Aleksander Fredro w swojej komedii pod tytułem "Zemsta" komicznie kreuje postaci. Obok kontrastowych Milczka i Raptusiewicza, pojawia się Papkin, który moim zdaniem jest najzabawniejszą postacią w tym utworze, dlatego też nim chciałabym się zająć.

Był to człowiek, który świadczył usługi i pobierał za to opłaty w formie jedzenia- czyli był tak zwanym pieczeniarzem. Nie był to jednak głupi sługa, ślepo wykonujący polecenia pana. Niektóre komentarze wskazują, że pochodzi z arystokracji, lecz stoczył i teraz musi pomagać Raptusiewiczowi, który groził mu więzieniem za "sprawy z przeszłości".

Papkin to osoba wielce pewna siebie. Mimo, że nie reprezentował sobą praktycznie żadnej wyższej wartości, bardzo często zawyżał swoje cechy i wychwalał się. Nie zastanawiał się, czy ktoś chce go słuchać czy nie, zamęczał wszystkich wokół swoimi opowieściami o wojażach i pięknych kobietach.

W rzeczywistości to tchórz, czego dowodem jest brak czynnego udziału w walce o mur graniczny. Jego rola kończyła się na wykrzykiwaniu bezsensownych pogróżek. Inną negatywną cechą, choć też śmieszną było przekupstwo. Papkin widząc pieniądze nie zastanawiał się, tylko wykonywał dane polecenie. A co robił z pieniędzmi? Oczywiście tracił, przepijając lub przegrywając w pierwszym lepszym miejscu.

Bardzo komiczna była jego skłonność do histerii i naiwność. Bez żadnych podstaw pisze testament i to go utwierdza, jaki był potrzebny u Cześnika. Prawda była taka, że nikt nie szanował go tam i nie traktował poważnie.

Sylwetka Papkina to oczywiście karykatura, dlatego wszystkie jego wady były podwójnie wyolbrzymione. W każdym innym gatunku literackim budziłyby oburzenie i antypatię, zaś w komedii tylko śmieszą. Jego wszystkie negatywne cechy patrzymy z przymrużeniem oka. Mimo, że ten człowiek miał praktycznie same wady, to i tak mi się podobał, bo każde jego działanie budziło uśmiech na mojej twarzy.