Kraków, 23. 09. 2000r.

Droga Nieznajoma!

To pierwszy list, który do Ciebie wysyłam, dlatego zacznę od opisania swojej osoby. Myślę, że to jest najlepszy sposób, jak można się poznać, nie spotykając się. Nazywam się Tadek, uczę się w Gimnazjum Publicznym nr 2. Jestem czternastolatkiem urodzonym i wychowującym się w Krakowie.

Mam ciemne włosy i piwne oczy oraz owalną twarz. Spośród rówieśników wyróżnia mnie cera - mam bardzo ciemną karnację i jestem z tego zadowolony. Martwi mnie natomiast niski wzrost, ale istnieje szansa, że jeszcze trochę urosnę. Poza cechami szczególnymi, o których już Ci napisałem, jestem po prostu zwyczajnym chłopakiem.

Odzwierciedleniem myśli jest zazwyczaj moja mimika. Bardzo łatwo odgadnąć, o czym właśnie rozmyślam i w jakim jestem nastroju.

Jestem pilnym uczniem i osiągam dobre wyniki. Pracowitość pomaga mi w dokładnym przygotowaniu się do lekcji, chociaż czasem zastanawiam się, czy przypadkiem nie poświęcam temu zbyt wiele czasu. Zdarza mi się odczuwać swoje szkolne obowiązki jako ciężar, ale wtedy staram się przekonać same siebie, że warto się kształcić, żeby cos w życiu osiągnąć.

Charakteryzuję się też dużym poczuciem humoru - po prostu lubię się śmiać, a ponieważ czasem śmieszą mnie rzeczy zupełnie nietypowe, podejrzewam, że niektóre osoby może ono męczyć - tym bardziej, że bywam wtedy hałaśliwy. Zazwyczaj jednak staram się znaleźć "złoty środek", czyli zachować umiar w tym, co robię. Dzięki temu udało mi się, przykładowo, ograniczyć granie na komputerze, by nie przeszkadzało przygotowaniu się do lekcji. Takie postępowanie wyrabia w człowieku zdolność do pójścia na kompromis, którą uważam za bardzo ważną.

Patrząc na siebie z boku czasem wydaje mi się, że mam mniej dobrych, niż złych cech. Na przykład zdarza mi się być złośliwym i wiem, że wtedy ranię niewinnych ludzi. Jest mi bardzo przykro, że tak się dzieje, ale czasem po prostu nie potrafię się powstrzymać przed powiedzeniem czegoś głupiego. Próbuję też walczyć z gadulstwem i przesadną ruchliwością, bowiem te wady naprawdę potrafią utrudniać życie. Martwi mnie także fakt, że do działania potrzebuję zawsze silnej motywacji z zewnątrz, a nie powinno tak być, bo wolę mam raczej silną. Mimo wszystko jednak staram się być dobrym, wyrozumiałym kolegą - może dzięki temu inni też patrzą na mnie łaskawszym okiem?

Myślę, że na to, jaki jestem mogło wpłynąć pewne smutne wydarzenie, jakim była śmierć kochanego dziadka. Od tego dnia częściej zastanawiam się nad ludzkim życiem, jego sensem, kruchością i ulotnością. Chciałbym też przeżyć swoje życie najlepiej, jak to będzie możliwe. Kiedy myślę o przyszłości, to często czuję strach, że ludzie prowadzą ku zagładzie naszego świata i to tylko przez własną głupotę. To smutne słowa, ale bardzo prawdziwe.

Za cel w życiu stawiam sobie po prostu jak najlepsze przeżycie go. Cały czas staram się do tego przygotowywać i myślę, że inni uważają mnie za dobrego człowieka. Jako chłopak jestem dosyć, powiedziałbym nawet, że za bardzo wrażliwy, więc łatwo mnie zranić. Dlatego też często mocno przeżywam wszystkie sytuacje stresowe i podobno wtedy dziwnie się zachowuję. Ja jednak lubię siebie takiego, jakim jestem. Mam wszystko, co sprawia, że jestem szczęśliwy: dobrą rodzinę, grono sprawdzonych przyjaciół, ukochanego psa i swój komputer.

Tyle o mnie, mam nadzieję, że Cię nie zanudziłem. Czekam na Twoją odpowiedź - napisz co lubisz i jaka jesteś. Może okaże się, że podobnie patrzymy na świat?

Pozdrawiam

Tadeusz