"Wilki i owce" to jeden z najbardziej znanych rosyjskich dramatów autorstwa wybitnego XIX-wiecznego dramaturga Aleksandra Nikołajewicza Ostrowskiego. Spektakl ten przygotował dla teatru opolskiego wybitny znawca twórczości Ostrowskiego, reżyser Andrzej Bubień. "Wilki i owce" choć pisane w poprzednim stuleciu, to dramat poruszający nadzwyczaj aktualne dzisiaj problemy, jak walka o byt i dominację w świecie rządzonym przez pieniądz. Ostrowski zadaje pytania o to, kim są "wilki", dlaczego pragną hegemonii nad "wilkami", i jakie czynniki decydują o dominacji silnych "wilków" nad słabymi "owcami".

Reżyser bardzo starannie przygotował zarówno 5 aktów sztuki, jak i charakterystykę poszczególnych postaci. Każda z nich posiada jakieś cechy wyróżniające, które A.Bubień uczynił wiodącymi. Zarówno aktorzy grający pierwszoplanowe role, jak i ci, którzy występowali tylko w epizodach pokazali pełnię swoich umiejętności. Ewa Wyszomirska, grająca Meropę Dawydowną Murzawiecką chyba najlepiej dopasowała się do granej postaci. Meropa Dawydowna Murzawiecka to główna bohaterka "Wilków i owiec". Jest zgorzkniałą stara panną, która prowadzi duży, ale zniszczony majątek. Oprócz cech takich jak niegodziwość, podłość czy obłuda, reżyser skupił się także na jej wartościach pozytywnych, jak życzliwość. Taki zabieg spowodował, iż widz utożsamił się z uczuciami bohaterki i rozumiał jej postępowanie. Małgorzata Szczerbowska, to kolejna aktorka godna pochwały. Grana przez nią Głafira Aleksjejewna (uboga krewna Murzawieckiej), to kreacja doskonale przemyślana i dopracowana. Jej przemiana z cichej i pokornej "owcy" w pozbawioną skrupułów "wilczycę" na pewno może się podobać. Zaś scena, w jakiej "pożera" Michała Borosowicza Łyniajewa to prawdziwy majstersztyk.

Andrzej Czernik ("Kolacja dla głupca") jest aktorem charakterystycznym raczej dla ról komediowych, jednak w swoja rolę włożył wiele serca i wysiłku. Zaowocowało to tym, iż publiczność niemal współczuła mu, kiedy bezradnie walczył o serce niedostępnej uwodzicielki.

Pozostali aktorzy to: Judyta Paradzińska, Zofia Bielewicz, Leszek Malec, Maciej Namysło, Waldemar Kotas, Grzegorz Minkiewicz i Bogdan Zieliński grali oni role raczej epizodyczne, jednak również dobrze dopracowane przez reżysera.

O sukcesie spektaklu teatralnego decyduję wszystkie czynniki, nawet te z pozoru błahe dla przeciętnego widza. Scenografka Elżbieta Terlikowska przygotowując oprawę przedstawienia spowodowała, iż widz znalazł się w wieku XIX. Wszystkie elementy (sprzęty codziennego użytku, stroje aktorów, a nawet makijaże) były wiernym odbiciem epoki.

Andrzej Bubień nie ukrywał, iż na swoje sztuki stara się patrzeć całościowo, dlatego równie ważna jest muzyka, oświetlenie, jak i stroje aktorów. W teatrze liczy się magia, iluzja, którą osiągnąć można właśnie poprzez syntezę poszczególnych elementów.

"Wilki i owce" warto było zobaczyć, nie tylko z powodu dobrej gry aktorskiej, czy scenografii, ale także ze względu na problemy, jakie porusza sztuka. Pomimo upływu dwóch wieków, pozostają aktualne.