Człowiek w renesansie w całkowicie inny sposób zaczął postrzegać świat. Nastąpił w jego myśleniu przewrót porównywalny do tego jakiego dokonał w astronomii Kopernik. Otóż człowiek doszedł do wniosku iż to, ze żyje nie jest tylko powodem do strachu i lęku przed Bogiem, ale do prostego szczęścia i radości. Bóg nie był już przez to pojmowany tylko i wyłącznie jako groźny i srogi stwórca, ale w pierwszym rzędzie stał się miłością, sprawiedliwością, jednak już nie nieugiętą, ale miłosierną i dobrotliwą. W średniowieczu, co jednak nie było niczym negatywnym, a jedynie odmiennym od renesansowego świata, stawiano na pierwszym miejscu, zarówno w sprawach doczesnych i wiecznych Boga, przez co człowiek niknął w swojej istocie. Renesans wydobył jego bezwzględna wielkość i wartość, która jeżeli nie była w każdym wymiarze postrzegana w odniesieniu do Stwórcy zachowywała swoja wartość. Człowiek wszak był bytem posiadającym wolną wole, zdolność stanowienia świata ziemskiego, kierowania nim wedle nakazu i przyzwolenia boskiego. Stąd tez renesansowy antropocentryzm i uniwersalizm, łączący ludzi w silny i wartościowy organizm.

Ludzie nowych czasów chętnie powtarzali słowa starożytnych, zaś szczególnie umiłowali terencjuszowskie "Jestem człowiekiem i nic co ludzkie nie jest mi obce". Człowiek renesansu miał być nie tyle szeroko i świetnie wykształconym, ale jego główna cechą miało być poczucie różnorodności i wielostronności życia. Stad jeżeli Jan Kochanowski w Swojej fraszce "Do gór i lasów" pisze:

"Jażem Francuzy, ja Niemcy , ja Włochy

Jażem nawiedził Sybilijne lochy"

Nie oznacza to jego przechwałek czy pychy z racji podróżowania. Mówi raczej o tym, że spotkał ludzi różnych, pochodzących z całego znanego wówczas cywilizowanego świata, że zapoznał się z ich odmiennymi obyczajami, które tylko umocniły w nim tolerancję i zrozumienie dla inności. Bo to tolerancja, tak dzisiaj niepopularne i nie lubiane słowo, stało się wyznacznikiem renesansowego życia. Nie było ono w żadnym jednak wypadku odejściem od chrześcijańskiej moralności, tyle tylko że znajdowano i inne niż Pismo Święte korzenie prawdy sądu, ze należy się stosować do życia w cnocie i nie popadaniu w grzech, krzywdę człowieka i niewdzięczność wobec siły która nas stworzyła. Kochanowski "W pieśni o cnocie" wskazał na to zagadnienie w odniesieniu do starożytnych stoików. Rozumieli oni cnotę, jako wartość nadrzędną zdolność, poprzez która człowiek może żyć właściwie, dlatego jeżeli jej nie posiadał, a nawet tylko dopiero do niej dążył nie mógł być uważany za dobrego. Cnota była wartością nadrzędna i pożądaną jednak trudną do zdobycia. Kochanowski w swoim wierszu wskazuje na to, ze raz zdobyta zagrożona jest przez nienawiść niedoskonałych, zazdrosnych przez to o nią, ludzi:

"Nie masz, i po raz drugi nie masz wątpliwości,

Żeby cnota miała być kiedy bez zazdrości:

Jako cień nieodstępny ciała naszladuje,

Tak za cnotą w też tropy zazdrość postępuje".

To duża odpowiedzialność, ale i chwała dla człowieka, który poprzez nią może stać się mędrcem, któremu obce jest różnie układające się ziemskie życie i który może dostąpić spokoju na ziemi, jeszcze przed tym wiecznym. Stanowi przy tym świadectwo dla drugiego człowieka, powinien mu świecić przykładem i pomagać w zdobywaniu cnoty;

"Ale człowiek, który swe pospolitej rzeczy

Służby oddał, tej krzywdy nie ma mieć na pieczy;

Dosyć na tym, kiedy praw, ani niesie wady;

Niechaj drugi boleje, niech sie spuka jady!".

Życie w oddaleniu od ziemskich spraw jest dość trudne, wymaga bowiem zwalczenia wszelkich popędów, afektów nieuporządkowanych przyjemności cielesnych, odciągających człowieka od spraw duchowych. Życie w cnocie to święty trud, który jest przy tym obowiązkiem każdego człowieka, gdyż stworzony został on w rozumieniu Kochanowskiego do rzeczy większych i wspanialszych niż każde inne zwierze. Kochanowski wpisuje się właśnie poprzez ten rygoryzm moralny w osąd renesansowy, że człowiek stanowi najwyższą wartość, co jest nie tylko jego chlubą ale i wielkim, jak by to powiedział Norwid "zbiorowym" obowiązkiem. Oczywiście nie każdy człowiek zdobywszy cnotę powinien odsunąć się od ziemskich spraw. W ten sposób straciłby on spokój sam w sobie i racje bytu. Należy bowiem pracować nad utrzymaniem w nim ładu, co obywatela każdego państwa, członka danego narodu prowadzi w konsekwencji do dbałości o sprawy ojczyzny. Kochanowski i w jej materii się wypowiadał:

"A jesli komu droga otwarta do nieba,

Tym, co służą ojczyźnie. Wątpić nie potrzeba,

Ze co im zazdrość ujmie, Bóg nagradzać będzie,

A cnota kiedykolwiek miejsce swe osiędzie".

Inną sprawą było tez zapewnienie człowiekowi życia właściwego w sprawach doczesnych. Poeta w swoich wierszach starał się pokazać takie walory życia cnotliwego, które dałoby się spełnić w określonych warunkach. Był on wielkim propagatorem powrotu do natury, do życia na wsi wedle odwiecznych praw i obyczajów, które swoje korzenie znajdują w początku stworzenia świata a więc bezpośrednio w Bogu. Był to tym samym powrót do życia prostego, zgodnego z zaleceniami stoików i epikurejczyków, którzy różniąc się celami i przyczynami, zalecali jednak życie spokojne, skupiające się na przyjemnościach głównie intelektualnych i duchowych, zaś zwalczanie popędów biologicznych. Jan Kochanowski sam w pewnym momencie wrócił na wieś, do dworu w Czarnolesie i zatopił siew takie życie i w nim znajdował potwierdzenie boskiej miłości i łaski która od Niego płynie. Nie dziwią wiec słowa chwalące Stwórcę i dziękczynne wyrażone z wielką miłością przez tego poetę we fraszce "Na dom w Czarnolesie":

"Inszy niechaj pałace marmorowe mają

I szczerym złotogłowem ściany obijaja,

Ja, Panie, niechaj mieszkam w tym gnieździe ojczystym,

A Ty mie zdrowiem opatrz i sumnieniem czystym...".

Podstawowym wyznacznikiem renesansowej postawy człowieka w świecie jest po pierwsze wyższość życia duchowego nad ziemskim, skąd płynęła tak powszechna wówczas i uznawana za konieczność praca nad własnym rozwojem, nad unikaniem grzechu, nad zwalczaniem słabości. Niestety wraz z kolejnymi wiekami opadały te wówczas bardzo wysokie wyznaczniki, tak ze dzisiaj często jesteśmy świadkami że cnota rozumiana jest tylko jako mała skaza biologiczna w rozwoju kobiety, w formie dziewicy, że sprawiedliwość owszem winna być ślepą ale na wszelkie zło ludzi, że wzbogacić się człowiek może tylko w sposób materialny i uczciwy zaś nigdy duchowy, zaś zabawa i radość sprowadzają się do pieśni wykrzykiwanej z głową w sedesie na jakiejś imprezie. Nawet solidarność ludzka, sprowadza się już tylko do wspólnych ataków kibiców na tłum policjantów, po meczu, nie jest już nawet ludzką, a zwierzęcą. Owszem wiersze Kochanowskiego mogą być niepopularne w dzisiejszych czasach, jednak nie tyle poprzez język ale przez to co sobą niosą, jak wielkie wymagania wobec człowieka prezentują, z tych samych powodów mogą i są tez niezrozumiałe.