Nieprzerwany rozwój cywilizacji stworzonej przez człowieka nie pozostaje bez wpływu na funkcjonowanie ekosystemów naturalnych. Ludzie zagospodarowują kolejne obszary, coraz trudniej jest znaleźć tzw. tereny dziewicze, na których można obserwować funkcjonowanie naturalnych ekosystemów. Rozwój gospodarki i rolnictwa jest jedną z przyczyn wymierania wielu gatunków fauny i flory, a także degradację środowiska naturalnego. Przedmiotem niniejszej pracy są skutki, jakie wywiera rozwój rolnictwa, stanowiącego istotną gałąź gospodarki każdego państwa, na środowisko naturalne.

Jest rzeczą oczywistą, że rozwój rolnictwa pociąga za sobą nie tylko zagospodarowywanie kolejnych obszarów, na których występuje urodzajna ziemia, ale również przyczynia się do tego, że do środowiska są emitowane coraz większe ilości nawozów sztucznych, chemicznych środków ochrony roślin. Warto zaznaczyć, że te ostatnie służą jedynie do ochrony roślin uprawnych, tak więc po ich zastosowaniu ginie całe mnóstwo roślin i zwierząt uważanych za szkodniki, czy chwasty. Warto podkreślić, że największe zmiany w środowisku naturalnym dokonały się w okresie ostatnich stu lat, czyli właśnie w tym okresie, kiedy rolnictwo rozwijało się najintensywniej. O tym jak duże były to zmiany może świadczyć fakt, że na skutek działalności rolniczej zginęło aż 42% populacji ptaków. Najbardziej drastycznym przykładem postępującej zagłady ptaków może być Holandia. Od wielu lat rolnictwo było tam dominującą gałęzią gospodarki, a jego intensyfikacja przyczyniła się do niemal zupełnego zaniku populacji bocianów w tym kraju. Obecnie znajduje się tam zaledwie 5 gniazd bocianich, co stanowi jedynie 10% istniejącej kiedyś populacji. Przyczyną zmniejszania liczebności populacji bocianów było zapewne wprowadzenie do powszechnego użycia ciężkich maszyn rolniczych, znaczna chemizacja gleb oraz roślin uprawnych, a także degradacja naturalnego krajobrazu rolniczego, zastępowanego przez zajmujące rozległe obszary monokultury. Istotnym czynnikiem przyczyniającym się do obniżenie liczby bocianów w Holandii jest osuszanie obszarów podmokłych. Podobne przemiany dokonały się w całej Europie i są one następstwem wdrażanego od początku lat pięćdziesiątych programu tzw. Wspólnej Polityki Rolnej. Można stwierdzić, że jego założenia były szczytne. Celem programu miało być zagwarantowanie rolnikom godnego życia, przy jednoczesnym utrzymaniu niskich cen towarów, aby nie obciążać zanadto konsumentów.

Kolejnym negatywnym skutkiem oddziaływania rolnictwa na środowisko naturalne jest chemizacja następująca na skutek stosowania pestycydów. Używa się ich, aby zwalczać niekorzystne z punktu widzenia prowadzenia gospodarki rolnej organizmy żywe. Idealnie byłoby, gdyby stosowane w rolnictwie środki ochrony roślin działały wybiórczo i były toksyczne jedynie dla organizmów szkodliwych, natomiast dla pozostałych gatunków, w tym dla ludzi, były neutralne. Niestety nie jest to możliwe. Szereg eksperymentów przeprowadzanych w celu zbadania, czy pestycydy są toksyczne również dla ludzi, potwierdziło te przypuszczenia. Większość eksperymentów, prowadzonych z użyciem najnowocześniejszych technik analitycznych, dowodzi, że pestycydy są kumulowane w organizmach ludzi i innych zwierząt. Ilość tych związków nagromadzonych w organizmach może być różna. W ciele części przebadanych organizmów stwierdzono ilości śladowe, u innych znaczne ich nagromadzenie. Najgorsze jest to, że trudno przewidzieć, jaki mogą one mieć wpływ na funkcjonowanie i zdrowie organizmów. Szczególnie niebezpieczny wydaje się być DDT, czyli pestycyd z grupy związków chloroorganicznych. Jest on środkiem owadobójczym, a w pewnym okresie był powszechnie stosowany do zwalczania komarów rozprzestrzeniających malarię oraz wszy. Używano go również do opryskiwania upraw ziemniaków zaatakowanych przez stonkę ziemniaczaną.

Okazało się, że DDT jest silnie akumulowany przez organizmy i mimo, że już od ponad 30 lat nie jest sprzedawany i używany, to ciągle wykrywa się pewne ilości tego środka w mleku kobiet karmiących. Dane zebrane z szeregu ośrodków badawczych, opublikowane w roku 2001 potwierdzają, że DDT jest nadal obecne w wielu organizmach. Jest to jeden z bardziej toksycznych środków ochrony roślin. Jego metabolity, powstające w organizmach mają bardzo niekorzystny wpływ na rozwój płodu, rozregulowują działanie układu hormonalnego oraz znacząco zwiększają ryzyko powstawania mutacji prowadzących do rozwoju raka sutka. Dane opublikowane w 2001 roku mówią również o tym, że DDT nadal znajduje się w glebie, jest pobierany przez rosnące na niej rośliny i przez to może trafiać do organizmów konsumentów. Jego rozkład jest bardzo powolny i dlatego jeszcze przez wiele lat będzie miał wpływ na nasze życie i zdrowie.

Ludzie znając negatywne oddziaływanie DDT na środowisko starają się zastępować go innymi środkami ochrony roślin. Nowoczesne pestycydy rozkładają się znacznie szybciej i mają zdecydowanie węższe spektrum działania.

Wymienione wyżej przykłady - zmniejszanie populacji ptaków, toksyczne działanie DDT, czy stosowanie środków chemicznych w celu zwiększenia ilości plonów, to tylko nieliczne dowody na to, że intensyfikacja rolnictwa może destrukcyjnie wpływać na środowisko. Należałoby przemyśleć, czy dla współczesnego społeczeństwa ważniejsze jest zwiększenie ilości i rozmiarów plonów, czy zachowanie zdrowia i różnorodności panującej w ekosystemach naturalnych. Mimo, iż zaludnienie naszej planety nie wymaga prowadzenia aż tak intensywnych upraw, a jedynie ich racjonalizacji, to ludzie wciąż zwracają uwagę na wygląd i rozmiar kupowanych produktów, a nie na ich walory odżywcze. Ciągle zapominamy, że zniszczenia dokonywane w środowisku mogą być nieodwracalne, a przecież powinniśmy dołożyć wszelkich starań, aby przyroda mogła się odrodzić. Należy pamiętać, że tylko w czystym i nie zatrutym środowisku człowiek ma szansę na długie życie. Ograniczenie ilości stosowanych w rolnictwie nawozów sztucznych oraz chemicznych środków ochrony zapewne skutkowałoby zwiększeniem różnorodności gatunkowej w ekosystemach.