Zbrodnia i kara to jedne z najbardziej powszechnych i uniwersalnych motywów literackich świata. Jest to archetypiczny wręcz, ponadczasowy topos, którym posługiwali się twórcy począwszy od starożytności, a skończywszy na czasach współczesnych. Każde społeczeństwo, odkąd tylko rozwinęła się cywilizacja, miało swoich zbrodniarzy. Od samego początku też, każdy kodeks etyczny, każde prawo, niezależnie od długości i szerokości geograficznej, stanowiło, że czyn zbrodniczy, niegodziwy musi się wiązać z nieuchronną konsekwencją w postaci sprawiedliwej, adekwatnej kary. Nic zatem dziwnego, że prawo to od zawsze fascynowało poetów i pisarzy, pragnących opisać życie społeczeństw, scharakteryzować je i w pełni poznać.

Pisarze prezentują w swych dziełach zarówno popełnione z zimną krwią zbrodnie, jak i czyny, których dopuszczano się w afekcie. Prezentują też historie ludzi, którym dane było zrozumieć i odpokutować swoją winę, albo którym przebaczono, kiedy okazali skruchę. Są też dzieła poświęcone tym zbrodniarzom, którzy popełniając swoje czyny z zimną krwią, sądzą, że nigdy nic nie wyjdzie na światło dzienne, że nikt niczego się nie dowie. Literatura stawia sobie za cel nie tylko opisanie jakiegoś tematu, ale także jego zanalizowanie, skomentowanie i ocenę. Przy wykorzystywaniu motywu zbrodni i kary częstokroć najważniejsza okazuje się prezentacja motywu zbrodni, a także wszelkich okoliczności, które towarzysząc zdarzeniu, wpłynęły na jego charakter.

Jednym z najważniejszych utworów, które prezentują temat zbrodni i kary za nią, jest dramat Williama Szekspira "Makbet". Jest to opowieść o żądzy władzy, która doprowadza do tragedii. Makbet, tytułowy bohater na wrzosowisku spotyka trzy czarownice, które przepowiadają mu, iż będzie on królem Szkocji. W ten sposób wiedźmy wydobywają z uśpienia demona niezaspokojonej ambicji, który w Makbecie był dotychczas uśpiony, kierując go tym samym ku popełnieniu zbrodni. Makbet, zaślepiony pragnieniem władzy, podjudzany przez swą równie ambitną i jeszcze bardziej bezwzględną żonę, Lady Makbet, postanawia przyśpieszyć wyroki czarownic poprzez zamordowanie dotychczasowego króla, Dunkana. Wprawdzie tuż przed dokonaniem mordu odezwało się w nim sumienie, jednakże perswazja demonicznej i nie znającej skrupułów Lady Makbet utwierdziło go w postanowieniu dokonania tego strasznego czynu. To Lady Makbet zaplanowała w każdym szczególe przebieg zbrodni. Wiedziała ona, ze wróżba trzech wiedźm nie musi wcale się zrealizować, że przeznaczeniu czasami trzeba samemu pomóc. Decydując się na zabicie króla, Makbet jego żona dokonali wyboru między dobrem a złem, wybierając zło. Tymczasem okazało się, że jedna zbrodnia pociąga za sobą cały łańcuch tragicznych zdarzeń, następnych zbrodni. Kolejną ofiarą Makbeta był jego przyjaciel, Banko, któremu wiedźmy przepowiedziały, iż będzie ojcem królów. Makbet, znając tę wróżbę, zaczął się obawiać, iż przyjaciel stanie mu na drodze do władzy. Kierowany strachem i zazdrością, nakazał skrytobójcom zgładzenie Banka. Ofiarą pazerności na władzę jaka opanowała Makbeta i jego demoniczną małżonkę, stała się także rodzina Makdufa, rycerza. Straszni małżonkowie dobrze planowali swoje zbrodnie. Nie działali otwarcie, sprytnie mylili tropy, wskazując na innych, niewinnych ludzi. Starali się cały czas zachowywać pozory swej niewinności, być całkowicie poza podejrzeniem. Jeszcze zanim Makbet pozbawił życia króla, zona przykazała mu, aby udawał wierność wobec swego pana, pokorę i uwielbienie. Po zabójstwie natychmiast oddalili od swych osób wszelkie podejrzenia, całą winę zrzucając na służących. Cały czas udawali sprawiedliwych, wokół których dokonują się przypadkowe zbrodnie, z którymi nie maja nic wspólnego.

Pomimo tego, że Makbet został skażony zbrodnią, był mądrym i w głębi duszy uczciwym człowiekiem, wobec czego w końcu dopadło go poczucie winy. Zdawał też sobie sprawę, że za swoje czyny będzie ukarany. Pomimo tego, iż z pełną świadomością zdecydował się na popełnienie tych strasznych czynów, bał się szybkich konsekwencji. Od momentu popełnienia pierwszej zbrodni, kiedy doznaje halucynacji słuchowej, słysząc głos, przepowiadający mu utratę spokojnego snu, jego równowaga psychiczna zostaje zakłócona. Żyje w ciągłym napięciu, wciąż dręczy go sumienie. Doznaje majaków, zaburzeń świadomości. Omal nie demaskuje się, kiedy na uczcie widzi ducha swego zamordowanego przez siebie przyjaciela, Banka, co sprawia, że traci kontrolę nad swoim zachowaniem i nad słowami, jakie wypowiada. Powoli zaczyna tracić wiarę w sens swego życia, upatrując wyzwolenia od nękającego go sumienia w śmierci. Sumienie dopadło także, zdawałoby się, nieporuszoną, bezwzględną i twardą Lady Makbet. Nie była ona w stanie udźwignąć ciężaru swych zbrodni. Popadała ona w stany otępienia, zdarzało się jej lunatykować, na swych rękach widziała ślady krwi, których nie mogła się w żaden sposób pozbyć. Wiedźmy, widząc, że ich przepowiednia popchnęła Makbetów na drogę zbrodni, postanowiły naprawić swój błąd. Ponieważ były świadome tego, że Makbet żyje w ciągłym strachu przed wydaniem się jego winy, spodziewały się, że przyjdzie on do nich jeszcze raz po wróżbę. Postanowiły tak ukazać mu przyszłe wydarzenia, by wróżba wydawała się pomyślna, a sam Makbet poczuł się bezpieczny. Makbet dowiedział się od czarownic, że nie pokona go nikt zrodzony z kobiety, a oprócz tego, że dopóki nie powstanie Las Birnam, by wydać mu walkę, może czuć się bezpiecznie. Słowa te uspokoiły mordercę, usypiając jego wciąż wyostrzoną czujność. Jednakże okazało się, że wróżba wiedźm była, wbrew pozorom, niezwykle konkretna i szczegółowa. Wojsko, które powstało przeciwko Makbetowi, zajęło pozycje w lesie i zamaskowało się gałęziami. Kiedy armia ruszyła na zamek, zdawało się, że to drzewa się przemieszczają. Zaś sam Makbet poległ z ręki Makdufa, "przedwcześnie z łona matki wyprutego" - narodzonego przez cesarskie cięcie. Lady Makbet wcześniej, tego dnia, odebrała sobie życie. Zbrodnia, jakiej dopuścili się małżonkowie, została surowo ukarana.

Zbrodnia, za którą zostaje wymierzona kara, jest także tematem pochodzącej z wydanego w 1822 roku tomu "Ballady i romanse" ballady "Lilie" Adama Mickiewicza. Fabuła utworu, który można zaliczyć do liryki narracyjnej, oparta jest na motywach starej ludowej pieśni, zaś opowiada historię kobiety, która zdradziła swego męża, a bojąc się konsekwencji z jego strony, zamordowała go. Ciało pogrzebała w lesie, a na grobie posadziła lilie. Nie żałowała popełnionego czynu, dręczyła ją jedynie obawa, że kiedyś tajemnica zniknięcia jej małżonka wyjdzie na jaw. Po pomoc udała się do pustelnika, licząc, iż ten poradzi jej, jakie modlitwy musi odmówić, by jej czyn nie wyszedł na światło dzienne. Ten odrzekł, że jedynym, kto może ją wydać, jest jej mąż, który przecież nie żyje, który spoczywa teraz pod ziemią. To uspokoiło ducha złej kobiety. Jakiś czas później przybyli do niej dwaj bracia jej męża, którzy chcieli go odwiedzić. Ona zwodziła ich, mówiąc, iż jej maż wyjechał na wojnę. Bracia pozostali u niej w domu, w gościnę, czekając, aż ich brat przyjedzie. Ponieważ tak się nie stało, bo stać się nie mogło, uznali go za zmarłego, a ponieważ obaj zakochali się we wdowie, rozpoczęli starania o jej rękę. Kobieta nie wiedziała, którego spośród braci ma wybrać, zastanawiała się też, czy zasługuje na szczęście ponownego małżeństwa po ty, co uczyniła. Ponownie udała się po poradę do pustelnika. Ten poinformował ją, że wprawdzie nie ma zbrodni bez kary, ale jeżeli okaże skruchę, wyzna swą winę, to będzie mógł wskrzesić jej męża. Wdowa jednakże nie zgodziła się na to, pragnąć poślubić nowego męża. Wobec jej postawy, pustelnik poradził jej, że może zdać się jedynie na los i niebiańskie wyroki. Mężobójczyni postanowiła, iż wybierze tego spośród braci, który przyniesie jej i złoży na ołtarzu większy wianek, spleciony z kwiatów, które znajdzie. Brat, którego wieniec wybierze, będzie jej nowym mężem. W dzień, kiedy miało się wszystko rozstrzygnąć, wdowa wybrała najpiękniejszy wieniec, utkany z kwiatów lilii. Bracia zaczęli się między sobą kłócić, twierdząc, ze to każdy z nich jest właścicielem wianka. Wówczas do cerkwi wkroczyła ubrana na biało postać. Był to mąż zabitej, z którego grobu pochodziły kwiaty, z których wykonano sporny wianek. Należał on do zabitego męża, podobnie jak należała do niego kobieta. Zamknęły się drzwi cerkwi, która następnie zapadła się pod ziemię, grzebiąc morderczynię i braci zmarłego. Mickiewicz ukazał w swym utworze etyczną mądrość ludu, którą reprezentuje w balladzie pustelnik. To on wypowiada kluczowe słowa, iż "nie ma zbrodni bez kary", podstawowe dla moralnych wierzeń ludu. Zbrodnia popełniona w tajemnicy prędzej, czy później, musi wyjść na jaw, nie może pozostać bez konsekwencji, gdyż byłoby to sprzeczne z prawami natury. Zbrodnia do naruszenie harmonii wszechświata, jeśli nie może być ukarana przez siły ziemskie, za naprawianie rzeczywistości muszą się wziąć siły nadprzyrodzone, które stają się wówczas narzędziem naturalnej siły sprawiedliwości. Sprawiedliwość ta, choć nieubłagana, jest jednak cierpliwa i daje dużo czasu na przemyślenie swego postępku i na wyrażenie skruchy. Widzimy, jak bohaterkę dręczy widmo zamordowanego męża, zdarza się jej słyszeć jego szept obok siebie, zaś w nocy nawiedzają ją koszmarne sny. Ta udręka ma za zadanie przekonać ją do tego, by pożałowała swego czynu, by jeszcze się opamiętała. Bohaterka ballady nie daje jednak za wygraną, jej sumienie zostaje nieporuszone. Nawet wtedy wdowa - morderczyni dostaje szansę, kiedy Pustelnik oznajmia jej, że wina zostanie jej odpuszczona, jeśli tylko wyrazi skruchę, żal, jeżeli, przywracając życie zabitemu, naprawi wyrządzone zło. Jednakże zbrodniarka nawet wówczas odrzuca możliwość naprawienia swego życiowego błędu, żyjąc w przeświadczeniu, że ominie ją kara, gdyż jej wina nie może się wydać, nie odczuwając żadnych wyrzutów sumienia. Liczy na to, że jej czyn pozostanie bez konsekwencji, a ona będzie mogła żyć szczęśliwie tak, jakby nigdy nic nie zaszło.

Dopiero, gdy bohaterka odrzuca tę ostatnią szansę, zostaje jej wymierzona bezwzględna, straszliwa, ale i sprawiedliwa kara. Karzącym okazuje się ten, kto poniósł szkodę - czyli zamordowany, wracający z zaświatów z zemstą maż. W ten sposób zostaje przywrócony ład, porządek i harmonia wszechświata. Na pamiątkę o tej historii, na przestrogę innym, w miejscu, gdzie zapadła się cerkiew, wyrastają lilie, takie same, jakie morderczyni posadziła na grobie swego męża.

Innym utworem romantycznym, który porusza zagadnienie zbrodni i kary, jest "Balladyna" Juliusza Słowackiego, dramat pisany w latach 1833-1834. Tytułową bohaterką jest prosta, wiejska dziewczyna, która żyje w jednej chacie wraz ze swą matką i siostrą Aliną. Pewnego dnia stają one, wraz z siostrą, przed niezwykłą szansą poślubienia arystokraty - hrabiego Kirkora. Żoną jego ma zostać ta spośród sióstr, która zbierze więcej malin do dzbana. Balladyna znalazła lepsze rozwiązanie - postanowiła zabić swoją rywalkę. Po tym czynie na jej czole pojawiło się krwawe piętno, oznaczające zabójczynię młodszej siostry znamię Kaina. Morderstwo, jakiego się dopuszcza, wywołuje zmiany w jej psychice. Kiedy już popełniła jedną zbrodnię, kolejne przychodzić miały jej już o wiele łatwiej. Balladyna nie zmienia się jednak w żądną krwi bestię, mordującą kogo tylko popadnie, prowadzi nieustannie dialog ze swym sumieniem, które się w niej obudziło. Dzieli symbolicznie swoją osobę na "Balladynę dzisiejsza" i "wczorajszą". To Balladyna "teraźniejsza" pozbawiła życia Alinę i innych, ale z kolei ta "wczorajsza" żałuje tych czynów i modli się za dusze zabitych. Bohaterka jest świadoma swej bezwzględności i okrucieństwa, jest świadoma tego, że zła dokonuje świadomie i z pełną premedytacją. Miała też świadomość tego, że Bóg cały czas ją obserwuje, że patrzy na jej czyny. Postanowiła zatem wymazać Boga ze swego życia. Pozbyła się także z zamku swojej matki. Wraz z Fon Kostrynem, zamordowała niewinnego posłańca, zaplanowała też przejęcie królewskiej korony, chcąc przejąć władzę. Aby zrealizować swój cel, pozbawiła życia swego dawnego ukochanego, Grabca, który wskutek pomyłki Skierki stał się posiadaczem korony. Stworzyła swoją armię i doprowadziła do bratobójczej wojny pomiędzy nią a oddziałami jej męża, który zginął podczas bitwy. Także jej wspólnik w zbrodniach, Fon Kostryn, nie uszedł z życiem, podstępnie otruty, przez Balladynę. Popełniane zbrodnie za każdym razem skłaniały Balladynę do refleksji nad swym życiem, zwiększały jej wewnętrzny niepokój. Balladynie zdawało się, że słyszy głosy zmarłych, ich płacz. Często wracała też pamięcią do swego pierwszego mordu. Z początku Balladyna bała się rychłego wydania się prawdy, obawiała się konsekwencji, zaś w słowach, jakie padały z ust różnych ludzi, dopatrywała się aluzji do jej czynów. Obawiała się też, że sama wyda swe zbrodnie, mówiąc przez sen. Ostatecznie, kiedy postanawia być sprawiedliwą władczynią, siłą rzeczy musi, chcąc być uczciwa, przyznać się do swoich win i przyjąć karę. Ostatnia scena pokazuje nam Balladynę, która, już jako osoba rządząca, rozstrzyga w sprawach kryminalnych. Jako oskarżyciel występuje medyk, który odkrył, iż Kostryn został otruty. Ponieważ imię mordercy pozostaje nieznane, Balladyna zasądza wymierzenie sprawiedliwości samemu Bogu. Zdając sobie sprawę, iż w istocie sądzi samą siebie, wydaje wyrok śmierci. Następna sprawa dotyczy mordercy dziewczyny, której ciało znaleziono w lesie. Balladyna także w tym przypadku, wiedząc, kto jest prawdziwym mordercą, żąda dla sprawcy śmierci. Jako ostatni oskarżyciel występuje matka bohaterki, która składa skargę na wyrodną córkę, w osobie królowej nie poznając jednakże Balladyny. Kiedy urzędnik nakazuje jej wyjawić imię sprawczyni, stara kobieta wycofuje zarzuty. Wówczas zostaje wzięta na tortury, które kończą się jej śmiercią. Balladyna zasądza, że wyrodna córka, przez którą jej matka musiała cierpieć i zginąć, także zasługuje na śmierć. Wyroki się spełniają: Balladynę śmiertelnie razi piorun.

Utworem, w którym temat zbrodni i kary zajmuje centralne miejsce, książką, która pokazuje psychikę mordercy, a następnie analizuje mechanizmy psychologiczne, jakie w niej zachodzą, jest arcydzieło powieści psychologicznej: "Zbrodnia i kara" Fiodora Dostojewskiego, wydana w 1866r. Głównym bohaterem książki jest Rodnio Romanowicz Raskolnikow, młody student, inteligentny człowiek, który ma dosyć ekscentryczne poglądy o ludziach. Postanawia on, kierując się pozornie szlachetnymi pobudkami, zamordować starą lichwiarkę, żyjącą z ludzkiej nędzy i desperacji. Zabrane jej pieniądze chce zwrócić ludziom, którzy zapożyczali się u lichwiarki, zastawiając cenne przedmioty za bezcen. Raskolnikow uważał, że życie tych ludzi jest warte więcej niż istnienie kogoś, kto jest społecznym pasożytem, bezwzględnym, cynicznym i pozbawionym skrupułów. Uważał też, że pomagając biednym, zrównoważy swą winę. Oprócz tego był Raskolnikow zwolennikiem nietzscheańskich poglądów na człowieka, uważał, ze wybitna jednostka stoi ponad moralnością, wobec czego ma prawo dokonywać czynów zakazanych, mało etycznych, jeśli tylko przyświeca im słuszny cel. Swoją zbrodnię popełnił z zimną krwią, szczegółowo ją zaplanował i wykonał, niemalże machinalnie. Z początku nie bał się, swój czyn wykonał z pełną wiarą i przekonaniem. Jednakże nie przewidział, że po popełnieniu przestępstwa natychmiast dopadną go wyrzuty sumienia. Jego ręce zaczęły drżeć, zaś on sam począł się zachowywać tak, jakby był w malignie. Nieprzewidziany powrót upośledzonej umysłowo siostry lichwiarki, Lizawiety, sprawił, iż Raskolnikow stracił panowanie nad sytuacją i w przypływie paniki zamordował niewinną niczemu kobietę. To całkowicie zburzyło spokój jego sumienia. Dopiero wówczas zrozumiał, jak podły, bezsensowny i ohydny był jego czyn. Kolejne dni upływały mu w gorączce, miał halucynacje, wszędzie widział krew. Był przekonany, że z pewnością pozostawił na miejscu zbrodni jakiś dowód, który pozwoli policji niechybnie go zidentyfikować. Policja, istotnie, z czasem wpadła na jego trop, głównie dzięki przebiegłemu i bardzo inteligentnemu śledczemu, który z Raskolnikowem prowadził psychologiczną grę. Bohater całkowicie przestał sobie radzić z dobijającym go poczuciem winy, w końcu postanowił zakończyć swą udrękę i oddać się w ręce policji, przyznając do wszystkiego. W podjęciu tej trudnej, ale koniecznej decyzji pomogła mu jego ukochana, Sonia, która przekonała go, że jeżeli tylko pożałuje za swe czyny i jeśli je odpokutuje, jeśli poniesie sprawiedliwą karę, będzie mógł zacząć życie od nowa, oczyści swoją duszę. Cierpienie, jakie miał przyjąć, mogło odkupić jego winę. Raskolnikow oddał się wymiarowi sprawiedliwości i został skazany na osiem lat zesłania na Syberię. W podróży towarzyszyła mu Sonia.

Morałem tej powieści jest teza, że nie ma takiej zbrodni, za którą człowieka nie czeka kara, a także, że miłość, wiara i dobrowolnie przyjęte cierpienie mogą odkupić i oczyścić duszę każdego zbrodniarza, jeśli tylko żałuje on swoich czynów. Dostojewski twierdził, że moralna odnowa złoczyńcy jest możliwa, niezależnie od tego, jak ciężkiej zbrodni się dopuścił.

Problem winy pojawia się także w powieści Josepha Conrada, "Lord Jim", która ukazała się w 1901 roku. Główny bohater był człowiekiem, dla którego honor i godność były wartościami najwyższymi. Jednakże Jim zdradził wyznawane przez siebie wartości, kiedy, będąc pierwszym oficerem, opuścił tonący okręt, zostawiając pasażerów na pastwę losu. Oficerom z "Patny", w tym także Jimowi, wytoczony został proces. Jim, dręczony wyrzutami sumienia, przyznał się do całej winy, zaś sąd zdegradował go, odbierając mu tytuł oficera. Mimo to Jim nadal czuł się winny, kara, jaką mu wymierzono, nie uspokoiła jego sumienia. Cierpiał z powodu hańby, jakiej się dopuścił i niskiego mniemania o swojej osobie, jakie w wyniku zaszłych zdarzeń zaczął żywić. Obsesją Jima stało się odkupienie win, podporządkował temu całe swe późniejsze życie. Błąkał się pomiędzy portami, ale wszędzie prześladowało go wspomnienie "Patny", żywe w środowisku marynarskim. Szansą na odkupienie, na ponowne ułożenie sobie życia i odbudowanie poczucia wartości, stał się dla Jima wyjazd do egzotycznego Patusanu, kraju położonego w Archipelagu Malajskim. Udało mu się tam odnaleźć spokój ducha, miłość i szczęście. Jednakże znów z jego przyczyny, choć nieumyślnej, zginęli ludzie. Załamany tym ciosem, nie potrafił sobie poradzić ciężarem śmierci ludzi. Aby nie splamić ponownie swego honoru, Jim poddaje się dobrowolnie karze, nie unika konsekwencji i w rezultacie ginie, zastrzelony przez patusańskiego wodza.

Problem winy i konsekwencji jest bardzo ważny dla całej powieści. Conrad, wieli moralista, pokazuje w opowiadanej przez siebie historii, że przestrzeganie zasad etycznych jest niezwykle istotne i powinno być szanowane przez każdego człowieka. Ich łamanie niesie ze sobą niezwykle poważne konsekwencje, których jednostka nie jest w stanie udźwignąć. Jednocześnie każdy człowiek, który jest wolny, ponosi za swoje czyny konsekwencje, gdyż wolność to przede wszystkim odpowiedzialność. Człowiek, który dopuszcza się złamania zasad moralnych, nigdy nie będzie w istocie szczęśliwy, nigdy nie zazna spokoju, chyba że jest osobą całkowicie amoralną, zasługującą na potępienie.

Zbrodnia i kara ma również wielkie znaczenie w powieści Michaiła Bułhakowa zatytułowanej "Mistrz i Małgorzata", wydanej dopiero w 1973 roku. Według autora, złoczyńcom należy okazywać chrześcijańskie miłosierdzie, szczególnie wówczas, kiedy wina wypływa z ludzkiej słabości. Jednakże okazane miłosierdzie nie zamazuje win, nie jest usprawiedliwieniem dla popełnianego zła. Odkupienie jest możliwe, jeśli zbrodniarz uzmysłowi sobie ogrom swej winy i odkupi ją poprzez cierpienie i skruchę. Za swoje czyny ludzie odpowiadają w pierwszej kolejności przed swoim sumieniem. Nie można jednakże przebaczać ludziom, którzy czyniąc zło, są wobec niego bezrefleksyjni. Bułhakow zestawia ze sobą dwóch zdrajców - Piłata i Judasza. Prokurator Judei, który skazał Jeszuę na śmierć, cierpi z powodu swojego czynu, żałuje swego postępku, w którym okazał słabość charakteru. Jest kajającym się grzesznikiem, któremu w końcu zostaje przebaczone to, co uczynił. Judasz jest zupełnie inny - beztroski, bezrefleksyjny, zostaje surowo ukarany. Kara dosięga także Berlioza, ateistę negującego istnienie Boga i Szatana, sprawiedliwość wymierzona zostaje także donosicielowi Meigelowi, który traci życie podczas szatańskiego balu. Miłosierdzie okazuje zazwyczaj człowiek, który bezinteresownie czyni dobro, który ma wewnętrzne poczucie sprawiedliwości. Takimi ludźmi są tytułowi bohaterowie powieści, Mistrz i Małgorzata. Małgorzata wybawiła od piekielnych męczarni Fredę, która zamordowała własne dzieci, zaś Mistrz pomaga uwolnić się od winy Piłatowi.

Jak widać, w historii literatury natrafimy na różnych ludzi, którzy dopuścili się różnych czynów i różnie na nie reagowali. Niektórzy są bezwzględni, cyniczni i jedyne, czego się obawiają, to kara. Są też ludzie, którzy zła dokonali pod wpływem zaślepienia, słabości, budzą oni na ogół współczucie, a także zrozumienie, gdy postanawiają odkupić swe czyny. Różne są też konsekwencje ich czynów, ważne jest jednak to, ze w większości przypadków zbrodnia zawsze zostaje ukarana. Na ogół też ludzie, którzy nie żałują swego postępku, tracą życie, zaś ci, których sumienie wciąż żyje i działa, otrzymują szansę na rozpoczęcie nowego życia, po odbyciu kary i zmazaniu swych win. Ważne jest, że każdy naganny moralnie czyn prędzej czy później wywoła adekwatne konsekwencje dla jego sprawcy. Ta moralna nauka, jaką zawdzięczamy literaturze, jest niezwykle istotna i każdy z nas powinien sobie ja głęboko przyswoić.