1. HISTORIA HUSARII

Początki husarii sięgają przełomu XV i XVI wieku. Oddział ten zawdzięcza swoje powstanie Serbom. W 1389 r. ponieśli oni klęskę na Kosowym Polu. Ich kraj utracił niepodległość, a wielu z nich udało się na emigrację. Bardzo często trafiali do Polski i tu osiedlali się. Nie wyrzekli się jednak dalszej walki z Turkami, którzy byli przyczyną utraty przez nich państwa.

Wyraz "usar" pochodzi z języka serbskiego i oznacza konnego rycerza. Ta etymologia słowa świadczy wybitnie o tym, że pomysłodawcami polskich huzarów stali się Serbowie. Wynajmowali się za pieniądze i odpłacali się walką. Brali udział w bitwie pod Kleckiem, która rozegrała się w 1506 r. podczas tego starcia wojsko litewskie dowodzone przez Glińskiego odniosło zwycięstwo nad oddziałami tatarskimi.

Na początku XVI wieku uzbrojenie takiego zaciężnego Serba bądź Węgra, składało się tylko z bardzo lekkiego pancerza. Nie mieli więc ochronnego uzbrojenia. Co prawda wynikało z tego kilka korzyści. Żołnierz był zwrotny, szybki, a to sprzyjało wygrywaniu pojedynków, szczególnie z świetnie wyszkolonymi Tatarami. Korzystając z tego wzoru także i polscy żołnierze pozbywali się ciężkiej zbroi, ubierali lekki pancerz bądź też przystępowali do walki bez niego. Jako ochronę posiadali tylko tarczę. Jednocześnie przejęli inną broń używaną przez Serbów, mianowicie kopię. Używana była podczas ataku prowadzonego w galopie. Takimi siłami kopijników, lekko uzbrojonych oddziały polsko-litewskie mogły się poszczycić już w bitwie nad Orszą (18 IX 1514 r.). Podstawą odwodu, dowodzącego wówczas Ostrogskiego, było 800 takich żołnierzy. Wojska moskiewskiego przeciwnika liczyły trzykrotnie więcej walczących. To jednak nie przeszkodziło w odniesieniu przez połączone siły polsko-litewskie zwycięstwa. Przyczyniły się do niej oddziały husarii, szczycące się świetnym wyszkoleniem i bojową sprawnością.

Prawdziwym jednak twórcą polskiej husarii był król Stefan Batory. Za jego panowania oddział ten został wyposażony w cięższe uzbrojenie. Ponadto wówczas wyodrębniono husarię jako osobną całkowicie formację. Od tej pory husaria stała się niezwyciężoną siłą polskich wojsk. Odniosła wielkie zwycięstwa na polach Lubieszowa w 1577 r. nad gdańskimi wojskami najemnymi, później w 1588 r. pod Byczyną w walkach z oddziałami arcyksięcia Maksymiliana Habsburga, pod Kokenhausen (1601 r.) i Kircholmem (1605 r.), pod Kłuszynem (1610 r.) nad wojskami moskiewskimi. Walczyła z Turkami pod Chocimiem w 1621 r. oraz z Tatarami w 1624 r. pod Martynowem. O sile polskiej husarii przekonali się szybko nasi sąsiedzi. Był to oddział elitarny. Na służbę w husarii było stać tylko synów szlachty, ze względu na wysokie koszty utrzymania i wyposażenia huzara. Walka w tak wyszkolonym oddziale stawała się dla żołnierza nobilitacją. Taka formacja powstała tylko na terenie Polski, w żadnym innym państwie nie występowała. W tej skali była więc fenomenem. Oprócz Polaków w oddziałach służyli także Rusini i Litwini.

Husaria brała udział we wszystkich bitwach prowadzonych przez Rzeczypospolitą w XVI i XVII wieku. Żadna z tych potyczek nie została przegrana z jej winy. Można powiedzieć, że dochodziło wręcz do ratowania wyniku bitwy przez atak husarii. Ratując bitwę, jednocześnie ratowała honor polskiego wojska. Niosła nam zwycięstwo, nie mając równego sobie przeciwnika wśród oddziałów jazdy innych państw. Takiego uderzenia jakim dysponowała husaria nie były w stanie wytrzymać oddziały tatarskie, moskiewskie, turecka spahia i zachodnia kawaleria (rajtaria). Podobnie było z piechotą. Klęski w starciach ponosili tureccy janczarzy, strzelcy z Księstwa Moskiewskiego oraz piechota, np. szwedzka dowodzona przez Karola Sudermańskiego. Po kilku reformach wojskowych przeprowadzonych przez króla Szwecji Gustawa Adolfa, zwycięstwo stało się możliwe. Okupione było jednak ogromnymi stratami. Porównywalnie do szwedzkiej piechoty, trudnym przeciwnikiem stali się Kozacy, szczególnie wówczas kiedy bronili się w obwarowanym taborze. W 1702 r. rozegrała się bitwa pod Kliszowem, ostatnia w której udział wzięła husaria. Ta bitwa dla Rzeczypospolitej zakończyła się klęską. Co prawda nie przyczyniła się do niej wyłącznie husaria. Głównym powodem były polityczne konflikty między królem Augustem II Sasem a hetmanem Lubomirskim. Jednak mimo to oddziały husarii nie zostały już później wykorzystane na większą skalę. Pod Kliszowem atak huzarów rozgromił szwedzką jazdę. Więc nadal pozostawała niezwyciężoną formacją. W 1776 r. nastąpił ostateczny koniec husarii. W wyniku decyzji sejmu polskiego przeprowadzono reformę wojskową. z chorągwi husarskich zostały utworzone brygady narodowej kawalerii.

  1. BITWY HUSARII

Poniżej zostaną wymienione bitwy, w których brała udział polska husaria.

  • Batoh (1-2 VI 1652 r.): przegrana przez Polskę bitwa; wojskami polskimi dowodził hetman Marcin Kalinowski, po drugiej stronie frontu stanęły wojska kozacko-tatarskie a na ich czele Bohdan Chmielnicki i sułtan Nuradyan. Bitwa rozegrała się na terenie obecnej Ukrainy w pobliżu wsi o nazwie Czetwertynówka. Wojska nieprzyjacielskie odniosły zwycięstwo, polski obóz został zdobyty, a około 5 tys. Polaków razem z hetmanem poniosło śmierć. Przeżyło te bitwę 1, 5 tys. żołnierzy polskich. Politycznym następstwem stało się zerwanie ugody z Białej Cerkwi z 1651 r. zawartej pomiędzy Kozakami a stroną polską.
  • Beresteczko (28-30 VI 1651 r.): w tym miasteczku, leżącym na Ukrainie rozegrała się wielka bitwa, tym razem zakończona zwycięstwem dla wojsk polskich Jana Kazimierza nad oddziałami kozacko-tatarskimi, dowodzonymi przez Chmielnickiego i chana Krymu Islama Gireja. Z pola bitwy musiały uciekać oddziały tatarskie. Kozacy natomiast okopali się w taborze i pod wodza Bohuna, przebili się przez okrążające ich wojska polskie, okupując to ogromnymi stratami; armia polska także poniosła straty i nie była w stanie wykorzystać odpowiednio tego zwycięstwa; po bitwie zawarto ugodę w Białej Cerkwi.
  • Byczyna (24 I 1588 r.): odbyła się tu zwycięska bitwa wojska polskich dowodzonych przez hetmana Jana Zamoyskiego, zwyciężono oddziały austriackie księcia Maksymiliana Habsburga, który starał się o objęcie polskiego tronu; książę został wzięty do niewoli, a wojska go wspierające doszczętnie rozbite; miejscowość znajduje się na Wysoczyźnie Wieruszowskiej w województwie opolskim, pow. kluczborski.
  • Cecora: wojska kierowane przez hetmana wielkiego koronnego Stanisława Żółkiewskiego poniosły tu klęskę w 1620 r. w walce z oddziałami turecko-tatarskimi; w bitwie poległ hetman Żółkiewski; pod Mohylowem wojska polskie zostały całkowicie rozgromione; miasto znajduje się na prawym brzegu Prutu, niedaleko miejscowości Jassy.
  • Chocim: w 1621 r. w tym miejscu rozegrała się bitwa Polaków, dowodzonych przez hetmana wielkiego litewskiego Jana Karola Chodkiewicza oraz wspomagającymi ich oddziałami tatarskimi, którymi kierował Piotr Konaszewicz-Sajdaczny z Turkami; twierdza chocimska została wzniesiona na planie nieregularnym i zaopatrzona w pięć baszt; miasto położone jest na terenie południowo-zachodniej Ukrainy, tuż nad Dniestrem; po zwycięskiej obronie zawarto rozejm, zgodnie z którym granicę między dwoma państwami wyznaczył Dniestr; ponadto Rzeczypospolita zdecydowała się uznać zwierzchnictwo Turcji nad Mołdawią.
  • Cudnów (27 IX - 3 XI 1660 r.): miejsce bitwy wojsk polsko-rosyjskich; Polakami dowodzili hetmani Stanisław Potocki-Rewera i Jerzy Sebastian Lubomirski, pomocy udzielili w walce z Rosjanami Tatarzy, wystąpili przeciwko sprzymierzonym siłom rosyjsko-kozackim pod wodzą W Szeremietiewa i atamana Cieciury; oddziały tatarskie otoczyły się taborem, jak to miały w zwyczaju i w ten sposób umocniły swe pozycje. 17 października została podpisana ugoda z Kozakami, 3 listopada skapitulowała armia rosyjska Szeremietiewa; miejscowość Cudnów leży na Ukrainie, niedaleko Żytomierza, tuz nad rzeka Teterw, jest to dopływ Dniepru.
  • Filipów (22 X 1656 r.): miejsce bitwy, zakończonej klęską dla Polaków pod wodza hetmana Gosiewskiego, przeciwnikiem były wojska szwedzko-brandenburskie; wieś położona jest w województwie podlaskim.
  • Górzno (12 II 1629 r.): przegrana bitwa przez Polaków podczas starcia ze Szwedami; polskimi wojskami dowodził regimentarz Stanisław Potocki, wojskami przeciwnika natomiast feldmarszałek H. Wrangl. Szwedzi zagrozili Polakom w taki sposób, iż Ci byli zmuszeni wycofywać się w kierunku miejscowości Brodnica. Ponieśliśmy duże straty w wysokości 700 zabitych, a Szwedzi zagarnęli 600 polskich jeńców oraz większość dział, ponosząc przy tym minimalne straty; Górzno jest miastem znajdującym się na Pojezierzu Dobrzyńskim.
  • Guzów (6 VII 1607 r.): miejscowość znajdująca się na terenie województwa mazowieckiego, wsławiła się podczas rokoszu sandomierskiego. Rozegrała się tu bitwa, w czasie której wojska rokoszan dowodzone przez marszałka wielkiego koronnego i wojewodę krakowskiego Mikołaja Zebrzydowskiego oraz kasztelana wileńskiego Janusza Radziwiłła poniosły klęskę. Oddziałami królewskimi kierowali hetman Stanisław Żółkiewski i Jan Karol Chodkiewicz. Klęska buntowników była znacząca, a stracili około 10, 6 tys. osób oraz 28 dział i hakownic).
  • Kircholm (27 IX 1605 r.): rozegrała się tu bitwa pomiędzy wojskami polskimi pod dowództwem hetmana Jana Karola Chodkiewicza i wojskami szwedzkimi kierowanymi przez Karola IX Sudermańskiego. Zwycięstwo odnieśli, dzięki taktyce zastosowanej przez Chodkiewicza, Polacy. Bitwa pod Kircholmem była pierwszym zwycięstwem polskiej husarii mimo dość znaczącej liczebnej przewagi Szwedów.
  • Kliszów: w 1702 r. rozegrała się tutaj bitwa w czasie trwającej wojny północnej. Po jednej stronie frontu stanęły wojska saskie i polskie, a po drugiej Szwedzi. Zwycięstwo zostało po stronie naszych przeciwników, bowiem w trakcie bitwy wojska polskie dowodzone przez Hieronima Augustyna Lubomirskiego wycofały się z pola walki.
  • Kłuszyn (4 VII 1610 r.): polskimi wojskami dowodził hetman Stanisław Żółkiewski, a po drugiej stronie frontu stanęli Rosjanie kierowani przez D. Szujskiego i wzmocnieni dodatkowo szwedzkimi posiłkami. Bitwa pod Kłuszynem dzięki przemyślnej taktyce i zaskoczeniu wojsk rosyjskich zakończyła się zwycięstwem Polaków, otwierając nam drogę do Moskwy. Kłuszyn jest wsią leżącą w obwodzie smoleńskim.
  • Korsuń (26 V 1648 r.): jedna z bitew powstanie kozackiego pod wodzą Bohdana Chmielnickiego. Polakami dowodzili hetmani Mikołaj Potocki i Marcin Kalinowski. Ponieśliśmy w niej klęskę. Kozaków dodatkowo wsparli Tatarzy.
  • Ochmatów (30 I 1644 r.; 29 I - 2 II 1655 r.): hetman Stanisław Koniecpolski i kierowane przez niego polskie wojska odniosły w bitwie pod Ochmatowem zwycięstwo. Tatarzy, dowodzeni przez Tuchaj-Beja pierzchli z pola walki. Następnego dnia doścignęła ich polska lekka jazda M. Zaćwilichowskiego, zadając im ostateczną klęskę.

Rozegrała się pod Ochmatowem jeszcze jedna bitwa, tym razem podczas wojny polsko-rosyjskiej. Polakami dowodzili hetmani Stanisław Potocki i Stanisław Lanckoroński. Z pomocą przyszli nam Tatarzy. Wrogimi wojskami byli Rosjanie i Kozacy, kierowani przez Bohdana Chmielnickiego i W. Szeremietiewa. Nasze oddziały bezskutecznie próbowały zdobyć tabor broniącego się nieprzyjaciela. Dodatkowo opieszałość działań tatarskich spowodowała, że wojska przeciwnika wycofały się w kierunku wschodnim.

  • Wiedeń: w 1683 r. odbyła się wielka wyprawa wojsk polskich pod dowództwem Jana III Sobieskiego, sprzymierzonych z Austriakami przeciwko Turkom, którzy oblegli wówczas Wiedeń i zagrażali cesarstwu Leopolda I. 12 IX tego samego roku rozegrała się wielka rozstrzygająca bitwa. Turecka armia kara Mustafy została rozbita przez połączone siły polsko-austriackie. Zwycięstwo zapewnił atak polskiej husarii, przeprowadzony ze wzgórza Kahlenberg.
  • Piławce (20-23 IX 1648 r.): w czasie trwania powstanie Kozaków pod wodza Bohdana Chmielnickiego rozegrała się tu bitwa z koronnymi wojskami polskimi. Zakończyła się ona klęską dla naszych wojsk, dowodzonych przez regimentarzy Koniecpolskiego, Zasławskiego i Ostroroga. Polacy uciekli przez Tatarami i Kozakami jeszcze nim bitwa zaczęła się na dobre. W pierwszych dniach zmagań dochodziło tylko do nieregularnych potyczek z wojskami nieprzyjaciela, jednak już w nocy 23 IX w wyniku paniki, która zapanowała w polskim obozie, porzucając broń, Polacy rzucili się do ucieczki. Największe straty podczas odwrotu poniosła piechota, kierowana przez obersztera Osińskiego, jako że osłaniała ucieczkę pozostałych wojsk. Następnego dnia Kozacy wdarli się do polskiego obozu, łupiąc go i niszcząc.
  • Prostki (8 X 1656 r.): zwycięstwo wojsk polskich dowodzonych przez hetmana Gosiewskiego i wspomaganych przez oddziały tatarskie nad wojskami brandenbursko-szwedzkimi, kierowanymi przez Bogusława Radziwiłła i G. F. Waldecka. Nieprzyjaciel został rozbity, a jego żołnierze uciekali z pola walki w panice.
  • Warka (7 VI 1656 r.): podczas potopu szwedzkiego wojska polskie kierowane przez Stefana Czarnieckiego odniosły zwycięstwo nad Szwedami dowodzonymi przez margrabiego Badeńskiego.
  • Warszawa: o stolicę polski rozegrały się trzy wielkie bitwy. W czasie wojny polsko-szwedzkiej (20 IV - 1 VII 1656 r.) Warszawa była oblegana przez Szwedów, udało się ją jednak odzyskać, ale nie na długo bowiem 8 IX 1655 r. Szwedzi zajęli naszą stolicę zupełnie bez walki podjętej przez polską stronę. Kolejne starcie rozegrało się w dniach 28 - 30 VII 1656 r., kiedy to wojska Jana Kazimierza po trzech dniach walki wycofały się ze szwedzko-brandenburskiego okrążenia. Wojskami nieprzyjacielskimi dowodził Karol Gustawelektor brandenburski Fryderyk Wilhelm. W XVIII wieku, podczas wojny północnej, 31 VIII 1705 roku armia polska po sforsowaniu Wisły poniosła klęskę w ponownym starciu ze Szwedami.
  • Zbaraż (10 VII-22 VIII 1649 r.): miejscowość znajdująca się na obszarze dzisiejszej Ukrainy. W zbaraskiej twierdzy broniła się polska armia dowodzona przez Jeremiego Wiśniowieckiego, przed oblegającymi ją wojskami kozacko-tatarskimi Bohdana Chmielnickiego i chana Islama III Gireja.
  • Zborów (15-16 VIII 1649 r.): w czasie trwania powstania kozackiego rozegrała się pod tą ukraińską miejscowością bitwa, pomiędzy wojskami koronnymi Jana Kazimierza a Kozakami. Polska armia szła z odsieczą do broniącej się załogi Zbaraża. W trakcie działań militarnych chan tatarski, z namową kanclerza Jerzego Ossolińskiego, nakłonił Bohdana Chmielnickiego do podpisania ugody. Wszczęte zostały rokowania. Doprowadziły one do zawarcia ugody zborowskiej. Na jej mocy Kozacy otrzymali pewne przywileje, a ponadto rejestr wojsk kozackich od tej pory miał być zwiększony do 40 tys.
  • Żółte Wody (15-18 V 1648 r.): na tym bagnistym terenie, leżącym na Ukrainie, rozegrała się bitwa polsko-kozacka. Polakami dowodzili hetmani Potocki i Kalinowski. Rezultat tej bitwy nie był dla nas zadowalający, ponieważ to starcie przegraliśmy.
  • Żurawno (25 IX-14 X 1676 r.): w tej miejscowości na Ukrainie zmierzyły się dwie potężne armie polska i turecka. Wojskami polskimi dowodził Jan Sobieski. Udało mu się powstrzymać siły tatarsko-tureckie kierowane przez Ibrahima Szejtana. W tej sytuacji nieprzyjaciel musiał się zgodzić na zawieszenie broni. 17 X 1678 r. został zawarty rozejm. Turcja otrzymała Podole wraz z Kamieńcem Podolskim, a także część prawobrzeżnej Ukrainy.
  • Żwaniec: w 1653 r. wojska polskie Jana Kazimierza zostały otoczone w obozie pod Żwańcem przez armię kozacko-tatarską. W trakcie działań, jednak Tatarzy się wycofali i w tej sytuacji, mimo początkowej przewagi, wódz kozacki Bohdan Chmielnicki zdecydował się na zawarcie ugody (15 XII 1653 r.). Powtórzyła ona warunki ugody zborowskiej.
  1. BROŃ HUSARII
  1. Kopia

Husarska kopia zasadniczo różniła się od średniowiecznej kopii rycerskiej, ale także od lancy (włóczni). Różna była budowa i zastosowanie samej broni w walce. Kopia stosowana przez husarię wywodziła się w prostej linii od kopii węgierskiej. Jej budowa umożliwiła huzarowi takie prowadzenie walki, które było niewykonalne przez inny rodzaj kawalerii. Kopia węgierska, pierwowzór kopii husarskiej, była to broń lekka długości około trzech metrów. W XVI wieku zawitała na polskie ziemie. Wykonywano ją z jodłowego drzewa. Bliżej tylca umieszczano dość dużą kulę, która służyła do przesunięcia środka ciężkości. Grot miał kształt czworokąta i liczył kilkanaście centymetrów. Na nim zawieszano proporzec.

Taka broń okazywała się być bardzo skuteczna, w walce z ciężkozbrojną jazdą zachodnią i saphią Turcji. Bezużyteczną okazywała się w zetknięciu ze zwrotnymi, lekkimi oddziałami tatarskimi. Jej długość wynosiła od 4, 5 do 5 metrów długości. Chociaż wielkość niektórych modeli kopii husarskiej sięgała aż do 5,5 metra. W porównaniu do średniowiecznej kopii ta była lżejsza. Drzewiec wykonywany był z lekkiego i kruchego materiału, najczęściej z osiki. Był to materiał, który bardzo łatwo można było drążyć. Kopie wykorzystywane przez husarię drążono aż od ostrza do kuli. Kula służyła do przesuwania środka ciężkości do tyłu. Taki zabieg pozwalał na zwiększenie zasięgu broni, ale nie zmuszał jednocześnie do pogrubiania jej drzewca. Stalowy, ostry grot, długości łokcia, kończył kopię. Miał czworograniasty, okrągły bądź trójgraniasty kształt. Od grotu na około dwa łokcie usztywniano kopie przez zastosowanie dwóch mocnych prętów żelaznych. Były dodatkową ochroną przez cięciem wykonanym szablą. Kopię oplatano rzemieniem i oblewano smołą, by ją wzmocnić. Nie okuwano tylnych końców broni, a drzewiec kopii pokrywano różnymi kolorami, zwykle tymi które charakterystyczne były dla określonej chorągwi. Czubek kopii zdobił proporzec. Wykonywany był w dwóch kolorach: białym i czerwonym, niebieskim i zielonym, bądź czarnym i białym. Ich długość wynosiła 4-5 łokci. Powszechnie uważano, że ich rola nie polega tylko i wyłącznie na zdobieniu kopii, ale służyć miały proporce także do odstraszania koni, na których jechał nieprzyjaciel.

Kopia husarska była dość specyficzna bronią, używana także do określonego celu. Jej zadaniem stało się przełamanie zwartego szyku pikinierów i zwartych szyków jazdy oraz piechoty. Przy takim pierwszym ataku i zetknięciu się z oddziałami piechoty, kopie się zazwyczaj łamały. Wówczas huzar odrzucał je. Były taką bronią jednorazowego użytku. Od lancy różniła ją jeszcze jedna rzecz. Nie nadawała się do wykonywania ewolucji, chwytów i innego typu zasłon przed przeciwnikiem.

Kopia stała się bronią, o którą szczególnie dbano, tylko ona spośród innych rodzajów rynsztunku dostarczana była przez wojskowe władze. Przypuszczanie w ten sposób dbano o to aby husaria używała jednolitej broni, jeśli przeznaczano ją do użytku jednorazowego i to tzw. zadań specjalnych.

Kopie, które używano jako ozdoby podczas parad wojskowych, husarze trzymali osadzone w rzemiennej tulejce obok prawego strzemienia. Tulejkę mocowano do siodła. Później przewożono je na wozach, podobnie jak i długą broń palną. Cała husaria wyposażana była w jednakową broń. W 1689 r. pojawił się rozkaz hetmana Jabłonowskiego, zgodnie z którym oddział pocztowych w koronnej husarii wyposażony został w broń palną. Tym samym pozbawiono go kopii. Zwiększeniu uległa liczba muszkieterów, a pikinierzy byli sukcesywnie wycofywani. Sytuacja zmieniła się też w armiach innych państw. Muszkieterzy wchodzili w skład piechoty, a do atakowania takiego oddziału nie była potrzeba tak dużej liczby huzarów. Hetmanowi Jabłonowskiemu zależało także na zwiększonej sile ogniowej nowych oddziałów. Ale nadal husaria zachowała swój dotychczasowy charakter oddziału, który służył do rozstrzygającego uderzenia w przeciwnika.

W czasach panowania w Polsce Sasów husaria odrywać będzie już coraz mniejszą rolę. Głównie ze względu na to, że nie wprowadzane reformy wojskowe, pogrążać będą polską armię i prowadzić do upadku.

  1. Koncerz

Broń ta pochodzi od miecza. Wszedł koncerz w użycie w XV wieku i to niemal równocześnie w krajach Europy Zachodniej, na Bliskim Wschodzie oraz w Polsce i na Węgrzech. We Francji koncerza używano jako wyposażenia jazdy ciężkiej, do lat 40-tych XVII wieku. Na terenie Węgier i w Polsce wykorzystywany był do połowy XVIII wieku. Używany był nie tylko przez husarię, ale także przez inne chorągwie, np. przez pancerne. W koncerze uzbrojeni w husarii byli pocztowi jaki i towarzysze.

Broń ta liczyła 1,3 metra długości, była ciężka i źle wyważona. W XVI wieku i w XVII w użyciu znalazły się już innego typu koncerze. Ich przekrój miał kształt trój- bądź czworokątny i wyposażony był w różne rękojeści. Ta broń już była lżejsza i lepiej wyważona, ale zwiększyła się jej długość do 1,6 metra. Długość tego nowego koncerza zbliżała go do lancy.

Pochwy, gdzie umieszczano koncerze, wykonywano z drewna i powlekano czarna skórą. Dodatkową ozdobę stanowiły żelazne okucia. Często zdobione je również wschodnimi wzorami, choć broń ta nie wymagała jakiś specjalnych ozdób. Jednak taki koncerz nie znajdował się już w drewnianej pochwie, ale w metalowej. Klingę i jej oprawę wykonywano ze srebra, często ją grawerowano i wysadzano szlachetnymi kamieniami.

Podczas bitwy, koncerz wykorzystywano do walki z konia. Aby można go było łatwo dosięgnąć sytuowano koncerz pod siodłem z jednej bądź z drugiej strony. Husaria używała tej broni w momencie, gdy podczas ataku została złamana kopia. Wówczas wydobywano spod siodła koncerz i przystępowano do dalszej walki. Naszych przeciwników osłaniało jednak uzbrojenie ochronne. A wobec niego nawet najlepsza szabla i ciecie nią okazywało się być bezskuteczne.

  1. Pałasz

Pałasz należy do broni białej. Używany był przez polską kawalerię od XVI do XVII wieku. Miał podobne do koncerza znaczenie. Pałasz to broń sieczna, z charakterystyczną szeroką i prostą głownią oraz z rękojeścią podobną do tej jaką posiadała szabla. Wcześniej używane przez oddziały polskie pałasze wyposażano w rękojeść półotwartą z esowato wygiętym kabłąkiem. Ozdobne modele tej broni miały mieczową rękojeść i krzyżowy jelec. Z czasem korzystając z innych polskich wzorów, szczególnie polskiej szabli, w pałaszu stosowano zamkniętą rękojeść.

Nigdy jednak nie była tak ważną dla husarii bronią jak koncerz czy szabla. Z racji ich masy oraz długości częściej były wykorzystywane do walki z ciężkozbrojną jazdą zachodnią. Głównie w XVI i tuż na początku wieku XVII. Po zamianie przez rajtarów ciężkiej zbroi w kolczugi w walce z wojskami wschodnimi bardziej użyteczny okazywał się być koncerz.

  1. Broń palna

W 1576 r. wprowadzone zostały jako broń husarii - pistolety. Pistolet, który używała polska kawaleria miał inne zastosowanie niż te, które były używane przez zachodnie oddziały kawalerii. Dzięki zastosowaniu broni palnej zmieniła się taktyka walki husarii. Z racji tego, że wprowadzono nową broń, zrezygnowano z pewnych istotnych walorów, które posiadała jazda. Chodzi tutaj o jej szybkość, zwrotność oraz o fenomenalną uderzeniową siłę. Od tej pory stosowano taktykę karakolowania. Doprowadziła ona do tego, że jazda zachodnia już nie odgrywała tak decydującej i rozstrzygającej roli na polach bitew. Co prawda w momencie gdy broń palna została wprowadzona w użycie w oddziałach husarii, nie stała się ona ich jedyną bronią. Podobnie także i taktyka karakolowania nie była stosowana wyłącznie.

Pistolet okazał się być bardzo skuteczną bronią, kiedy po drugiej stronie fontu stały wojska tatarskie. Ci przez długi czas bali się palnej broni. Jazda polska nie korzystała z wzorców zachodnich używania tej broni. W przeciwnym razie Tatarzy mogliby się wkrótce przekonać o jej małej skuteczności. W walce z Tatarami polskie oddziały wprowadzały w życie pewną skuteczną, jak się okazało zasadę. Mianowicie dopóki nie doszło do natarcia na oddziały uzbrojone w broń białą, ich pistolety były nabite. Największe straty przeciwnikowi zadawano wówczas, gdy strzał miał miejsce z małej odległości. Dodatkowo taki atak wywierał duże wrażenie. Nabity pistolet był przez husarię używany po głównym ataku. Traktowano go jako wsparcie dla koncerza i szabli. Ogień pistoletów, stosowanych w walce w XVI i XVII wieku, wywierał piorunujące wrażenie na oddziałach nieprzyjaciela. Wszystko wskazuje na to, że Tatarzy nie mieli pojęcia o tym, że huzar może oddać w czasie walki zaledwie jeden strzał. Ponowne nabicie takiego pistoletu, które miałoby mieć miejsce w zgiełku bitewnym, było wręcz niemożliwe.

Palną broń, którą stosowała husaria, można podzielić, biorąc pod uwagę kryterium zamków, na: lontową, kołową i skałkową. Ta ostatnia była spośród nich najnowocześniejsza. Pistolety, które używała husaria od polowy XVI wieku do końca XVII wieku, posiadały zamki kołowe. Skonstruowano go na początku XVI wieku. W momencie, gdy pociągano za spustowy język pojawiała się iskra, w skutek odpowiedniego mechanizmu wcześniej uruchomionego. A zapalenie prochu działo się samoczynnie. Zamek z racji swojej skomplikowanej budowy, miał tendencję do częstego zacinania się. Niebezpieczne były szczególnie jakiekolwiek, nawet te najmniejsze zanieczyszczenia. W tej sytuacji z czasem jego użycie ograniczono, wyłącznie do broni drugiej stosowanej przez piechotę. Panował natomiast powszechnie w kawalerii, mimo swoich wielu widocznych wad. W przypadku oddziałów kawalerzystów, celem w walce stało się oddanie strzału z bardzo bliskiej odległości. Nie ważne było już manipulowanie bronią.

  1. Łuk

W czasach świetności husarii w ich uzbrojeniu występował także łuk. Broń ta była już znana od czasów starożytnych, często stosowano do w średniowieczu i co ciekawe nawet w XVII wieku nie straciła na znaczeniu. Z czasem jednak został wyparty przez bardziej skuteczną broń palną. Jednak pod względem szybkostrzelności ta ostatnia była wiele gorsza niż łuk. O wartości tego rodzaju broni zdawali sobie sprawę najwięksi europejscy wodzowie, m. in. król szwedzki Gustaw Adolf. W swoim wojsku posiadał świetnie wyszkoloną piechotę, której uzbrojenie stanowiły muszkiety i działka regimentowe, ale dodatkowo wynajął 2 tys. oddział łuczników. Ich zadaniem była ochrona wojsk przez atakiem, który przypuściłaby polska jazda. Ostatni raz w historii broń ta została zastosowana w XIX wieku, podczas bitwy napoleońskiej pod Lipskiem (1813 r.).

Do Polski łuk trafił już we wczesnym średniowieczu. Powszechnie stosowano go w słowiańskich czasach, a później był przez całe średniowiecze powszechnie używany w polskim wojsku. Doskonałym materiałem na łuk było drzewo cisowe, natomiast strzały wykonywano z świerku. W XV wieku w użycie wchodzi tzw. łuk odwracalny, zwany też refleksyjnym. Była to broń charakterystyczna dla uzbrojenia wschodniego. W nie napiętym stanie łuk ten wyginał się w jedną stronę, w momencie natomiast napięcia w drugą. Aby założyć cięciwę należało łuk wygiąć w kierunku przeciwnym do tego w którym pozostawał w stanie spoczynku. Wypuszczonej z takiego łuku strzale nadawano wielką początkową prędkość, a tym samym zwiększał się jej zasięg. Taka precyzja wymagała od konstruktora doskonałego wykonania takiej broni. Zazwyczaj robiono je z rogu. W porównaniu do łuków stosowanych przez wojska Europy Zachodniej te typu wschodniego były znacznie lżejsze i w użyciu wygodniejsze. W XVI i XVII wieku taki typ łuku przyjął się w polskich lekkich chorągwiach i pancernych.

Dla husarii łuk nie stał się jedyną bronią, nie był on konieczny do osiągnięcia przez nią zamierzonych celów i zadań. Dla osób walczących w oddziałach husarii łuk nie był nową i nieznaną bronią, z tego chociażby względu iż bardzo często zdarzało się, że żołnierze w husarii służący nabywali doświadczenie walki wcześniej w innych oddziałach. Ale kiedy zapoznano ich z kopią i jej możliwościami, bardzo rzadko z niej rezygnowali. Odległość, na która można było posłać strzałę przy wykorzystaniu łuku odwracalnego wynosiła 800 metrów. Dla porównania współczesna łukowi broń myśliwska (18, 7 mm), zaopatrzona w gładką lufę, strzelała na odległość 600-700 metrów. W tej więc sytuacji odległość łuku była wręcz imponująca. Łucznik potrafił wypuścić ze swojego łuku 12 strzał na jedną minutę. To powodowało, że pod względem szybkostrzelności był znacznie lepszy od wszystkich innych broni, w tym także broni palnej. Zaletą łuku była także jego lekkość. Nie obciążał zbytnio jeźdźca. Wożono go przypięty przy siodle z lewej strony, z drugiej natomiast umieszczano strzały w kołczanie.

  1. Czekan

Czekan to rodzaj niewielkiego toporka. Wykonywano go z twardego drzewa. Co prawda występowały także bardziej luksusowe odmiany czekanów. Dla tych jako materiał stosowano mahoń. Ogier i Beauplan, podróżujący po Polsce, podawali iż w XVI wieku tego typu broń była w użyciu wśród polskiej husarii. Według nich służyła ona do rozbicia naramienników żołnierza z wojsk nieprzyjaciela. Najczęściej stosowano czekany, których drzewiec był tak długi, że z powodzeniem mógł służyć za laskę, ale i za broń. Wykonywano także takie modele czekanów, które drzewiec miały zakończony kolcem. Służył on wówczas nie tylko do uderzenia przeciwnika, ale także do kłucia. Obok nadziaków, czekan należał do broni typu obuchowego. Stosowano ją w wojskach zachodnich państw w celu rozbicia rycerskiej zbroi. W XVIII wieku w Polsce, jeszcze można było spotkać tego typu broń u żołnierzy jazdy. Przypuszczalnie jednak już wówczas jej użycie było minimalne. Jeśli huzar miał do wyboru inne typy broni, mam tutaj na myśli koncerz, pałasz i przede wszystkim kopię, rezygnował z czekanu.

  1. TAKTYKA WALKI

Od XV wieku cała Europa znajdowała pod wrażeniem palnej broni. Tą ciągle udoskonalano. Ulepszano parametry, zwiększano zasięg i siłę rażenia. Feudalne rycerstwo okazało się być już bezużyteczne. Posiadana przez nie broń nie była w stanie poradzić sobie z muszkietami. Podstawową formacją wojskową stały się wojska najemne. Zazwyczaj była to szkolona specjalnie piechota, której za wykonana pracę na polu walki wypłacano żołd. Wzrosła także rola artylerii, wraz z upowszechnieniem się palnej broni. Natomiast oddziały kawalerii zaczęły odchodzić w cień. Wraz z tymi zmianami powstawać będą nowe rodzaje wojsk, ale także wraz z wprowadzaniem nowych broni będzie się kształtować inna taktyka walki.

Zaczęto stosować często dość skomplikowane systemy ogniowej walki. Wyglądały one w następujący sposób: w szeregach ustawieni byli żołnierze-strzelcy, podczas walki pierwszy szereg oddawał pierwszą salę ognia, a następnie odchodził do tyłu. Tam przygotowywano następną salwę. W tym czasie drugi szereg strzelał i odchodził do tyłu itd. To cofanie się żołnierzy określano mianem kontrmarszu. Ten schemat powtarzany był przez kolejne szeregi strzelców. Taki system walki pozwalał na utrzymanie stałego i regularnego ognia. Znalazł on zastosowanie w zachodnich oddziałach kawalerii. Natomiast w jeździe mógł przybierać różne formy. Specyficzne dla jazdy techniki walki były znacznie prostsze. Rajtarzy ustawieni w trzech szeregach zbliżali się do nieprzyjaciela, na odległość taką, aby byli pewni oddania strzału celnego z pistoletu. Jeśli zajeżdżali przeciwnika z lewej strony oddawali strzał z prawej ręki. Później w miejscu zawracali i strzelali z pistoletu trzymanego w lewej ręce. Po czym odwracali się i odjeżdżali do tyłu. Ci żołnierze, którzy znajdowali się w tylnych szeregach, drugim czy trzecim, mogli oddawać strzał pomiędzy lukami. Szyk zazwyczaj był dość luźny, a odstęp był mniej więcej długości konia. Po tak przygotowanym ataku, do żołnierzy wojsk nieprzyjacielskich podjeżdżały trzy kolejne szeregi. Podstawowym bojowym czynnikiem, według ówczesnej sztuki wojennej państw Europy Zachodniej, było maksymalne wykorzystanie ognia. Niezależnie więc od tego, jak różne były formy kontrmarszu i karakolu, sama istota walki nie uległa zmianie.

Pod koniec XVI wieku została zorganizowana przez Jan Nassauskiego i Maurycego i Wilhelma Orańskich niderlandzka armia, która w bardzo krótkim czasie stała się najpotężniejszą w Europie. Korzystając ze starożytnych, rzymskich wzorów, utworzyli armię regularną opierającą się głównie na piechocie. Upowszechniała się rajtaria, głównie dzięki księciu Orańskiemu. Był to nowy typ ciężkiej jazdy, wyposażonej w pistolety. Henryk IV, król Francji w XVI wieku wprowadził jeszcze jeden typ jazdy, mianowicie dragonię. Ci żołnierze byli uzbrojeni w szable, ale także w lekkie muszkiety. Walczyli w szyku pieszym. Była to ściślej rzecz ujmując piechota, która posadzono na konie, w celu zwiększenia szybkości marszu. Jednak kawaleria przestała być formacją rozstrzygającą wynik bitwy. Stała się czymś w rodzaju oddziału wojska pomocniczego.

Charakterystyczna cechą ówczesnej armii była piechota ułożona w czworoboki. Składała się z pikinierów i muszkieterów. Zawsze każdy regiment zachodniej piechoty złożony był z dwóch rodzajów walczących. Pikinierzy byli czymś w rodzaju osłony przed atakiem za strony jazdy. Uzbrojeni byli w spisy liczące 5 metrów długości. Natomiast muszkieterzy, wykorzystując różne rodzaje kontrmarszu, zajmowali się prowadzeniem walki ogniowej. Z chwilą ataku pikinierzy tworzyli zbity szyk. Przy prawej stronie stopy wbijali pikę w ziemię po czym pochylali ostrza do przodu. W ten sposób przygotowani oczekiwali ataku koni nieprzyjaciela, celując w ich brzuch. Było to coś w rodzaju takiej żywej fortecy, nie do zdobycia i nie do rozbicia. Metodą dla oddziału jazdy na powstrzymanie i wyeliminowanie z walki regimentu, było powolne, ale konsekwentne poruszanie się na przód. Niestety była w ten sposób narażona na długi ostrzał przez muszkieterów, a dodatkowo na wystające groty pik.

Polska zwykła prowadzić wojny wyłącznie przy użyciu kawalerii. Powodem tak stosowanej taktyki było rozległe terytorium naszego kraju. Nie mogła nasza kawaleria, ani polska ani litewska, liczyć na wsparcie ze strony piechoty i artylerii. Obie te formacje były dość słabo przygotowane i wyekwipowane. Walczono z nieprzyjacielskimi wojskami za pomocą lekkiej jazdy, rajtarii (ciężka jazda) i wyszkolonej szwedzkiej bądź niemieckiej piechoty. Jazda polska szczyciła się pewnymi zdolnościami, wynikającymi ze specyfiki walki prowadzonej przez wroga, np. musiała umieć uganiać się za szybkim wojskiem tatarskim. Oprócz tego polska kawaleria stanowiła dużą siłę uderzeniową. W sposób zupełnie odmienny i lepszy zostały rozwiązane u nas przez polskich wojskowych problemy, w jaki sposób dostosować działanie kawalerii do zmiany walki, na skutek coraz częstszego wykorzystywania broni palnej. W Polsce także dzięki częstszym kontaktom ze wschodnią kawalerią, a szczególnie dzięki walkom prowadzonym z Tatarami, powstała specyficzna dla nas bojowa taktyka. Kawaleria została uznana za najważniejszą broń. W tej sytuacji nie zepchnięto jej do roli oddziału pomocniczego, tak jak to miało miejsce na zachodzie. Dodatkowym powodem było miejsce walki. Bitwy bardzo często rozgrywały się na wielkich, otwartych przestrzeniach stepowych. W takiej sytuacji tylko kawaleria mogła stać się skuteczna siłą rażenia wroga. Dwaj polscy hetmani: Tarnowski i Zamoyski, zwycięzcy spod Byczyny i Obertyna, są uważani za twórców teoretycznych podstaw polskiej doktryny wojennej. Oddziałami kawalerii dowodzili na polach bitewnych hetmani: Żółkiewski, Chodkiewicz, Koniecpolski, Czarniecki i w końcu Jan Sobieski.

Zasadniczym walorem polskiej kawalerii była jej ruchliwość. Z racji tego, że używana była jako oddzielna formacja ta zaleta była w pełni wykorzystywana. Szybkość poruszania się polskich wojsk, była o wiele wyższa niż normy, które ówcześnie znano na zachodzie. Zawdzięcza to kawaleria także wspaniałym polskim wodzom, którzy dbali o wykorzystanie wszystkich jej atutów.

Nie przygotowano jeszcze w XVI i XVII wieku żadnego schematu według którego polska i litewska kawaleria rozpoczynałaby bitwę. Można powiedzieć, że taktyka była wymyślana w momencie bitwy. Nie obowiązywał więc jakiś jeden wzór. Co prawda nadal utrzymywano tradycje walki w zwartym szyku. Jednak mimo to był on stosowany przez polskich dowódców tylko w wyjątkowych przypadkach, i tylko w chwili gdy występowały żadne powody dla których byłby on niemożliwy do wykonania. Taka taktyka, a tak na dobra sprawę jej brak, nie mógł bardzo zaszkodzić. Dowódcę nie krępowały żadne wskazania i nakazy. A sił mógł za każdym razem używać według swojego przekonania i odpowiednio do terenu walki i zaistniałych okoliczności. W ten sposób także i wrogowie byli trzymani w błogiej nieświadomości, nie mogąc przewidzieć kolejnego manewru wojsk polskich, a nasi głównodowodzący taka taktykę świetnie wykorzystywali.

Wraz z taktyką prowadzenia walki, rozwijano także taktykę organizowania wojska. Powstało kilka rodzajów jazdy, ze ścisłymi wskazówkami co do przeznaczonych dla taktycznych zadań. Każdy z oddziałów miał sobie ściśle przeznaczoną rolę. Husaria była siłą uderzeniową. To ona łamała szyki nieprzyjaciela i decydowała o rozstrzygnięciu bitwy. Jak burza spadała na wroga, całym ciężarem swej masy. Kruszyła kopie już przy pierwszym starciu, a potem walczyła przy użyciu szabli i koncerza. Kawaleria średnio uzbrojoną była kozacka jazda. Używano jej jako oddziałów rozpoznawczych i ubezpieczeniowych, a także do wsparcia w ataku, ale i do manewrów. Chorągwiami lekkimi były oddziały kawalerii tatarskiej, lisowczyków i wołoskie. Te z kolei wykorzystywano do rozpoznawania terenu, wojny podjazdowej i zasięgania języka. To one zazwyczaj zaczynały walkę, a potem wycofywały się na tyły wojsk nieprzyjacielskich i uczestniczyły w ewentualnym pościgu. Wszystkie wymienione tutaj rodzaje jazdy, podczas bitwy ściśle za sobą współpracowały i współdziałały. Musiały wypełnić wraz z innymi formacjami polskimi, plan bitwy przygotowany przez głównego wodza.

Kawaleria polska nie walczył nigdy taktyką karakolu, charakterystyczną dla rajtarii. W bitwie wykorzystywała białą broń, a konne starcia były wręcz myślą przewodnią układanej dla niej wojennej taktyki.

W dwóch lub trzech liniach był przygotowywany atak wojsk polskich i litewskich. Nie przystępowano do ataku bez tej drugiej linii. Mówią o tym choćby ikonograficzne źródła. Niektóre z nich przedstawiają tych szyków znacznie więcej niż tylko trzy. Na przykład sztych bitwy pod Kłuszynem (1610 r.) pokazuje pięć rzutów, podobnie było w bitwie pod Żarnowcem (1656 r.), a w 1656 r. pod Warszawą użyto aż dwanaście. Mało odporna na ataki wroga była płytko ustawiona jazda. Z tego też względu formowano jazdę głęboko, w każdej rozgrywającej się bitwie. Każda z linii szyków nie była ciągła. Był to zazwyczaj dość swobodny łańcuch frontów, które rozdzielały duże luki. Chorągwie pomiędzy sobą miały odstęp, zazwyczaj zbliżony do długości frontu chorągwi. Taki front dla chorągwi staropolskiej liczył do 50 koni ustawionych w jednej linii. Jeśli przyjmiemy, iż podczas ataku przy maksymalnym ścieśnieniu szyków huzar zajmował w przybliżeniu 1,5 metra to front jazdy wynosił około 75 metrów. Polska jazda ustawiała się zazwyczaj w szyku, który przypominał szachownicę. W takiej pozycji kozackie i husarskie chorągwie zostały postawione na zmianę. Szyk otwierała polska husaria, a dalej na nimi stali Kozacy, później znów oddział husarii, Kozacy itd. Tak przygotowane wojsko polskie przechodziło do ataku. Taka taktykę zastosowano m. in. w bitwie pod Gniewem (1626 r.), pod Żarnowcem (1655 r.), pod Warszawą (1656 r.) oraz pod Płonką (1660 r.). Tak ustawione oddziały na przemian husarskie i kozackie pozwalały atakować nieprzyjaciela na przemian, stosując raz husarską kopię, a drugi raz ogień. W ten sposób został wykorzystany największy atut jazdy, czyli silne uderzenie przy zastosowaniu białej broni i potem atak ogniowy. W sytuacji, gdy dowódca przewidywał niekorzystny wynik starcia, jako pierwsi atakowali Kozacy. Tak walczono m. in. pod Bałochowem (1611 r.). Wówczas to szarżę poprowadziły oddziały kozackie, a husaria ich posiłkowała.

  1. ORGANIZACJA HUSARII

W sposobie organizacji polskiej husarii można odnaleźć średniowieczne wzory dawnych rycerskich pocztów. Był on najmniejszą jednostką, nie tylko organizacyjnie, ale także pod względem bojowym, gospodarczym i szkoleniowym. Składał się z towarzysza i pocztowych. A taktycznie odpowiadał drużynie. Hierarchia był następująca. Towarzysz pełnił rolę przywódcy, natomiast pocztowi musieli mu się podporządkować, pełniąc rolę żołnierzy. Taki układ można by porównać do warsztatu rzemieślniczego. Towarzysz stawał się kimś w rodzaju mistrza. Jego zadaniem było wyszkolenie swoich pocztowych, którzy odpowiadali czeladnikom bądź ciurom. Do ich natomiast kompetencji należało poznawanie i przyuczanie się do rycerskiego rzemiosła.

W momencie przygotowań do bitwy, pierwszy szereg wojska otwierali towarzysze. Za nimi natomiast ustawiali się dopiero pocztowi. W epoce nowożytnej zmieniła się taktyka walki. Husaria walczyła w zwartym szyku i podczas bitwy każdy był zobowiązany udzielić pomocy każdemu. Natomiast średniowieczni rycerze walczyli niemal samodzielnie przy udziale swojego giermka i sług. Nie współdziałali z innymi rycerzami. Teraz to się stało niemożliwe, dlatego tak ważne stało się dobre zorganizowanie pocztu. Średniowieczna bitwa była można powiedzieć czymś w rodzaju zbioru zwycięskich pojedynków rycerzy. W momencie gdy oddziały husarskie weszły w użycie to stało się nie możliwe. Walkę prowadziły masy wojsk, dowodzone przez wybitnych strategów, i składające się z różnego typu formacji. Często używały innych rodzajów broni i stosowały odmienne manewry. Każdy husarski poczet wchodził w skład większej jednostki o nazwie chorągiew. Huzar nie walczył w pojedynkę jak to miało miejsce w średniowieczu. Jedynie w sensie organizacyjnym poczet husarski stanowił relikt średniowiecznej organizacji wojska. Teraz jednak funkcjonował w zupełnie innych warunkach.

Cechą pocztu była jego świetna organizacja. Był to zespół doskonale się rozumiejący, zgrany, a przyczyniała się do tego mała liczba osób w jego składzie, jego personalna stabilność oraz więzy koleżeństwa, które nierzadko łączyły osoby go tworzące. Uzbrojenie, które posiadał towarzysz i jego pocztowi w zasadzie się od siebie nie różniło. To wpływało na to, że zarówno towarzysze jak i pocztowi mogli być wymienne używani na polu bitwy. Stosowali bowiem takie same sposoby walki, nacierając początkowo z kopią, później stosowali koncerz, szablę, pistolet i łuk. Zdarzało się, że przeprowadzali pewne akcje wspólnie, np. broniąc taboru. Wówczas to jednocześnie towarzysze i pocztowi ostrzeliwali wroga z muszkietów bądź pistoletów. Dodatkowym zadaniem dla pocztowych stało się, oprócz walki prowadzonej z wrogiem, także pilnowanie bezpieczeństwa towarzysza. Po to został ustanowiony podział na te dwie role. Ochrona towarzysza stał się naczelnym zadaniem, które musieli wypełnić jego pocztowi. Dlatego też, osoby ubiegające się o stanowisko pocztowego były odpowiednio selekcjonowane, bowiem bardzo często od nich zależało życie towarzysza. Oczywiście pomocy nie tylko udzielały sobie osoby wchodzące w skład tego samego pocztu, ale także i członkowie innych pocztów, będących w zagrożeniu.

Brakowało w polskiej jeździe wyraźnego rozgraniczenia na poczet i na chorągiew. W czasie bitew dochodziło do tego, że w ramach chorągwi wyodrębniał się mniejszy pododdział. Jednak były to przypadki bardzo rzadkie. Ze względu na taki sposób prowadzenia walki, niezbędną rzeczą stało się szczegółowe informowanie przez dowódcę wszystkich towarzyszy i pocztowych dowódców o sposobie prowadzenia bitwy. Każda chorągiew musiała dokładnie wiedzieć jakie ma zadanie do wykonania. I rzeczywiście, źródłowe przekazy poświadczają, że takie rozmowy miały miejsce. Każdy z towarzyszy przed rozpoczęciem bitwy był informowany szczegółowo o tym jak ona będzie przebiegać i co jego oddział ma do wykonania. Taka sytuacja miała m. in. miejsce pod Kircholmem (1605 r.). Takiego działania nie można uznać za mankament systemu wojskowego, a wręcz przeciwnie za jego ogromny plus. Organizacja polskiej armii a także odmienne sposoby walki stosowane przez hetmanów, powodowały iż informacja dotycząca stosowanej taktyki i zamierzeń podawana do wiadomości dowódców poszczególnych chorągwi stała się koniecznością. Żołnierze poznając plan ataku i całej bitwy przedstawiony przez głównego dowódcę, mogli w czasie jej trwania wykazać się swoimi umiejętnościami. A z kolei dowódcy mieli do nich i ich działań zaufanie. W ten sposób także zapobiegano panice i chaosowi, który mógł w każdej chwili wtargnąć w polskie oddziały. Innym dodatkowym atutem mogła być możliwość zastosowania i to z dobrym skutkiem, dość ryzykownych forteli. Mam tutaj na myśli choćby pozorowaną ucieczkę w pola walki. Taki manewr zastosowano m. in. podczas bitwy pod Kircholmem. Poinformowanie przez rozpoczęciem walki o tego typu zamierzeniach, likwidowało konieczność instruowania oddziałów w trakcie działań o takim czy innym manewrze.

Husarię z racji tego, że uważano ją za jazdę przełamująca opór wroga, trzymano zazwyczaj w odwodzie. Aby rozstrzygnąć bitwę na swoją korzyść, rzucano ją do ataku, który prowadziła w cwale i na wprost. To był jej podstawowy bojowy cel. Jednak nie zawsze tak przeprowadzony atak kończył się zwycięstwem i rozbiciem oddziałów nieprzyjaciela. Zdarzało się szczególnie, jeśli bitwa toczona była przy pewnych przeszkodach, np. niekorzystne terenowe warunki, zapewniające silne wzmocnienie wrogowi, że husaria przeprowadzała atak kilkakrotnie. Za obiekt przyjmując sobie to samo wrogie ugrupowanie żołnierskie. Taka sytuacja zdarzyła się pod Kłuszynem (1610 r.) Część chorągwi husarskich przełamało opór wroga dopiero za dziesiątym atakiem. Przypuszczalnie jeśliby powstała jakaś statystyka dotycząca przeprowadzania ataków, okazałoby się, że znacznie więcej husaria prowadziła falowych najazdów (chodzi tu o próby ponawiane ataków przełamujących) niż jedno a skuteczne działanie. Oczywiście taka sytuacja bynajmniej nie przesądza o bojowym charakterze polskiej husarii. Nie możemy także z tak prowadzonych bitew wyciągać następującego wniosku, jakoby falowe, powracające ataki były charakterystyczne i typowe dla sposobu walki husarii. Celem tych oddziałów było tylko i wyłącznie przełamanie oporu wrogich wojsk, zawsze dokonywane w cwale. Nie zawsze musiało się ono powieść za pierwszym razem. A więc ataki mogły być ponawiane.

W momencie gdy ofensywa oddziałów polskich zakończyła się sukcesem, a husaria wdarła się głęboko w szeregi nieprzyjaciela, zawracane były konie i atak przeprowadzano w odwrotnym kierunku. Skuteczne działanie zapewniała husarii jej broń, a więc kopia, ale także i konie oraz żołnierskie indywidualne umiejętności. Dodatkowo ogromna rolę odgrywało bojowe zgranie i utworzenie w danym momencie ataku odpowiedniego szyku wojsk. Obiektem ataków ze strony husarii była także piechota, która w części składała się ze strzelców wyposażonych w muszkiety. Jednak skuteczność ognia w trakcie szybko prowadzonych walki była bardzo mała. Powodem tego stał się skomplikowany mechanizm muszkietu, który to przedłużał czas ładowania broni aż do dwóch minut. Z tą sytuacja nie radziła sobie także świetnie wyszkolona i przygotowana do walki piechota szwedzka Gustawa Adolfa. Mimo tych mankamentów broni palnej, dla strzelców husaria stała się dość dużym, ale szybko nacierającym celem. Na ogień głównie narażone były konie. Co prawda celne starzały na polach bitwy zdarzały się dość rzadko (mowa o strzałach na odległość 100 metrów). Taki dystans pędząca z prędkością 40 km/h chorągiew potrafiła przebyć w niecałe 10 minut. W tej sytuacji piechota była zdolna oddać w kierunku pędzącej husarii tylko jeden celny strzał. Dodatkowo regiment musiał znaleźć czas na wysunięcie dosyć ciasno uformowanych pikinierów. Musieli mieć czas aby wbić w ziemię końce swych pik. Zastosowanie drugiej salwy było ryzykowne, bowiem w momencie gdyby pikinierzy nie zdążyli się zasłonić, a atak husarii zostałyby złamany przez salwy z muszkietu, ich los byłby przesądzony. Niezasłoniona piechota zostałaby od razu rozbita. Muszkieterski ogień był bardzo groźny dla koni husarii. Mógł nawet doprowadzić do zahamowania ich szarży. Aby temu zapobiec oddziały husarii podczas ataku stosowały różnego rodzaju ewolucje. Polegały one to na zacieśnieniu to na rozluźnieniu szyku. Jak wyglądał taki atak? Rozpoczynała go od stępa na wyjściowe pozycje. Podczas prowadzonej bitwy całość jazdy dążyła do tego aby jak najbardziej oszczędzić siły konia. Jechano więc powoli, gdy przesuwano się na odpowiednie pozycje, ale także podczas przechodzenia na pozycje wyjściowe. W momencie gdy brakowało zagrożenia ogniowego ze strony przeciwnika, podjeżdżano do ataku kłusem albo stępa. Tylko gdy atak rozpoczynano z miejsca odkrytego, albo zagrażać mógł ogień z muszkietów wroga, atak rozpoczynano szybko. Koniom, z racji ich świetnego wyszkolenia nie był wówczas potrzebny żaden rozpęd. Były zdolne do ruszenia od razu galopem, a potem przechodziły w cwał. Zamierzeniem takiego husarskiego ataku stało się przeprowadzenia uderzenia z jak największą prędkością na przeciwnika. Nie można więc było zmęczyć bardzo koni, bowiem jeszcze później musiały one pracować dosyć ciężko, kiedy husaria przystępowała do pogoni za nieprzyjacielem. W tego też względu nie rozpuszczano koni wcześnie, ale tuż przed samą linią wroga. Konie husarii były tak wyszkolone, że zdolne były do niesienia żołnierza w całym rynsztunku, posuwając się cwałem, który jednak męczył je bardziej niż galop. Gdyby konie zostały szybko rozpuszczone niezwykle trudne okazałoby się kierowanie nimi, a w tej sytuacji front atakującej husarii szybko uległby załamaniu. A przecież celem, który miała osiągnąć było jak najszybsze i jak najsprawniejsze wdarcie się w szyki nieprzyjaciela. Dlatego też w cwał przechodzono dopiero wówczas, gdy oddział husarii znajdował się tuż przed linia wroga.

Atak husarski przeprowadzany był więc w szyku luźnym, który dodatkowo rozrzedzano aby zmniejszyć skutki palnej broni wroga. Taki szyk miał jeszcze dodatkowy atut. Umożliwiał bowiem zawrócenie konia w miejscu, tzw. zawrócenie "po koniu", w chwili gdyby przeprowadzenie szarży okazałby się być niemożliwe. Kiedy oddział zbliżał się do przeciwnika, a dowodzący dostrzegł iż istnieje doskonała okazja do przeprowadzenia ataku, bo np. muszkieterzy cofnęli się, a wysunęli się na czoło obrony pikinierzy, wydawał rozkaz ścieśnienia szyków. Front ulegał zwężeniu, po tym jak skrzydła chorągwi zbliżyły się. Po wyrównaniu frontu husaria zwiększała tempo, stosownie oczywiście do odległości w jakiej znajdował się wróg. Konie trzymali "w ręku", nie rozpuszczając ich. To zacieśnienie szyku atakującej husarii już w tej ostatniej fazie określano mianem ataku "kolano w kolano". Choć to określenie nie może być brane zbyt dosłownie. Była to raczej idea czy cel, a nie maksymalne ścieśnienie na co mogłaby wskazywać powyższa nazwa. Atak przeprowadzany w takich warunkach, znacznie zwiększał szansę na powodzenie. Niemożliwe okazuje się jednak, aby nawet świetnie przygotowana i wyszkolona husaria, była zdolna do przeprowadzenia ataku w tak ścieśnionym szyku, "strzemię w strzemię", czyli husarz tuż przy husarzu. Wielką trudnością byłoby skupienie w jednym, perfekcyjnie zwartym szyku, w linii niemal prostej około pięćdziesięciu husarskich jeźdźców, którzy początkowo mieliby się posuwać galopem przechodzącym w cwał. Aż w końcu pędząc tylko cwałem na ostatnim odcinku. Takie wyczyny wydają się wręcz być niemożliwe. Nawet konie mimo identycznej rasy i wyszkolenia nie galopują ani nie przechodzą w cwał w jednakowym tempie. Ponadto dodatkową przeszkodą w tak prowadzonym ataku, mogły być naturalne nierówności terenu, albo też ograniczone pole manewru koniem, np. uwaga, aby nie stanąć na drodze walczącemu obok żołnierzowi, bądź nie zepchnąć go z drogi. W tej sytuacji podstawową odległością między jednym a drugim husarzem, był odstęp szerokości jednego konia. Nawet taką odległość należało uważać już za dość spory sukces i wyczyn całego oddziału husarii. Zdarzały się one tylko w najlepszych i najbardziej doświadczonych husarskich chorągwiach. Zazwyczaj odstępy stosowane w czasie walki były większe niż ten podany powyżej. Husaria prowadząca w taki sposób atak, miała pełne szanse powodzenia, ale tylko w momencie spełnienia wszystkich warunków.

Husaria posiadała wiele zalet. Jedną z nich była umiejętność szybkiego rozluźniania szeregów, możliwa do przeprowadzenia w czasie ataku w galopie. Komendę wydawał głównodowodzący daną chorągwią. Zazwyczaj przyczyną do takiego zachowania się atakującej husarii był ogień z muszkietów nieprzyjaciela. W momencie jednak zbliżania się do linii wroga, skupiano i zwierano szeregi, by w pierwsze szeregi nieprzyjaciela wejść z jak największym impetem. Tak prowadzona walka, a więc z wykorzystaniem zwężania i rozszerzania szyków, była wykorzystywana w bitwach z różnymi przeciwnikami, także podczas działań militarnych z Tatarami, używającymi broni palnej. Wschodnia jazda była dla polskiej husarii dość wymagającym przeciwnikiem. Niesłusznie oceniano ją jako walczącą prymitywnie i źle uzbrojoną. Potrafiła przeprowadzić atak w cwale, w walce wykorzystywała wszelakiego rodzaju manewry, korzystała z doskonale wyszkolonych koni i znała kawaleryjskie ewolucje. Jazda tatarska uzbrojona była w czasie walki w łuki. To wymuszało na polskiej husarii w trakcie walki z tymi oddziałami rozluźnienie szyków, aby osłabić skutki wystrzałów i wpłynąć na ich celność. Walka z tak uzbrojonym i przygotowanym przeciwnikiem tatarskim okazywała się być znacznie trudniejsza dla husarii niż inne wojska. Powodem stała się szybkostrzelność łuku, znacznie większa niż palnej broni. Prowadząc szarżę przeciwko oddziałom tatarskim szyk ścieśniano dopiero tuż przez samą pierwszą linią wroga. W ten sposób uderzenie przeprowadzano zwartą masą. Chodziło o to, aby rozbić od razu oddziały tatarskie, tym bardziej że potrafiły być groźne nawet w momencie ucieczki (niezależnie od tego czy była ona prawdziwa lub symulowana), bardzo skutecznie używając swoich łuków. Co prawda, aby rozbić lekką tatarską jazdę, niepotrzebowano stosować maksymalnego zwarcia szeregów, jak to miało miejsce w przypadku walki z zachodnia piechotą.

Husaria była oddziałem elitarnym w ówczesnych czasach. Wręcz oddziałem uniwersalnym. Świetnie wyszkolona bojowo, wyspecjalizowana w przeprowadzaniu przełamujących ataków. Aby zrealizować tak powierzone zadania posiadała specjalną broń, której nie znały ówczesne inne oddziały kawalerii. Chodzi mianowicie od husarską kopię. Zadanie husarii polegało na przełamaniu oporu najgroźniejszej ówczesnej formacji, czyli piechoty typu zachodniego, złożonej z muszkieterów i pikinierów. Chorągwie husarskie miały przełamywać czworoboki tego wojska. Uważano go za najgroźniejszy ze względu na siłę ognia używanej przez te formację broni palnej. Ale kopia husarska była doskonałą bronią, mogącą sobie poradzić nawet z muszkietem. Skonstruowana ją tak, aby posługujący się nią mógł pokonać palną broń. Do tego dochodziło jeszcze jej świetne użycie przez wyszkolonego huzara. Stąd bardzo często na polu bitwy ukazywała swoją wyższość nad muszkietem. Jej długość zbliżona była do spisy pikinierskiej. Ale mimo tego wykonywano je często dłuższe. W momencie ataku husaria była w stanie tak długą bronią dosięgnąć pikinierów, posługujących się spisami i rozbić ich szyki. Podczas ataku kopia była trzymana przez żołnierza równolegle do ziemi. Jej ostrze kierowano nieco ku dołowi, ale generalnie wymierzano je w przeciwnika. Dłuższa kopia husarska zyskiwała przewagę nad wbitą w ziemie spisą i dodatkowo trzymaną przez pikiniera pod pewnym kątem. W tej sytuacji husarz i jego kopia dosięgały nieprzyjaciela wcześniej niż zdołał on to zrobić. Atak przeprowadzany był w cwale, a więc zaledwie ułamki sekund rozstrzygały o jego skuteczności, czyli o właściwym wejściu w szyki wojsk wroga. Husaria pędziła z prędkością 40 km/h, kiedy więc piechura dosięgał stalowy grot piki, musiał ponieść śmierć. Nie miał nawet czasu na zadanie ciosu atakującemu huzarowi. Spisa wypadała mu z rąk znacznie wcześniej niż zdołał cokolwiek zrobić. W ten oto sposób polska husaria genialnie rozbijała szeregi przeciwnika. Trudny do odparcia dla oddziałów nieprzyjaciela stał się atak prowadzony cwałem, przy użyciu pięciometrowej piki oraz używanych w trakcie natarcia skomplikowanych ewolucji. Do jej przeprowadzenia zdolny był tylko doskonale wyszkolony kawalerzysta. Dodatkowo istotny był sposób wykonania broni, czyli husarskiej piki. Musiała ona być na tyle krucha, aby przy pchnięciu piechura wrogiej armii, nie ściągnąć podczas zderzenia huzara z konia. Kiedy kopia została skruszona, czyli utkwiła w ciele wroga, była porzucana przez żołnierza. Piechurzy byli uzbrojeni oprócz spis, także w ochronną zbroję, składającą się z napierśnika i kapalina. Aby zabić piechura atakujący go huzar musiał sięgnąć grotem kopii w miejsce poniżej napierśnika. Tutaj znajdowało się najbardziej nieosłonięte miejsce na ciele wroga. Co prawda uderzona podczas ataku husarii piechur zostawał i tak wyłączony z walki na jakiś czas, ale znacznie korzystniej było go całkowicie wyeliminować, trafiając właśnie w to wspomniane powyżej miejsce. Kopia okazywała się być użyteczną i skuteczną bronią nie tylko podczas ataku na regimenty zachodniej piechoty, ale także w walce z rajtarią, z Turkami i nawet stosowano ją podczas ataku na oddziały artylerii. Jednak w tych bataliach kopia husarska nie była koniecznym warunkiem zwycięstwa i szarży zakończonej całkowitym powodzeniem. Aby wyeliminować z pola walki jak największą liczbę przeciwników, przeprowadzał husaria uderzenia kopiami w piersi wrogów, a że znakomicie nimi władała, zazwyczaj udawało się wyeliminować choć część żołnierzy nieprzyjacielskich wojsk. Bardzo mało odporna na husarskie szarże i ataki była rajtaria. Powodem stały się zupełnie różne taktyczne cele obu formacji. Rajtaria walczyła z pomocą piechoty i przy jej wsparciu zwyciężała. W momencie ataku husarii ta ciężkozbrojna jazda była całkowicie bezsilna. Nawet używając przeciw atakującym chorągwiom palnej broni. Natomiast walka z lekką tatarską jazdą przedstawiała dla husarii pewien problem. Bowiem w walkach z nimi kopie mogły stać się wręcz bezużyteczna. Z tego względu używano ich dość rzadko. Na przykład w 1624 r. hetman Stanisław Koniecpolski przygotowując wyprawę polską na Podole przeciwko Tatarom, nakazał znajdującym się pod jego rozkazami chorągwiom husarskim przybycie na pole bitwy bez kopii. W walce mieli natomiast wykorzystać głównie broń palną. W trakcie prowadzenia szarży huzarzy nie mając kopii, od razu dobywali koncerzy, którzy były dość osobliwą i charakterystyczną (obok oczywiście kopii) dla nich bronią. Wykonywano go ze stali doskonalej jakości. Miał ostro zakończony szpic. Używano go do walki z przeciwnikiem, którego chroniła kolczuga, bowiem tylko taką bronią potrafiono ją rozerwać. Ostry koniec koncerza potrafił wejść nawet w najmniejsze oczka takiej ochronnej "koszuli". Po czym husarz wbijał go dalej, a stalowa ochrona została rozerwana. Wróg był wyeliminowany. To nie była jedyna sytuacja kiedy używano koncerza. Także po skruszeniu kopii, huzar dobywał koncerza. Było on czymś w rodzaju drugiej kopii, używanej jeszcze wówczas gdy szyki ułożone były dość luźno. Z wielkim powodzeniem koncerz mógł także zastąpić kopię, w tego też względu bardzo często ich używała polska husaria. Później gdy już nie mogli używać kopii ani koncerza, dobywali szabli. W tym momencie jednak husarska chorągiew traciła swoją odrębność, która posiadała na polu bitwy. Od tej pory prowadziła działania militarne tak jak wszystkie inne oddziały polskiej jazdy. Nie miało to miejsca wyłącznie w końcowej fazie bitwy. Do takich sytuacji dochodziło także wówczas, kiedy nieprzyjaciel nie był jeszcze całkowicie rozbity i bronił się w niewielkich grupkach, a walka opierała się o pojedyncze pojedynki toczone pomiędzy poszczególnymi chorągwiami i oddziałami wrogów. Ale zazwyczaj husaria walcząca szablami dała się zauważyć już pod koniec bitwy. Doskonałe efekty użycia przez nich takiej broni jak szabla, dawały starcia indywidualne. W takim jednak etapie walki, kiedy zwycięstwo nie było jeszcze przesądzone, husaria walcząc szablami nie walczyła w pojedynkę, ale atakowała zwarta masą. Technika jaka wówczas stosowano poległa na takim ataku, aby nieprzyjacielowi zadać jak najwięcej szybkich ciosów, nie wdając się dłużej w pojedynki z nimi. Chodziło o jak najszybsze posuwanie się do przodu. Zadaniem husarii nie była likwidacja dużej liczby wrogów, ale szybkie "przejechanie" przez nieprzyjacielski oddział. A więc mimo, że w użyciu była zupełnie inna broń, zamierzony cel się nie zmieniał. Nadal realizowano zamierzenia planu przedstawionego przez głównodowodzącego. Husaria atakowała całą, zwartą masą wypełniając powierzone jej wcześniej zadania. Gdyby dochodziło do wiązania oddziałów husarii w indywidualnych pojedynkach, doprowadziłoby to do chaosu i realizacja taktyki bitwy stałaby się niemożliwa. Aby rozbić oddziały wroga w jak najkrótszym czasie nie zalecano stosowania tzw. pojedynczego fechtunku, a jedynie charakterystyczne dla kawalerii cięcia. Pojedyncze walki dopuszczano dopiero w momencie gdy bitwa była rozstrzygnięta. Taki sposób prowadzenia walki można porównać z atakami przeprowadzanymi przez kawalerię w czasie I wojny światowej. Mimo tak odmiennych historycznych okresów, nie zmieniły się jednak cechy posiadane przez konie szkolone do celów wojskowych, ale także podstawowe funkcje taktyczne jazdy pozostały te same. W tej sytuacji możemy zauważyć pewne wspólne cechy taktyczne kawalerii nowożytnej i tej już współczesnej, XX-wiecznej. Kawaleria aż do 1918 r., ale także jeszcze w okresie istnienia II Rzeczypospolitej była podstawową formacją wojskową w polskiej armii. Aż do 1939 r. żołnierze był szkoleni w ten sam sposób. Ćwiczyli cięcia głównie na łozach i gomułach. Jest wielce prawdopodobne iż w ten sam sposób zadawali ciecie nowożytni husarze. Atakowali trzymając szable w dłoni, a pewna różnica mogła tylko dotyczyć trochę bardziej zmodyfikowanych cięć. To wynikało z tego, że byli armią nie z poboru, ale elitarnym, wyszkolonym wojskiem. W ramach pocztu husarze musieli ze sobą współdziałać, ale nie tylko tutaj, także w pierwszej linii podczas ataku. Ta pomoc mogła polegać na tym, że żołnierz jadący tuż na samym przedzie nie zadawał ciosu, ale jedynie odbijał ataki wroga szablą. Natomiast jego towarzysz. Postępujący w ślad za nim zadawał ostateczny cios, kończąc niejako rozpoczęta przez poprzednika akcję. W ten sposób możliwe było osiągnięcie zamierzonego celu, a więc rozbicie przeciwnika. Cwał był charakterystycznym tempem, w którym husaria uderzała. Nawet wówczas gdy posługiwała się szablą. Co prawda w momencie zetknięcia a się z wrogiem impet uderzenia był częściowo zahamowywany. Wówczas zastosowany wcześniej cwał przechodził w galop, bądź w kłus. Jednak w czasie ataku tempo natarcia było największe i to właśnie dzięki niemu husaria rozrywała szeregi wojsk przeciwnika. Husaria była fenomenalnym wojskiem, bowiem jej skuteczność dawała rezultaty zarówno w walce kopią, koncerzem, ale i szablą, a więc bronią posługującą się przez większość polskich oddziałów. To stanowiło o jej uniwersalności.

Wspaniałe rezultaty przynosiło także wykorzystanie husarii w pogoni za wrogiem. Konie, którymi się posługiwali były tak wytrzymałe na trudy walki, że były w stanie nieść swojego pana, nawet po skończonej bitwie, ścigając nieprzyjaciela. Nie przeszkadzał nawet ciężar husarskiej zbroi (a pamiętać trzeba, że nie był on do zlekceważenia). Taki też manewr był prowadzony w pełnym uzbrojeniu, ale przynosił zadowalające rezultaty.

Taktyka polskiej husarii oraz wzorce stosowane podczas prowadzonych walk, zostały zaczerpnięte ze sposobu walki stosowanego w wojskach zachodnich, ale także i w armiach Wschodu. Z tego też powodu niezależnie od przeciwnika, z którym przyszło walczyć, nasza jazda była zawsze przygotowana. Gdy spotykała się husaria z szwedzką rajtarią i niemiecką piechotą, rozbijała ich kopią, ale także szybkimi manewrami, do których nie były zdolne wojska nieprzyjaciół. Nad tatarską armią przeważała husaria uzbrojeniem i bronią palną. Tak przygotowana i wyposażona polska jazda, nie miała wówczas sobie równych i potrafiła zniszczyć każdego wroga. Skuteczność zapewniały jej świetnie wyszkolone konie, broń, wysokie morale żołnierzy oraz ich indywidualne umiejętności. To wszystko składało się na zwycięstwa odnoszone przez poszczególne poczty, chorągwie, a w końcu i całą armię. Żołnierze, wchodzący w skład oddziałów husarii, pochodzili zazwyczaj z domów szlacheckich. W XVII wieku, ale także i w XVIII wieku, dla szlachty charakterystyczne były umiejętności jeździeckie, sztuka fechtunku oraz obsługiwanie i strzelanie celne z broni palnej (każdego rodzaju od pistoletu zaczynając na hakownicy i muszkiecie kończąc), wynoszone z rodzinnego domu. To był świetny element na przyszłego huzara. Ówczesny model edukacji wręcz zmuszał rodzinę, aby swoich synów wykształciła w tym kierunku. Mieli nabyć wojskowych umiejętności. Takie wychowanie i nauka powodowały, że polski szlachcic swym przygotowaniem znacznie przewyższał swojego rówieśnika z zachodu. Ale oprócz tego wojskowego rzemiosła musiał zgłębić inne dziedziny. Z racji tego, że obowiązywał renesansowy model nauczania, do jego obowiązków należało zgłębienie historii i literatury własnego kraju oraz nauka języków obcych. W ten sposób armia polska otrzymywała świetny materiał na żołnierza. Był rozwinięty pod względem intelektualnym i wojskowym. To przypuszczalnie decydowało również o sile polskiej armii, ale i pozytywnie wpływało na pozycję państwa. Szlacheckie umiejętności, wynoszone z domu był tak duże a model paramilitarnego wychowania tak utrwalony, że jeszcze w 1654 r. w bitwie pod Beresteczkiem, szlacheckie pospolite ruszenie przedstawiało znacząca siłę. Nauką synów szlacheckich, zajmowali się zazwyczaj emerytowani już starzy i doświadczeni żołnierze. W zamian, w ramach zapłaty otrzymywali pożywienie, bądź miejsce gdzie mogli zamieszkać.

Polska miała niebyt liczną armię zawodową, ale jej przygotowanie i wyszkolenie stało na wysokim poziomie. Do oddziałów husarii udawali się mężczyźni, którzy odsłużyli już kilka lat w innych formacjach. A więc właśnie tutaj trafiał najlepszy materiał. To także było powodem, dla którego polska husaria stała się niepokonaną siłą. Do tak znakomitego przygotowania husarii przyczyniła się również panująca w Polsce obyczajowość. To ona bowiem narzuciła polskiej szlachcie konieczność podnoszenia swojej fizycznej sprawności, z którą związane były nieodzownie wojenne umiejętności. Tutaj jeszcze bardzo długo, w odróżnieniu od innych krajów europejskich, utrzymał się rycerski obyczaj i tradycja. A jeśli już mowa o tradycjach, to właśnie w Polsce zachował się pewien zwyczaj, który miał kluczowe znaczenie w szkoleniu husarii, a pochodził jeszcze z czasów średniowiecznego rycerstwa. Chodzi o tzw. gonienie do pierścienia, a więc konny atak z wykorzystaniem kopii. Takie turnieje odbywały się często jeszcze w XVI i XVII wieku, więc przyszli żołnierze mieli wiele okazji żeby poćwiczyć swoją celność. Przed każdym takim konkursem sporządzano nowy regulamin, tzw. "artykuły gonienia do pierścienia". Ich lektura wskazuje na to, że od uczestników wymagano niezwykłej zręczności nie tylko we władaniu bronią, ale także i w prowadzeniu konia. Tak szkolona młodzież, mogła z łatwością spełnić zadanie, które powierzano husarii czyli celność i sprawność uderzenia. Pewien problem stanowiło szkolenie całego oddziału husarii. Mówią o tym nam traktaty wojenne pochodzące z XVI i XVII wieku. Husaria podczas bitwy stosowała bardzo trudne manewry, chodzi tu m. in. o umiejętne zawracanie koniem oraz o ścieśnianie i zagęszczanie szeregów. Z tego też względu wspomniane traktaty zalecały, by każdą wolną chwilę wykorzystywał rotmistrz na ćwiczenia tego typu ze swoim oddziałem. Tak czynili Jan Tarnowski, ale także i król Zygmunt August. Specjalnie ćwiczone były konie. Galopem zmuszano ich do przebiegnięcia ścieżki o długości 30 metrów, a następnie na wyznaczonych na jej końcach okręgach (średnica 3 metrów) musiały tak umiejętnie zawrócić, aby nie przekroczyć obwodu. Dość skrupulatnie ćwiczona był chorągiew husarska. I trudno się temu dziwić, ponieważ to od niej zależało powodzenie ataku. Nie pozwalała na rozerwanie swoich szyków nieprzyjacielowi, a po chwilowym niepowodzeniu bardzo szybko przystępowała do dalszego działania.