona przez oddział w sile 5-6 tys. ludzi. Była to głównie gwardia przyboczna Kara Mustafy oraz pozostała na placu bitwy służba obozowa, a więc to co ocalało z tureckiej armii. Wkrótce zostali otoczeni przez jazdę sprzymierzonych. Chorągiew utrzymała się tylko dzięki Tatarom Hadży Gereja, którzy pozostali na polu bitwy razem z chanem tatarskim. Później Hadży Gerej został następcą Murad Gereja, którego zdetronizowano. W tej trudnej sytuacji wezyr zdecydował się na wycofanie swoich sił do obozu. Tu zamierzał bronić się. Jazda polska postępowała w ślad za nim. Obrona obozu przez Turków trwała jeszcze pół godziny. Ponosili ciężkie straty. Część walczących uciekła, rabując ze sobą co się dało. Gwardziści, którzy przeżyli natarcie zdołali ukryć chorągiew Mahometa, i ratowali się ucieczką z obozu wraz z wielkim wezyrem. Armia sojuszników późnym wieczorem wkroczyła do tureckiego obozu. Tu natrafiono na dziesięć tysięcy Turków, rannych i chorych, którym by nie mogli uciec poobcinano nogi. Uwolniono też jeńców chrześcijańskich. Wojska sprzymierzonych zdobyły m. in. 983 cetnary prochu i 1500 cetnarów ołowiu oraz wielkie bogactwa zdobyte przez muzułmanów, a także skarbiec wielkiego wezyra. Jan III Sobieski z chwilą gdy zapadła noc zadecydował o zakończeniu działań. Zobowiązał żołnierzy do utrzymywania gotowości i zakazał zajmować cały obóz. Zwycięzcy nie rabowali pozostawionych kosztowności, wykazując tym samym pełną dyscyplinę. Rano nad obozem zostały podpalone zapasy pozostawione przez Turków. Dopiero w momencie gdy stało się jasne, że nieprzyjaciel jest już daleko, przystąpiono do przeliczania łupów. 

Jan III Sobieski po bitwie w namiocie Kara Mustafy opisał w liście do żony Marysieńki, przebieg zwycięskiego starcia. Drugi list napisał do papieża Innocentego XI ze słowami: Venimus, vidimus et Deus vicit (Przybyliśmy, zobaczyliśmy i Bóg zwyciężył). Wysłał do niego także gońca z największą chorągwią turecką.

W ten oto sposób zakończyła się jedna z największych bitew nowożytności. Straty tureckie sięgały 15000 zabitych. Straty sprzymierzonych wyniosły około 3500 zabitych i rannych, w tym 1300 Polaków. Sobieski nie zdołał zrealizować planu całkowitego rozgromienia sił tureckich. Uniemożliwił mu to oddział przyboczny Kara Mustafy, uciekając ze swoim wezyrem spod Wiednia.

 Był to prawdziwy sukces militarny i polityczny Sobieskiego. Turcja przed tą bitwą była pierwszym lub drugim po Francji mocarstwem w świecie (biorąc pod uwagę potencjał militarny). Poważnie zagrażała państwom ówczesnej Europy. Odniosła zwycięstwa w czterech wojnach z liczącymi się państwami: Austrią, Polską, Rosją i Wenecją. W ich wyniku powiększając swój stan posiadania. W 1683 r. turecka potęga załamała się, a Europa dzięki temu zwycięstwu pozbyła się zagrożenia od wschodu.

Porażka Turcji wynikała prawdopodobnie także z kryzysu wojskowości na przełomie XVII-XVIII wieku. Jednak z drugiej strony ów kryzys spowodowały porażki tureckie. Bitwa pod Wiedniem była jedną z nich. Gdyby wojska Kara Mustafy w 1683 r. odniosły zwycięstwo, wzmocniłoby ono ekonomicznie (biorąc pod uwagę wysokość ewentualnych łupów) imperium osmańskie. Na szczęcie tak się nie stało, a wstrzymana przez Jana III Sobieskiego fala turecka od tej pory będzie już się tylko cofać. Aż do 1918 r. kiedy jej posiadłości na terytorium Europy znacznie się ograniczą.

Jedna bitwa nie rozstrzygnęła całej wojny, ale miała decydujące znaczenie. W 1699 r. w Karłowicach został podpisany pokój. Odzyskaliśmy wówczas wcześniej utracone terytoria. Ale była to już Polska słaba i niezdolna do reform. Dlatego tez owoce zwycięstwa i w końcu pokoju z Turkami nie zostały należycie wykorzystane.