Spośród wszystkich problemów jakie nękają obecnie mieszkańców Ziemi chyba najbardziej hańbiącym jest głód i niedożywienie. W sytuacji gdy mieszkańcy państw wysokorozwiniętych żyją dostatnio, w sytuacji ogromnego marnotrawienia żywności, dokonującego się często na naszych oczach, w sytuacji, gdy Stany Zjednoczone wydają miliony dolarów na bezsensowne wojny, aż trudno uwierzyć, że w wielu rejonach świata miliony ludzi cierpi z powodu braku pożywienia. Poszczególne szacunki odnoszące się do liczby głodujących na świecie różnią się między sobą. Można przyjąć jednak, że liczba głodujących przekracza obecnie 800mln osób, nie wspominając już o niedożywionych. Najbardziej przeraża fakt, że ¼ spośród wszystkich głodujących stanowią dzieci, które nie ukończyły jeszcze piątego roku życia. W przypadku wielu z nich chroniczny brak jedzenia zakończy się śmiercią. Większość osób, która na co dzień nie doświadcza głodu, nie zdaje sobie sprawy z wagi tego problemu. Dane wskazują jednak, że każdego roku z powodu braku jedzenia umiera 35- 40mln osób (tyle samo wynosi liczba mieszkańców Polski).
Pozornie problem wydaje się nie istnieć, gdyż całkowita produkcja żywności na świecie pokrywa globalne zapotrzebowanie, a statystycznie nawet wzrasta (według danych z początku lat 90. wzrost ten wyniósł 2% na jednego mieszkańca ), to jednak nie udało się uniknąć problemu głodu. Jednak produkcja żywności na świecie rozmieszczona jest w sposób bardzo nierównomierny. Jest to z jednej strony zdeterminowane warunkami naturalnymi, z drugiej zaś zależy od poziomu nowoczesności rolnictwa w poszczególnych państwach świata. W krajach Azji Południowo- Wschodnich takich jak Chiny, Indie, Pakistan, Indonezja, Wietnam rolnictwo ma się bardzo dobrze, jego kondycji sprzyjają czynniki środowiskowe, a także duża liczba rąk do pracy. Są jednak takie obszary gdzie żywność stanowi towar deficytowy. Tyczy się to głównie państw afrykańskich, o wysokim przyroście naturalnym, w których rolnictwo w dalszym ciągu ma charakter bardzo prymitywny. Dodatkowo kiepskie warunki przyrodnicze (nieurodzajne gleby, niesprzyjający rolnictwu klimat) pogarszają jeszcze sytuację. Walka o żyzne terytoria wywołuje nieraz konflikty plemienne, niejednokrotnie bardzo krwawe (Rwanda, Somalia, Etiopia).
W krajach wysoko rozwiniętych bardzo często niedobory środowiskowe niwelowane są przez odpowiednie technologie, zabiegi, które umożliwiają zapewnienie samowystarczalności żywnościowej. Na przykład w Holandii walczy się z morzem o każdy skrawek ziemi, aby rozwijać rolnictwo i produkować żywność, nie tylko na potrzeby mieszkańców ale i na eksport. Kraje słabo rozwinięte, które skupiają aż 78% ludności świata, często nie potrafią wykorzystać nawet posiadanego potencjału.
Najważniejszą organizacją światową do walki z głodem i niedożywieniem jest FAO (Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa). W gestii tej jednostki leży ocena sytuacji żywnościowej świata, produkcji żywności a także podejmowanie konkretnych działań w celu ograniczania problemu. Priorytety działania oraz cele na kolejny okres wyznaczane są co dwa lata w czasie sesji FAO.
Na podstawie badań zleconych przez tą organizację przyjmuje się, że do prawidłowego funkcjonowania organizmu człowieka potrzeba w ciągu doby 2300- 2700 kalorii oraz ok. 80 g białka ( w tym ok. 30 g białka zwierzęcego). Odnosząc się do tej normy państwa świata sklasyfikowane zostały do trzech grup.
Pierwszą stanowią kraje o żywieniu obfitym i normalnym (spożycie białka powyżej 80 g, zaś wartość kaloryczna posiłków przekraczająca 2600 kcal). Zaliczają się tutaj wszystkie kraje europejskie oraz Stany Zjednoczone, Kanada, Australia, Nowa Zelandia, Japonia, Izrael, Turcja, Singapur, Hongkong, Korea Południowa, KRL-D, Argentyna, Maroko, Egipt, czyli kraje wysoko rozwinięte. Spośród średnio rozwiniętych normę żywieniową tej grupy spełniają także Zjednoczone Emiraty Arabskie, Tunezja, Maroko, Urugwaj, Liban, Jordania, a także inne, o gospodarce monokulturowej. Największe spożycie białka na jednego mieszkańca, podobnie jak najwyższa wartość kaloryczna spożywanych w ciągu doby posiłków charakteryzuje mieszkańców Stanów Zjednoczonych, Irlandii, Grecji. Ponadprzeciętna konsumpcja białka ma miejsce także w Islandii, Nowej Zelandii oraz Francji. Powodów tak dobrej sytuacji żywnościowej należy upatrywać w zamożności tych państw, których PKB nie spada najczęściej poniżej 3 000 USD na jednego mieszkańca, bądź w korzystnych warunkach naturalnych dla rozwoju rolnictwa.
Drugą grupę stanowią kraje o wyżywieniu skromnym, ale wystarczającym, w których dobowe spożycie kalorii kształtuje się na poziomie 2300- 2600, zaś białka 60- 80 g. Jednocześnie konsumpcja białka pochodzenia roślinnego (ze zbóż i roślin bulwiastych) zdecydowanie przeważa nad spożyciem białka zwierzęcego, zawartego w mięsie, jajach, mleku. Krajami należącymi do tej kategorii są m. in.: Gujana, Chile, Kuwejt, Burkina Faso, Sudan, Gabon, Myanmar, Senegal, Surinam, Mali, Brazylia, Chiny, Arabia Saudyjska, Libia, Salwador, Kolumbia, Indonezja, Wenezuela, Paragwaj, Meksyk, Algieria, Iran, Rep. Południowej Afryki.
Trzecia grupa państw o wyżywieniu niedostatecznym bądź głodowym składa się z ok. 30 krajów takich jak: Kenia, Zimbabwe, Zambia, Zair, Liberia, Mozambik, Etiopia, Angola, Rep. Środkowoafrykańska, Sierra Leone, Boliwia, Uganda, Tanzania, Kamerun, Ghana, Rwanda, Somalia, Nigeria, Madagaskar, Malawi, Kambodża, Nepal, Sri Lanka, Afganistan, Irak, Bangladesz, Peru, Haiti. Najgorsza sytuacja panuje w Mozambiku, Bangladeszu, Rwandzie i Malawi, w których dzienne spożycie białka zwierzęcego nie przekracza 5 g. Natomiast we wszystkich krajach tej kategorii zarówno spożycie białka (poniżej 60 g/dobę) jak i kaloryczność posiłków (poniżej 2200 kcal/ dobę) jest zbyt mała by umożliwić normalne funkcjonowanie i rozwój organizmów, szczególnie zaś odbija się na dzieciach, które bardzo często stają się ofiarami głodu. Niedożywienie i głód sprawiają także, iż bardzo wiele chorób z łatwością się tu rozprzestrzenia, jako że wycieńczone organizmy nie mają siły podjąć z nimi walki.
Dostarczenie organizmowi odpowiedniej ilości kalorii to jednak nie wszystko, równie ważne jest pamiętanie o odpowiednich właściwościach odżywczych posiłków. Niedobory poszczególnych witamin skutkują bowiem wieloma poważnymi schorzeniami, które ujawnią się jeszcze szybciej u osób niedożywionych i głodujących. Niedobory witaminy A wywołują choroby skórne (np. łuszczycę) oraz tzw. kurzą ślepotę; witamin z grupy B- cały szereg chorób, w tym beri-beri, choroby skórne, choroby układu nerwowego; witaminy C- szkorbut; witaminy D- krzywicę. Ponadto braki witaminy K w organizmie zmniejszają krzepliwość krwi. Witaminy to jednak nie wszystko, kolosalne znaczenie dla prawidłowego funkcjonowania organizmu mają także niektóre pierwiastki, których braki także objawiają się poprzez konkretne choroby. Niedobór magnezu skutkuje spadkiem wytrzymałości organizmu; żelaza- niedokrwistością, fluoru- próchnicą, a jodu- problemami z tarczycą.
Chorobami bezpośrednio związanymi z nieodpowiednią i zbyt ubogą dietą są kwasiorkor oraz marazm. Ten pierwszy wystąpić może nawet wtedy, gdy wartość kaloryczna posiłków spełnia normę wyżywienia normalnego. Jej wystąpienie wywołane jest bowiem niedostateczną ilością spożywanego białka. Skutki tej choroby są częstokroć nieodwracalne, polegają na upośledzeniu dzieci, których organizmy nie miały skąd czerpać składników niezbędnych do prawidłowego rozwoju. Może to być zarówno upośledzenie fizyczne jak i umysłowe. Marazm z kolei polega na ogólnym wycieńczeniu organizmów, których masa jest zastraszająco niska.
Istnieją obszary świata, gdzie problem niedoboru bądź braku pokarmu aktualny był zawsze, jednak na wielu z nich zaistniał on dopiero w momencie rewolucji przemysłowej. Wywołała ona wielkie zapotrzebowanie na zasoby naturalne, których źródła znajdowały się między innymi na terytorium Afryki. Europejscy agresorzy przywłaszczali sobie nie tylko to co znajdowało się pod ziemią, czyli surowce, ale także olbrzymie połacie terenu. Prawowitych właścicieli tych ziem zmuszano do niewolniczej pracy, za którą nie otrzymywali oni godziwego wynagrodzenia. Brak gruntów pod uprawę i niedostatek pieniędzy na zakup żywności sprawiał, że coraz częściej w życie afrykańskich wieśniaków wkradał się głód
Problem głodu w Afryce nie wynika tylko i wyłącznie z trudnych warunków naturalnych, które nie sprzyjają intensywnemu gospodarowaniu ziemią. Często problemem są pewne uwarunkowania polityczne i gospodarcze, a także polityka światowych mocarstw. Byłe kolonie, mimo że odzyskały niepodległość, to jednak nadal pozostają pod bardzo silnym wpływem krajów kolonizujących. Do dzisiejszego dnia wiele zamożnych państw lokalizuje uprawy pewnych używek na obszarze krajów Trzeciego Świata, jako że koszt siły roboczej jest tam znikomy, a środowisko przyrodnicze częstokroć bardzo sprzyjające. Polityka żywnościowa krajów najbiedniejszych bywa też często nieracjonalna; rządy tych państw pragnąc spłacić zaciągnięte pożyczki przeznaczają znaczne ilości produktów spożywczych na eksport, podczas gdy żywności nie starcza nawet na zaspokojenie potrzeb rynku wewnętrznego.
Na kontynencie afrykańskim ma miejsce kumulacja szeregu czynników przyrodniczych, politycznych, gospodarczych, która decyduje o tym, że problem głodu przybiera tam szczególnie drastyczne rozmiary.
Angola jest jednym z państw, gdzie zaznacza się on szczególnie wyraźnie. Śmierć z głodu jest tam na porządku dziennym, liczba głodujących nie jest precyzyjnie określona, ale wynosi na pewno nie mniej niż pół miliona osób. Problem głodu nie istniał by w Angoli na taka skalę gdyby nie 25- letnia wojna domowa(od roku 1975), której przedmiotem była dostępność do bogactw naturalnych (ropy naftowej i diamentów). Wojna ta całkowicie pogrążyła gospodarkę narodową, wpędziła cały naród w straszliwą biedę, z której nie tak prosto jest się teraz wyzwolić. Działania zbrojne poczyniły ogromne spustoszenia w infrastrukturze; pieniędzy nie starcza na nic, również na jedzenie. Przez całe lata wojny uprawy były z premedytacją niszczone przez oddziały przeciwników, głód jest w Angoli czymś prawie naturalnym, nikogo już nie dziwi. Wydaje się, że bez pomocy międzynarodowej nie uda się przywrócić mieszkańcom normalnego życia i stworzyć warunków do egzystencji dla kolejnych pokoleń Angolczyków.
W Zambii głód ma zupełnie inne podłoże. Wynika on z warunków naturalnych, a w szczególności z suszy jaka w ostatnich latach nękała ten kraj. Rezerwy zbóż coraz bardziej się wyczerpują, a szczególnie odczuwalne są braki kukurydzy. Miliony obywateli staje w obliczy śmierci głodowej, a sytuację pogarsza fakt, że wielu z nich jest nosicielami wirusa HIV, który to wirus obniża jeszcze możliwości przetrwania w warunkach skrajnego niedożywienia. Tragiczna sytuacja zmusiła władze do podjęcia decyzji o ogłoszeniu w Zambii stanu klęski żywiołowej.
Nakładanie się problemu braku żywności i wysokiej zachorowalności na AIDS ma miejsce również w Zimbabwe. Braki żywności wynikają po części z trudnych warunków przyrodniczych i niskich opadów, a także z polityki rządu, która za cel postawiła sobie całkowite zdominowanie struktury własnościowej gruntów rolnych przez czarnoskórych obywateli. Podobnie jak w Zambii najbardziej odczuwalne są braki kukurydzy
W Mozambiku katastrofalna w skutkach okazała się susza, która nastąpiła po okresie niszczycielskich powodzi. Prawie 100 ha ziemi zostało wyjałowionych, pozbawionych zdolności produkcyjnych na najbliższe kilka lat. Pieniędzy w budżecie kraju nie wystarcza natomiast na bieżące wydatki, a tym bardziej na niespodziewany zakup żywności.
Przykłady krajów dotkniętych klęską głodu w Afryce można by mnożyć. Na pewno wspomnieć trzeba jeszcze o Malawi, w którym nawet właścicielom gospodarstw rolnych nie udaje się zaspokoić własnych potrzeb żywnościowych. Podobnie sytuacja wygląda w dwóch państwach- enklawach na obszarze RPA: Lesotho i Suazi, w których nie tylko susza, ale także niskie temperatury wpłynęły ograniczająco na wielkość zbiorów i plonów
Przed światem zachodnim stoi teraz poważne wyzwanie; to do niego należy bowiem pomoc krajom nękanym klęską głodu. W dużej mierze odpowiedzialność za tą tragiczną sytuację spoczywa właśnie na państwach, które przez szereg lat panującego kolonializmu, czerpały bezkarnie z bogactw naturalnych i siły roboczej Afryki, Azji, Ameryki Łacińskiej.
Doświadczenie uczy, że pomoc dla państw najbardziej potrzebujących nie może polegać na przekazywaniu żywności w razie wystąpienia klęski głodu. Tego typu pomoc rozwiązuje jedynie doraźnie problem, który nie zniknie, a jedynie odsunie się w czasie. Dla rządów tych biednych krajów jak i dla ich mieszkańców dostawy darmowej żywności z bogatego Zachodu oznaczają, że na taką pomoc zawsze można liczyć, w związku z czym nie należy się troszczyć o poprawę kondycji lokalnego rolnictwa. Nie można też brać pod uwagę sprzedaży żywności krajom najbiedniejszym, ponieważ ich budżety nie są w stanie pokryć kosztów takich zakupów.
W tej sytuacji najbardziej sensownym działaniem, jakiego mogą podjąć się organizacje międzynarodowe i rządy krajów wysokorozwiniętych jest wprowadzanie do gospodarki rolnej biednych państw nowych, wydajnych technologii produkcyjnych, które umożliwią zwiększenie plonów. By jednak móc dokonywać tego typu zmian należy zacząć od edukacji rolnej wśród osób uprawiających ziemię. Edukację i wprowadzanie nowości technicznych należy przeprowadzać bardzo ostrożnie, ze świadomością, że pewne próby intensyfikacji produkcji rolnej mogą przynieść bardzo negatywne skutki środowiskowe (np. nadmierne karczowanie lasów tropikalnych na dłuższa metę skutkuje drastycznym obniżeniem zdolności produkcyjnych ziemi).
W obszarach, w których równowaga środowiskowa łatwo może ulec zachwianiu, dużo bezpieczniej jest poprawiać wydajność produkcji z 1 hektara niż zwiększać powierzchnię upraw. Wydajność tą można podnieść wskutek nawaniania pól, które bardzo często wydają niskie plony ze względu na chroniczny brak wilgoci w glebie. Problem ten dotyczy szczególnie rolnictwa afrykańskiego. Innym sposobem jest wprowadzenie środków chemicznych w postaci nawozów oraz środków ochrony roślin. Te pierwsze znacząco wpływają na wielkość produkcji roślinnej, pozwalają uzupełnić braki podstawowych składników glebowych odpowiedzialnych za wzrost i rozwój roślin takich jak azot, fosfor i potas. Środki ochrony pozwalają natomiast na zwalczanie niebezpiecznych szkodników.
Obecnie coraz więcej wagi przywiązuje się do wprowadzania wysokoplennych odmian zbóż, zwłaszcza ryżu i pszenicy. Odmiany te uzyskane w warunkach laboratoryjnych stały się podstawą tzw. Zielonej Rewolucji.
Jej początek wiąże się z postacią pewnego Amerykanina działającego pod patronatem Fundacji Rockefellera, który na swoim gospodarstwie w Meksyku po raz pierwszy zasiał nowe ziarna pszenicy i kukurydzy. Efekt przeszedł jego najśmielsze oczekiwania. Skłoniło to działaczy organizacji międzynarodowych do wprowadzenia i upowszechniania tego typu upraw na obszarach szczególnie dotkniętych niedostatkiem żywności.
Odmiany wysokoplenne charakteryzują się szerokimi liśćmi, których zadaniem jest pobieranie jak największej ilości energii słonecznej. Łodygi roślin są krótkie i bardzo wytrzymałe, skutecznie opierają się negatywnym oddziaływaniom środowiskowym. Ich nazwę określa się w skrócie HYVs (z angielskiego high - yielding varieties). Początkowo wydawało się, że rośliny świetnie zaadoptują się do trudnych warunków, a ich olbrzymie zdolności produkcyjne w znacznym stopniu ogranicza problem głodu i niedożywienia. Okazało się jednak, że pod pewnymi względami ustępują one odmianom tradycyjnym, przystosowującym się do określonych warunków przez całe stulecia. Największy problem stwarza niska odporność tych sztucznych odmian na różnorakie choroby. Dodatkowo wymagają one bardzo intensywnego nawożenia, co stanowi rzecz jasna problem w przypadku upraw na obszarze krajów Trzeciego Świata. Rośliny te potrzebują też odpowiednich dostaw wody, które nie mogą być zbyt skąpe ani nazbyt obfite.
Pierwotne słowa uznania pod adresem roślin typu HYVs, ustępują coraz częstszej krytyce. Co prawda przy stworzeniu doskonałych warunków glebowych, klimatycznych rośliny te istotnie przynoszą bardzo obfite plony, jednak zapewnienie tak idealnych warunków nie wszędzie jest możliwe, albo wiąże się ono ze znacznymi kosztami. Zauważono, że jeśli warunki wzrostu roślin modyfikowanych choć w jednym aspekcie odbiegają od tych idealnych, to wówczas roślina taka wydaje plony gorsze aniżeli jej naturalny odpowiednik. Trzeba pamiętać także, że koszty nawożenia, nawodnienia często przekraczają możliwości finansowe najbiedniejszych państw
Nadzieja jaka zarysowała się przed głodującą częścią mieszkańców Ziemi ustępuje obecnie zwątpieniu w skuteczność metod biotechnologicznych. Ludność czuje się oszukana i niejako wykorzystana przez wielkie zachodnie korporacje, które tak bardzo propagowały wprowadzanie odmian HYVs. Często pojawia się opinia, że Zielona Rewolucja miała na celu wyłącznie przysporzenie korzyści finansowych producentom nowych roślin, a nie pomoc najbardziej potrzebującym. Zwraca się uwagę, że to nie brak żywności jest największym problemem krajów biednych, ale niewystarczające fundusze na jej zakup.
W trakcie rozmów prowadzonych pomiędzy przedstawicielami krajów afrykańskich a członkami FAO ci pierwsi wydali oświadczenie, iż zdecydowanie sprzeciwiają się przedmiotowemu traktowaniu ofiar głodu i wykorzystywaniu ich do propagowania odmian wysokoplennych, z których jedyną korzyść czerpią producenci tych odmian. Wśród ludności Afryki wyczuwalna jest obawa, że technologie propagowane przez kraje zachodnie są kolejną próbą ich wykorzystania, a na pewno nie wynikają z troski o losy społeczeństw afrykańskich. Panuje obawa, że nowe technologie mogą w znacznym stopniu zakłócić równowagę środowiskową i na dłuższą metę jeszcze bardziej obniżyć zdolności produkcyjne ziemi.
Rozważając nad sposobami walki z głodem należy wziąć pod uwagę również wykorzystanie pewnych produktów spożywczych, które do tej pory były lekceważone. Na przykład światowa konsumpcja ryb i produktów pochodzenia morskiego wciąż jest niezbyt wielka. Zdolności produkcyjne Oceanu Światowego są natomiast bardzo duże i nawet dwukrotne zwiększenie połowów w stosunku do ich obecnej wielkości nie zakłóciłoby równowagi środowiskowej. Warto byłoby tez zwrócić uwagę na pewne nie wykorzystywane do tej pory źródła białka.
Prognozy dotyczące stanu światowego wyżywienia na najbliższe trzydzieści lat nie są zadowalające. Jak podaje FAO nie jest możliwe całkowite wyeliminowanie głodu i niedożywienia światowego nawet do roku 2030. Problem planuje się jednak ograniczać poprzez regularne dostawy żywności, tak by liczbę osób cierpiących z powody głodu zredukować do 449mln (z obecnych 777mln). Przewiduje się pewną poprawę sytuacji w krajach saharyjskich, w których ustawiczny niedostatek żywności wynika ze skrajnie niekorzystnych warunków naturalnych. Niestety liczbę ofiar głodu na południu kontynentu afrykańskiego szacuje się na ok. 13mln w ciągu kilku najbliższych lat.
Sami przywódcy państw afrykańskich jako środek zaradczy postulują zwiększoną pomoc materialną ze strony krajów Zachodu. Mowa jest przede wszystkim o dostawach żywności, które na bieżąco uzupełniałyby występujące braki. Według afrykańskich decydentów na świecie nie produkuje się wystarczająco dużo żywności, co jednak nie jest prawdą; Światowy Program Żywnościowy podaje bowiem, że obecnie produkcja rolna na świecie o 50% przewyższa globalne zapotrzebowanie. Należy zatem bardziej racjonalnie gospodarować żywnością, by dysproporcje w jej rozdziale nie były tak drastyczne jak obecnie.
Dopóki gwałtowny przyrost naturalny, za którym nie nadąża produkcja żywności, nie zostanie zahamowany, dopóty omawiany problem w krajach afrykańskich i niektórych azjatyckich nadal pozostanie aktualny. W celu zwiększenia produkcji artykułów spożywczych należy położyć nacisk na unowocześnienie rolnictwa, m. in. poprzez jego mechanizację. W sytuacji, kiedy większość środków z budżetów tych najbiedniejszych państw przeznacza się na zaspokojenie bieżących potrzeb, trudno spodziewać się, by bez pomocy z zewnątrz problem głodu mógł tam zostać szybko zażegnany.
Potrzeba pomocy międzynarodowej zauważana jest jednak częściej przez artystów, ludzi związanych ze światem kultury, którzy organizują szereg imprez na rzecz poprawy sytuacji osób głodujących. Politycy natomiast i wszyscy ci, którzy w bogatych zachodnich krajach mają realną władzę, w większości przypadków nie podejmują żadnych działań, by ograniczyć to hańbiące zjawisko.
Oprócz bardzo wysokiego przyrostu naturalnego, na pogłębianie się głodu w niektórych obszarach świata wpływa również niewłaściwe gospodarowanie ziemią, którego skutkiem jest zachodząca na bardzo dużą skalę erozja gleb. Również struktura agrarna rolnictwa o przestarzałym charakterze decyduje często o tym, że produkcja żywności nie jest w stanie zaspokoić bieżącego zapotrzebowania. Większość właścicieli ziemskich dysponuje dosłownie skrawkami ziemi, na których nie jest możliwe prowadzenie intensywnej, towarowej gospodarki rolnej (m. in. Kolumbia, Tajlandia, Etiopia, Indonezja, Indie). Dodatkowo na niektórych obszarach produkcja rolna nie jest możliwa lub jest znacznie ograniczona, ze względu na raz po raz występujące niedobory wody (np. Chiny, Indie).
Istnieje paląca potrzeba zapewnienia krajom najbiedniejszym bezpieczeństwa żywnościowego, rozumianego dwojako: jako bezpieczeństwo całego państwa, które choć w części pokrywa lokalne potrzeby z produkcji własnej oraz jako bezpieczeństwo poszczególnych obywateli, których budżety pozwalają na zakup żywności.
Warto jeszcze na moment zatrzymać się przy wspomnianej kwestii bardzo wysokiego przyrostu naturalnego w krajach Trzeciego Świata. Wiele z nich znajduje się w fazie eksplozji demograficznej, co oznacza, że przyrost ludności ma charakter bardzo dynamiczny, natomiast produkcja żywności jeśli nie maleje, to utrzymuje się na tym samym poziomie. Apele o ograniczenie liczby urodzeń trafiają w próżnię, ponieważ w tych tradycyjnych społecznościach dzieci są dowodem pomyślności. Poza tym stanowią tanią siłę roboczą i niejednokrotnie pracują na równi z dorosłymi. Poprzez upowszechnianie antykoncepcji można byłoby z jednej strony zahamować przyrost naturalny, a z drugiej w znacznym stopniu ograniczyć liczbę zachorowań na AIDS; obecnie w wielu krajach choroba ta przybiera rozmiary epidemii.
Wydaje się, że sytuacja najbiedniejszych krajów świata nie zmieni się bez ingerencji państw Zachodu i organizacji międzynarodowych. Należy podejmować szereg działań politycznych, gospodarczych, kulturalnych by naświetlać tragedię głodujących i pobudzać decydentów do działania. Jednak bez wewnętrznej mobilizacji biednych państw, bez niezbędnych reform, bez ukrócenia korupcji władzy niewiele można zdziałać.