Jurand ze Spychowa jest jedna z kluczowych postaci powieści Henryka Sienkiewicza zatytułowanej "Krzyżacy". Musze przyznać, że zrobił on na mnie spore wrażenie.
Jurand był rycerzem, który posiadał majątek na Mazowszu akurat w pobliżu granicy, która oddzielała państwo zakonne od tej dzielnicy, będącej lennem Polski. Był mężczyzną o potężnej budowie ciała i wielkiej sile, która mu pozwalała swobodnie władać wielkimi mieczami i toporami. Jego twarz wyrażała niezwykłą zaciętość, a jego krzaczaste brwi dodawały jej dodatkowo wyraz surowości. Jurand nie posiadał jednego oka, które stracił podczas jednej z potyczek Krzyżakami.
Jego charakter cechowała niezwykła zawziętość i nieopanowanie w gniewie. Żył tylko dla jednego celu: zemsty, zemsty na rycerzach zakonnych, którzy zabili jego ukochaną żonę. Potrafił się skoncentrować bez reszty i realizować go z przeraźliwa wręcz konsekwencją. Nic zatem dziwnego, że krzyżacy obawiali się go bardziej niż diabła. Uśmiech na jego twarzy była w stanie wywołać jedynie Danuśka, jego jedyna córka, na którą to po śmierci żony przelał całą swą miłość.
Okazało się jednak, że ten straszliwy rycerz jest w stanie przejść przemianę duchową, która uczyniła z niego zupełnie innego człowieka. Wybaczył on swym oprawcom, którzy go okaleczyli wręcz w nieludzki sposób na zamku w Szczytnie, i poświęcił swe życie Bogu.
Uważam, że Jurand to człowiek, od którego możemy się wiele nauczyć. Choćby tego, że należy w życiu kierować się honorem, a także, że nie do końca się znamy i może się okazać, że drzemią w nas nie odkryte dotąd siły - wszakże Jurand nie uważał się za człowieka zdolnego do wybaczenia, nic zatem dziwnego, iż zrobił on na mnie tak wielkie wrażenie.