Wehikuł czasu wreszcie się zatrzymał. Oszołomiony podróżnik długo nie mógł się ruszyć, miał wrażenie, że boli go każda część ciała, ale też rozpierało go nieopisane szczęście i ekscytacja, oczekiwanie na coś niezwykłego. Powoli otworzył drzwi pojazdu i poraziła go niesamowita jasność. Oczy nie były przyzwyczajone do tak ostrego źródła światła. Wyszedł na zewnątrz, oślepiony, nie mógł dostrzec, jak wygląda otoczenie, w którym się znalazł. Według jego wyliczeń powinien był trafić do roku 34 567, a więc wiele tysiącleci w przyszłość. Przygotowując się do tej podróży, wyobrażał sobie świetlaną przyszłość, wspaniałe bogactwa, oszałamiające budowle i wynalazki. Oczy powoli przyzwyczajały się do jasności i ostrożnie rozglądał się wokoło. Temperatura była bardzo wysoka, około 40 stopni Celsjusza. Wokoło nie było niczego. Spękana ziemia, po której hulał wiatr, pokryta była miałkim pyłem, unoszonym przez podmuchy. Jak okiem sięgnąć, krajobraz wyglądał tak samo. Pusto, sucho, koszmarnie gorąco. Podróżnik okrążył pojazd i na Zachodzie spostrzegł na horyzoncie góry, czarne i odległe. Na niebie nie było żadnej chmury, a słońce zdawało się mieć trzy razy większą tarczę od znanego, zostawionego w przeszłości. Piekące promienie szybko zaczęły naprawdę męczyć, a temperatura zaczęła wzrastać. Było koło południa. Nagle zewsząd zaczął dochodzić cichy trzask. Ziemia zaczęła delikatnie drżeć, trzask zbliżał się. Nagle pod stopami podróżnika zaczęła się wytwarzać siatka pęknięć na powierzchni ziemi. Bruzdy o grubości palca wskazującego pokryły całą powierzchnię. Niezrażony tym postanowił pójść na spacer, jednak szybko zawrócił. Nigdzie nie było widać śladu życia. Momentalnie zrobił się spragniony, nie przygotował sobie jednak żadnego napoju. Wsiadł do wehikułu czasu i postanowił wrócić. Pogrążony w przygnębieniu, myślał: „A więc tak wygląda ziemia przyszłości? Tak wygląda nasz koniec?”. Po chwili znów ogarnęła go ciemność i poczuł się wgniatany w fotel. Gdy podróż zakończyła się, z radością powrócił do współczesności. Padał deszcz, wybiegł przed dom, uklęknął na mokrej trawie i się rozpłakał. Płakał jak dziecko i nie wiadomo, czy cieszył się, czy rozpaczał.