Marcin Borowicz to główny bohater napisanej przez Stefana Żeromskiego powieści zatytułowanej "Syzyfowe prace". Gdy go spotykamy jest ośmiolatkiem bez wytworzonego na razie charakteru. Im jednak dalej posuwa się akcja, tym bardziej Marcin się zmienia. Mamy więc okazję poznać zarówno jego postępowanie, jak i przemyślenia. Przedstawione zostają nam motywy, którymi kieruje się w życiu ten młody człowiek.

Pierwsze sceny to podróż chłopca na nauki do miastecka zwanego Owczary. Borowicz jest chłopcem dosyć tęgim, z króciutkimi włosami obciętymi na tak zwanego jeża, ma oczy czarne a brwi gęste. Jest miłym chłopcem o wyglądzie wzbudzającym sympatię. Kochany przez rodziców nad życie, jest trochę zanadto rozpieszczony i o pewnych sprawach w ogóle nie ma pojęcia. Jest chyba typowym ośmiolatkiem, ponieważ próbuje udawać, że rozłąka z rodzicami wcale go nie smuci, oraz że cieszy się z wyprawy, choć wcale tak nie jest. Prawdziwość uczuć okazuje dopiero wtedy, kiedy mama i tata już go nie widzą. Żałośnie wtedy płacze i biegnie za nimi. Czuje się opuszczony, samotny i otępiały bez ich wsparcia.

W tym właśnie momencie zaczyna się dla chłopca szkoła prawdziwego życia. Jest to szkoła ciężka, ponieważ młody człowiek zostaje nagle pozostawiony sam sobie i musi się odnaleźć w otaczającym go świecie, co nie zawsze jest zajęciem łatwym. Najpierw nie rozumie nawet, co mówią do niego nauczyciele, ponieważ nigdy wcześniej nie posługiwał się rosyjskim. Tęsknota za rodzicami i problemy w szkole spowodowały, że zaczął się bardzo dokładnie i często uczyć, co zaowocowało bardzo dobrymi wynikami już po paru tygodniach. Był bezbłędny nawet w dyktandach. Podobali mu się koledzy, którzy także chętnie zdobywali wiedzę - był zafascynowany ich postawą. Marcin nie osiągał jednak rewelacyjnych wyników we wszystkim - miał na przykład stałe problemy z matematyką. Tak naprawdę po dłuższej nauce pragnął jakiejś rozrywki, odpoczynku. Ale nauka mimo wszystko była jego priorytetem, a wahania, jaki przeżywał podczas jej trwania wynikały prawdopodobnie tylko z jego młodego wieku. Starał się na przykład być docenionym zarówno przez nauczycieli, jak i przez rosyjskiego inspektora. Powoli kształtowała się w nim silna ambicja.

Po zdobyciu wykształcenia pierwszego, podstawowego, matka postanowiła wysłać go do gimnazjum klerykowskiego, by mógł spróbować swych sił w dalszej nauce. Marcin obawiał się tego, ponieważ chłopców, którzy chcieli się tam dostać było naprawdę sporo. Jednak wcześniejsze korepetycje pomogły mu w zdaniu egzaminu. Kleryków, jeszcze dalszy niż Owczary, również nie wpływał dobrze na Marcina. Po raz kolejny zaczęły się kłopoty z nauką. Wtedy wypróbował stary sposób na tęsknotę i zaczął się bardzo poważnie uczyć. W związku z wynikami w nauce mógł na parę dni udać się do rodziców. Był wtedy bardzo szczęśliwy i wzruszony. Jednak jakiś czas później stało się nieszczęście i jego ukochana matka zmarła. To załamało chłopaka. Na początek Marcin nie pojmował skali tego wydarzenia i nawet odgrywał żal i smutek. Szybko jednak zrozumiał to wszystko i wtedy mocno przeżywał żałobę - przestał się uczyć i zaczęły się wagary - oddalił się także od kościoła. Opamiętał się w ostatniej chwili i już nigdy nie wywijał się od nauki.

Po ukończeniu przez niego czwartej klasy, pozmieniały się warunki nauki w Klerykowie. Działania rusyfikatorów zwiększyły się. Nie można było absolutnie używać języka polskiego, zajmowano się za to ciągle rosyjską literaturą. Pilny uczeń Borowicz zaczął należeć do koła rosyjskiego. W pewnym momencie był zupełnym Rosjaninem i bardzo mu się to podobało. Chodził na przedstawienia do teatru, w którym grano tylko rosyjskie sztuki. Zainteresowani władz szkolnych nie szło niestety w parze z sympatia kolegów. To Borowiczowi jednak w ogóle nie przeszkadzało, był łatwowiernym, podatnym na wpływy chłopakiem. Możliwe, że w ten sposób próbował ułożyć sobie w życiu system wartości. Śmierć matki mocno zaciążyła na jego zachowaniach i próbował odnaleźć się w inny sposób, niestety, niezbyt przemyślany. Było to tym trudniejsze, że rusyfikacja działał w bardzo podstępny i docierający zwłaszcza do młodych, nieukształtowanych umysłów, sposób.

Wszystko ulega radykalnej zmianie po przybyciu do Klerykowa nowego ucznia, Bernarda Zygiera. Chłopak ten na jednym z języków polskich zaczyna mówić po polsku i to utwór tak ważny, jak "Reduta Ordona". Marcina coś w tym urzeka i zaczyna zdawać sobie sprawę, z błędów, jakie popełnił. Zmienia się całkowicie i zaczyna uczestniczyć w kole patriotycznej młodzieży. Chłopcy tam uczą się polskiej historii i literatury. Raz nawet, dzięki Borowiczowi, udaje się uniknąć zdemaskowania, co wiązało by się z groźnymi represjami, ze strony szkoły.

Na krótko przed przystąpieniem do egzaminu maturalnego, Marcin przeżywa pierwsze prawdziwe uczucie. Poznaje niejaką Anię Stogowską, która nazywana jest przez swoich znajomych Birutą. W tej dziewczynie zakochuje się bez pamięci. Biruta jednak nie bardzo jest zainteresowana awansami, jakie czyni jej młodzieniec. Borowicz, nie zniechęcony jej zachowaniem, potrafi godzinami siadywać w parku, aby chociaż popatrzeć na obiekt swoich westchnień. Kiedy egzaminy już się skończyły, cała młodzież opuściła miasto i udała się na wakacje. Oddalenie jednak tylko utwierdziło Marcina w jego miłości. Wszystko, co czuje do tej dziewczyny, zostaje przez niego przelane na papier i w formie listu posyła dziewczynie. Niestety po wakacjach ma już jej nie spotkać, ponieważ rodzice Biruty i ona sama udali się do Rosji. To kolejny cios w życiu tego młodego człowieka. Jest smutny i bardzo przybity. Akcja powieści składa się właściwie z ciągłych przemian Marcina i poszukiwania przez niego celu, marzenia, nadającego sens egzystencji. Często wybór, jakiego dokonuje, okazuje się niezupełnie trafionym. Pełna potknięć była przecież jego droga do patriotyzmu.. Nie rozumie pewnych spraw i nie zna wielu faktów, które z pewnością pomogłyby mu ustalić, co tak naprawdę jest ważne. Właściwie nie wiemy, co dalej będzie się działo z Marcinem i w jaką stronę się uda. Czy zostanie gorącym patriotą, prawdziwym Polakiem? Czy też również te działania okażą się tylko jedną z wielu jego dróg i również się zmienią? Jedno jest pewne - będzie jeszcze wielokrotnie dokonywał przeróżnych wyborów i zapewne każda decyzja będzie wiązała się z prawdziwym i silnym zaangażowaniem. Bo taki właśnie był ten bohater. Pełen wrażliwości i zaangażowania, choć niestety jego decyzje nie zawsze były słuszne. Tego nie można mieć mu jednak za złe - był bowiem młodym i niedoświadczonym człowiekiem.