Marek Winicjusz oraz Petroniusz są dwójką bohaterów, wokół których ogniskuje się akcja powieści Henryka Sienkiewicza zatytułowanej "Quo vadis?". Łączą ich więzy rodzinne, ale również podobne upodobania: chęć użycia oraz niecierpliwość, jeśli o chodzi o zaspakajanie swych potrzeb. Oczywiście, istnieje także wiele rzeczy, które ich diametralnie od siebie różnią.
Marek Winicjusz pochodził bogatego, arystokratycznego rodu, od lat osiadłego w Rzymie, do którego należał również Petroniusz (był wujem Winicjusza). Nasz bohater był jednym z dowódców Legionów stacjonujących w Azji Mniejszej, gdzie co rusz dochodziło do utarczek z Partami. Sylwetka jego była potężna, ale jednocześnie nie brakowało jej gibkości, znamionującej refleks i szybkość. Twarz miał niezwykle przystojną, chociaż jej wyraz mógł napawać strachem, gdyż czaiło się w niej wiele surowości. Był Winicjusz posiadaczem "złamanego" rzymskiego nosa oraz ciemnych oczów, nad którymi znajdowały się krzaczaste brwi.
Jego charakter nie należał do tych najłatwiejszych, szczególnie zaś dla tych ludzi, którzy w jakiś sposób ośmielili się mu przeciwstawić lub też w niewłaściwy sposób wykonać jego rozkazy. Przekonuje nas o tym choćby jego reakcja na zdarzenie, które miało miejsce wtedy, gdy oczekiwał on w swoim domu na przybycie Ligi. Niewolnicy, którzy mieli ją dostarczy zostali zaatakowani, a dziewczyna wyzwolona. Gdy się o tym dowiedział nasz bohater, w porywie wściekłości zabił własnymi rękami jednego z owych nieszczęsnych swych sług. Do jego ujemnych cech należały również: folgowanie własnym zachciankom i nieliczenie się z uczuciami innych ludzi.
Jego stosunek do Ligi w trakcie trwania akcji utworu ewoluował. Początkowo miała ona być jeszcze jedną zabawką, którą po zaspokojeniu swych rządz zamierzał odstawić tak, jak to się czyni z niepotrzebnymi już rzeczami. Gdy dziewczyna okazywała się nieugięta nie chcąc zaspakajać jego chuci, w swych fantazjach był ją nawet gotowy chłostać byle tylko nagięła się do jego widzimisię.
Z drugiej jednak strony, nigdy nie zaprzestał poszukiwania dziewczyny po jej ucieczce, nie skąpiąc przy tym grosza na drobnego oszusta Chilona Cilonidesa, który miał mu ja odszukać. Wskazuje to nam jego upór, ale i to, że skoro tyle czasu poświęcał jednej dziewczynie, to musiał coś do niej czuć głębszego już wtedy, jakkolwiek nie do końca sobie to uświadamiał.
Wielki przełom w życiu naszego bohatera nastąpił, gdy było mu dane poznać współwyznawców wiary dziewczyny, która prześladował tak dugo. Proste przesłanie ewangelii trafiło do jego dusz, jakkolwiek nie stało się to od razu. Dzięki wierze zrozumiał, jakim jest człowiekiem i jaką krzywdę wyrządził swej… ukochanej. Tak ukochanej, gdyż Winicjusz wreszcie zrozumiał, że tym, co w tej dziewczynie wzbudziło w nim taki odzew, nie było piękno jej ciała, a przynajmniej nie wyłącznie, ale piękno jej duszy. Symbolem przemiany naszego bohatera może być sposób jego reakcji na to, co się działo w jego domu, gdy on się kurował pośród chrześcijan. Niewolnicy, którzy pod jego nieobecność bawili się w najlepsze, gdy on niespodziewanie wrócił do swego domu. Nieszczęśliwcy spodziewali się teraz strasznych i okrutnych kar, gdyż znali swego pana Az nazbyt dobrze. Ten jednak tylko kiwnął ręką i kazał im odejść. Ich wdzięczność i miłość skierowana ku niemu zdumiała Winicjusza. Zrozumiał, że nie tylko strach rządzi światem, ale również miłość. Dalsze dzieje miłości Winicjusza i Ligi były naznaczone cierpieniami, wynikającymi z prześladowań, jakimi zostali przez Nerona poddani chrześcijanie, koniec końców jednak żyli długo i szczęśliwie tworząc zgodne stadło małżeńskie. Kto by się czegoś takiego spodziewał po Winicjuszu - rozpustniku z pierwszych stron powieści?
Petroniusz będąc wujem Winicjusza przejawiał wobec niego wiele ojcowskich uczuć. Było on arystokratą i estetą, który jakkolwiek miał epizod czynnej służby dla ojczyzny, mianowicie był rządcą Bitynii.
Mimo, iż "lubo starszy i mniej atletyczny, piękniejszy był nawet od Winicjusza.". Twarz jego była pociągła, o znacznej bladości, oczy natomiast ciemne, błyszczące inteligencją oraz ironią. Dbał on niezwykle o swój wygląd, tak iż nieraz odpowiednie przygotowanie się do wyjścia z domu zajmowało mu kilkanaście godzin. Mimo to nie był on słaby, bez kondycji, o czym przekonuje nas chociażby następujący fragment powieści: "Ów wysmukły i zniewieściały Petroniusz chwycił wpijającą mu się w ramię dłoń młodego atlety, zaczym chwycił drugą i trzymając je obie w swojej jednej rzekł: - Ja tylko z rana jestem niedołęgą, a wieczorem odzyskuję dawną sprężystość". Ubierał się niezwykle elegancko, z pietyzmem dobierając odpowiednie poszczególne fragmenty stroju.
Petroniusz był człowiekiem niezwykle inteligentnym, a przy tym posiadającym spory dystans do świata i jego spraw. W pewnym sensie był cynikiem, gdyż nie mając złudzeń, co do tego, w jakiej rzeczywistości przyszło mu żyć - czytaj na dworze Nerona, to jednak brał udział we wszystkich jej rytuałach i parkosyzmach, które niejednego człowieka mogłyby doprowadzić do szaleństwa. Jednocześnie potrafił uczynić coś dobrego nie bacząc na jakąś nagrodę. Zyskiwało mu to sympatie tłumów. "Petroniusz dobrze był znany przez tłumy. O uszy Wnicjusza obiło się ustawiczne
Nie było też w nim okrucieństwa. Swoich niewolników traktował dobrze, a tylko we wyjątkowych sytuacjach sięgał po kary cielesne. Natomiast o jego braku uprzedzeń klasowych może świadczyć to, iż związał się z piękną niewolnicą Eunice.
Był też człowiekiem, który kochał piękno bez względu na to, jakie przyjmowało ono postać: wiersza, rzeźby czy kobiety. Zresztą sam był niezwykle utalentowanym poetą, którego "Uczty Trymalchiona" zdobyła sobie niemałą sławę w szerokich kręgach rzymskiej elity.
Z chęcią wracał także do tego okresu swego życia, gdy zarządzał Bitynią, "albowiem stanowiły one dowód, czym by być mógł i umiał, gdyby mu się podobało". Jednakże, będąc człowiekiem leniwym, nie zdecydował się, aby zostać rządcą tej prowincji, gdyż "znaczyło to właściwie dźwigać na barkach osobę cezara i tysiące spraw publicznych.". Cisza biblioteki i ciała pięknych kobiet były dlań o wiele bardziej kuszące.
Jego spryt i inteligencja pozwalały mu brylować na dworze Nerona, co nie było sprawą łatwą, gdyż popaść w niełaskę tego szaleńca było tylko kwestią chwili i jakiegoś jednego nieuważnego słowa. Potrafił on tak zręcznie pokierować rozmową, iż tyran niemalże jadł mu z ręki. Nieraz tupet naszego bohatera sięgał tak daleko, że odważał się rzucać Neronowi w twarz ostra krytykę jego twórczości, a następnie kilkoma zręcznymi słowami odmienić całą rzecz w komplement. W rzeczywistości nasz bohater jednak nie cierpiał swego pana i władcy, uważając go za beztalencie i szaleńca.
W odniesieniu do chrześcijan Petroniusz zachowywał spory dystans. Potrafił, co prawda, docenić piękno moralne tej wiary, ale uważał on ją za zupełnie nieżyciową i zdecydowanie nie dla niego. Trudno zresztą się dziwić, że ten hedonista i utracjusz stronił od wszelkich filozofii i wiar, które miałyby go odciągnąć od tego, co kochał całą są duszą, a zatem kobiet i wygodnego życia.
Nie należał również do ludzi, którzy baliby się śmierci. Spodziewając się wyroku skazującego, który, wcześniej czy później, wydałby na niego Neron, postanowił popełnić samobójstwo, co też wkrótce uskutecznił.
Nie tak łatwo jest porównać Winicjusza i Petroniusza, chociaż tak wiele pomiędzy nimi podobieństw. Obydwaj są bogaci, obydwaj przystojni, obydwaj kochają światowe życie, ale wszakże jeśli ten pierwszy w trakcie trwania utworu przechodzi przemianę wewnętrzną, czyniąca zeń dobrego i uczciwego człowiek, to ten drugi pozostaje cały za taki sam. Jeżeli zatem wzięlibyśmy pod uwagę tylko tą zdolność bohatera do przepotwarzenia się moralnego, to bez wątpienia Winicjusz górował by znacznie nad Petroniuszem. Z tym jednak nie do końca się mogę zgodzić, gdyż "arbiter elegantiarum" (Petroniusz) wcale nie robi na mnie złego wrażenia. Oczywiście, można mu wiele zarzucić, ale mimo to wydaje się być szlachetnym człowiekiem, któremu niewiele zabrakło do osiągnięcia moralnej wzniosłości pierwszych chrześcijan. Dlatego też uważam, że obydwaj bohaterowie tej powieści są postaciami, od których wiele się możemy nauczyć.