Jakiś czas temu byłam na wyjeździe w górach. Na szczycie spotkałam się z bohaterem "Dziadów" Adama Mickiewicza, Gustawem-Konradem. Zgodziliśmy się, że nasze spotkanie nie jest przypadkowe. Gustaw-Konrad przekazał mi, że życie to jest walka - walka o swoje marzenia, o prawo do bycia sobą i o prawo do wiary w siebie. Przekonał mnie, że w życiu trzeba stawiać sobie cele i podejmować ryzyko, aby je osiągnąć.

Bohater "Dziadów" opowiedział mi swoją historię i pokazał, że nawet w trudnych warunkach można znaleźć siłę, aby iść naprzód. Gustaw-Konrad miał marzenie, aby zostać poetą i pomóc swojego narodowi w utrzymaniu niezależności. Zgarnął się, aby je osiągnąć i stał się jednym z najważniejszych twórców literatury polskiej, kładąc podwaliny pod rozwój kultury i literatury w naszym kraju (tak, część lekko wymyślona ale cicho bądźcie).

Gustaw-Konrad przekazał mi, że nawet jeśli nasze marzenia wydają się nie do osiągnięcia, to warto o nie walczyć. Jest to nie tylko przyjemność, ale także obowiązek wobec siebie i naszej kultury. Zgodziliśmy się, że niezależność i wolność to najważniejsze wartości, które należy strzec, a życie to ciągłe podejmowanie ryzyka i szukanie swoich granic.

Po spotkaniu z Gustawem-Konradem zacząłem uważniej słuchać mojego serca i moich marzeń. Nie bałam się podejmować ryzyka, żeby je osiągnąć. Starałam się być hojna, ale szanować swoją indywidualność. Zdałam sobie sprawę, że życie to nie tylko inni ludzie.