Ania Shirley jest tytułową bohaterka powieści Lucy Mand Montgomery zatytułowanej "Ania z Zielonego Wzgórza". Będąc paromiesięcznym niemowlakiem straciła ona oboje rodziców. Opiekę nad nią początkowo roztoczyła pani Thomas, następnie zaś pani Hammond., w końcu Ania trafiła do sierocińca, skąd została zabrana przez Mateusza i Marylę Cuthbertów do ich domu w Avonlea na Zielonym Wzgórzu.

Ania widząc swe odbicie w lustrze zwykła mawiać: "Kocham piękno i cierpię, gdy patrząc w zwierciadło, widzę swoją brzydotę.". Nieco przesadzała ale faktem jest, że była ona dziewczynką niezwykle szczupłą, jej bladą twarzyczkę zdobiło mnóstwo piegów, a włosy były koloru ognisto - rudego. Jej strój - tuż po przybyciu na Zielone Wzgórze - również nie należał do najbardziej efektownych. Składała się nań prosta, gdzieniegdzie wytarta, sukienka, oraz słomkowy kapelusz. Jednakże podczas pobytu w Avonlea w jej wyglądzie zaszły zmiany, które Ania przyjęła z pełnym zadowoleniem. Przede wszystkim jej włosy mocno ściemniały, tak iż nabrały głębokiego, kasztanowego odcieniu, piegi przyblakły, a cała sylwetka nabrała bardziej kobiecych kształtów. Jej stroje również były bardziej efektowne, a to głównie dzięki Mateuszowi, który nie skąpił środków choćby na sukienkę z bufiastymi rękawami.

Emocjonalność Ani oscylowała pomiędzy skrajnościami: równie łatwo wpadała w zachwyt, jak i w przygnębienie. Jej reakcje bywały często gwałtowne i nieprzewidywalne, o czym mógł się przekonać choćby Gilbert Blythe. Posiadała również niezwykle żywą i bujna imaginację, co powodowało, że nierzadko przebywała w "innych światach" , czego konsekwencja było nie zwracanie przez nią dostatecznej na ten w którym rzeczywiście przebywała.

Potrafiła być wdzięczna i niezwykle kochała swych opiekunów, którym wszakże tyle zawdzięczała. Gdy po śmierci Mateusza Maryla nie była w stanie sama utrzymać Zielonego Wzgórza, Ania przerwała wymarzone studia i powróciła do Avonlea, aby jej pomóc. Maryla pod koniec książki powiedziała o niej: "Z początku lękałam się, że pozostanie na zawsze taką postrzeloną kozą, ale obecnie mogę jej we wszystkim zaufać".

Jej otwartość na innych ludzi zjednywała jej wielu przyjaciół, tak iż nigdy nie czuła się samotna. Ponieważ była niezwykle inteligentna i pracowita odnosiła wiele sukcesów w szkole, a nauczyciele nie mogli się jej nachwalić (nie licząc incydentu z Gilbertem).

Ania jest bez wątpienia szalenie ciekawą osoba, od której możemy się wiele nauczyć, tak iż sądzę, że do książki Lucy Mand Montgomery będę wracać bardzo często i z niezwykłą wręcz przyjemnością.