"Stary człowiek i morze" to opowiadanie, za które autor- Ernest Hemingway- otrzymał Literacką Nagrodę Nobla. Opisany poprzez amerykańskiego twórcę stary rybak Santiago miał swój rzeczywisty i autentyczny pierwowzór.
Postać pierwszoplanowa utworu to rybak około siedemdziesięcioletni, który mieszka w biednej chatce nad brzegiem oceanu. Jego jedynym przyjacielem i towarzyszem rozmów jest chłopiec o imieniu Manolin. Poza nim staruszek nie ma nikogo bliskiego, jego żona umarła kilka lat temu, nie mieli dzieci:
" wisiał kolorowy obrazek Świętego Serca Jezusowego drugi przedstawiający Najświętszą Panią z Corbe. Były to pamiątki po żonie starego. Niegdyś na ścianie wisiała Też kolorowa fotografia żony, ale ją zdjął, bo patrząc na nią czuł się zbyt samotny, leżała teraz na półce w rogu, pod czystą koszulą".
Santiago rozpalił w chłopcu ciekawość życia, zainteresował go baseballem, który stał się głównym tematem ich rozmów. Roztrząsali, która drużyna wygra rozgrywki. Nie mogli obserwować zmagań zawodników na żywo, gdyż turnieje rozgrywane były poza granicami ich państwa- Kuby. Jednak śledzili transmisje radiowe. Chłopiec odwdzięczał się za przyjaźń okazywaną życzliwość jedzeniem, które przynosił do chaty Santiago czystą odzież.
Santiago był biednym, jego majątek stanowiła skromna chata i mała łódka, sieci rybackie oraz stara podarta koszula i wytarte spodnie. Autor wspomina, że okrycie było już wielokrotnie reperowane i cerowane, tak, że na wietrze przypominało żagiel:
" W chacie zbudowanej z liści palmy królewskiej, zwanych guano, było łóżko, stół, jedno krzesło, a na klepisku miejsce, gdzie gotowano na węglu drzewnym".
Bohater był bardzo siwy, przygarbiony, jego ręce pełne były blizn od wyciągania ciężkich sieci. Jednak pomimo nieprzychylności losu- od prawie dziewięćdziesięciu dni nie złowił żadnej ryby- i swojego wieku nie tracił uśmiechu. Zawsze był uśmiechnięty i gotowy do kolejnej wyprawy. Na jego twarzy szczególnie wyraziste były oczy o pięknej niebieskiej barwie. Niewątpliwie przypominały one ocean i jednocześnie rozświetlały twarz staruszka. Rybak był chudym niewysokim mężczyzną, którego skóra była "wypalona" od słońca, widniały na niej czarne plamy, które były wynikiem nieszkodliwego raka skóry.
Czytelnik poznaje rybaka w chwili jego klęski. Już kilkadziesiąt dni jego połowy nie przynoszą rezultatów i mieszkańcy wioski zaczynają określać go pechowcem. Nawet rodzice Manolina nieprzychylnie patrzą na kontakty syna z Santiago. Mieszkańcy nie wierzą, że rybak, który kiedyś był najlepszy w swoim fachu potrafi jeszcze skutecznie łowić ryby. Jednak Santiago nie poddaje się, wierzy, że " jego wielka ryba musi przecież gdzieś być". Podejmuje próbę i wypływa w rejs. Chłopiec dopinguje mu z brzegu i wierzy, że rybak jeszcze raz wszystkim udowodni, że jest najlepszy. Staruszek podczas wyprawy rozmyśla o swoim życiu, przypomina sobie chwile dobrobytu i te spędzone razem z żoną, kiedy cieszył się szacunkiem wszystkich rybaków.
Kiedy okazuje się, że w jego sieci złapał się olbrzymi marlin za wszelką cenę próbuje go zatrzymać. Musi się zmagać z wodą, wiatrem i ogromną rybą w samotności. Po pewnym czasie rybak traci siły, a rybak zaczyna ją traktować jak przyjaciela. Zaczyna z nią nawet rozmawiać: " rybo…kocham cię i szanuję bardzo…".
Santiago udowodnił, że każdy może uwierzyć w siebie i dokonać rzeczy, które uważane są za niemożliwe. Pokonał on samotność i własne słabości. Zregenerował siły, zaparł się w sobie i zdołał złapać wielką rybę. Jednak to nie był koniec walki rybaka. Kiedy wokół ryby zjawiły się rekiny musiał on je odpędzać, aby nie zjadły mu całej zdobyczy. Niestety ta walka była bardzo nierówna. Santiago tracił powoli siły, a rekiny bezlitośnie obgryzały rybę po kawałku: " Były to ohydne, cuchnące rekin y, żywiące się padliną, ale zarazem mordercy, a kiedy poczuły głód potrafiły kąsać wiosło czy ster łodzi".
Santiago zapomniał o swoim głodzie, pragnieniu, nawet o rozgrywkach baseballowych. Skupił się tylko na ratowaniu ryby. Chciał ją uchronić przed doszczętnym zjedzeniem przez rekiny. Santiago po raz kolejny udowodnił swoim postępowaniem, że " człowiek nie jest stworzony do klęski, człowieka można zniszczyć, ale nie można pokonać". Staruszek opadał z sił, kiedy powrócił do swojej chaty. Odniósł wewnętrzne zwycięstwo- znalazł swoją rybę, ale poniósł także klęskę- nie potrafił jej bezpiecznie i w całości przetransportować do wioski. Kiedy powrócił wszyscy podziwiali szkielet wielkiej ryby, byli pełni uznania dla starego rybaka:" osiemnaście stóp od nosa do ogona- zawołał rybak, który mierzył marlina. Cóż to była za ryba- powiedział właściciel kawiarni. Jeszcze nikt takiej nie widział".
Zdobycz Santiago wzbudziła ogólne zainteresowanie, stała się sensacją. Tylko przyjaciel rybaka - Manolin interesował się stanem zdrowia Santiago jego samopoczuciem. To on po raz kolejny udowodnił, że przyjaźń jest bezcenna, dalej bezgranicznie wierzył w możliwości Santiaga i chciał się od niego uczyć rzemiosła. "Ale teraz będziemy łowić razem, bo jeszcze się muszę dużo nauczyć".
Według mnie Santiago jest postacią, która zasługuje na podziw i uznanie. Jego walka i umiejętności odnajdywania się w trudnych warunkach sytuacjach są imponujące. Hemingway udowodnił, że należy stawiać opór losowi i starać się brać przyszłość we własne ręce. Trzeba się starać, aby nie zostać pokonanym.