Plan pracy:
1) Ukształtowanie twierdzenia, odwołanie do przedmiotu pracy.
2) Argumentacja:
a) Pojęcie grzechu, jego odmiany i oddziaływanie na ludzką egzystencje.
b) Naśladowanie Alberta Schweitzera jako wzoru moralności.
c) Jan Paweł II- jego przesłanie.
d) Sylwetka Matki Teresy z Kalkuty.
3) Zamknięcie tematu, bilans całości, własne przemyślenia.
Praca:
"Kto nie był ni razu człowiekiem, temu człowiek nic nie pomoże"
Powyższe zdanie jest w moim mniemaniu najistotniejszym przekazem II części Dziadów i wywołuje we mnie liczne refleksje oraz odczucia. Jest ono odmienne od dwóch innych formuł ostrzegawczych stworzonych w tym dziele. Założenie to nie dotyczy istnienia człowieka jako organizmu żywego, z całą jego fizjologią i genetyzmem, lecz jako istoty pochodzącej od Boga, powstałym z Jego woli, a co najważniejsze posiadającego duszę.
Sprawiedliwość boska jest wszechwiedząca i nieuchronna. Dosięgnie wszystkich, którzy kiedykolwiek stąpali po ziemi. U Bram Raju można stanąć podążając dwoma drogami: bezpośrednią i pośrednią. Kolejnym założeniem jest obowiązek odbycia pokutniczego oczyszczenia, w miejscu do tego przeznaczonym, oczywiście Czyśćcu. Żywi mogą pomóc duszom czyśćcowym w spełnieniu tej powinności poprzez gorące modły oraz złożone w ofierze za nie odpusty. Pomimo tych licznych poświęceń, starań i błagań, nie wszystkie przewinienia mogą być zapomniane przez Boga. Jeśli zachowane zostały wszystkie okoliczności towarzyszące grzesznym czynom, to znaczy świadomość jego popełnienia i także własna wola w jego czynieniu, pewnych rzeczy nawet nasz dobry Stwórca nie potrafi przebaczyć, mowa o grzechach dokonanych przykładowo na obrazę Duchowi Świętemu. Innym rodzajem przewiny są grzechy ciężkie, które powodują, że człowiek zostaje oderwany jakby od Boga, oddala się od Niego. Jeżeli śmierć zastanie ludzkie sumienie obarczone takim wykroczeniem, jego właściciel będzie cierpiał wiekuiste męki potępieńcze i nic nie będzie w stanie zmniejszyć jego wyroku, gdyż dopuszczając się takiego czynu stracił szansę na łaskę uświęcającą niezbędna do wybawienia duszy. Człowiek powinien chronić się przed każdą odmianą grzesznych uczynków, ponieważ wszystkie są powodem zamętu i rozchwiania naszego wewnętrznego świata oraz postrzegania rzeczywistości. Agonia duchowa jest najsroższą naganą za działanie przeciwko Bogu i bliźniemu. Tak więc odnosząc się do postawionego przeze mnie założenia, które obrałem jako przedmiot tej rozprawki, sądzę, że każda istota ludzka winna dzielić się sobą i swoimi wartościami i możliwościami z drugim człowiekiem, bowiem jeśli tego nie czyni, nie może oczekiwać, że ktoś podaruje jej swoje wsparcie w darze.
Albert Schweitzer był lekarzem z Niemiec, przed którym widniała perspektywa świetlanej przyszłości. On jednak poświęcił ją dla wyższych celów, pojechał do Afryki aby tam nieść pomoc chorym ludziom. Właśnie w jego osobie możemy dopatrywać się wzoru opisanego powyżej ideału postępowania. Spod jego ręki wyszło następujące twierdzenie:
"Jeśli otrzymałeś czegoś więcej niż inni w postaci dobrego zdrowia, uzdolnień, energii, sukcesów, radosnego dzieciństwa, ..., nie traktuj tego jako oczywiste. ... Należysz do szczęśliwych, a zatem powołany jesteś, aby wiele ofiarować innym. "
Nie były to tylko frazesy, Schweitzer realizował bowiem treść tych zdań w swoim całym życiu. Przedstawić to można za pomocą pewnej metafory: zestawione są ze sobą znajdujące się w Palestynie Jezioro Genezaret oraz Morze Martwe. Pierwsze z nich pełne jest wodnych zwierząt i roślin, jest jak żywy organizm. Kontrastuje z nim to drugie- puste i jak nazwa wskazuje- martwe. W czym sęk? Tak więc Jezioro Genezaret posiada dopływy i odpływy. Podobnie jest z ofiarami, którymi obdarza Opatrzność ludzką istotę, która powinna je przekazywać dalej, obdarowywać nimi bliźnich. Dzięki temu rodzi się w każdym z nas duchowa nieśmiertelność. A co z Morzem Martwym? Tak, do niego również dochodzą różne rzeczy, ale nie mają upustu, nie stają się niczyim przypływem. Właśnie taka sama jest osoba, która potrafi tylko brać, ale nie umie się dzielić, jej dusza jest "martwa".
Także nauka głoszona przez Jana Pawła II potwierdza moje założenie. Ta wielka postać i zarazem pokorny sługa boży, tak bardzo oddany ludzkości rozpowszechnia postawę, w której trzeba "na zło odpowiadać dobrem". Jeśli kierowalibyśmy się zasadą "oko za oko", ludzie nie potrafili by się zmieniać. Kiedy natomiast ktoś postępuje źle, a w zamian spotyka go coś dokładnie odwrotnego, może to wywołać refleksję nad motywem takiego działania. Za krzywdę, powinno się płacić krzywdą- tak myśli człowiek zagubiony gdzieś pomiędzy grzechem a życiem pełnym, jasnym. Na swojej drodze spotyka jednak kogoś o odmiennej postawie, i to zmusza go do zastanowienia się nad własnym życiem, dostrzega wówczas drogę, którą można podążać wyrzekając się zła. Każdemu może być dana łaska nawrócenia, a my mamy sobie wzajemnie pomagać i chronić się przed grzechem i zagrożeniami tego świata. Takie postępowanie możemy nazwać człowieczeństwem, może nadejść bowiem chwila, gdy to my się pogubimy i będziemy potrzebowali dłoni, która wskaże nam drogę. Założenie sformułowane przez Ojca Świętego wydaje się przeciwne logice. Zwykle po doznanej krzywdzie pragniemy zemsty, kary dla oprawcy. Sztuką jest wybaczać i czynić dobro, nie każdy to potrafi. Jednak taka pomoc musi być całkowicie bezinteresowna, i nie możemy nic w zamian za nią żądać. Powinna być ona wyrazem czystej miłości bliźniego.
Również Matka Teresa z Kalkuty prezentowała podobną postawę wobec świata i ludzi, dawała wszystko, co mogła z siebie ofiarować, bo w każdym ludzkim obliczu widziała przeniknięty bólem chrystusowy wizerunek. Bóg do takich istot jak Ona kieruje to zdanie:
"Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili." (Ew. Mateusza 25:40, Biblia Tysiąclecia)
Matka Teresa nie tylko obdarzała pomocą wszystkich, bez względu na ich postawę i wiarę, ale co najistotniejsze, było to źródło jej szczęścia. Jej miłosierdzie ogarniało wszystkich, ludzi traktowała jak swe potomstwo, dzieliła się z nimi bożą miłością. Można wysnuć z tego wniosek, że w każdym z nas jest Syn Boży, który równocześnie zbawia( tu raczej pomaga) i cierpi. Starajmy się wykorzystać odpowiednio to posłannictwo, aby nigdy nie musieć ubolewać na swymi czynami.
Przykazanie miłości, dane nam przez Boga, wymaga od nas nieogarnionego miłosierdzia dla drugiej osoby i całkowitego wyzbycia się egoizmu, tak charakterystycznego dla naszego gatunku. Tylko to daje nam gwarancję szczęścia, zarówno ziemskiego, jak i tego wiecznego. Jeśli nie będziemy słuchać i wypełniać bożych słów, nie pomogą nam nawet ofiary kochających nas ludzi, sami musimy spełniać swoje powinności. Dlatego w słowach "Kto nie był ni razu człowiekiem, temu człowiek nic nie pomoże" widzę tak istotne przesłanie dla ludzkości. Zło zawsze przynosi straszne konsekwencje, które są nieuchronne. Bóg czeka na nas, tylko od naszych działań zależy czy będziemy się kiedyś wiecznie radować u jego boku. Miejmy oczy i dusze szeroko otwarte na ludzkie potrzeby, dzielmy się sobą, aby kiedyś w chwili cierpienia, gdy wszystko będzie dla nas już tylko smutkiem, ktoś wyciągnął do nas rękę i powiedział: wstań i chodź!