W Szkole Podchorążych w Warszawskiej w 1822 roku założono tajne sprzysiężenie na jego czele stanął podporucznik Piotr Wysocki. Byli tam zapalczywi, młodzi ludzie. Rosyjska policja wpadła na ślad tego sprzysiężenia, jednak władza zadecydowała, iż nie ma takiej potrzeby aby natychmiast aresztować jego członków, bo spowodowałoby to początek powstania.

W nocy 29 / 30 Listopada 1830 roku oficerowie się zbuntowali. Powstanie rozpoczął atak na Belweder i arsenał. Książę Konstanty uciekał przebrany za kobietę poza granicę do Wierzbna. Najpierw władzę objęła konserwatywna Rada Administracyjna Królestwa. 5 Grudnia 1830 roku generał Chłopicki sam się ogłosił dyktatorem powstania.

W ten sposób zaczęło się powstanie, miało ono dać wielu Polakom nadzieje na odzyskanie wolności. Niestety w październiku następnego roku te nadzieje zostały rozwiane się wraz z klęską powstania.

Czy powstanie listopadowe z góry było skazane na niepowodzenie? Czy miało może szanse odnieść sukces? Na te pytania nie można jednoznacznie odpowiedzieć.

W początkowych dniach powstania polska armia liczyła około 40 tysięcy szeregowych żołnierzy oraz dobrze wyszkolonych oficerów o dość dobrych zdolnościach bojowych. W kolejnych tygodniach liczebność armii polskiej wzrosła ponad 100 tysięcy. Wtedy większość z owych żołnierzy stanowili chłopi. Byli wcielani do wojska nie wyszkoleni, nie umundurowani a także strasznie słabo uzbrojeni. Powszechnym stały się dezercje.

Już na początku powstania jego dowództwo ( zawsze przeciwne walce) dopuszczało się karygodnych błędów. Nie wykorzystywało korzystnych sytuacji dla powstania, które mogły zaważyć na jego dalszych losach w walce zbrojnej.

Największym chyba błędem powstańców stało się przyzwolenie na opuszczenie granic Królestwa Polskiego przez księcia Konstantego oraz rosyjskie wojska stacjonujące w Warszawie.

Możliwe, że na zachowaniu przywódców zaważyły wydarzenia, które miały miejsce na długo przed rozpoczęciem powstania, a mogły przekreślać z góry szansę odzyskania niepodległości i wolności. Chodzi tu między innymi o brak zbrojeniowego przemysłu w Królestwie Polskim a także ogólne braki w przygotowaniu ludzi do zbrojnej walki.

Nie należy jednak zapominać o wielu innych czynnikach, jakie mogły korzystnie wpłynąć na wynik zbrojnej walki. Były to na przykład całkiem dobry stan budżetu powstańczego państwa, bardzo trafnie zorganizowana służba zdrowia a także szerokie społeczne poparcie dla wszelkich niepodległościowych ruchów na terenach polskich, jak też za granicą.

W lutym 1831 roku rozpoczęła się rosyjska kontrofensywa dowodzona przez Iwana Dybicza. Carska armia liczyła około 100 tysięcy żołnierzy. Później ta liczba wzrosła do 200 tysięcy. Więc proporcje mniej więcej kształtowały się jak, 1 do 2, przy porównaniu 4- milionowej ludności Królestwa z aż 40 milionową ludnością Rosji, co stanowiło imponującą proporcję.

Plan generała Dybicza opierał się na szybko przeprowadzonym marszu na stolicę, następnie jej opanowanie

oraz zakończenie jeszcze przed roztopami wiosennymi tego powstania.

W marcu 1831 roku główne siły obydwóch armii powstrzymały się od ważniejszych działań zbrojnych utrudnionych przez wiosenne roztopy.

Tylko korpus generała Dwernickiego prowadził aktywne a następnie ukończone sukcesem działania na Lubelszczyźnie. Pokonał on straż tylną korpusu generała Kreuteza pod Kurowem. Zmusił go do wycofania się, zajął też Lublin i dotarł aż do Zamościa.

Tymczasem lody na Wiśle pod koniec marca spłynęły. Wówczas Dybicz postanowił, że przeprawi się na lewy brzeg Wisły i od południa zaatakuje Warszawę.

Główne rosyjskie siły dlatego oddaliły się od Warszawy i szły w kierunku ujścia Wieprza, gdzie pod Tyrczynem Dybicz planował przeprawę. Pomiędzy Wawrem a Siedlcami pozostał jedynie korpus Rozena, który miał osłaniać magazyny amunicji w Siedlcach. W zaistniałych warunkach gen. Prądzyński opracował plan kontrofensywy. Miał on polegać na rozgromieniu korpusu Rozena i następnie zwróceniu się przeciw Dybiczowi, który został odcięty od magazynów oraz pobiciu jego armii w widłach Wisły i Wieprza albo przymuszenie go do wycofania się za Bug.

Ten doskonały plan przygotowany został w najgłębszej tajemnicy. 30 marca 1831 roku polskie oddziały przeszły Wisłę, 31 marca podczas niespodziewanego ataku udało im się zniszczyć odział Gejsmara w bitwie pod Wawrem, następnie zaś pokonały wojska generała Rozena (Dembie Wielkie). Przed polskim wojskiem otwarła się droga do Siedlec.

Dalsza ofensywa została jednak wstrzymana przez samego naczelnego wodza powstania. Utracono cennych kilka dni oczekując na wiadomości o ruchach rosyjskich wojsk.

W tym czasie przestał działać czynnik zaskoczenia. Dybicz wracał ku Siedlcom. Generał Prądzyński stworzył nowy plan decydującego pokonania Rozena, przez atak z trzech stron na Siedlce i zdobycie tego miasta.

10 IV 1831 roku oddziały generała Prądzyńskiego w bitwie pod Iganiami odniosły wielkie zwycięstwo. Skrzynecki powstrzymał ofensywę i wycofał główne polskie siły w rejon Kałuszyna. Skrzynecki zaprzepaścił wielką szansę powodzenia jaką posiadała ta ofensywa. Już dwa pierwsze miesiące walk w zupełności pokazały charakter wojny, obnażyły nieudolność dużej części generalicji, tchórzliwe podejście sejmu oraz burżuazyjne kapitulanctwo w czasie bitwy o Warszawę. Równocześnie uwidocznione zostało bohaterstwo w polu bitwy chłopów żołnierzy.

Nadal w rządzie nie uchwalono jakichkolwiek ustaw, które by dotyczyły sprawy chłopskiej. Dlatego chłopi nie zamierzali masowo przystępować do powstania.

W maju 1831 roku generał Prądzyński narzucił naczelnemu wodzowi swój plan ataku na znakomity korpus carskiej gwardii, który stacjonował między Łomżą a Ostrołęką. Skrzynecki ten plan przyjął z wielkim ociąganiem i niedokładnie kierował wykonaniem tegoż planu. Dzięki temu Korpus gwardii wycofał się w kierunku Białegostoku, na odsiecz przybyła mu armia generała Dybicza. Wtedy Skrzynecki wobec istniejącego zagrożenia z południa musiał się wycofać. Wojska zatrzymały się w rejonie Ostrołęki. Zaatakował je tam generał Dybicza. 26 maja 1831 roku rozgorzała bitwa. Niestety pomimo poświęcenia i bohaterstwa żołnierzy skończyła się ona przegraną wojsk polskich. Artyleria konna dowodzona przez Józefa Bema brawurowym atakiem uratowała armię Królestwa Polskiego przed całkowitym pogromem. Kampania ta kolejny raz ukazała nieudolności dowódców polskich. Szansa na pewne zwycięstwo została znowu zmarnowana przez generała Skrzyneckiego. Od tej przegranej pod Ostrołęką wśród żołnierzy zaczęły się masowe dezercje, brak też było zaufania do dowódców oraz panowało ogólne zniechęcenie.

W maju 1831 roku oddziały polskie wyruszyły na pomoc partyzanckim walkom poza granicami Kongresówki, na Litwę i Podole. Oddziały, którymi dowodzili generałowie Dezydery Chłapowski i Antoni Giełgud wyruszyły na Litwę, jednak w lipcu zmuszone zostały do przekroczenia pruskiej granicy i do złożenia broni.

Kilkutysięczny polski korpus pod dowództwem generała Dwernickiego przebił się na Ukrainę. Jednak pomoc wojsk polskich nie zdołała uratować trwającej jedynie dwa miesiące partyzanckiej walki na tych obszarach. Pomimo zwycięstwa pod Boremlem zostały zmuszone do przekroczenia austriackiej granicy i do złożenia broni.

Po zwycięstwie pod Ostrołęką, rosyjska armia dowodzona przez feldmarszałka Paskiewicza koło Osiekia przeprawiła się przez Wisłę. Armia rosyjska bez jakichkolwiek trudności dotarła na przedpola Warszawy. Warszawa była źle do obrony przygotowana.

6 września 1831 roku rozpoczął się szturm. Zginął wtedy na szańcach Woli generał Józef Sowiński. W nocy z 7 na 8 września podjęto decyzję o kapitulacji Warszawy.

Pomimo, że siły polskie były dość jeszcze liczne /60 tysięcy żołnierzy/, to jednak rada wojenna, chcąca zakończyć powstanie narzuciła jako naczelnego wodza generała Macieja Rybińskiego. On to rozpoczął rokowania z Paskiewiczwem. Rokowania te nie doprowadziły wtedy do kapitulacji ale większa część członków rządu a także politycy przekroczyli pruską granicę, wojska zaś złożyły broń.

O definitywnym upadku powstania przesądziła kapitulacja twierdzy Modlin i Zamościa z 21 października 1831 roku.

Przebieg powstania pokazuje jak wielką siłą był polski ruch narodowo- wyzwoleńczy. Polacy zmobilizowali w trakcie powstania około 150 tysięcy ludzi, potrafili w bardzo trudnych warunkach stworzyć zaplecze, zaopatrzyć i uzbroić armię. Dysponowali ponad 40 tysiącami regularnej armii zawodowej, jednak bez stabilnego militarnego zaplecza produkcyjnego.

Powstańcy potrafili stanąć do boju jak równy z równym, odnosili sukcesy i zmuszali Rosję do wykorzystania w walce podczas powstania prawie połowy swych sił, gdy do walk przeciw Turcji na przykład Rosja zmobilizowała zaledwie 1/3 swoich sił.

Przebieg powstania wskazuje jednak na to, że nad jego losami przejęło inicjatywę konserwatywne ugrupowanie, które nie potrafiło wciągnąć całego społeczeństwa do walki, a zwłaszcza chłopstwa.

Jak również nieudolność wodzów naczelnych nie pozwoliła rozwinąć się talentom kilku wybitnie zdolnych generałów jak Józef Bem, Ignacy Prądzyński i inni. Samo zaś kierownictwo swymi nietrafionymi strategicznymi decyzjami spowodowało klęskę powstania.

Brak wiary w zwycięstwo wśród generalicji, nieustanne dążenie jej do rokowań, działania defensywne, mimo walecznej żołnierskiej postawy pomniejszało skuteczność sił militarnych Polski. Zbyt częste chociaż czasami konieczne zmiany na stanowisku wodzów naczelnych korzystnie nie wpływały na strategię poczynań i osłabiały polskie siły tej tak zwanej "wiosennej ofensywy".

Można się zastanawiać czy powstanie listopadowe byłoby skuteczniejsze i miałoby większe szanse na powodzenie, gdyby pojawił się odpowiedni przywódca nie tylko zdolny do odpowiednich działań militarnych, a taki, który zdołałby zachęcić cały naród do powstania.

Trudna jest odpowiedź na takie pytanie, dlatego między innymi, że możliwe, iż przedłużyłoby to trwanie powstania, jednak czy zagwarantowałoby wygraną nie wiadomo. Trzeba pamiętać, iż Polska była w czasie tej walki samotna, bez jakiejkolwiek pomocy ze strony innych państw, a stawała wobec ówcześnie największej europejskiej potęgi, czyli Rosji.

Często też źródeł klęski powstańców można szukać w przyczynach obiektywnych jak błędne decyzje rządu oraz sejmu, złe dowództwo, niewiara w zwycięstwo, jednak nie można odpowiedzieć jednoznacznie, czy powstanie listopadowe mogło odnieść sukces. Ważnym natomiast i głębokim pozostaje sens tego powstania, będącego walką przeciwko carskiemu despotyzmowi oraz walką o narodowe wyzwolenie.

Polskie powstanie listopadowe na pewno stało się przez wiele lat symbolem narodowościowych ruchów dla innych państw Europy a także przybrało międzynarodowy charakter.