Harpagon, tytułowy skąpiec z komedii Moliera, w wielu ludziach wywołuje zupełnie inne odczucia. W zależności od tego, jaką człowiek posiada wrażliwość i znajomość ludzkiej psychiki, tak odbiera on przedstawioną w utworze postać. Jedni wręcz litują się nad żałosnym postępowaniem sześćdziesięcioletniego nieszczęśliwego mężczyzny, który owładnięty żądzą pieniądza, zatraca się we własnym człowieczeństwie. Dla innych jego zachowania i czyny stanowią odrażający i drastyczny przykład osoby nad wyraz głupiej, pazernej i skąpej. Wydaje mi się, że ta druga ocena Harpagona występuje znacznie częściej u czytelników, ponieważ bohater nie ma żadnych skrupułów, jego demoralizujący stosunek do rodziny nie ma żadnego usprawiedliwienia. Trwoga i odraza to uczucia bardziej adekwatne, moim zdaniem, niż litość, jeśli chodzi o sytuację skąpca. Postaram się udowodnić moją opinię posługując się przykładami działań Harpagona, które wyraźnie ilustrują jego cechy charakteru i mentalność.
Ojciec dwójki dorosłych dzieci: Kleanta i Elizy na wszystkich i wszystko patrzy przez pryzmat dóbr materialnych. Pieniądze stanowią dla niego najwyższą wartość. Swoje szczęście upatruje w dostatku, które może mu zapewnić niegodne postępowanie, bezwzględność i nieczułość, lichwiarstwo i podejrzliwość. Harpagon potwierdza swoją postawę skrajnego skąpstwa i zachłanności słowami: "Och, moje kochane złoto! moje biedne złoto! mój drogi przyjacielu!... odkąd mi ciebie wydarto, straciłem mą podporę... nie mam co robić na świecie.." Brakuje mu świadomości tego, że niestety jest tylko śmiertelnym człowiekiem, któremu po śmierci pieniądze nie są już potrzebne.
Jedyną miłością głównego bohatera jest jego skrzętnie skrywana przed wszystkimi szkatuła z talarami. To ten materialny przedmiot jest mu najbliższy, ożywia go w swojej świadomości, czyniąc z niego swego najwierniejszego przyjaciela. Codziennie sprawdza, czy szkatułka jest, czuje potrzebę bliskości, którą zapewnia mu dotykanie i mówienie do swojego najcenniejszego skarbu. Niepewny drogi ukrycia pudełka z pieniędzmi mówi: "Mimo to nie wiem, czy dobrze uczyniłem zakopując w ogrodzie dziesięć tysięcy talarów, które mi wczoraj oddano…" Harpagon jest nieszczęśliwy, nie czuje się bezpiecznie, ponieważ zawierzył bardziej swej próżności, niż rodzinie. Człowiek w porównaniu z pieniądzem ma dla niego znikomą wartość.
Stąd zapewne bierze się jego całkowity brak szacunku do otaczających go ludzi. Dzieciom skąpi wszystkiego, nawet miłości innych, służbie nie wypłaca pensji, a jego życie polega na podejrzewaniu wszystkich o chęć ukradzenia jego majętności. Harpagon, na nic nie zważając, stawia siebie w centrum własnego domu, on wydaje rozkazy, on jest jedynym rządcą, który ośmiela się także ingerować w ludzkie odczucia, oczywiście dla pieniędzy. Dla niego nie liczy się zdanie nawet najbliższej rodziny, sam podejmuje decyzje i jest nad wyraz podejrzliwy. Uświadamiamy to sobie w momencie kłótni pana ze służącym Strzałką, który zostaje wyrzucony z domu za kradzież, której nie udowodniono. Przesadną podejrzliwość i brak szacunku sam Harpagon wyraża, mówiąc o słudze: "Oto mi kawał obwiesia! Wygląda mocno podejrzanie; wolałbym, aby ten pies kulawy raz zniknął mi już z oczu...".
Apogeum obrzydliwości skąpca nastaje, gdy widzimy jak bardzo nie ufa on własnym dzieciom, oskarżając je bez żadnych skrupułów o podbieranie ojcu pieniędzy. Trudno w ogóle nazywać go ojcem, gdyż on sam nie poczuwa się do żadnych rodzicielskich uczuć względem własnych potomków. O nich to mówi: "…zdradzają mnie i stoją w rzędzie moich nieprzyjaciół…" Dorosłe już dzieci, pozbawione matki, traktowane są przez niego jak niepotrzebne wydatki, które należy tak ustawić, by dawały dochody. Wszystko to jest niewyobrażalnie zatrważające. Kto chciałby mieć tak okrutnego ojca? Raczej nikt. Świat dosyć rani, by można było tolerować takie postępowanie ze strony rodziców.
Harpagon to "kombinator". Chce Elizę i Kleanta uczynić świetną i dochodową transakcją. Córkę pragnie wydać za starca, który nie oczekuje posagu, a syna za niebiedną wdowę. Zdanie dzieci, które kochają kogoś innego, nie wchodzi w grę. Ożenek z takimi ludźmi przyniesie zysk, a uczucia to nic w porównaniu z pieniędzmi. Starzec jest na tyle chciwy i głupi, że nie zauważa krzywdy, jaką wyrządza swoim dzieciom nie szanując ich decyzji i odczuć. Gdyby nie niespodziewany obrót sprawy, zrujnowałby im życie, a one same, żyjąc w zgryzocie i nieszczęściu, z biegiem czasu zaczęłyby upatrywać jedyne źródło radości w dobrach materialnych.
Absurdalna wydaje się sytuacja, gdy Harpagon dowiaduje się, że Kleant czerpie dochody z hazardu. Nie dziwi go droga jaką syn zarabia, ale wręcz bulwersuje go fakt, że nie składa on pieniędzy w banku, tylko lekkomyślnie je wydaje. Źle, że Kleant nie oszczędza, że sprzeciwia się ojcu, ale że uprawia hazard - to nie budzi moralnych wątpliwości w Harpagonie. Tutaj wyraźnie widać brak samooceny u skąpca, dostrzega on zło, ale ujęte według własnego systemu wartości. Nie obchodzi go, że jego otoczenie go nie znosi, może nawet pogrążony do reszty w swej ułomności nie zdaje sobie z tego sprawy. Dom skąpca przepełniony jest toksyczną atmosferą, tam nie da się normalnie żyć. Sam Kleant zwraca na to uwagę w rozmowie z Elizą: "Bo powiedz, czy może być coś bardziej nieludzkiego niż te drobiazgowe braki, które cierpimy w tym domu i ta straszna surowość, w jakiej jęczymy bez przerwy?"
Z pełnym przekonaniem potwierdzam i podtrzymują moje zdanie dotyczące głównej postaci z komedii Moliera pt. "Skąpiec" - wzbudza ona we mnie odrazę. Powyższe argumenty jak najbardziej przemawiają za taką oceną zachowania i osobowości Harpagona. Cieszę się, że los oszczędził mnie i nie jestem w sytuacji Elizy i Kleanta, modlę się też o to, by nigdy nie spotkać na swej drodze takiego człowieka, a już na pewno nie chcę się od kogoś takiego uzależniać. Nie można polubić, a tym bardziej pokochać kogoś, dla kogo człowiek nie stanowi żadnej wartości. Często zdarza się, że ludzie przyjaźnią się tylko dla pieniędzy, bogaci pozornie nigdy nie są samotni, mają wokół siebie mnóstwo znajomych, którzy niestety, gdy nastaje kryzys finansowy nagle znikają. Ci zaś, co są skrajnymi sknerami nie są skłonni do prawdziwych uczuć, ponieważ cały czas podejrzewają, jakie więc relacje mogą zachodzić między ludźmi w kompletnym braku zaufania? Prawda o człowieku zawsze boli, dlatego Molier przebrał ją w humorystyczny płaszcz, który przez śmiech uczy, że w życiu ważny jest drugi człowiek, a nie pieniądze.