Myślę, że wszyscy potrzebujemy mieć nadzieję. Sądzę, iż fałszywe jest stwierdzenie, że jest, według przysłowia, "matką głupich".
Ludzie, którzy zaklinają się, że nadzieja jest im niepotrzebna, z pewnością kłamią.
Bo jakby jej nie było w naszym życiu, to ciężko byłoby cokolwiek zrobić, zrealizować swoje plany, niemalże przestalibyśmy normalnie żyć. Nadzieja jest czasami jak zbieg, potulny przyjaciel, dobry kompan miłości oraz wiary. Subtelna jak mgławica, która może zaniknąć, zanim się pojawi, konieczna jak zniszczona, przeciekająca szalupa na morzu kłopotów, którą można dotrzeć do upragnionego lądu. To właśnie jest nadzieja.
Iście potrzebna!
Sądzę, że dla większości z nas nadzieja to "promyk dobra", który zaświeca się nad nami w ciężkich momentach, zwłaszcza, gdy odchodzi od nas ktoś bliski lub w przypadku niepowodzeń sercowych, jak również w innych sytuacjach. To ona daje nam pocieszenie i wiarę w lepsze jutro i dzięki niej łatwiej nam zmierzać do upragnionego celu, co nie zawsze jest proste.