Teoria idei Platona praz jej krytyka przeprowadzona przez Arystotelesa.
Platon dokonał wielkiego przewrotu w greckiej myśli filozoficznej, wykazując, że oprócz świata, który postrzegamy za pomocą zmysłów egzystuje jeszcze jeden, który możemy "oglądać" dzięki intelektowi. W "Timajosie" pisał, co następuje: "Trzeba się pogodzić z tym, że pierwszy rodzaj bytu przedstawia się zawsze w ten sam sposób, nie rodzi się, ani nie ginie, nie przyjmuje w siebie znikąd czegoś innego, nie przechodzi nigdy w żadną inną rzecz, jest niedostrzegalny wzrokiem ani innymi zmysłami, sam tylko rozum jest w stanie go oglądać. Istnieje jeszcze drugi rodzaj, który nosi tę samą nazwę; jest podobny do tamtego, lecz jest postrzegalny zmysłowo, jest zrodzony, zawsze w ruchu, rodzi się w pewnym miejscu i z nów z niego znika, jest przystępny mniemaniu złączonemu z postrzeganiem zmysłowym.".
Idea według Platona stanowi to, na co nasza myśl się nakierowuje, tym, czym nasza myśl się odnosi. Jednakże nie należy z tego wnosić, że dla Platona jest ona czymś subiektywnym, jakimś tworem li tylko intencjonalnym, (takowe jej rozumienie jest właściwe dla nowożytności - patrz szczególnie Kartezjusz), wręcz przeciwnie, to właśnie ona, one, stanowią najprawdziwszą rzeczywistość, byt istotnie istniejący, którego świat postrzegany zmysłami jest jeno nędznym odbiciem.
Idee są:
- INTELIGIBILNE (intelligibilitas- pojmowalność intelektualna) - idee są nam dostępne wyłącznie w oglądzie intelektualnym.
Warto tu zauważyć, iż Platon często napomina o widzeniu idei, ale w tym wypadku chodzi mu o oko intelektu, którym niejako można je ujrzeć. Oczywiście, nie ma to nic wspólnego ze spostrzeganiem zmysłowym.
- NIEZMIENNE -Platon przeciwstawiając świat idei światowi, który możemy poznać za pomocą zmysłów, wskazał jednocześnie na konstytutywną cechę, która funduje pierwszy z nich, a jednocześnie odróżnia go od drugiego - idee są niezmienne w przeciwieństwie do rzeczy świata tego, które podlegają ciągłej zmianie. Tak na przykład w "Uczcie" udawania, że idea piękna jest wieczna i niezmienna, gdyż gdyby było inaczej, to nie istniałyby rzeczy, które można byłoby określić mianem pięknym, wszak ich piękno nie wypływa z nich samych, ale jest niejako wynikiem ich partycypacji, udziału, w idei piękna.
- REALNE (ISTOTNIE ISTNIEJĄCE) - idee istnieją w sposób samoistny, są dla siebie, posiadają absolutna istność w przeciwieństwie do świata postrzeganego za pomocą zmysłów, którego istnie zależy od istnienia idei.
Można powiedzieć, że w swej teorii Platon pogodził dwie koncepcje metafizyczne: Parmenidejską, która utrzymywała, iż istnieje wyłącznie niezmienny, niepodzielny byt, i Heraklitejską, która utrzymywała, iż nic nie istnieje, lecz staje się. Świat idei odpowiadał by bytowi Parmenidesa, natomiast świat percypowany za pomocą zmysłów światowi Heraklita.
Każda spośród idei jest czymś jednym, czemu niejako przypisanych jest wiele rzeczy percypowanych za pomocą zmysłów.
Mnogość rzeczy, które możemy percypować za pomocą zmysłów, jest wyjaśniana w teorii Platona poprzez sprowadzenie ich do jedności idei, której one odpowiadają, do której one przynależą, np. zatem wielość istniejących (istniejących na sposób rzeczy zmysłowych) ludzi tłumaczy się istnieniem idei człowieka.
W greckiej myśli filozoficznej wyjaśniać to tyle, co doprowadzić do jedności, wskazać jedną przyczynę wszystkiego.
Dla Platona rzeczywistość ma charakter dualny, a zatem istnieje świat idei, który możemy oglądać jedynie za pomocą oka intelektu, oraz świat, który może percypować za pomocą naszych zmysłów.
Dla Platona świat idei w stosunku do świata, który może percypować za pomocą naszych zmysłów, jest czymś fundamentalnym i absolutnym, gdyż to że rzeczom zmysłowym można przypisać jakiekolwiek rodzaj istnienia, zawdzięczają one temu, iż partycypują, uczestniczą w świecie idei. Można zatem powiedzieć, iż idee istnieją samodzielnie i niejako same w sobie natomiast rzeczy zmysłowe "pożyczają" od nich swą istność. Co więcej idee stanowią dla rzeczy zmysłowych prawzory, gdyż to podług wyznaczanego przez nie wzorca istnieją on w świecie zmysłów. Inaczej j mówiąc, aby jakąś, powiedzmy, czynność uznać za świętą, musi ona mieć święty charakter, tzn. podpadać pod wieczną ideę świętości.
Arystoteles, najzdolniejszy uczeń Platona, zarzucał koncepcji idei swego mistrza, iż, po pierwsze, są one swego rodzaju fikcjami intelektualnymi, wynikającymi z przypisania rzeczom, które istnieją w świecie takich atrybutów, jak np. niezmienność. Po drugie zaś, Platońskie rozumowanie, które zaprowadziło go do uznania istnienia świata idei, jeśli przeprowadzić je konsekwentnie, prowadzi do regresu w nieskończoność, a więc jest absurdalne. Po trzecie, idee nie posiadają mocy wyjaśniania faktów, które zachodzą w świecie zmysłów.
Koncepcja bytu u św. Tomasza
Święty Tomasz niemalże całą aparaturę pojęciową, której używał w swej filozofii, zaczerpnął od Arystotelesa, bowiem to od Stagiryty pochodziły takie terminy jak: akt, potencja, rozum czynny, rozum bierny. Jednakże autor "Summy" zmodyfikował również metafizykę swego starożytnego mistrza, wprowadził on bowiem rozróżnienie pojęciowe na istotę oraz istnienie, którego to nie znał Arystoteles.
Byt ma strukturę hierarchiczną:
1) substancje składające się z formy oraz materii (świat fizyczny, człowiek)
2) czyste inteligencje, formy bez materii (aniołowie)
3) czysta akt, czysta aktualność, byt doskonały (Bóg)
Święty Tomasz wprowadził rozróżnienie pojęciowe na istotę oraz istnienie. Wszelkie byty stworzone są niejako złożeniem istoty oraz istnienia, w Bogu zaś utożsamiają się one ze sobą. Istota Boga jest równa jego egzystencji, dlatego też możemy mówić, że jest on bytem prostym, niezłożonym. Wynika również z tego, iż Bóg jest bytem niestworzonym, wszakże skoro do jego natury należy to, iż istnieje, to nie ma takiej możliwości, aby nie mógł nie istnieć. W przypadku bytów skończonych, to iż ich istota nie jest równa ich istnieniu, skutkuje tym, iż aby być muszą otrzymać Boskie "fiat", muszą otrzymać egzystencję.
Można zatem powiedzieć, iż święty Tomasz wzbogacił metafizykę arystotelesowską o wątek egzystencjalny, która ta była pozbawiona (dla Stagiryty to, iż byt posiada istotę, niejako implikuje, że ona istnieje).
Odróżnienie istoty od istnienia osadzania się na różnicy, jaka zachodzi pomiędzy stwierdzeniem, że coś, jest czymś, a stwierdzeniem, że coś jest.
Istnienie jest aktem i jako takie jest czymś doskonałym.
W opinii świętego Tomasza Boga możemy poznać na trzy różne sposoby:
1. poprzez analogię, jaka zachodzi pomiędzy Nim a tworami, które powołał do istnienia
2. poprzez negację - zaprzeczamy umyśle, iż Bóg jest zmiennością, ruchem, złożonością, dzięki czemu jawi się nam jako niezmienność, nieporuszoność, niezłożoność.
3. poprzez orzekania przewyższającego - polega to na tym, iż przypisujemy Bogu wszelkie pozytywne właściwości bytów stworzonych , a jednocześnie potęgujemy je w myśli tak, aby przewyższały pod każdym względem stopień doskonałości, jaki jest możliwy do osiągnięcia przez człowieka i twory tego świata.
PIĘĆ DOWODÓW NA ISTNIENIE BOGA
Aby móc uznać prawomocność tych dowodów na istnienie Boga, należy przyjąć również następujące dwa założenia. Po pierwsze, należy uznać, iż istnienie rzeczywistości empirycznej, jest faktem. Po drugi zaś, iż łańcuch przyczyn nie może się ciągnąc w nieskończoność, a zatem, że istnieje jakaś ostateczna przyczyna sprawcza i celowa istnienia wszelkich bytów.
1. z ruchu;
2. z niesamoistności;
3. z przypadkowości;
4. z różnych stopni doskonałości;
5. z powszechnej celowości przyrody.
Proces wątpienia oraz cogito w filozofii Kartezjusza
Kartezjusz zapytał o najbardziej odpowiednią metodę poznania tego, co istnieje.
Metoda w jego opinii to zbiór prawideł, którymi kieruje się umysł podczas roztrząsania jakiegoś problemu.
Kartezjusz uznaje za pewnik to, iż nasz umysł, jeśli nie został w jakiś sposób spaczony przez wychowanie, afekty, bądź przesądy, to nie może się mylić.
Metodę, którą zastosował Kartezjusz przy opracowywaniu swego systemu metafizycznego ma charakter dedukcyjno - intuicyjny.
Zwątpienie: punkt wyjścia Kartezjańskiej filozofii, takoż jego metody.
Kartezjusz wyróżnił niejako trzy stadia swego wątpienia.
1. Zanegowanie świadectwa, które prezentują nam zmysły. Kartezjusz idąc tropem starożytnych sceptyków dochodzi do wniosku, iż nie można ufać świadectwu zmysłów, gdyż te często nas zawodzą. Podaje tu dwa przykłady: kij zanurzony we wodzie wydaje się nam być złamanym, gdy jednak wyciągniemy go z niej, okazuje się, że jest prosty. Drugi przykład: jakąś potrawa może być dla nas słodka, gdy jesteśmy zdrowi, natomiast gdy jesteśmy chorzy, może się okazać dla nas gorzką. Rodzi się zatem pytanie, czy skoro zmysły zwodzą nas od czasu do czasu, to czy nie jest przypadkiem tak, iż zwodzą nas zawsze? Nie można zatem przyjąć świadectwa zmysłów za dobrą monetę, jeśli się chce stworzyć fundament wiedzy pewnej, która nie podlegałaby żadnemu wątpieniu.
2. Rzeczywistość czy sen. To kolejny argument przeciw możności osiągnięcia prawdziwej wiedzy, jaki wysuwali starożytni sceptycy przeciw dogmatykom pokroju Platona. Bywa nieraz tak, iż nasze sny są tak intensywne, że nie jesteśmy w stanie ich odróżnić od rzeczywistości, gdy zatem się budzimy mamy wrażenie, iż jawa jest snem. Może więc nie jest to tylko wrażenie, może prawdziwym jest twierdzenie, iż gdy uważam, że nie śnię, to tak naprawdę śnie, i na odwrót? Jakie jest kryterium odróżnienia jawy od snu? Nie posiadamy go.
3. Zły demon. Mimo wcześniejszych prób obalenia wszelkiej wiedzy pewnej, pozostają jeszcze twierdzenia matematyczne i logiczne, których prawdziwości powyżej omówione argumenty sceptyczne nie są w stanie obalić. Jednakże tu Kartezjusz okazuje się twórczy i mówi: być może jednaj jest tak, iż na świecie istnieje jakiś zły demon, bądź Bóg, który podsuwa mi zgoła fałszywe prawdy typu, że dwa plus dwa, to cztery, gdy w rzeczywistości jest to czyste łgarstwo? Przy takim argumencie nawet prawdziwość twierdzeń matematycznych oraz logicznych zostaje zachwiana.
Co w takim razie nam zostaje? Co możemy zrobić, skoro już we wszystko zwątpiliśmy? W tym miejscu Kartezjusz wyciąga królika z kapelusza. Co prawda mogę się mylić w zakresie mego poznania zmysłowego, mogę mieć wątpliwości czy śnię, czy wręcz przeciwnie, mogę też być zwodzony przez złośliwego demona, ale nic nie jest w stanie zachwiać mego przeświadczenia, które objawia się mi teraz z całą mocą: myślę, a skoro myśl bez podmiotu, który ją myśli, nie jest do pojęcia, to znaczy, że jestem (słynne: ("cogito, ergo sum"). Kartezjusz w swych "Medytacjach" pisał: "Tak więc po wystarczającym i wyczerpującym rozważeniu wszystkiego, należy na koniec stwierdzić, że to powiedzenie: "Ja jestem, ja istnieję", musi być prawdą, ilekroć je wypowiadam lub pojmuje umysłem.".
Upewniwszy się co do swego istnienia ("cogito, ergo sum") Kartezjusz przechodzi do następnego etapu budowania swej filozofii. Co prawda istnienie podmiotu myśli zostało już bezsprzecznie dowiedzione, niemniej jednak pozostaje problem świata. Wszakże z tego, że ja istnieję, nie wynika jeszcze fakt, że istnieje świat, wszakże omówione powyżej trzy argumenty przeciw istnieniu niewątpliwej wiedzy (bez niewątpliwej wiedzy o świecie, możemy co najwyżej mniemać o nim, że istnieje) nie zostały jeszcze obalone. Mówiąc nieco obrazowo, należy teraz przerzucić pomost od podmiotu świadomości ku światu.
Kartezjusz stawia pytanie, skąd wzięła się w mnie idea Boga. Nasz filozof przeprowadza następujące rozumowanie. Po pierwsze, w treści idei Boga zawiera się to, iż jest On istotą nieograniczoną oraz doskonałą, a wszakże wiem, że ja takowych atrybutów nie mogę sobie przypisać. Po drugie, owa idea podziela wraz z innymi ideami tą własność, że jest wynikiem jakiegoś oddziaływania. Po trzecie, nie jest możliwym, aby z rzeczy doskonałej, wynikła rzecz od niej doskonalsza, inaczej mówiąc, aby skutek przewyższył w doskonałości przyczynę.
Ponieważ człowiek jako istota niedoskonała, nie mógł sam utworzyć sobie idei doskonałego Boga, to w takim razie musi ona pochodzić z zewnątrz. Ponieważ zaś przyczyną powstania idei doskonałego Boga, może być tylko doskonały Bóg, wszak skutek, czyli myśl o doskonałym Bogu, nie może być doskonalszy od swej przyczyny, to stąd płynie wniosek, iż istnieje Bóg, który niejako włożył do mego umysłu przekonanie o tym, iż istnieje.
Teraz, skoro już istnienie Boga zostało dowiedzione, Kartezjusz może przerzucić pomost, który połączy cogito ze światem. Wszakże w idei Boga, jaką posiadam, znajduje się również przekonanie o jego dobroci oraz prawdomówności, tedy nie jest możliwym, aby był on złośliwym demonem, który zwodzi me zmysły i rozum, podsuwając im fałszywe treści. Świat zatem istnieje prawdziwie, a mój rozum nie myli się, jeśli chodzi o prawdziwość prawd matematycznych oraz logicznych.