Cóż za koszmarny okres w moim życiu! Postanowiłem od dzisiaj spisywać swoje dzieje, bo to nie do uwierzenia, żeby na jednego człowieka bogowie zsyłali tyle nieszczęść! Straciłem już kilka okrętów i moją doborową załogę! Nie wiem, czy moja żona i Telemach żyją, bo w żaden sposób nie potrafię się z nimi skontaktować. Co najgorsze - oni też nie wiedzą, że ja żyję. To jest dla mnie najgorsze.
Obecnie siedzę w łodzi na środku morza i... piszę. Nie wiem, czy ocaleję, ani czy ten pamiętnik dotrze do jakichś rąk, bo liczę się z tym, że w każdej chwili morska nawałnica może zatopić łódź. Nadciągają czarne chmury...
Jestem na brzegu tajemniczej wyspy. Trzy dni pływałem po morzu! Dobrze, że nimfa Leukotea podarowała mi swoją cudowną przepaskę, bo nigdy bym się nie uratował z tego sztormu. Co dziwne - ocalał też pamiętnik, który umieściłem w skórzanym worku przytroczonym do mojego paska. Trochę zamókł, ale to nie szkodzi.
Gdzie jestem? Co to za wyspa? Co to za strona świata? Czuję się tak, jakbym trafił w zupełnie dla siebie nowe okolice. Nie ma tu żywej duszy. Boję się. Tak bardzo tęsknię za swoimi najbliższymi. Czy Penelopa będzie wiedzieć, że tak bardzo ją kocham? Będzie, ona to na pewno czuje, przecież zawsze świetnie się rozumieliśmy.
Dlaczego tu tak cicho? Naprawdę nikt tu nie mieszka? Jeśli to bezludna wyspa, to ja chyba już nie mam siły szukać pożywienia, budować szałasu... Ale nie... muszę się pozbierać... dla niej... dla syna...
Zdaje się, że kilka godzin temu straciłem przytomność. Obudziły mnie dziewczęce głosy. Kiedy otworzyłem oczy, ujrzałem grupę ślicznych młodych dziewcząt, ale jedna z nich była szczególnie piękna. Okazało się, że to królewska córka. A więc to kraj zamieszkany - westchnąłem z ulgą. Dzięki niej dostałem się na dwór królewski. To kraj Feaków, władają nimi Alkinoos i jego wspaniała żona, Arete. Rozumieją się w pół słowa. Tak jak zwykle ja i Penelopa...
Początkowo przyjęli mnie nieufnie, ale kiedy pokazałem, że znam obyczaje i gdy poprosiłem domowe bóstwa o opiekę, ugościli mnie serdecznie. W zamian za dobre przyjęcie opowiedziałem im o moich przygodach. O koniu trojańskim wiedzieli już od dawna, pochwalili mój pomysł. Potem opowiadałem o kraju lotofagów, o spotkaniu z Polifemem, o wyspie Eola, o Scylli, Charybdzie i tak dalej, i tak dalej. Nie byli znudzeni, wręcz przeciwnie.
Ja sam byłem zdziwiony, ile już przeżyłem, ile przeciwności losu pokonałem. Cóż... wracam przecież do domu.
Postanowili mi pomóc, obiecali podarować statek i załogę. O bogowie, gdyby mi się udało wrócić! Tak bardzo tego pragnę!