W 1897 roku ukazała się jedna z pierwszych powieści S. Żeromskiego pod tytułem "Syzyfowe prace". Pierwotnie pisarz chciał nazwać utwór: "Andrzej Radek, czyli Syzyfowe prace", ale ostatecznie zmienił koncepcję, rezygnując z pierwszego członu. Jakie były przyczyny tej decyzji?

Tytuł powieści nasuwa niewątpliwie skojarzenie z bohaterem mitologii greckiej- Syzyfem, który za swoje nieposłuszeństwo wobec mieszkańców Olimpu obłożony został przez nich pewnego rodzaju klątwą, karą, która miała na nim ciążyć już zawsze, gdyż wypełnienie zadania, które mu nakazali było niemożliwe. Głaz, który Syzyf miał dotoczyć na szczyt stromej góry, tuż przy końcu drogi obsuwał się, wymykał Syzyfowi i spadał na sam dół, a zrozpaczony bohater musiał próbować jeszcze raz, i jeszcze, i jeszcze, tak w kółko. Od tego mitu powstało określenie, którego użył w tytule swojej powieści S. Żeromski, które nazywało bardzo trudną pracę, wyczerpującą i mozolną, ale zarazem taką, która nie może skończyć się sukcesem. Jednak to nie kwestia spadającego ciągle głazu jest w tej historii najistotniejsza. Syzyf zgodził się na boską karę, przyjął swój los z pokorą i dumą, był zdeterminowany i pełen energii, by wytoczyć kamień na górę. Nie wiedział, co prawda, że został oszukany, i głaz będzie ciągle mu się wymykał, ale za każdą próbą był pełny nadziei i wigoru. Syzyf reprezentował, więc świetną postać, pełną wiary w siebie i swoje możliwości, która może dokonać czegoś, co wydaje się niemożliwe. Postać wytrwałą, nieprzejmującą się niepowodzeniami, niosącą pokornie swój krzyż.

Moim zdaniem S. Żeromski dobrał swój tytuł bardzo trafnie, gdyż w utworze można dostrzec, co najmniej dwóch Syzyfów, dwie potężne góry i ogromne, zaklęte przez jakieś fatum głazy, które tuż u celu spadają hukiem w dół, rozbijając szlachetne idee.

Za pierwszego Syzyfa można uznać grono pedagogiczne- nauczycieli, dla których wielkim zaklętym głazem jest polskie szkolnictwo, system oświaty podporządkowany zaborcom, wyniszczający polskie odruchy, a za szczyt w tym wypadku należy uznać właśnie agresywną rusyfikację. Próbowano sfałszować historię, oduczyć języka ojczystego i wychować młodych rodaków na pełnowartościowych Rosjan. Sposoby, których się w tym celu chwytano były bardzo różne. Do tych podstawowych należał absolutny zakaz używania rodzimego języka podczas przebywania w szkole- zarówno w czasie lekcji, jak i przerw, wprowadzenie rosyjskiej mowy jako języka całkowicie obowiązującego, w którym zajęcia były prowadzone, a także niezapowiedziane i częste "najazdy" na bursy, w których uczniowie mieszkali. Głównym celem rusyfikatorów było całkowite wynarodowienie polskiej młodzieży, oddziałanie na ich psychikę, by wyrzekli się i zapomnieli, że są Polakami. Obowiązywał zakaz posiadania polskich podręczników i książek, które zostały uznane za nielegalne a ich używanie było wówczas przestępstwem. Jeden z ówczesnych pedagogów- Kostriulew wykładając polską historię określił Polaków mianem imbecyli, ciemnego narodu, którzy chcieli za wszelką cenę zniszczyć potężną Rosję, doprowadzić ją do upadku. Stąd uczęszczanie do szkoły stało się dla młodzieży katorgą, męczarnią i zmuszało do ciągłego tłumienia swojej agresji, niezgody na panujący system i sposoby nauczania. Szkoła stała się dla nich więzieniem, gdzie zmuszano ich do rzeczy, które nie zgadzały się z ich świadomością, moralnością, poglądami.

Do bardziej wyszukanych metod gnębienia polskich uczniów należało faworyzowanie tych, którzy zgadzali się panujący system, przychylali się rusyfikacji, byli posłuszni. Tacy byli chwaleni przez dyrekcję gimnazjum Klerykowskiego, uzyskiwali przywileje, byli zapraszani na wszelakiego rodzaju wydarzenia z dziedziny kultury (na przykład oglądali przedstawienia objazdowych trup teatralnych), które odbywały się oczywiście po rosyjsku, co miało jeszcze bardziej uświadomić owym "wybrańcom" słuszność swojego wyboru, ukazywać im, że Polacy to naród zacofany i ciemny, niemający, czym się pochwalić i czym zainteresować.

Ponadto śmiali rusyfikatorzy zadając uczniom wypracowania podtykali im pozycje, podręczniki, z których mieli korzystać, a w których Polska nie była pochlebnie przedstawiona. Wynikiem tego, były prace, w których obraz ojczyzny był negatywny, Polska była przyrównywana do państwa niewoli, ucisku, miejsca, w którym rządziła rozpasana szlachta mordująca ludność rosyjską z nieodzownymi okrzykami na ustach: "Psiakrew".

Mimo ogromnych starań, dbania o szeroką gamę zakazów i nakazów w stosunku do polskich uczniów praca rosyjskich nauczycieli może zostać nazwana mianem syzyfowej. Pomimo toczenia swojego głazu na szczyt góry, którym miałoby być całkowite wykorzenienie świadomości polskiej z dusz tych uczniów, kamień, gdy wydawało się być już prawie u celu, spadał a ich praca musiała rozpoczynać się od początku. Niektórzy mamieni przywilejami i mniejszym uciskiem faktycznie przechodzili na stronę zaborców, ale byli i tacy, którzy pozornie się zgadzali na rusyfikację a tak naprawdę pozostali wierni swoim ideałom, lub i tacy, którzy najpierw poddali się rusyfikacji, ale później szybko odchodzili od niej widząc w niej zakłamanie i obłudę.

Reprezentantem młodzieńców mających mocno wykształconą własną świadomość, swoje ideały i wartość był Andrzej Radek. Wywodził się on z ubogiej rodziny chłopskiej, w której nikt nie był choćby elementarnie wykształcony. Antoni Paluszkiewicz poznał się na talencie chłopca, postanowił zapewnić mu dobre wykształcenie, ale również zadbać o to, by Andrzej zrozumiał i zapamiętał sobie, kim jest- że jest Polakiem. Chłopcu udało się ukończyć jeszcze ponadgimnazjalną szkolę w Pyrzogłowach, by później powrócić do Klerykowa. Udało mu się przezwyciężyć nastroje rusycystyczne w szkole, gdzie się uczył, nie pozwolił, by zdominowały one jego osobowość i świadomość. To, że to mu się udało było wynikiem jego determinacji, poświęcenia, odwagi wewnętrznej, samozaparcia a także zaradności życiowej, umiejętności radzenia sobie w patowych sytuacjach. Osiągnięcie celu- wyższego wychowania nie było dla Andrzeja łatwe. Podczas nauki w Klerykowie rówieśnicy dokuczali mu, szydzili z jego obdartego, starego ubrania oraz chłopskiej gwary, ale on był na tyle silny, że nie pozwolił, by zachwiano jego równowagą, nie pozwolił by zbito go, z obranego przez siebie celu. Andrzej Radek jest w tym utworze człowiekiem spełnionym, kamień, który przyszło mu toczyć, nie był zaklęty, i dzięki swojej wytrwałości i determinacji udało mu się go wypchnąć na szczyt góry. Jego praca nie była syzyfowa, była zwycięska i udana.

Drugim Syzyfem był polski lud, który walczył z rusyfikacją, nie chciał się jej poddawać, nie chciał by nauczyciele uczyli ich dzieci z ruskich podręczników, ruskiej mowy i historii, co obrazuje skarga ludu do naczelnika odnośnie nowego nauczyciela: "wielmożny naczelniku, nie chcemy tego nauczyciela, bo nam uczy dzieci jakichsi śpiewaniów po ruśku, na książce tylko to samo po ruśku; cóż to za nauka taka?" .

Interesującym bohaterem powieści S. Żeromskiego był Sztetter, nauczyciel języka polskiego, który był przedmiotem nieobowiązkowym. Miał liczną rodzinę, której byt był dla niego najważniejszy, dlatego niezbyt wiele cennych wartości wpoił swoim podopiecznym. Ale pisarz zaprezentował jedną znamienną scenę, w której widać, że polska świadomość Sztettera nie zginęła całkiem. Kiedy jeden z uczniów- Zygier recytował "Redutę Ordona", nauczyciel na początku lekko się wystraszył konsekwencji, które mogłyby mu za to grozić, gdyby ktoś usłyszał, ale z drugiej nie mógł ukryć wzruszenia, kiedy usłyszał recytacje patriotycznego polskiego wiersza.

Podsumowując całe moje rozważania, potwierdzam moje początkowe stwierdzenie o trafności tytułu powieści, który doskonale współgra z sytuacjami, wydarzeniami zawartymi w utworze. Autor pokazał w niej syzyfowy trud rosyjskich nauczycieli, którzy nie byli w stanie zrealizować swojej misji do końca, nie zdołali pogrzebać świadomości narodowej polskiej młodzieży. Pokazał również ciężką i wyboistą drogę Andrzeja, która jednak zakończyła się sukcesem, zrealizowaniem założonych celów. Ponadto wprowadził do powieści paru Syzyfów: Andrzeja Radka prezentujących wiele cech, które przejawiał również mityczny bohater: dumę, godne podjęcie walki z losem, determinację w dążeniu do celu; oraz rusyfikatorów, którym największym celem było wprowadzanie w życie coraz to nowszych metod mających służyć pognębieniu polskiej młodzieży. Te argumenty zdecydowanie przemawiają za tym, że omawiana tu powieść S. Żeromskiego nie mogłaby zostać przez pisarza inaczej nazwana. Tytuł jest jak najbardziej trafny, przekonujący i odzwierciedlający zawarte w niej treści.