Ukochana!
Zaczynając mój list, pragnę Cię serdecznie pozdrowić, jednak to jedynie słowa zawarte na papierze, a Ty prawdopodobnie nawet go nie zobaczysz. Nie mam adresu, ani nawet Twego telefonu, dlatego ogarnia mnie już zwątpienie, czy w ogóle zdołam nawiązać z Tobą jakiś kontakt. Postanowiłem przelać moje myśli na papier, gdyż pragnę zagłuszyć kołatające się we mnie uczucia. Być może jest to zbyt mało i zbyt późno na to, jednak wiem, iż nikt nie byłby w stanie lepiej od tej szarej kartki, przyjąć do siebie uczuć, które mnie dręczą. Wracam myślami do chwil, gdy po raz pierwszy ujrzałem Cię w parku. Me serce zaczęło wówczas bębnić mi w piersi, jak oszalałe, zaś me oczy ciągle spoglądały na Twą postać. Stale przechowuję Twój obraz w swym sercu, a jeśli kiedyś nadejdzie dzień, gdy przestanę go widzieć, będzie to oznaczało dla mnie koniec żywota. Doskonale pamiętam Twe śliczne oczy, gdy co chwila spoglądały na mnie, na Twoich policzkach zaczynały pojawiać się rozkoszne rumieńce, zaś ja miałem wrażenie, że za moment rozpłynę się ze szczęścia. Wszystko to pamiętam tak dobrze, jakby zdarzyło się zaledwie wczoraj. Byłbym w stanie oddać wszystko, co mam z jedno spotkanie z Tobą. Chciałbym się znów w Ciebie wpatrywać z zachwytem i uwielbieniem. Cóż bym dał, by móc cofnąć czas i ponownie poczuć Twój ciepły oddech na mym policzku, za aksamitny dotyk Twoich gładkich rąk… niestety nikt nie może zawrócić minionego czasu… Zbyt szybko mi zniknęłaś, moje życie roztrysnęło się niczym bańka mydlana. Moja dusza roni rzęsiste łzy za Tobą i woła do Ciebie…Wróć Najdroższa…