Spis treści:

Historia Prima Aprilis. 500 lat dowcipnej tradycji

Nikt dokładnie nie wie, kiedy na Starym Kontynencie pojawił się zwyczaj strojenia sobie żartów akurat 1 kwietnia. Genezy tego "święta" niektórzy dopatrują się już w obyczajach starożytnych Greków i Rzymian, a wiążą je z kilkoma różnymi mitami. Na pewno jednak nie obchodzono go 1 kwietnia, bo używano innego kalendarza.

Specjalny dzień poświęcony żartom i dowcipom pojawił się już w średniowieczu, jednak kojarzona z nim dziś data ("prima aprilis" to w tłumaczeniu po prostu "pierwszy kwietnia") przyjęła się w XVI-wiecznej Francji. Miało to związek z reformą kalendarza wprowadzoną przez Karola IX, który w 1564 roku ustalił pierwszy dzień nowego roku na 1 stycznia. Większość Europy Nowy Rok witała 25 marca, w przypadku Francji powiązane obchody trwały kilka dni, a ich koniec przypadał na 1 kwietnia. Niedługo później, bo w 1582 roku, papież Grzegorz XIII w podobny sposób zreformował kalendarz dla całego świata chrześcijańskiego, a tych, którzy trzymali się starych zasad, często przezywano "kwietniowymi głupcami" (April Fool's Day). 

Wszystko wydaje się całkiem logiczne, jest tylko jeden mały problem – pierwsze wzmianki o pierwszokwietniowym zwyczaju pojawiają się w jednym z francuskich poematów datowanych na 1508 roku. Historycy uważają, że oficjalne "przeniesienie" początku roku na styczeń było wtórne do zmian, które pojawiały się oddolnie już kilkadziesiąt lat wcześniej. Najbezpieczniej będzie jednak przyjąć, że dokładna geneza Prima Aprilis na zawsze pozostanie ukrytą w mrokach historii tajemnicą. 

Angielski humor w telewizji BBC. Absurdalne żarty, na które złapały się miliony

Związaną z Prima Aprilis, całkiem współczesną tajemnicą, pozostanie też to, jak ludzie mogą dawać się nabrać nawet na najbardziej absurdalne żarty. Szczególnie 1 kwietnia, kiedy ich czujność powinna być szczególnie wyostrzona.

Idealną ilustracją są trzy dowcipy, które swoim widzom w drugiej połowie XX wieku zaserwowała brytyjska telewizja – BBC.

Smellovision

1 kwietnia 1965 roku BBC wyemitowało wywiad z brytyjskim wynalazcą. W trakcie emisji miał on zaprezentować rewolucyjną technologię, która pozwalała widzom przed odbiornikami poczuć zapachy roztaczające się w telewizyjnym studiu. Najpierw bardzo przekonująco opowiedział on o szczegółach swojej pracy, a następnie na oczach milionów telewidzów pokroił cebulę i naparzył świeżej kawy. Tuż po emisji w siedzibie BBC rozdzwoniły się telefony, a setki oglądających z zachwytem potwierdziły skuteczność zastosowanej właśnie po raz pierwszy technologii.

To świetny przykład siły perswazji i autorytetu. Nawet bez technicznego wykształcenia, żeby zdawać sobie sprawę z dość oczywistych trudności, jakich nastręcza transmisja... zapachu. Według danych z 1960 roku telewizję oglądało regularnie ok. 25 milionów Brytyjczyków. Żeby we wszystkich tych domach zapachniało, wynalazca z wywiadu musiałby zaparzyć naprawdę mocną kawę...

Odorama-geruchskarte
Niemiecka karta zapachowa z 1981 roku/ fot. Gmhofmann/domena publiczna

Na obronę naiwnych Brytyjczyków trzeba jednak wspomnieć, że seanse rozszerzone o doznania zapachowe nie były czymś zupełnie nieznanym. Już wcześniej na salach kinowych testowano dyfuzory uwalniające różne aromaty w zależności od sceny. Znane, choć raczej nielicznej grupie odbiorców, były też karty z polami zapachowymi, które widz miał zdrapać i powąchać, kiedy na ekranie pojawiała się odpowiednia cyfra. Takie karty większą, choć i tak niezbyt dużą popularność, zdobyły jednak dopiero w latach 80. 

Chwilowy zanik grawitacji

Zanurzmy się nieco głębiej w odmęty absurdu i przenieśmy do roku 1976. Wtedy przed kamerami BBC pojawił się znany astronom Patrick Moore – uprzedzając dalszą część historii, już tu trzeba zauważyć, że do dowcipu znowu wykorzystano potęgę autorytetu. Moore już wtedy był niesamowicie popularnym naukowcem, a w kolejnych latach stał się prawdziwą legendą – astronomicznym Davidem Attenborough. 

Jaką bajeczkę sprzedał swoim widzom? Otóż opowiedział im o niesamowitym zjawisku, koniunkcji Jowisza i Plutona, których oddziaływanie miało na chwilę osłabić... ziemską grawitację! Mówiąc o "jedynej takiej okazji w życiu" zachęcał on wszystkich, aby dokładnie o 9:47 zaczęli podskakiwać, aby przekonać się o tym na własnej skórze. Oczywiście jeszcze zanim zegar Big Bena wskazał 10:00, pracownicy BBC odebrali setki telefonów potwierdzających wystąpienie anomalii. 

Drzewo spaghetti

O ile nie każdy musi znać się na konstrukcji telewizorów i astrofizyce, o tyle każdy powinien wiedzieć, że makaron nie rośnie na drzewach. W 1957 roku okazało się jednak, że wcale nie jest to taka powszechna wiedza. Udowodnili to dziennikarze BBC, którzy 1 kwietnia wyemitowali materiał o uprawie drzew spaghetti – o dziwo nie we Włoszech, a w Szwajcarii – gdzie właśnie udało się wyeliminować największego naturalnego wroga tych roślin – wołka spaghetti.

Oczywiście tuż po emisji do brytyjskiego nadawcy zaczęli dzwonić zafascynowani tematem ogrodnicy, którzy chcieli poznać więcej szczegółów i rozpytać o możliwość sprowadzenia sadzonek na Wyspy. 

Wiele lat później CNN nazwało ten dowcip "największą mistyfikacją, jaką kiedykolwiek wyciągnęła jakakolwiek renomowana instytucja informacyjna". 

Nie wierzmy we wszystko, co mówią w telewizji – szczególnie pierwszego kwietnia.

Źródła: www.wroclaw.ipn.gov.pl; www.hoaxes.org; www.content.time.com; www.edition.cnn.com; www.bryk.pl

Marcin Szałaj

Czytaj także:

QUIZ wielkanocny. Co i dlaczego wkładamy do koszyka?

Śmigus-dyngus. Dlaczego w Poniedziałek Wielkanocny polewamy się wodą?

Wiesz, czym jest rezurekcja i paschał? Sprawdź się w wielkanocnym quizie