Bernard Zygier, bohater powieści Stefana Żeromskiego „Syzyfowe prace”, znalazł się w gimnazjum w Klerykowie na skutek przeniesienia karnego z Warszawy. W poprzedniej szkole wykazał się „nieprawomyślnością”, co oznacza, że nie dał się zrusyfikować. Upierał się przy polskim brzmieniu swojego nazwiska, przedstawił się jako Zygier, a nie Sieger. Zapewne uparcie używał języka polskiego i czytał polską literaturę. W rozmowie z klerykowskim nauczycielem Sztetterem opowiada, że w Warszawie czytał wiele polskich dzieł: utwory renesansowe, romantyczne. Szczególnie podoba mu się Mickiewicz, zna większość jego dzieł. Z pamięci recytuje całą „Redutę Ordona”, do tego robi to w sposób chwytający za serce. Postawa ta obudziła uczucia patriotyczne wśród uczniów. Zapewne z tego powodu został wydalony ze szkoły w Warszawie.

  W Klerykowie został zakwaterowany razem z nauczycielem historii Kostriulewem. Nie wolno mu było spotykać się po lekcjach z nikim. Nauczyciel towarzyszył mu cały czas, nawet podczas spaceru, wyjścia na łyżwy czy do sklepu. Był cały czas pilnie strzeżony. Codziennie jeden z nauczycieli kontrolował zawartość jego tornistra. Nieustannie go przepytywano, karano dużo surowiej niż pozostałych uczniów. Początkowo też nie pozwalano Zygierowi uczestniczyć w lekcjach języka polskiego. Pierwszy raz udzielono mu na to zgody w miesiąc po przybyciu do klerykowskiego gimnazjum.