W tym artykule przeczytasz o:
- Lękach społecznych dzieci
- Zmęczeniu cyfrowym uczniów
- Relacjach z nauczycielami i rodzicami
- Problemie dotyczącym kamerek
Alarmujące statystyki
Według wyników badań przedstawionych w raporcie „Zdalne nauczanie a adaptacja do warunków społecznych w czasie pandemii koronawirusa” aż 48 proc. uczniów zaobserwowało u siebie pogorszenie stanu psychicznego względem tego, jak czuli się przed pandemią. Przeprowadzone pod kierownictwem dr. hab. Piotra Długosza z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie badania mówią, że 60 proc. uczniów wolałoby uczyć się w tradycyjnej formie, a aż 63 proc. zgadza się ze stwierdzeniem „Zdalna nauka to byłaby najgorsza rzecz, jaka mogłaby się wydarzyć”.
Izolacja i lęki społeczne
Według wspomnianego wcześniej raportu aż u połowy uczniów w czasie pandemii i zdalnego nauczania pogorszyły się relacje z kolegami i koleżankami z klasy. Izolacja sprawiła, że ze względu na długotrwały brak kontaktów z rówieśnikami i niemożność uczestnictwa w życiu społecznym, u dzieci ujawniły się problemy, których nauczyciele i psychologowie wcześniej nie obserwowali tak często.
— U uczniów w wyniku izolacji pojawił się przede wszystkim lęk społeczny, czyli obawa przed interakcjami z ludźmi oraz niepewność w kontaktach z nimi — wyjaśniała psycholog dziecięca Monika Perkowska w wywiadzie dla Bryka.
Bezpośredni kontakt z ludźmi, a szczególnie rówieśnikami, jest dla dzieci i młodzieży szczególnie ważny, ponieważ dopiero nabywają oni umiejętności społecznych oraz uczą się tworzyć relacje. Brak tego sprawił, że nie tylko nie mogli rozwijać tych kompetencji, ale nawet uwstecznili się w tym, czego nauczyli się wcześniej. To prowadziło natomiast do kolejnych problemów: utraty kontaktów z grupą rówieśniczą, wyizolowania i poczucia samotności, a po powrocie do stacjonarnej nauki obaw przed byciem niezaakceptowanym przez otoczenie i nieumiejętnością odbudowania kontaktów.
O ile spora część starszej młodzieży w tamtym czasie samodzielnie organizowała sobie czas poza szkołą, o tyle młodsze dzieci niekiedy miały z tym dużo większy problem.
— Miałam w 4. klasie uczennicę, która podczas nauki w szkole była niezwykle śmiałą, otwartą i rezolutną dziewczynką — opowiada pani Jolanta, nauczycielka języka polskiego jednej z krakowskich szkół podstawowych — W trakcie nauki zdalnej przestała się zgłaszać i była przygnębiona. Gdy zaczęłam drążyć, okazało się, że od początku pandemii rodzice praktycznie nie wypuszczają jej z domu i nie pozwalają na kontakty z innymi dziećmi z powodu obawy o zakażenie.
Dzieci, które nie mieszkają w pobliżu szkoły i których rodzice nie zadbali w tym czasie o ich kontakty z rówieśnikami, przez półtoraroczny okres zdalnej edukacji były niemal całkowicie odcięte od życia społecznego.
Zmęczenie cyfrowe i znikanie z życia społecznego
Pandemia i nauczanie zdalne, ze względu na ilość czasu spędzaną przed komputerem, przyniosły uczniom problemy z kręgosłupem i pogorszenie się wzroku. To jednak nie wszystko, ponieważ spowodowały także inne, wynikające z tego kłopoty.
W trakcie nauki zdalnej, jak wynika z raportu, połowa uczniów w trakcie pandemii korzystała z elektronicznych urządzeń cyfrowych 6 lub więcej godzin dziennie, a prawie tyle samo z nich, z powodu braku innych rozrywek, używało urządzeń elektronicznych także rekreacyjnie (np. do oglądania filmów, seriali). Nie może więc dziwić fakt, że wielu z nich zgłaszało objawy zmęczenia cyfrowego, takie jak przemęczenie, poczucie przeładowania informacjami, problemy z koncentracją i zasypianiem oraz ogólne rozdrażnienie.
— Pandemia przekreśliła wszystkie działania związane z dbaniem o higienę cyfrową i z profilaktyką uzależnień od komputerów czy telefonów, ponieważ nagle wszyscy musieli zacząć korzystać z tych narzędzi w trybie ciągłym. Natomiast przeprowadzane przed pandemią badania (np. prof. Manfreda Spitzera) wskazywały, że dla dzieci poniżej 15. roku życia trudno wskazać optymalny wymiar czasu, który powinny spędzać przed urządzeniami elektronicznymi, bo jest on tak mały, że wydaje się niemożliwy. Pandemia zatem znacząco utrudniała dbanie o rozwój mózgu, a także rozwój fizyczny i psychiczny dzieci — wyjaśnia dr Magdalena Żadkowska z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego.
Efektem izolacji i coraz dłuższego czasu spędzanego przed ekranami urządzeń było coraz większe przenoszenie się młodzieży z życia realnego do wirtualnego, czyli rezygnowanie z kontaktów twarzą w twarz lub z aktywności fizycznej na rzecz kontaktów czy rozrywek wirtualnych. To natomiast prowadziło do coraz silniejszego izolowania się od społeczeństwa. Wielu uczniów zaczęło w tym czasie również nadużywać komputerów i telefonów lub nawet popadło w uzależnienie od nich.
— Byłam pewna, że po powrocie do szkół w maju, czy później we wrześniu uczniowie będą stęsknieni siebie i bezpośredniego kontaktu, że będą chcieli odbudowywać relacje, jednak, ku memu zaskoczeniu, większość z nich wolała spędzać czas lekcji czy przerw w telefonach — mówi pani Agata, nauczycielka języka angielskiego z jednego z krakowskich techników — Niektórzy nawet, zamiast normalnie rozmawiać, piszą do siebie przez komunikatory. Trudniej ich teraz odciągnąć od smartfonów i czymś zainteresować.
Spędzanie dużej ilości czasu w sieci, szczególnie w mediach społecznościowych, gdzie prezentowane są wyreżyserowane sceny z życia i twarze oraz sylwetki upiększone filtrami, niesie natomiast kolejne problemy, m.in. zaburzony obraz własnego ciała, kompleksy, lęki, czy nawet depresję i zaburzenia odżywiania. Natomiast po tak długim okresie spędzonym w wirtualnym świecie dla wielu uczniów powrót do tradycyjnego nauczania również wiązał się z wieloma obawami.
— Gdy uczniowie mieli powrócić do szkół w maju 2021 r., pojawiały się u nich problemy związane ze strachem przed wykluczeniem, ze złym samopoczuciem oraz dotyczące akceptacji związanej z wyglądem (także samoakceptacji). W sieci młodzież często funkcjonuje pod postacią różnego typu awatarów czy przerobionych zdjęć, więc konfrontacja z rzeczywistością po takim czasie była bardzo trudna — tłumaczy dr Magdalena Żadkowska.

Relacje z nauczycielami
Zdalne nauczanie to nie tylko ograniczony kontakt z rówieśnikami, ale i nauczycielami. Najczęstszym tego skutkiem jest brak możliwości swobodnego podejścia do nauczyciela i poproszenia, by jeszcze raz wyjaśnił omawiany temat. Czasem wiąże się to również z utrudnioną drogą do uzyskania wsparcia czy pomocy. Według raportu „Zdalne nauczanie a adaptacja do warunków społecznych w czasie pandemii koronawirusa” prawie jedna piąta uczniów odczuła pogorszenie się ich relacji z wychowawcą lub wychowawczynią, a to właśnie wychowawca jest pierwszą, zaraz po rodzicach, osobą, do której dzieci czy młodzież, w razie potrzeby, zgłaszają się o pomoc. Przy zdalnym nauczaniu było to utrudnione, więc uczniowie często zostawali ze swoimi problemami sami. Szczególnie ci, którzy w domu nie otrzymywali odpowiedniego wsparcia i pochodzili z dysfunkcyjnych rodzin.
— Cały czas powtarzałam moim uczniom, że mogą się zgłosić do mnie z każdym problemem — mówi pani Agata — W czasie nauczania zdalnego zazwyczaj zostawałam kilka minut po lekcji na wideokonferencji, by upewnić się, czy ktoś nie chce o czymś ze mną porozmawiać, ale myślę, że dla wielu uczniów trudniej było zrobić to w ten sposób, niż na żywo.
Kontakt jedynie przez ekran monitora, często nawet przy braku włączonych kamer, utrudniał również nauczycielom obserwację uczniów, przez co nie mogli oni tak szybko, jak podczas nauki stacjonarnej zauważyć niepokojących sygnałów dotyczących zdrowia czy samopoczucia ucznia, nie mogli więc również odpowiednio na nie zareagować. Dostrzeżenie pogarszającego się nastroju, śladów autoagresji czy przemocy domowej było niemalże niemożliwe do wykrycia w takich warunkach, a te problemy uczniów w pandemii nie znikały, a często wręcz nasilały się.
Przeczytaj również: Obniżony nastrój, depresja, przemoc domowa... Nauka online nie służy dzieciom
Relacje z rodziną
Izolacja i nauka zdalna często prowadzą również do zaostrzenia się kłótni i konfliktów w domach i pogorszenia się relacji rodzinnych. Jak wyjaśniała w wywiadzie dla Bryka psycholog dziecięca Monika Perkowska:
— Jeśli każdy — mama, tata, dziecko są na zajęciach czy w pracy online, a jednocześnie mają za mało tego miejsca w domu, to wszyscy będą trochę sfrustrowani. Przed pandemią tego nie było – rodzice wychodzili do pracy, dzieci do szkoły, każdy miał więc poza domem swój odrębny świat.
W czasie pandemii uczniowie stracili swój wentyl bezpieczeństwa, ponieważ szkoła często była miejscem, w którym mogli odreagować domowe problemy, czy podzielić się nimi z kimś, od kogo mogliby otrzymać wsparcie. Z tego właśnie powodu części z nich przez cały ten okres towarzyszyło ciągłe napięcie i rozdrażnienie.
W wielu domach również brak odpowiedniego sprzętu do nauki dla wszystkich domowników powodował spięcia i był powodem frustracji.
— Mieliśmy do dyspozycji laptop, tablet i komórki. Codziennie trzeba było planować, kto kiedy ma sprawdzian czy jakąś prezentację i w związku z tym potrzebuje laptopa, ale często zdarzało się tak, że wszystko się na siebie nakładało i ktoś musiał ten test pisać na tablecie czy telefonie. Później był płacz, nerwy i kłótnie, bo na smartfonie nie dało się zaznaczać odpowiedzi albo nagle wszystko się wyłączyło i przez to ocena była później niższa — wspomina pani Ewelina, mama czwórki dzieci.
Nauka zdalna nie jest tak efektywna, jak stacjonarna, więc wielu rodziców po powrocie z pracy musiało pomagać swoim dzieciom w odrabianiu prac domowych czy w nauce, co niestety bardzo często kończyło się konfliktami, które skutkowały pogorszeniem relacji rodzic-dziecko. Konsekwencją była nie tylko nieprzyjemna atmosfera w domu, ale również wzrost poczucia niezrozumienia i utrata zaufania dzieci do rodziców. To natomiast mogło wywołać niechęć do proszenia ich o pomoc, w momencie, gdy uczniowie sami nie radzili sobie z problemami.

Ja i mój świat w oku kamery
Wraz z przejściem na pracę i naukę zdalną, wcześniej rzadkie wideokonferencje, stały się naszą codziennością. W wielu szkołach pokazywanie się w internetowej kamerze podczas drugiego okresu zdalnego nauczania stało się obowiązkowe. Dla części uczniów wiązało się to jednak z obawami i z nieprzyjemnymi sytuacjami.
Wielu uczniów, szczególnie nastolatków, wstydziło się swojego wyglądu w kamerze czy brzmienia własnego głosu zapośredniczonego przez mikrofon. Inni nie wiedzieli, w jaki sposób mają zachowywać się podczas lekcji online, a jeszcze innych stresowało wypowiadanie się na forum klasy, ponieważ podczas wideokonferencji byli znacznie dokładniej słyszani i widziani, niż miało to miejsce na lekcjach w szkole.
Nim w większości komunikatorów pojawiła się możliwość rozmycia lub zmiany tła, powodem do zmartwień dla wielu uczniów było również to, jak prezentuje się w kamerze ich dom czy rodzina. Niektórzy, w obawie przed wyśmianiem, wstydzili się włączać kamery internetowe, nawet jeśli mieli mieć za to obniżoną ocenę z zachowania.
— Część dzieci, szczególnie tych z mniej zamożnych rodzin, wstydzi się warunków, w jakich mieszka. Tego, że nie mają tak wspaniale wyposażonych pokojów, jak reszta klasy lub że muszą dzielić jedno pomieszczenie z rodzeństwem, czy nawet z całą rodziną — wyjaśnia pani Jolanta.
Powodów do wstydu przysparzali również niektórzy członkowie rodziny, który pojawiali się w kamerach lub byli słyszalni w mikrofonach.
— Codziennością było to, że u kogoś przed kamerą przechadzał się niewybrednie komentujący to, co dzieje się na lekcji, tata w bieliźnie czy niezdająca sobie sprawy z tego, że jest na wizji, babcia, donosząca kolejne smakołyki i namawiająca wnuka do jedzenia. Mikrofony potrafiły natomiast złapać krzyki mamy na temat bałaganu w pokoju czy kłótnie rodziców — wspomina pani Agata.
Takie sytuacje niestety często były dla klasy powodem do żartów i to właśnie przez nie niektórzy uczniowie stawali się pośmiewiskiem na wiele miesięcy. Dodatkowo na światło dzienne często wychodziły problemy rodzinne, które przed pandemią uczniowie skrzętnie ukrywali.
Kolejnym powodem do obaw dla uczniów był także strach przed byciem nagranym podczas wideokonferencji. W pierwszym okresie zdalnego nauczania w sieci krążyło wiele w filmików z dowcipami robionymi uczniom i nauczycielom w czasie lekcji online. Dzieci obawiały się, że mogą stać się przedmiotem takiego żartu, a co za tym idzie, później również ofiarą internetowego hejtu.
Przeczytaj również: Jak nauczyć dziecko tabliczki mnożenia? Szybkie i skuteczne metody, które uczeń z łatwością opanuje
Nieobecni uczniowie
W czasie zdalnego nauczania wielu nauczycieli zwracało uwagę na problem obecności w ich klasach dzieci, które praktycznie nie uczestniczyły w zajęciach zdalnych – nie odsyłały prac i nie łączy się na lekcje online.
— Mój uczeń, pochodzący z dysfunkcyjnej rodziny, nie łączył się na lekcje, bo po prostu nie potrafił. Był obcokrajowcem, nie znał jeszcze za dobrze języka, więc miał problem z obsługą komputera wypożyczonego ze szkoły — opowiada pani Jolanta — Od rodziców nie mógł liczyć na żadną pomoc, mimo iż wielokrotnie się z nimi w tej sprawie kontaktowałam. Dzwoniłam więc do niego codziennie przez telefon przed lekcjami i tłumaczyłam krok po kroku, co ma zrobić, by połączyć się z klasą.
Problemy, stojące za brakiem udziału w lekcjach, mogą być jeszcze poważniejsze. Gdy nie ma kontaktu z uczniem, wychowawca ma obowiązek dojścia do sedna problemu, jednak nie zawsze jest to łatwe. Zdarza się, że rodzice lub opiekunowie nie odbierają telefonów, nie stawiają się na spotkaniach z wychowawcą czy pedagogiem szkolnym i nie odbierają listów od dyrekcji. Nim zaczną zajmować się tym kolejne organy, często mija dużo czasu. Wówczas w ogóle nie wiadomo, co dzieje się z takim uczniem.
Jak podała fundacja HumanDOC, w wielu krajach na całym świecie w czasie pandemii o 30 do 50 proc. wzrosła liczba zgłoszeń dotyczących przemocy domowej. Wiele dzieci z rodzin przemocowych mogło doświadczać jej więc w tym czasie znacznie częściej, a wykrycie tego problemu i niesienie im pomocy było znacznie trudniejsze niż wcześniej.
Joanna Cwynar
Wykorzystane materiały:
Ptaszek, G., Stunża, G. D., Pyżalski, J., Dębski, M., Bigaj, M. (2020). Edukacja zdalna: co stało się z uczniami, ich rodzicami i nauczycielami? Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.
P. Długosz, D. Liszka, P. Walawender, A. Gagat-Matuła, Y. Liudmyla. Kondycja uczniów w Polsce i na Ukrainie u progu roku szkolnego.
Więcej o akcji przeczytacie na stronie Mental.interia.pl
Przeczytaj również:
Już za 100 dni matura. O tym powinien pamiętać każdy maturzysta
Najlepsze szkoły średnie w Polsce. Gdzie warto się uczyć?
Komentarze (0)