Wielu procesom fizjologicznym towarzyszy wydzielanie różnego typu związków: czy to w postaci enzymów, hormonów, feromonów. Czy podobnie jest w przypadku miłości?
Niemiecki naukowiec Gerhard Crombach uważa, że za uniesienia miłosne odpowiada fenyloetyloamina (C8H11N), jest pewnego rodzaju narkotykiem dla ludzkiego organizmu, stąd uczucie bycia pond ziemią, wszystkim sprawami codziennymi, w pracy, czy szkole.
Według tego naukowca można mówić o trzech fazach procesu zakochania:
- Zbieranie danych
Wszystkie nasze narządy zbierają "wabiące" informacje. Mogą nimi być: mimika i wyraz twarzy, jej wygląd, barwa włosów, długość, kolor i wyraz oczu (czy dobrze komuś z oczu patrzy), postawa (figura), odpowiedni sposób ubierania się (czy ktoś wygląda atrakcyjnie), wychwytuje się barwę głosu (czy jest przyjemna dla ucha), za pomocą węchu odbiera się zapachy, ale również jest to droga dla feromonów. Te wszystkie bodźce zbierane są z bardzo dużą prędkością, bo aż 432 km/h.
- Segregacja oraz porównanie
Wszystkie sygnały podlegają szczegółowej segregacji, porównanie z już znanymi nam bodźcami pozwala na zaliczenie nowych, do grupy pozytywnych oraz negatywnych. Jeśli obraz danej osoby jest aprobujący to następuje następny etap.
- Produkcja fenyloetyloaminy
Gdy obraz osoby jest dla nas pozytywny cześć mózgowia, zwana hipotalamusem, zaczyna syntetyzować fenyloetyloaminę. Proces ten następuje po 4s. Związek ten działa na zwiększenie akcji serca (50%), przyspieszenie oddechu. Kobiety staja się piękniejsze w naszych oczach, bo zaczynają one się błyszczeć.