"Szatan z siódmej klasy" to moja lektura, którą czytałam z zafascynowaniem. Głównym bohaterem był Adam Cisowski, uczeń siódmej klasy gimnazjum. Chłopak jest 5 lat starszy ode mnie, zatem ma 17 lat. Często spotykam chłopców o podobnym charakterze, lecz on ma w sobie to coś niezwykłego. Jest dobrym synem, rodzice są z niego dumni. Ma mamę, która zajmuje się domem jak i czwórką jego rodzeństwa. Adaś jest pewnie dumny ze swego ojca, światowej sławy lekarza.

Adam to wysoki i potężny jak dąb chłopak. Ma szczupłą sylwetkę, pewnie dlatego rusza się niczym gepard. Ma piękne włosy utrzymane zawsze w zupełnym porządku. Oczy... jego oczy wychwytują, inną parę fiołkowych, dużych kul zamieszczonych między nosem - to jego pierwsza sympatia Wanda Gąsowska. Chłopak jest schludny, zawsze uczęszcza do szkoły bez spóźnień. Jego ubiór wygląda, jak powinienem wyglądać. Mundurek, strojem nie wyróżnia się wśród swych rówieśników. Wyobrażam sobie go we wszystkich kolorach jesieni. Nie wiem dlaczego, lecz wydaje mi się, że z bardzo wielką ochotą poznałabym tak przystojnego i prawie dorosłego chłopaka.

Chłopak Adaś nazywany przez prof. Gąsowskiego "Szatanem" był koleżeński np.: wtedy gdy zagubiło się pióro jego bliskiego kolegi Burskiego, okazało się, że jeden chłopak wziął je i bał się oddać. Adam nie wydał go, podstępem pióro znalazło się na katedrze, w którą zaczął pukać właśnie piórem Burskiego. Cisowski był też szczęśliwy, rozważny, mądry wtedy gdy poproszono go o pomoc przy problemie z rachunkami. Okazało się, że nitka przyczepiła się do kartki i udawała 1. W ten sposób Adam zyskał jeszcze większą popularność wśród rówieśników jak i uznanie u nauczyciela historii. Był uczciwy, kiedy rozszyfrował system pytania profesora powiedział mu o tym. Był szarmancki w stosunku do np.: Wandy.

Myślę, że Adam zasłużył wraz z Wandą na wieki chwały dzięki odnalezieniu skarbu. Polubiłam go za to, ze był naprawdę sobą, za to, że nikogo nie udawał. Ta lektura wiele mnie nauczyła. Szkoda, że nie powstało więcej książek tego typu. Czytała lektury tego samego autora Kornela Makuszyńskiego każdą wspominam dobrze. Będę do nich powracać. Przynajmniej mam taką nadzieję. I niech tak zostanie...