Pismo Święte odpowiada na podstawowe pytania jakie stawia sobie, również współczesny, człowiek: jaki jest sens istnienia, czym jest miłość i dlaczego człowiek musi cierpieć. Żadna księga nie stawia tego ostatniego tak jasno, jak Księga Hioba. Niemal każdy człowiek, który dziś cierpi odnajduje w słowach Hioba własną udrękę, ale też dowiaduje się jaką postawę powinien przyjąć. Jak przetrwać trudna sytuację.
Pan Bóg chciał doświadczyć Hioba i dlatego dopuścił na niego wiele cierpień. Został pozbawiony majątku, dzieci mu poumierały, dotknął go trąd. Wtedy pobożny i nieskazitelnie sprawiedliwy padł na ziemię, pokłonił się Panu Bogu i rzekł: "Dał Pan i zabrał Pan, niech będzie imię Pańskie błogosławione!". Chory i opuszczony Hiob trwał mocno w swej prawości, pozostał wierny Bogu. Na złorzeczenia żony odpowiedział: "Dobro przyjęliśmy z reki Boga, czemu zła przyjąć nie możemy?" Wiedział, że Bóg ma swoje plany względem człowieka, które trzeba przyjąć z pokorą. Przyjaciele nie potrafili go pocieszyć, znacznie więcej mogła dla niego znaczyć po prostu ich życzliwa obecność.
Często Boże zamierzenia względem ludzi są dla nich niezrozumiałe, ale możemy być pewni, że są najlepsze, jakie mogą być. Bóg nas kocha i pragnie dla nas szczęścia. On zna nas doskonale i wie, która droga doprowadzi nas do Nieba. Droga w górę jest kręta, ale On chce złapać nas za rękę i poprowadzić. Pragnie dźwignąć nas z każdego upadku i być z nami kiedy cierpimy.
Jednak wielu ludzi widzi dziś jeszcze w każdym cierpieniu karę Bożą, ale przecież jak uczy nas św. Paweł Apostoł: "Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują współdziała we wszystkim dla ich dobra".
Bóg nie chciał cierpienia, nie jest ono Jego dziełem, lecz dziełem człowieka. Nigdy nie będziemy wolni od cierpienia, jednak wierność Bogu daje "spokój w cierpieniu". Kiedy cierpienie w naszych oczach ma sens, wtedy może ono posłużyć do tego by stać się tworzywem zbawienia.
Możemy przyjąć różnorakie postawy wobec przeciwności, które nas spotykają. Możemy się po prostu buntować… Ale czy to coś da? Czy bunt sprawi, że cierpienie się umniejszy, albo zniknie? Możemy przyjmować go biernie, albo zaprzeczać mu zachowując się tak, jakbyśmy o nim zapomnieli… Można także skarżyć się na każdym kroku, rwać włosy z głowy pytając: "dlaczego właśnie ja?", ale i to nie oddali cierpienia. Kiedy widzimy cierpienie innego człowieka mówimy niejednokrotnie, że to mu się należało. Jednakże Bóg sam cierpi widząc cierpienie swoich ukochanych dzieci…
Jezus Chrystus, przychodząc na świat wyszedł naprzeciw grzechowi, cierpieniu i śmierci. On zwyciężył grzech, cierpienie i śmierć, aby stworzyć na nowo harmonię świata, która przez te byty została zachwiana. Przez miłość i posłuszeństwo i dzięki łasce Boga człowiek żył harmonijnie w zgodzie z samym sobą, z innymi i ze wszechświatem. Przez egoizm i pychę skazał się człowiek skazała się na walkę, rany i śmierć. Jezus wziął na siebie ludzkie cierpienie, by na nowo obdarzyć ich pokojem i miłością.
Żeby cierpienie miało sens trzeba wpatrzeć się w Chrystusa na krzyżu, dzięki Niemu cierpienie stanie się tworzywem zbawienia. Ono stanowi okazję do złożenie ofiary, do ratowania, do okazania miłości. Jak to wygląda w praktyce: ból głowy nie do zniesienia, monotonna praca, choroba, upokarzające porażki, zraniona wrażliwość, niepowodzenia mimo starań - wszystkie te i inne cierpienia trzeba znieść dobrowolnie wraz z Chrystusem, ofiarować je w jakiejś intencji i pamiętać, że razem z Nim ludzie ratują świat. Ponieważ cierpienie jest zakłóceniem harmonii Bożego planu wobec świata, nie wolno nigdy przyjmować wobec niego postawy rezygnacji. Trzeba czynić wszystko alby zwalczyć cierpienie.
Wszystkie cierpienia ludzkości stanowią mękę Chrystusa rozłożona w czasie. Droga krzyżowa prowadzi przez wszystkie pola bitew świata, lecz kiedy spotka się na niej Jezusa, ta sama droga krzyżowa prowadzi do zmartwychwstania.
W Piśmie Świętym Nowego Testamentu na szczególną uwagę zasługują w tym względzie Listy świętego Piotra. Apostoł w I swym Liście pociesza chrześcijan, którzy znaleźli się - tak jak Hiob - w niekorzystnej sytuacji. Chodzi o pytanie: Jak mam się odnaleźć w cierpieniu, które mnie dotyka? Święty Piotr wyraźnie odpowiada i wskazuje uczniom Chrystusa.
Pocieszenie polega również na tym, iż chrześcijanie są tutaj na ziemi obcy i że nie na tym świecie jest ich ojczyzna. (1P 2, 11)
W liturgii Kościoła Wielka Sobota obchodzona jest jako dzień zstąpienia Jezusa do Otchłani.
Wyzwolił wtedy z ciemności Świętych Ojców: Adama, Patriarchów, Mędrców, wszystkich sprawiedliwych Izraela oczekujących Mesjasza z bojaźnią i drżeniem. Odtąd mogli Oni patrzeć na Boga "twarzą w twarz".
Wśród nich czekał na Jezusa również Hiob. Spotkanie Ukrzyżowanego z Hiobem ma w sobie niesłychaną moc. Spotkanie Cierpiącego Syna Bożego z cierpiącym człowiekiem. Hiob poszukiwał odpowiedzi na pytanie o sens cierpienia. Wyczekiwana odpowiedź niespodziewanie sama zstępuje do Niego. Wielka Sobota to czas ciszy, ale i zstąpienia Syna Bożego do Otchłani ludzkich cierpień, słabości i lęków. Dlatego spotkanie z Hiobem nabiera symbolicznego znaczenia dla nas wszystkich. W każdym z nas jest w większym, lub mniejszym wymiarze coś z Hioba, który zmagał się, by przez łzy bólu i cierpienia dostrzec jeszcze Boga.
Dziś Jezus Chrystus rozmawia z Hiobem, pociesza Go i wlewa w Jego serce nadzieję. Hiob pyta: "Po co się daje życie strapionym, istnienie złamanym na duchu, co śmierci czekają na próżno, szukają jej bardziej niż skarbu w roli". Jezus mówi: spójrz na Mnie! Schodzę do Ciebie i będę Cię umacniał! Jestem Tym, który potrafi współczuć Twoim słabościom, gdyż doświadczony jestem we wszystkim, w czym Ty jesteś doświadczany - prócz grzechu.
Spotkanie z Bogiem, to spotkanie, które przeżył Hiob, to spotkanie, które dokonuje się w osobie Jezusa Chrystusa. My też możemy spotkać Jezusa idąc przez życie - również przez zło - do Ojca. Centrum tego spotkania jest misterium śmierci i zmartwychwstania Jezusa.
Widzimy Jezusa wystawionego na pokusy zła, Jezusa płaczącego nad skutkami, jakie wywrze zło w życiu Jego narodu, wreszcie Jezusa pokonanego przez zło i śmierć. Okazuje się jednak, że to, co miało być ostatecznym triumfem śmierci nad Bogiem i człowiekiem staje się jej ostateczną klęską, a Jezus i Jego losy jedyną możliwą odpowiedzią na pytanie o całe zło, jakie nas spotyka.
Współcześnie - Michel Quoist, francuski pisarz pisze: "Cierpienie na świecie jest najbardziej widocznym znakiem grzechu. Przyjęte i w Chrystusie ofiarowane cierpienie jest najwidoczniejszym znakiem zbawienia"
Jeśli zaangażujemy się z miłości dla dobra ludzi w walkę przeciw cierpieniu, możemy być pewni, że nasza wola ściśle odpowiada woli Bożej. Cierpienie trzeba tępić w jego źródle, czyli w grzechu, a najlepiej zacząć od samego siebie. Ono sprawia, że stajemy się mocniejsi, bo "moc w słabości się doskonali" (2 List świętego Pawła do Koryntian 12, 9)