Głównym bohaterem powieści Bolesława Prusa pt. "Faraon" jest Ramzes XIII (jego pełne imię brzmiało Cham-sem-merer-amen-Ramzes). Jako syn ówczesnego władcy Egiptu, Ramzesa XII, i królowej Niktoris posiadał on prawo dziedziczenia tronu. Po szybkiej śmierci ojca został mianowany faraonem. Miał wówczas dwadzieścia dwa lata. Książka opowiada więc jego dzieje od momentu wybrania na tron starożytnego Egiptu. Bolesław Prus od samego początku doskonale charakteryzuje bohaterów. Wskazuje nie tylko ich zalety, ale również wyraźnie podkreśla ich wady, których przecież nikt nie jest pozbawiony. Czytelnik od razu zostaje wciągnięty w przeróżne intrygi rozgrywające się pomiędzy nowym faraonem a kapłanami, którzy również posiadali ogromną władzę w Egipcie i choćby z tego powodu dochodziło do przeróżnych spięć pomiędzy nimi a prawowitym władcą. Powieść obfituje w liczne i niejednokrotnie zaskakujące zwroty akcji, które powodują, że czyta się ją dosłownie jednym tchem. Jako przykład przywołajmy chociażby wspomniane już problemy, jakie miał Ramzes XIII z kapłanami, a szczególnie z Herhorem - arcykapłanem świątyni Amona w Tebach oraz ministrem wojny i osobistym doradcą ojca głównego bohatera.
W wyniku bardzo widocznego niedoceniania ich roli w państwie kapłani nigdy nie wyraziliby zgody na reformy, które nowy faraon zamierzał przeprowadzić, nawet jeśli dostrzegaliby ich słuszność. Wbrew ich woli było także dążenie młodego i według nich niedoświadczonego zupełnie władcy do wojny z Asyrią, który chciał w ten sposób zdobyć majątek i niewolników do pracy. Uważam, że dużym błędem ze strony Ramzesa XIII było jawne lekceważenie kapłanów i wszczęcie z nimi walki. Wydawało mu się, że jest w stanie ich pokonać i zmusić do słuchania faraona, zwłaszcza, że do momentu historii z zaćmieniem słońca Egipcjanie byli za swoim władcą. Czytelnik dowiaduje się, że już od dzieciństwa pałał on wielką nienawiścią do kapłanów. Spowodowane było to przede wszystkim srogimi karami z ich strony jako nauczycieli młodego Ramzesa za to, że nie przykładał się on do nauki. Tego im nigdy nie zapomniał. Poza tym miał im za złe także i to, że oni mieli ogromny skarb oraz pieniądze, i to duże pieniądze, podczas gdy on już jako faraon nie miał nic, tylko liczne długi, i ciągle musiał się zapożyczać, aby jakoś utrzymać swój dwór. W walce, jaką z nimi toczył, tak naprawdę nie chodziło tylko o pieniądze. To była walka o władzę, wprowadzanie reform, czyli tak naprawdę walka o przyszłość Egiptu. Niestety skończyła się ona tragicznie dla młodego faraona, gdyż kapłani okazali się bardzo sprytni. Nie tylko podburzali przeciwko niemu lud i przekupywali żołnierzy, ale także potajemnie, dzięki rozlicznym kontaktom, ustanawiali korzystne dla siebie traktaty i umowy z innymi państwami. Momentami odnosiłem wrażenie, że wystarczy im posiadanie potajemnej władzy w państwie, ale szybko okazywało się, że się myliłem. Herhorowi zależało na pełnej władzy i w końcu zdecydował się zabić Ramzesa XIII, by przejąć jego urząd. Na jego zlecenie Lykon zabija młodego i niczego nieświadomego faraona. Taki zwrot akcji niesłychanie mnie zaskoczył, gdyż rzadko zdarza się, aby ginął główny bohater.
Innym momentem wyjątkowo mnie zaskakującym była również historia ze wspomnianym już zaćmieniem słońca. Zdziwiło mnie to, że Ramzes XIII tak szybko zlekceważył doniesienia o tym wydarzeniu i praktycznie w ogóle się nimi nie przejął. Nie podejrzewając podstępu, tak łatwo wówczas przystał na przesunięcie daty szturmu na świątynię. Ten krok drogo go kosztował, gdyż cały lud egipski, widząc zaćmienie słońca i uznając go za karę zesłaną przez bogów, odwrócił się od faraona i oddał w opiekę kapłanom.
W "Faraonie" Bolesława Prusa można znaleźć więcej takich niespodziewanych zwrotów akcji. Uważam, że dzięki nim książka zyskuje na wartości, gdyż w przeciwnym razie ciężko by się ją czytało i z całą pewnością mogę stwierdzić, że wówczas już drugi raz bym po nią nie sięgnął. A tak, to kto wie, może niedługo znowu poczytam o losach Ramzesa XIII.