Ania jest szczupłą, młodą kobitą. Właśnie obchodziła swoje 24 urodziny. Jej włosy w końcu osiągnęły wymarzony kasztanowy kolor. Taki jaki zawsze chciała mieć. W swoim zachowaniu nic się nie zmieniła. Nadal uwielbia żyć w krainie fantazji i bajki. Tka jak gdy miała naście lat. Oczywiście nadal zajmuje się tym, co zawsze kochała. Uczy dzieci z pobliskich miejscowości. W ubiegłym roku poślubiła wielką miłość swojego życia, Gilberta.
Jej mąż jest od niej starszy. Ma piękne ciemne włosy, takie jak zawsze chciała mieć Ania. Kontrastują z nimi oczy koloru błękitnego nieba. Młode małżeństwo ma już dwójkę dzieci. Trzyletniego Mateusza i dwuletnią Mary. Mieszkają w Avonlea.
- Słoneczka moje!! Śniadanie podane do stołu! - jak co rano krzyczy Ania.
- Zaraz będziemy mamo- odpowiada Mateusz.
- Kochany mężu! Mam do ciebie prośbę. Czy mógłbyś po śniadaniu pójść do szopy i narąbać drewna?. Wieczory staja się coraz zimniejsze!
- Nie martw się oto Aniu. Zaraz to zrobię, nie chce żeby mi się rodzina rozchorowała.
- No tak, zwłaszcza, że nie mamy zbyt wielu pieniędzy.
- Dobrze, zaraz muszę wyciągnąć ulubione kubki moich pociech, bo inaczej nie wypiją mleka.
W momencie otwierania szafki coś z niej z impetem wypadło i wylądowało na głowie. No tak, kolejny pomysł dzieciaków. Zostawili tu swoje zabawki żeby zły pan ich nie zabrał.
- Mateusz! Mary! Proszę tu natychmiast przyjść!- rozkazała Ania.
- Co się stało mamo? O!! Znalazłaś nasze zabawki!! A my ich szukamy od dwóch dni. Myśleliśmy, że zabrał je zły pan.
- Dlaczego chowacie swoje miśki tam gdzie są naczynia- Ania powoli wracała do równowagi.
- Spokojnie słoneczko -Gilbert zaczął uspokajać żonę.
- Ale ja się wcale nie denerwuję.
- Właśnie widzę!! -uśmiechnął się lekko.
- dobrze, teraz jeszcze nie będę na was krzyczeć. Ale nie róbcie tego więcej. To może się skończyć bardzo źle.
- Dobrze mamo.
Po obfitym śniadaniu Mateusz pobiegł do kolegów z sąsiedniego domostwa, a Mary zajęła się strojeniem lalek. Gilbert zniknął w szopie. Ania została sama. Wtedy usłyszała, że ktoś puka do drzwi
- Witam cię Aniu! -to Małgorzata właśnie przekraczała próg domu
- A witam cię Małgorzato!
- Czy robisz coś ciekawego dzisiejszego południa?
- Raczej nie, to ,co zwykle.
- To bardzo dobrze się składa! To ja zabieram cię na piknik! Musisz ze mną pójść!!
- Dobrze, z wielką chęcią. Jeszcze zapytam Gilberta czy nie ma ochoty pójść ze mną.
- Aniu! Poczekaj! - Krzyknęła Małgorzata. Ten piknik jest tylko dla pań. Wiesz, same kobiety, można poczuć się swobodnie!
- Świetnie, na pewno pójdę.
- Aniu,czy ty się gdzieś wybierasz? -zapytał Gilbert zajęty swoja pracą.
- Tak, wybieram się na piknik dla kobiet do Małgorzaty. -
Ania i Małgorzata wybrały się na piknik. Gdy znalazły się na miejscu okazało się, że jest tam kilka osób, których Ania wcześniej nie znała. Tak właśnie zapoznała się w Victorią i Ann..
- Aniu,to moje znajome- przedstawiła je Małgorzata.
- Bardzo mi miło panie poznać. Ja nazywam się Ania Shirley.
- Nam tez bardzo miło się z Tobą spotkać- odpowiedziały kobiety. Czym się Aniu zajmujesz?
- Jestem nauczycielką w tutejszej szkole , mam męża i wspaniałe dzieci.
- My jesteśmy z Kanady, pracujemy w Ottawie..
Rozmowa ciągnęła się z dobrą godzinkę. Nagle jedna z kobiet zaproponowała:
- Aniu, jeśli masz tak ciężkie problemy finansowe to może chcesz się przenieść do Ottawy. Budują tam nową szkołę i potrzebują nauczycielek.
- Ach, to cudowne, ale nie wiem co na to powie mój mąż?
- Matka jednej z nas chce się wyprowadzić na wieś i moglibyśmy zrobić zamianę.
- Muszę o tym porozmawiać z mężem.
- Dobrze, my będziemy tu jeszcze kilka dni .Daj nam znać co postanowiłaś.
- Dobrze, do zobaczenia!
- Do zobaczenia Aniu!!
Całą drogę do domu Ania myślała nad propozycja, którą właśnie usłyszała. To była dobra propozycja i na pewno szansa dla nich i dla dzieci. Ale z drugiej strony nie wiedziała jak opuścić tę ziemie i przenieść się do miasta. Pod samym domem Ania zorientowała się, że jest za cicho! Tak się nigdy nie dzieje. Pełna obaw wkroczyła na ganek, otwarła drzwi i usłyszała:
- Sto lat, sto lat!!!
- Rzeczywiście dzisiaj są jej urodziny a ona kompletnie o tym zapomniała! To już 25 lat, a jeszcze rano myślała jak to dobrze mieć 24 lata.
- Aniu, zapraszamy na tort. Sami upiekliśmy. .
- Trzeba zdmuchnąć świeczki i pomyśleć życzenie.
Ania oczywiście nie maiła kłopotów ze świeczkami. Jej życzenie było tylko jedno. Aby mogli zamieszkać w Kanadzie i być naprawdę szczęśliwymi.
- Gilbercie, chciałabym cię o coś zapytać..
- Czy to cos poważnego? - zapytał
- Nie, właśnie zaproponowano mi wyjazd do miasta i pracę
- To świetnie! Potrzebujemy pieniędzy bardzo.
- Nie spodziewałam się, że tak się ucieszysz...
- To jest dla nas ogromna szansa!!!
- Tak
- A gdzie się przeprowadzimy??
- Do Ottawy. Wiem, że to daleko, ale jak nie spróbujemy to może nam zabraknąć pieniędzy.
- Dobrze, więc decyzja podjęta. Przeprowadzamy się!
- Dzieci! Chcemy wam coś powiedzieć!! Chodźcie tu szybko!!!
- Co się stało!? - zapytał Mateusz.
- Zdecydowaliśmy, że wyjeżdżamy do miasta....
- Super!!!
- Wyjeżdżamy za tydzień. Możecie już zacząć się pakować
Długa i ciemną noc przeznaczona była cała na pakowanie wszystkich rzeczy. W kolejnym tygodniu cała rodzina udała się do Ottawy i zmieniła wszystko, co dało się zmienić.
Na miejscu okazało się, że wszystko już na nich czekało. I wygląd nowego miejsca bardzo im się spodobał. Wiedzieli, że teraz będą wieść długie i barwne życie. Dzieci szybko się zaaklimatyzowały, a Ania polubiła swoją nową pracę. Gilbert również znalazł dobrze płatna pracę i wkrótce obydwoje mogli szczęśliwie żyć już do końca swoich dni.