Julian Tuwim przyszedł na świat 13 września 1894 roku w Łodzi. Skończywszy naukę w szkole średniej udał się do stolicy, gdzie na Uniwersytecie Warszawskim podjął studia w zakresie prawa i filozofii. Tu nawiązuje współpracę z pismem Pro arte et studio. Jest jednym ze współzałożycieli grupy poetyckiej Skamander. Po wybuch II wojny światowej opuścił Polskę i całą okupacje przeżył poza jej granicami (Francja, Stany Zjednoczone). W 1946 po okresie wahań wraca do ojczyzny. W 1953 roku umiera w Zakopanem.

Pierwszy okres jego działalności na niwie poetyckiej stoi pod znakiem zachwytu nad czystą, biologiczną energią człowieka, pędem i rytmem życia, buzowaniem krwi w naszych żyłach. Ten witalizm jego twórczości jest realizacją hasła francuskiego poety Tancrede'a de Visan - "wiersz jest sam w sobie rytmem życia". Afirmacja życia idzie w jego poezji w parze z zachwytem nad współczesna cywilizacją i jej osiągnięciami technologicznymi, pulsacją nowoczesnych miast, w których nigdy nie zapada zmrok i nigdy nie ustaje zabawa. Ten zachwyt nad bujnością życia widać wyraźnie w jego wierszu zatytułowanym Do krytyków, w którym podmiot liryczny usadowiwszy się na przedniej platformie tramwaju entuzjastycznie wita każdy skręt maszyny, jej pęd, któremu nikt się nie może przeciwstawić, wokół zaś wiosna podsuwa swe zmysłowe i kuszące zapachy. Co zaś się tyczy tytułowych krytyków, to niech oni siedzą po swych zakurzonych zakamarkach i wertują stare księgi, które i tak już powinny zostać zjedzone przez mole. Tuwim inspiracji dla swych wierszy szuka także w obserwacji życia ludzi prostych. Pokłosiem tego przyglądania są wiersze Garbus, Szczęście, Staruszkowie. Pokazuje on w nich ich niedole oraz prosty tryb życia, charakteryzujący się swoistym rytmem.

Z upływem czasu poezja Tuwima ulega ewolucji. Coraz wyraźniejsze stają się w niej wpływy klasycyzmu. Podobnie jak Norwid chce "odpowiednie rzeczy dać słowo". Zaczyna doceniać język pod kątem jego związku z tradycją, która wpływa na to, w jaki sposób obecnie kształtują się jego normy i reguły poetyckie, frazeologia, składnia, a w końcu i semantyka. Dostrzega jeszcze wyraźniej to, że ma on charakter twórczy. Wyrazem tych tendencji w jego poezji jest wiersz Sitowie. Świat widziany oczami twórcy w każdym swym aspekcie i przejawie, nawet najbardziej prozaicznym, jest wart opisania, ale aby to zrobić w sposób adekwatny należy pokonać oporną materię języka. "Nie wiedziałem, że się będę tak męczył, Słów szukając dla żywego świata, Nie wiedziałem, że gdy się tak nad wodą klęczy, To potem trzeba cierpieć długie lata". Mistrzem dla Tuwima staje się w owym czasie Jan Kochanowski, o czym świadczy choćby tytuł jednego z jego tomików, mianowicie Rzecz czarnoleska. Jego poezja dla dwudziestowiecznego poety jest czarowną wizją, w której jasność i harmonia duszy człowieczej jest odbiciem analogicznych atrybutów otaczającej go rzeczywistości. To w takiej twórczości można odnaleźć ukojenie przed szaleństwami świata.

Tuwim mierzy się także z rzeczami ostatecznymi oraz z kwestią pośmiertnej sławy. W wierszu Do losu pokrzepia się, że przecież "nie wszystek umrze", że pozostanie po nim wielkie dzieło, ale gdy uświadamia sobie nieuchronność swego pożegnania się ze światem, to to horacjańskie pocieszanie wydaje się mu złudne i nie wystarczające, daleko nieadekwatne w stosunku do egzystencjalnej grozy świadomości własnej skończoności.

Lata trzydzieste wnoszą do jego twórczości wątki polityczne, co wiąże się z faszyzacją i militaryzacją życie w Polsce pod rządami skłaniającej się coraz bardziej ku hasłom endeckim sanacji. W 1936 powstaje Bal w operze. Kreśli on w nim niemal apokaliptyczny obraz społeczeństwa, w którym "tajniak na tajniaka mruga", i gdzie elity polityczne toczy zgnilizna moralna i intelektualna.

Przeraża poetę również sytuacja najuboższych warstw społeczeństwa polskiego i stosunek doń wszelkich decydentów państwowych oraz elit społeczno - kulturalnych. W wierszu Do prostego człowieka znajdujemy następujące twierdzenia:

"(…) wyjdzie biskup, pastor, rabin

pobłogosławić twój karabin,

bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba,

że za ojczyznę - bić się trzeba."

Tuwim widzi, że system kapitalistyczny, przynajmniej w owym czasie, generował wiele wojen, których uprawomocnienia szukał bądź w ideologii, bądź w religii, mających skrywać prawdziwe pobudki ich wszczynania. Wszakże chodziło tylko o pieniądze, o zyski, jakie można osiągnąć handlując z walczącymi stronami, a najwyższą cenę mieli za to płacić prości ludzie omamieni taką czy inna wizją królestwa bożego na ziemi. Jest w tej krytyce Tuwim bardzo marksistowski.

Przedmiotem jego ataków staje się również mieszczaństwo, którego przeważająca liczba przedstawicieli zasługuje na miano kołtuna. W wierszu Mieszkańcy wskazuje na ograniczenia umysłowe i intelektualne tej warstwy społecznej, która nie potrafi się otworzyć na nowe myśli i idee, zrzucić okowów bigoterii i ciemniactwa, które je pętają. Jest w tym spojrzeniu na mieszczaństwo Tuwim wierny tradycjom Zapolskiej i jej Moralności pani Dulskiej.