Szympansy od zawsze odbierane były jako pokraczna karykatura człowieka. Uważano, że są one po prostu głupszą, stojącą niżej w ewolucji formą człowiekowatą. Jednak takie mniemanie jest niesamowicie wręcz błędne. Nie możemy traktować szympansów jak "prawie-ludzi", gdyż mimo wysokiego stopnia podobieństwa genomu ludzkiego i szympansiego, są to zupełnie od nas różne organizmy.
Szympansy mają zupełnie inaczej zbudowane ciało: mała głowa, z dużymi uszami, przednie kończyny dłuższe od tylnych, obie pary kończyn wyposażone w chwytny, długi kciuk. Pokryte są średniej długości włosiem, najczęściej czarnym albo bardzo ciemnym, delikatniejszym na twarzy. Są to zwierzęta inteligentne, zdolne do operowania pojęciami abstrakcyjnymi, tworzące skomplikowane struktury społeczne zorganizowane hierarchicznie. To właśnie z powodu ich inteligencji i zachowań bardzo zbliżonych do ludzkich są uważane za nasze "gorsze kopie". Z wyżej wymienionych powodów szympansy często oceniane są wedle kryteriów czysto ludzkich, dlatego wypadają gorzej w porównaniu z nami.
Człowiek jednak nie poddaje się łatwo i próbuje pokonać matkę naturę. Dlatego kilku naukowców usiłowało nauczyć szympansy mówić. Jest to przedsięwzięcie z góry skazane na niepowodzenie, gdyż szympansy mają zupełnie inaczej zbudowany aparat mowy niż ludzie. W związku z czym potrafią wydawać szereg rozmaitych krzyków, pisków, szczeków czy wrzasków, w zależności od sytuacji w jakiej się znajdują. Swoje przesłanie silnie wspierają różnorakimi gestami. Wiele zachowań szympansów jest uderzająco podobnych do zachowań ludzkich. Zagubione szympansiątko rozpaczliwie nawołuje matkę, podobnie jak mały ludzki szkrab. Gest podawania sobie dłoni na powitanie, bardzo powszechny wśród mężczyzn, wywodzi się od podobnego gestu wykonywanego u szympansów (jednakże tu następuje pewna różnica: szympansy na powitanie chwytają nie dłoń, ale genitalia witanego).
Prawdopodobnie pierwszym badaczem szympansów, który postanowił nauczyć je mówić, był Richard L. Garner. W końcu XIX wieku, wyruszył on do Afryki, gdyż chciał obserwować małpy człekokształtne w ich naturalnym środowisku. W czasie 3,5-miesięcznej obserwacji szympansów, wyróżnił on spośród ich krzyków ok. 30, które niosły ze sobą pewne znaczenie, można je było nazwać swoistymi "słowami mowy szympansów". Spróbował on nauczyć znalezionego szympansa, Mojżesza, kilku prostych słów. Siedział więc z nim godzinami i powtarzał mu jedno słowo. Jedynym osiągnięciem Mojżesza, było ułożenie ust i nieme wymówienie słowa "mama".
Nieco później, w 1930 roku, Winthrop N. Kellogg, postanowił w ramach eksperymentu wychować małą szympansicę, razem ze swoim synem, Donaldem. Gua, bo tak miała na imię podopieczna, żyła w tych samych warunkach co syn Kellogga, wspólnie z nim się także bawiła. Po krótkim czasie obserwacji ustalono, że silniejsza i lepiej zbudowana szympansica lepsza była w grach i zabawach siłowych i sprawnościowych. Donald zaś wykazywał więcej cierpliwości i precyzji. Zarówno dziecko jak i szympansicę poddawano tym samym testom, celem porównania ich rozwoju osobniczego. Kellogg starał się nauczyć Guę słowa "papa", ale nie wykazywała ona żadnego zainteresowania względem tej nauki i nie udało jej się tego słowa powtórzyć. Co gorsza, syn Kellogga także nie starał się nauczyć żadnego słowa, za to przyswajał sobie coraz więcej pisków i pochrząkiwań swojej towarzyszki. Gdy miał 17 miesięcy wymawiał zaledwie 3 słowa, podczas, gdy jego rówieśnicy potrafią wymówić ich około 50. Potrafił chodzić, ale chętniej poruszał się na czworakach. Ze względu na dobro rozwoju intelektualnego chłopca, eksperyment wkrótce później przerwano.
20 lat później, małżeństwo psychologów, Cathy i Keith Hayes, postanowiło wziąć na wychowanie szympansicę Viki. Traktowali ją oni jak swoje własne dziecko. Próbowali oni także nauczyć ją mówić, ale przy pomocy metod nauczania stosowanych w przypadku dzieci z kłopotami wymowy. Mimo wielkich wysiłków włożonych w jej edukację, Viki w wieku 6,5 lat potrafiła wymówić zaledwie 4 słowa. Wkrótce później zmarła na zapalenie płuc.
Eksperyment ten pozwolił wysnuć wniosek, że kłopoty szympansów z nauką mowy ludzkiej są spowodowane nie inną budową aparatu mowy (język i podniebienie mają inny plan budowy), ale związane są z budową ich mózgu. Stwierdzono, że nie mają one dostatecznie rozwiniętego rejonu Brocasha, który odpowiada za zdolność mówienia. Ponadto badania dr Philipa Liebermana dowiodły, że podczas gdy aparat mowy u ludzkiego noworodka rozwija się od 6 tygodnia życia, u szympansów pozostaje on niezmieniony przez całe życie. Po wielu badaniach anatomiczncyh i fizjologicznych Lieberman sformułował wniosek, że ludzie i szympansy nigdy nie będą mogli się porozumiewać drogą języka mówionego - ani one nie nauczą się naszego, ani my nie opanujemy ich języka.
Podczas obserwacji tych małp wielu badaczy zwróciło uwagę na szeroki zakres gestów i min, którymi posługują się one między sobą. Otworzyło to nową furtkę w badaniach nad porozumiewaniem się z nimi. Dr Beatrice i Allen Gardnerowie postanowili nauczyć małą szympansicę Washoe języka znaków (American Sign Language - ASL) używanego przez osoby głuchonieme. Badacze chcieli porównać jej rozwój z rozwojem zarówno dzieci normalnych jak i głuchoniemych, posługujących się językiem ASL. Nie miała ona co prawda towarzystwa innych szympansów, za to dostała własny apartament na tyłach domu Gardnerów. Wypełniony on był zabawkami i różnymi grami, a wychodził na mały ogródek, w którym szympansica mogła pobiegać i poskakać. Po pierwszych 7 miesiącach nauki Washoe przyswoiła sobie zaledwie 5 znaków (chodź, daj, więcej, do góry, słodki). Kolejne 7 miesięcy zaowocowało dziewięcioma dalszymi znakami. W kolejnych miesiącach zaś, nastąpił prawdziwy przełom w jej rozwoju: w wieku lat 3 znała i rozumiała 34 znaki. Było to co prawda mniej niż potrafiło ludzkie dziecko w wieku 3 lat, ale oznaczało prawdziwy przełom: umożliwiło to częściową komunikację i ekspresję emocji między człowiekiem a szympansem. Po pięciu latach pobytu u Gardnerów (częściowo dzięki temu, że wszyscy w jej otoczeniu posługiwali się językiem znaków) Washoe znała 160 wyrazów i potrafiła je łączyć w bardzo proste zdania (np. daj mi słodkie). Okazało się również, że potrafi ona poszerzać znaczenie pewnych słów we własnym zakresie ("otwórz" początkowo odnosiło się jedynie do drzwi, później określało także pudełka i inne opakowania, jak butelki, a także kran z wodą). Prawdziwym szokiem jednak, było odkrycie samoświadomości u Washoe. Pewnego dnia dr Gardner zauważył jak przypatruje się ona własnemu odbiciu w lustrze. Zapytał się jej więc: "Kto to?", pokazując jednocześnie na jej odbicie. Washoe odpowiedziała: "To ja, Washoe". Początkowo myślano, że jest to jedynie wynik naśladownictwa (Washoe mogła zobaczyć jak inny człowiek zachowuje się podobnie przed lustrem). Jednak dalsze badania pokazały, że wcale tak nie jest. Grupie szympansów ogolono policzki i każdego z osobna stawiano przed lustrem. Wynik był zaskakujący: każda z małp stała smutno, przypatrując się swojemu odbiciu i głaszcząc się czule po policzku, na którym nie było znajomych włosów. Dotykały one siebie, a nie odbicia w lustrze, co oznacza, że doskonale rozumiały, że lustro daje jedynie fałszywy, odbity obraz ich samych. Dodajmy, że szympansy te nigdy nie widziały człowieka stojącego przed lustrem.
Washoe po pięciu latach przeniesiono od Gardnerów do instytutu w Oklahoma City, gdzie zajęli się nią inni naukowcy. Jej dalsza historia nie przynosi już aż tak zaskakujących faktów, więc zostanie tu pominięta. Najważniejsze jest to, że dzięki niej i innym szympansom przed nią udało się dowieść, że komunikacja między ludźmi i małpami człekokształtnymi, jakimi są szympansy, jest możliwa. Choć nie w formie werbalnej, potrafimy jednak zrozumieć je teraz lepiej. Być może to dobrze, że nie udało się nauczyć żadnego szympansa języka mówionego, są bowiem religie, w których dzień, w którym zwierzęta przemówią ludzką mową, będzie oznaką rychłego nadejścia antychrysta.