Ucz się ucz, bo nauka to potęgi klucz!
Każdy cieszy się, kiedy przychodzi koniec tygodnia, bo to oznacza wolne dni.
Niestety w tym tygodniu wolna sobota i niedziela oznaczała dla mnie dwa dni wkuwania nauki, ponieważ kolejny tydzień miał być pełen klasówek i sprawdzianów.
Najgorszy zapowiadał się poniedziałek, ze względu na bardzo trudny sprawdzian
ortograficzno – gramatyczny z języka polskiego.
Moja siostra zdziwiła się, kiedy już w sobotę od rana zobaczyła mnie przy biurku zawalonym książkami:
- Co tak pilnie studiujesz od samego rana?
Uczysz się na pamięć słownika ortograficznego?
- Ha, ha śmieszne! Mam w poniedziałek sprawdzian z polskiego: gramatyczno-ortograficzny.
- Ach, rozumiem – ortografia to przecież twoja pięta Achillesa.
Całą sobotę powtarzałam zasady ortografii i gramatyki.
Kiedy w niedzielę poprosiłam siostrę o sprawdzenie stanu mojej wiedzy i przepytanie mnie, okazało się, że niewiele mi weszło do głowy.
Na koniec moja siostra bezlitośnie stwierdziła:
- Niestety musisz jeszcze pouczyć się – bo jak na razie efekty są marne.
- Ale przecież powtarzałam całą sobotę!
- Ucz się tak, żeby twój wysiłek nie okazał się syzyfową pracą!
- Łatwo ci mówić, kiedy masz ortografię w jednym paluszku.
Całe niedzielny wieczór poświeciłam nauce, myśląc o poniedziałku i nieuchronnym sprawdzianie z polskiego, który wisiał nade mną jak Miecz Damoklesa.
Następnego dnia obudziłam się z bólem brzucha. Byłam zestresowana tym, że kompletnie nic nie umiem na klasówkę.
Pouczyłam się jeszcze w drodze do szkoły. W tramwaju usłyszałam wołanie mojego imienia więc się odwróciłam.
- Hej, uczysz się do polaka? – zapytała Monika
- Tak, a ty umiesz coś? – odpowiedziałam
- Trochę, ale mam dla ciebie wskazówkę do dobrych odpowiedzi.
- Jaką? Chyba nic mi nie pomoże w tym skomplikowanym labiryncie zasad ortograficznych.
- A tu się mylisz! Korzystaj ze ściąg, które są umieszczone na ścianach sali.
- Dzięki, ale i tak czuję paniczny strach.
Piętnaście minut później pisaliśmy już sprawdzian. Po lekcji okazało się, że dla większości uczniów klasówka była mękami Tamtala. Na szczęście następna lekcja przebiegła spokojnie a na kolejnej fortuna uśmiechnęła się do mnie. Dostałam piątkę z matematyki. Ostatnia lekcja była tą najgorszą. Jakby otworzyła się puszka Pandory. Nie dość, że historyczka mnie pytała a ja nie byłam przygotowana, to jeszcze dostałam dwójkę z kartkówki.
Ten dzień był bardzo ciężki i męczący. Po powrocie do domu odrobiłam szybko lekcje, zjadłam kolację i wpadłam w objęcia Morfeusza.
wera552
Użytkownik
Punkty rankingowe:
Zdobyte odznaki:
0wera552
Użytkownik