Drogi brysiu, pamiętam, jak byłeś kiedyś szczenięciem, wesołym, żywym, radosnym. Biegałeś, gdzie tylko chciałeś, i potrafiłeś cieszyć się życiem. W tej chwili widzę cię grubego, ociężałego i smutnego. Widzę, że dobrze ci się powodzi, twoja sierść jest błyszcząca, piękna. Nie mogę jednak twojego życia nazwać szczęśliwym, ponieważ nie jesteś wolny. Karmią cię bardzo dobrze, ale musisz za to wykonywać dla ludzi pracę. Nie mają do ciebie zaufania i wiążą cię na obroży. Musisz robić to, czego chcą inni. Takie życie jest dla mnie niemożliwe do zaakceptowania. Ja urodziłem się wolny, mogę robić, co tylko chcę, iść, gdzie chcę. Nikt nie może mi niczego nakazać i w żaden sposób mnie spętać. Ja urodziłem się, żeby być wolny. I mogę dla mojej wolności znieść głód, zimno i poniewierkę. To cena, którą płacę z radością.