Tytułowe dzieła można określić wspólnym i prawdziwym dla obu przymiotnikiem - romantyczny, mimo iż jedno z nich należy do arcydzieł literatury, drugie do malarstwa. Podczas analizy interesujące dla mnie będą podobieństwa Tratwy meduzy Theodora Gericault i Burzy - sonetu należącego do cyklu Sonetów krymskich Adama Mickiewicza. Na wstępie zakładam, że podane dzieła łączy wspólna nić przekazu. Ukazuje ona rozpacz, gorycz, ale i nadzieje dla tych, którzy wytrwają w cierpieniu do końca.
W utworze Mickiewicza, pierwsza strofa opisuje widok ostatnich chwil statku i jego załogi. Na klimat paniki i niebezpieczeństwa składają się dramatyczne opisy krajobrazu na przykład: słońce krwawo zachodzi, z nim reszta nadziei. W kontekście nadchodzącej śmierci, epitet krwawo, będący jednocześnie metaforą, dodaje niebezpieczeństwa, grozy i niepokoju. Podobnie odczucia, związane ze strachem przed żywiołem morskim, wyrażone są w dziele Gericaulta przez ciemnobrązowe barwy, rozszalałe morze i grymasy na twarzach rozbitków.
Drugiej strofie sonetu można by nadać tytuł Triumf śmierci, ponieważ przytoczony jest bezpośredni jej opis:
Wstąpił genijusz śmierci i szedł do okrętu,
Jak żołnierz szturmujący w połamane mury...
Dwie pierwsze, czterowersowe strofy mają, zgodnie z poetycką forma sonetu, charakter opisowy. Krajobraz burzy jawi się jako: porywisty (doskonale dobrane środki poetyckie w pierwszym wersie wzmacniają ten efekt), głośny (huk, wycie), przerażający (zachowanie majtków), bezlitosny (nadzieja zachodzi wraz ze słońcem). Zwłaszcza druga strofa zapowiada nadejście nowej siły panującej - śmierci. Na obrazie skutki panowania tej siły widać bardzo dosadnie. Jej odzwierciedlenie znajdujemy w martwych postaciach (zwłoki spoczywające na dryfującej tratwie).
Kolejne trójwersowe strofy mają charakter refleksyjny. Poznajemy kolejno zachowanie tych, którzy pozostali wprawdzie przy życiu, lecz ciągle narażeni są na niebezpieczeństwo. Załamują ręce, żegnają się, modlą. Modlitwa jest słowem nadziei, prośbą o ocalenie. Być może krwawe słońce nie zabrało więc całej nadziei. Odbicie tej sytuacji można dostrzec na opisywanym obrazie. Wśród stosu trupów, na tratwie, widać uniesione ręce, twarze wykrzywione w krzyku... To wołanie o pomoc statku, który choć jest daleko daje, nadzieję na przetrwanie. Jeden podróżny, opisany w sonecie jako ten, który zajął miejsce na stronie, wśród różnorodnych zachowań w obliczu klęski, zachowuje się inaczej niż inni - w milczeniu rozmyśla nad tym, iż paradoksalnie ludzie żyjący w świecie, w którym panuje śmierć, jeśli tylko są nieświadomi, umieją się modlić lub mają się z kim żegnać, są szczęśliwsi niż człowiek skazany na samotność i być może na świadomość owej samotności. Ta ostatnia strofa potęguje nastrój niezwykłych cierpień przedstawionych jednostek i kontrastuje te fizyczne cierpienia z wcale niemniejszymi psychicznymi, moralnymi.
Uważam, że z powodzeniem można zestawiać ze sobą poetyckie dzieło Mickiewicza i malarskie Gericaulta. Należą do dziedzictwa epoki romantyzmu, cechują się silną ekspresją przeżyć, emocji ludzi, ukazanych jakby wewnątrz krajobrazu destrukcyjnego - burzy. Wątek cierpienia w obu dziełach został zaakcentowany, można także mówić o podjęciu jednocześnie tematu relacji jednostka - Bóg w obliczu panowania śmierci. Poddając dzieła bardziej wnikliwej analizie, można by w nich dostrzec dużo więcej elementów romantycznych.