Dziewiętnastowieczna komedia Aleksandra Fredry obfituje w sytuacje zabawne i zaskakujące. Najbardziej jednak, ze wszystkich opisanych w utworze, rozbawiła mnie scena, w której Cześnik nakłania Papkina, aby ten wstawił się za nim u Podstoliny.
Czesnik, chce nakłonić Podstolinę do ślubu. Papkin ma za zadanie przekonać wybrankę, aby podjął się misji Cześnik prawi mu liczne komplementy dotyczące jego daru płynnego wypowiadania się i umiejętności postępowania z kobietami. Papkin zaś bierze słowa Cześnika za "dobra monetę." Jest coraz bardziej dumny z siebie i z każdym słowem Cześnika coraz bardziej przekonany, iż plan poślubienia Podstoliny jest możliwy do zrealizowania tylko dzięki jego pomocy. Sam Cześnik jest bezradnym nieudacznikiem. Papkin więc nie tylko nie zaprzecza słyszanym komplementom, ale wręcz sam wychwala swoje zalety. To właśnie z tego w dużej mierze wynika komizm sytuacji. Czytelnik doskonale zdaje sobie sprawę z nieudolności Papkina, który wbrew temu jakim się przedstawia, nie jest ani odważnym rycerzem, ani wyrafinowanym uwodzicielem.
Przywołany przez mnie dialog jest tylko wybranym przykładem sytuacji, iskrzącej Fredrowskim komizmem, w której ścierają się wyraziste charaktery stworzonych przez niego bohaterów.