Aborcja to celowe i świadome pozbawienie życia nienarodzonego dziecka.
Na całym świecie trwają obecnie dyskusje na temat dopuszczalności aborcji- czy i kiedy nienarodzony płód staje się człowiekiem, czy jego matka ma prawo samodzielnego decydowania o jego życiu lub śmierci, w jaki sposób karać rodziców i lekarzy, którzy dokonują takiego zabiegu?
Stosunek Kościoła Katolickiego do tego tematu od lat jest jednoznaczny: aborcja jest złem, a wszelkie życie pochodzi od Boga i tylko On może nim dysponować: dawać lub odbierać. Aborcja to więc według Kościoła sprzeciwianie się prawu boskiemu i tak jak eutanazja, ludobójstwo, morderstwo czy pedofilia jest elementem tzw. cywilizacji śmierci.
Kobieta podejmując decyzję o aborcji, zazwyczaj jest w stanie podać bardzo wiele uzasadnień swojej decyzji, co więcej jest w stanie dowodzić, że robi to także "dla dobra dziecka", które przecież żyłoby w niepełnej rodzinie, niedostatku materialnym itp. Zazwyczaj jej sytuacja życiowa jest trudna, często jest samotna, pozbawiona wsparcia ojca dziecka, zdarza się, ze nie ma wokół niej rodziny czy przyjaciół. Łatwo wobec takich okoliczności wmówić sobie, ze to jedyna słuszna decyzja i że nienarodzone dziecko to nie człowiek, lecz jedynie "zbiór komórek", który nie myśli i nie czuje. Aborcja w takim ujęciu staje się tylko jednym z wielu zabiegów medycznych, o znaczeniu nie większym od wyrwania zęba czy usunięcia wyrostka.
Otrzeźwienie przychodzi później, zazwyczaj wtedy gdy już jest za późno by cokolwiek zmienić, upływający czas wcale nie przynosi zapomnienia, dręczące poczucie winy nie znika, a całe życie dzieli się na czas przed aborcją i po aborcji. Paradoksalnie- usunięcie ciąży nie zlikwidowało problemu, a stworzyło nowy problem: jak poradzić sobie po tym traumatycznym przeżyciu?
Z pewnością nie jest to łatwe i łatwe być nie powinno. Wydarzyło się zło i w żaden sposób nie odwrócimy skutków tego wydarzenia. Kobiety, które poddały się zabiegowi aborcji czują przygnębienie, smutek, depresję, zdarza się, że prowadzi to do poważniejszych chorób lub nawet do samobójstwa. To tak zwany syndrom poaborcyjny, psychologia określa to zjawisko jako jedną z chorób, istnieją wypracowane metody leczenia kobiet pomagające im pozbyć się tego uczucia.
W sytuacji, kiedy "to już się stało" i choćby nie wiem jak duży był żal, żadna siła na ziemi nie może cofnąć tego faktu, kobiety które usunęły ciążę powinny się postarać mimo wszystko żyć dalej- nie można przecież spędzić pozostałej części swojego życia myśląc tylko o tym. Jeżeli nie mają obok siebie zaufanych przyjaciół, którym mogą się zwierzyć, powinny zgłosić się po pomoc do specjalisty. Mam tu na myśli fachową pomoc psychologa, doświadczonego w pracy z ludźmi o podobnej sytuacji. Rozmowy i spokojna analiza tego co się stało z pewnością pomoże o wiele bardziej niż środki farmakologiczne czy topienie depresji w alkoholu.
Istnieje też inna miejsce, w którym można uzyskać fachową pomoc- konfesjonał. Spowiedź i szczera rozmowa z księdzem dla wierzącego człowieka jest wielką pociechą. "Terapia z Chrystusem" może okazać się najskuteczniejszą pomocą jaką można od kogokolwiek uzyskać, bo tylko Chrystus może zdjąć z człowieka ciężar tak wielkiego grzechu i tylko dzięki Jego przebaczeniu człowiek może przebaczyć sobie samemu.
O wiele lepszym wyjściem byłoby jednak nie dopuszczanie w ogóle do takiej sytuacji, kiedy kobieta pozbawiona wsparcia ojca dziecka, osamotniona i zagubiona w nowej sytuacji, podejmuje decyzję o usunięciu ciąży. Przyszła matka powinna wiedzieć, że istnieją różnego rodzaju instytucje: organizacje państwowe, społeczne i kościelne, która mają za zadanie pomagać kobietom właśnie w takiej sytuacji. Można w nich dostać dach nad głową, wyżywienie a także wsparcie natury psychologicznej czy duchowej. Również my jako społeczeństwo powinniśmy uważnie rozglądać się czy nie ma wokół nas: wśród rodziny, znajomych, sąsiadów osoby, która potrzebuje wsparcia. Czasem chodzi o pomoc materialną, częściej tylko o "dobre słowo", dodanie otuchy, zapewnienie że może ona liczyć na naszą pomoc. Czasem decyzja o tym czy zostać matką waży się w głowie kobiety do ostatniej chwili, kto wie czy takie wsparcie udzielone jej w trudnym dla niej momencie nie uratuje życia jej nienarodzonemu dziecku.