PRAMATKA, MATKA WSZYSTKICH LUDZI, PIERWSZA MATKA: Ewa - pierwsza matka i pierwsza kobieta, stworzona z żebra Adama, pierwsza towarzyszka mężczyzny, pierwsza kobieta, która dała życie. Ewa to symbol pramatki, kobiety, od której pochodzi życie na ziemi. Pierwszymi synami Ewy byli Kain i Abel. Ewa była więc jednocześnie matką pierwszego zbrodniarza.
MATKA - OSOBA GOTOWA NA NAJWIĘKSZE POŚWIĘCENIE DLA SWOJEGO DZIECKA: Przykładem takiej matki jest jedna z kobiet, które przychodzą do króla Salomona, by rozstrzygnął spór, jaki wiodą o dziecko. Obie bardzo chcą otrzymać niemowlę, ale prawdziwa matka woli się go raczej wyrzec i skazać siebie na ból i rozpacz, niż skazać swoje dziecko na śmierć. Dlatego, gdy Salomon oznajmia, że należy przeciąć dziecko na pół i oddać każdej z kobiet połowę dziecka, jego matka prosi, by tego nie czynił. Jest to postać stanowiąca archetyp miłości matczynej gotowej na każde wyrzeczenie.
MATKA - KOBIETA, KTÓRA URODZIŁA JEZUSA, MATKA CAŁEJ LUDZKOŚCI, MATKA BOSKA: Maria zostaje uświęcona narodzinami boskiego Syna, zostaje tym samym matką całej ludzkości, wspierającą żywych w ich wędrówce do nieba.
MATKA CIERPIĄCA PO ŚMIERCI DZIECKA - Matka Boska stojąca pod krzyżem Jezusa, współodczuwająca cierpienie, przeżywająca niewypowiedziany ból i rozpacz. Motyw mater dolorosa - matki cierpiącej.
PRAMATKA, PIERWSZA MATKA: Jest to Gaja - Ziemia, istota, która dała życie światu.
MATKA OPŁAKUJĄCA ŚMIERĆ DZIECI: Opłakuje dzieci Niobe, która za swą matczyną dumę i pychę została pozbawiona swoich czternaściorga dzieci przez dzieci Latony: Artemidę i Apollina.
Niobe była żoną króla Amfiona i bardzo szczęśliwą kobietą - urodziła czternaścioro zdrowych i pięknych dzieci - siedem córek i siedmiu synów. Wkrótce stała się tak dumna, że zaczęła się domagać od swoich poddanych, by ci zaczęli ją czcić jako doskonałą matkę i monarchinię. Niobe uważała, że godna jest takiego szacunku, jakim przed wiekami cieszyła się sama Pramatka Gaja, czyli Ziemia.
Niektórzy uważali, że Niobe popadła w pewien rodzaj obłędu. Bogini Latona, którą Niobe lekceważyła, twierdząc, że urodziła tylko dwoje dzieci, postanowiła ukarać pyszną śmiertelniczkę. Rozkazała Artemidzie i Apollinowi, by zgładzili wszystkie dzieci Niobe. Królowa skamieniała z rozpaczy. Jest archetypem matki, która opłakuje śmierć dziecka.
STAROŻYTNA MATKA CIERPIĄCA: W tej roli występuje w mitologii Demeter, opłakująca zaginioną córkę Korę. Demeter cierpi nie tylko z powodu nieobecności Kory, jej męka jest również spowodowana tym, że nie wie, co spotkało córkę, nie znalazła jej ciała, nikt z bogów nie udziela jej żadnej informacji. Demeter szuka córki po całej ziemi, nie daje za wygraną. Nie może znieść myśli, że mogłaby zaprzestać poszukiwań, bo przez cały czas ma nadzieję, że jej dziecko żyje.
W micie opisano dramat matki, która straciła córkę. Odczuwa smutek, żal, rozpacz, tęsknotę: "Demeter - Matka (...) płacze. Łzy gorzkie padają z jej oczu bolesnych na ziemię (...). ... nie znając snu ni wytchnienia, bezradosna bogini w zgrzebnej szacie, z kłosem poczerniałym w dłoni ... szuka swej utraconej córki", "smutna Matka", "... ziemia, czując ból Matki i jej tęsknotę za ukochaną córką, z żalu wraz ze swą panią płacze". Jest bezsilna: "daremnie woła i szuka swej córki", cierpi: "... spiekłymi od męki wargami wciąż szepce to imię jedyne: Kora...!". Chwilami odczuwa gniew, szaleństwo, bunt wobec samowoli Zeusa: "Gniew szalony ogarnął Demeter", "W rozpaczy rzuca Demeter klątwę na ziemię". Pragnie samotności, nie chce, by obcy oglądali jej cierpienie: "żyła Demeter z dala od świata, samotna w cierpieniu i tęsknocie", "jej twarz kamienna, zastygła w bólu niezmiernym".
MATKA PRZEKLĘTA, MATKA TRAGICZNA: Jokasta zdecydowała się na zgładzenie swojego syna Edypa dla dobra Teb (zgodnie z przepowiednią Edyp miał się dopuścić straszliwych zbrodni i przynieść miastu zagładę). Wyroki losu okazały się jednak nieubłagane, a Jokasta, wplątana w machinę przeznaczenia, musiała spełnić swoją tragiczną rolę. Wyszła za mąż za Edypa, zabójcę Lajosa (jej męża, a własnego ojca) i własnego syna. Jokasta powiesiła się z rozpaczy. To archetyp matki tragicznej, której dziecko przynosi niewypowiedziany ból, cierpienie.
MATKA CHRONIĄCA SWOJE DZIECKO: Tetyda stara się za wszelką cenę powstrzymać Achillesa przed udziałem w wojnie trojańskiej, bo przeczuwa, że jej syn polegnie w walce. Posuwa się do ukrycia go na dworze króla Likomedesa wśród jego córek. Kiedy okazuje się, że Achilles znalazł się jednak wśród greckich żołnierzy, po stracie przez niego zbroi, Tetyda udaje się do Hefajstosa z prośbą, by wykuł dla jej syna nową zbroję i wspaniałą tarczę.
MATKA BOSKA - POŚREDNICZKA: W pieśni Matka Boska występuje jako pośredniczka między ludźmi a swoim Boskim Synem. Do niej zwracają się wierni z miłością i ufnością, wierząc, że ich wysłucha, zrozumie i będzie się za nimi stawiać u Chrystusa. Początkowa apostrofa wskazuje na Matkę Boską, ale adresatem jest przede wszystkim Jezus, Syn Boży, co zostało podkreślone greckim zwrotem Kyrie eleison, co oznacza "Panie zmiłuj się".
W Bogurodzicy zbiorowość wiernych zwraca się do Jezusa Chrystusa i powołując się na wstawiennictwo Marii (Jego Matki), prosi o dar pobożnego życia na ziemi i życie wieczne po śmierci.
Pieśń uważana jest za pieśń maryjną (wchodzącą w skład kultu Marii i bezpośrednio jej dotyczącą). Uprawnia do tego tytuł utworu oraz apostrofa do Matki Boskiej pojawiająca się już w pierwszym wersie. Dokładna analiza pieśni pozwala natomiast stwierdzić, że adresatem modlitwy tu wyrażonej jest Chrystus. Maria pełni jednak bardzo ważną rolę pośredniczki między wiernymi a Bogiem, jest uważana za matkę wszystkich ludzi. W ten sposób została również przedstawiona w pieśni.
MATKA - ZBRODNIARKA: Według Hamleta zbrodniarką jest Gertruda, jego matka. Uważa ją za rozpustną, żądną władzy kobietę, która jest bezwolnym narzędziem w rękach lubieżnego Klaudiusza. Ma jej za złe, że zdecydowała się poślubić zabójcę własnego męża (nie wiadomo, czy Gertruda była wspólniczką zbrodni, bo Duch o tym nie wspomina). Choć matka stara się mu wytłumaczyć powody swojego postępowania, Hamlet potępia ją.
MATKA NIE ROZUMIEJĄCA SWOJEJ CÓRKI: Matka Julii nie liczy się z uczuciami córki. Zgadza się natomiast z mężem, który zaplanował małżeństwo Julii. To bardzo smutne, bo Julia jest jedynaczką, powinna więc być szczególnie kochana. Tymczasem oboje rodzice poświęcają jej niewiele czasu. Julię wychowuje piastunka, Marta, ale jej także dziewczyna nie może do końca zaufać. Matka Julii podporządkowała się swojemu mężowi i żąda tego samego od córki. Nie mieści jej się w głowie, że dziewczyna mogłaby sama wybrać sobie męża.
MATKA - AUTORYTET MORALNY, OSOBA, KTÓREJ WIERZY SIĘ BEZGRANICZNIE, NAUCZYCIELKA, MISTRZYNI ŻYCIA: W tej roli pojawia się matka w Trenie XIX, która przychodzi do znękanego bólem syna we śnie. Na ręku trzyma Urszulkę, zmarłą córeczkę poety. Przede wszystkim matka Kochanowskiego stwierdza, że rachuby człowieka, jego życiowa filozofia nigdy nie będą w pełni zgodne z Boskimi postanowieniami wobec świata. To, co On postanowił, powinno zostać bez zastrzeżeń zaakceptowane przez człowieka. Następnie przekonuje syna, że los Urszulki był najlepszy, jaki mógł ją spotkać. Przedwczesna śmierć uchroniła dziewczynkę przed życiowymi rozczarowaniami, trudem życia, bólem, rozpaczą, ciężką pracą. Pozostała niewinna, czysta, nie zaznała zmartwień i trosk.
Pocieszenie jest pełne dzięki obrazowi nieba i życia w raju, jaki roztacza przed oczyma zrozpaczonego Kochanowskiego jego matka. To miejsce wiecznego szczęścia, spokoju, gdzie pod opieką samego Boga człowiek czuje się absolutnie bezpieczny. Cierpienie, choroby, starość, śmierć, ciemność nie mają tu przystępu. Panują tu pokój, światłość, dusze odpoczywają po trudach życia.
Matka wypowiada następujące pouczenie: "(...) ludzkie przygody/ Ludzkie noś! Jeden jest Pan smutku i nagrody". Oznaczają one: "znoś po ludzku wszystko, co cię spotyka w życiu jako człowieka, ale pamiętaj, że to Bóg zsyła smutek i pocieszenie". Jest to wezwanie do zgody na koleje ludzkiego losu oraz bezgranicznej wiary w Boga.
MATKA DUMNA ZE SWEGO DZIECKA: Treść bajki to dialog między świnią, która urodziła wiele prosiątek i lwicą, która ma tylko jedno dziecko. Dumna maciora przechwalała się przed lwicą, że ma więcej dzieci. Dumna lwica odpowiedziała, że wprawdzie urodziła tylko jedno dziecko, ale za to - lwa.
MATKA - OJCZYZNA: Archetyp ojczyzny-matki pojawia się w hymnie Korpusu Kadetów, aby budzić nastroje patriotyczne. Dla ojczyzny warto znosić największe cierpienia, poświęcić dla niej życie to najbardziej bohaterski czyn, jakiego może dokonać prawdziwy patriota. Wiersz jest poświęcony obowiązkom obywatela wobec własnego kraju. Ojczyzna, dająca swoim mieszkańcom poczucie wspólnoty i braterstwa, jest dobrem najwyższym, które zasługuje na solidarną ochronę. Służba krajowi należy więc do nadrzędnych powinności ludzi uczciwych ("umysłów poczciwych").
Aby zasłużyć na miano człowieka godnego szacunku, należy cenić dobro ojczyzny wyżej niż sprawy prywatne. Wyznacznikiem patriotyzmu jest zdolność do ponoszenia ofiar i znoszenia cierpień dla własnego kraju: rany ("kalectwo"), niewola ("pęta"), śmierć ("zjadłe [...] trucizny"). Rodzaj cierpień, które dobry obywatel zgadza się znosić dla ojczyzny, wskazuje, że poeta najwyżej cenił służbę żołnierską - symbol ofia-rowania życia za kraj. Dlatego szpecące ciało blizny po ranach zadanych w walce, dają zarazem świadectwo piękności ducha ("kształcisz kalectwo przez chwalebne blizny"). Poświęcenie dla ojczyzny jest nie tylko obowiązkiem, ale i zaszczytem ("Byle cię można wspomóc, byle wspierać, / Nie żal żyć w nędzy, nie żal i umierać").
MATKA BOLEJĄCA, MATKA SPISKOWCÓW, MATKA SKAZANA NA BÓL, CIERPIENIE: Poeta ukazuje romantyczny wzorzec matki-Polki, patriotki, wychowującej swego syna na spiskowca walczącego "bez chwały", "metodą Wallenroda", bo taki był wtedy los młodych Polaków. Syna czeka śmierć i zapomnienie, matkę - ból i cierpienie, porównane do cierpień Matki Boskiej pod krzyżem.
"O matko Polko!...
Klęknij przed Matki Bolesnej obrazem
I na miecz patrzaj, co jej serce krwawi,
Takim wróg piersi twe przeszyje razem!"
Cały wiersz można uznać za "program wychowawczy", który przedstawiony został tytułowej matce-Polce. W pierwszych dwóch strofach podmiot liryczny wylicza objawy "narodowej choroby" młodych Polaków - patriotyzmu: inteligencja, zainteresowanie historią Polski, duma i szlachetność Polaka, fascynacja historią "żywą", którą można poznać z ust świadków, szacunek i uwielbienie dla bohaterstwa przodków. Te cechy mają młodzi Polacy, których wychowują prawdziwe matki-Polki: kobiety zatroskane o tożsamość swoich dzieci, wpajające im miłość do ojczyzny, dbające o ich duchowy rozwój, świadomość, kim są, jakie są ich korzenie.
Dalej osoba mówiąca instruuje matki, jak mają kształtować postawę i charakter swoich synów, do czego powinny przygotować patriotów, ludzi, którzy chcą poświęcić życie ojczyźnie. Zaznacza: "Syn twój wyzwany do boju bez chwały/ I do męczeństwa... bez zmartwychpowstania". Trzeba mu wcześnie pokazać "zabawki", z jakimi będzie miał w życiu do czynienia: kajdany, kibitki, powróz, katowski topór, szubienica. Musi się nauczyć ukrywać swoje prawdziwe poglądy, bo będzie działał na ziemi zagarniętej bezprawnie przez zaborców, będzie musiał udawać, kłamać, zdradzać, działać w ukryciu, podstępem. W końcu zostanie aresztowany, uwięziony i zesłany na Syberię albo zgładzony. Pozostanie po nim tylko płacz matki i "długie nocne rodaków rozmowy".
Wiersz można interpretować jako zapis tragedii polskich patriotów - ludzi skazanych na działanie w tajemnicy, bezimienną śmierć i zapomnienie oraz polskich matek - kobiet, których los jest podobny do losu Matki Boskiej Bolesnej, opłakującej swego Syna.
MATKA - WZÓR BEZGRANICZNEJ MIŁOŚCI DO CÓREK: Wdowa,prosta, wiejska kobieta, strudzona ciężką pracą, marzy o lepszym życiu dla swoich córek. Kocha je, zwłaszcza Balladynę. I właśnie ukochana córka srogo ją zawiedzie - wyprze się matki, nazwie ją obcą kobietą. Ale miłość matczyna i tę podłość wybaczy. Ślepa, stara, poddana torturom kobieta nie zdradzi imienia wyrodnej córki. Postać wdowy w dramacie jest symbolem matki tragicznej i cierpiącej; takiej, która dla dziecka zniesie każdy ból i każde upokorzenie.
MATKA - TROSKLIWA, MĄDRA I DOŚWIADCZONA OPIEKUNKA: Dla Anieli dobrą matką, a dla Klary opiekunką jest w komedii pani Dobrójska. Imponuje jej spokój i opanowanie. Stara się sugerować dziewczętom pewne wzorce zachowań, ale do niczego ich nie zmusza. Martwi się przeszłością Klary, która z racji rozdźwięków w małżeństwie własnych rodziców nie zaznała domowego ciepła i ma nieco "skrzywione" poglądy na małżeństwo. Wierzy jednak, że uda się jej przekonać podopieczną do bardziej pozytywnych reakcji na uczucie, którym darzy ją Albin. To nie działania pani Dobrójskiej prowadzą do szczęśliwego zakończenia, ale jej tolerancja, spokój, serdeczność, z jaką traktuje domowników, fakt, że nie przeszkadza Gustawowi, z pewnością przyczyniają się do stworzenia dwóch szczęśliwych par.
MATKA - KSIĘŻNA, WŁADCZYNI: Jest nią Brunhilda, która patrzy na swoich synów przede wszystkich jako na przyszłych dziedziców. Tak kieruje ich życiem, by nie zabrakło im w przyszłości odwagi, doświadczenia, a także zdolności do okrucieństwa i bezwzględności, bo nimi głównie Brunhilda się posługuje, chcąc realizować swoje plany. Trudno mimo wszystko zaprzeczyć, że Brunhilda bardzo kocha swoich dwóch synów, tęskni za nimi (wysłała ich na dwór swego ojca, księcia niemieckiego), z radością przyjmuje każdą wiadomość o nich:
"- Ty mi przynosisz posłanie od mojego ojca?! - zawołała.
- I od synów waszych, Miłościwa Pani - dodał, powstając, Niemiec.
- Od synów! - powtórzyła, ręce załamując radośnie i podnosząc je nad głowę. - Mów, mów mi o nich długo, wiele!" prosi w rozmowie z kupcem Hengą. Brunhilda to kochająca matka, która nie potrafi zrozumieć innych matek. Jest okrutna wobec swoich poddanych.
MATKA RODU: Jest nią Cecylia, żona Jana. Pochodziła z rodu szlacheckiego, była dobrą, wrażliwą i kochającą kobietą. Nikt by się po niej nie spodziewał tak wielkiej siły, wytrwałości i wytrzymałości. Dzielnie znosiła wszelkie niewygody, wspierała męża, pokonywała liczne trudności. Musiała się wszystkiego uczyć - przyzwyczajona do dostatku i zbytków, wybierając życie w puszczy, decydowała się na całkowicie nowe warunki i nieznane sytuacje. Przede wszystkim jednak kochała swego męża, pozostała wierna swojej miłości. Oboje osiągnęli szczęście, a ich poświęcenie zostało docenione. Pięknie mówi o tym król, Zygmunt August, który stwierdza, że Jan "był bohatyrem mężnym, który tę oto ziemię dzikiej puszczy i srogim zwierzętom odebrał, a zawojowawszy ją nie mieczem i krwią, ale pracą i potem, piersi jej dla mnogiego ludu otworzył" - Jan dzięki pracy przygotował dla ludzi miejsce, które inni zdobywają w walce, krzywdząc dawnych mieszkańców. Król z szacunkiem skłonił się przed Janem i Cecylią - w pełni docenił ich bohaterstwo.
MATKA - KOCHAJĄCA OPIEKUNKA, STRAŻNICZKA DOMOWEGO OGNISKA, AUTORYTET: Taka jest postać matki Marcysia - skromnej, cichej kobiety, która swoją pracą codziennie buduje atmosferę wzajemnej miłości, serdeczności, radości. Zajmowała się całym gospodarstwem z myślą o tym, żeby Marcysiowi było jak najwygodniej. Gotowała mu, czyściła i reperowała jego ubranie. Bywało i tak, że sama nie dojadała swojej porcji, by Marcyś mógł zaspokoić głód. Często spoglądała na dym z fabrycznego komina, żeby zobaczyć, co syn w danej chwili robi i uspokoić się, że w fabryce wszystko jest w porządku.
Marcyś jest dla niej sensem życia, daje radość, dumę. Matka wie, że i ona jest najważniejszą osobą w życiu syna. Jest spełniona, czuje synowską miłość. Gdyby nie straszliwy wypadek, nic nie zburzyłoby szczęścia bohaterów.
MATKA ŚMIERTELNIE CHORA, PRZEŻYWAJĄCA MĘKĘ KOBIETY NIE MOGĄCEJ SIĘ TROSZCZYĆ O WŁASNE DZIECI: Anna Mostowiakowa może tylko bezradnie obserwować z łóżka dzieciństwo swoich trzech synów. Jest śmiertelnie chora, prawdopodobnie ma świadomość, że umrze. Cierpi, bo jej dzieciom brak matczynej opieki, a ona nie może im jej zapewnić.
MATKA NIE ROZUMIEJĄCA WŁASNEGO DZIECKA: Choć matka to postać drugoplanowa, Prus zasygnalizował w konstrukcji tej postaci smutną prawdę. Kobieta nie rozumie swojego dziecka. Nie wie, dlaczego Antek zupełnie się nie interesuje pracą w polu, a tylko rzeźbi. Uważa, że jego praca jest pozbawiona sensu, niepotrzebna. Nie umie pomóc swojemu dziecku. Sercem matki czuje, że Antek jest inny niż przeciętne wiejskie dzieci, ale nie wie, co mogłaby zrobić, żeby ułatwić mu życiową drogę. Z miłości decyduje się w końcu wysłać syna w świat, choć to jej łamie serce. Matka Antka w swojej prostocie jest na tyle mądra, by wiedzieć, że Antek nie znajdzie szczęścia i spełnienia w rodzinnej wsi. Dlatego bohaterka musi zaufać "światu", obcym ludziom, którzy być może będą lepiej rozumieli jej syna.
MATKA, KTÓRA STRACIŁA DZIECKO: Taki dramat przeżywa matka małego Janka. Wie, że dziecko jest inne niż pozostałe dzieci z wioski, ale to sprawia jej dodatkowy ból - boi się, że Janek jest upośledzony, chory. Ma syna, być może geniusza i boleje nad tym. Matka Janka przeżywa także rozpacz kobiety, która traci swoje dziecko - nie udało się jej pomóc synowi, musiała biernie przyjąć wyrok wiejskiego "sądu", a potem patrzeć, jak syn umiera.
MATKA, KTÓREJ ZAWSZE NAJDROŻSZE JEST TO DZIECKO, KTÓRE CIERPI, KTÓREMU DZIEJE SIĘ KRZYWDA: W tej noweli wiadomość o synach przynosi matce strudzony wędrowiec. Dwóm starszym powodzi się dobrze, los Jaśka, najmłodszego, jest najtrudniejszy: "rola plonu mu nie daje, bieda i głód dokucza, w niedoli płyną mu dni i miesiące. Wśród obcych i nędzy mowy twej nawet zapomina, więc i ty o nim, bo już nie twój... zapomnij!...". Wtedy matka oddaje najmłodszemu chleb i pieniądz, a na pytanie wędrowca, dlaczego wszystko ofiarowuje Jaśkowi, odpowiada: "Błogosławieństwo moje wszystkim, ale datki temu jednemu, bom ja matka, a on najbiedniejszy". Ta postać staje się symbolem matczynej troski i współcierpienia z dzieckiem, któremu dzieje się krzywda.
MATKA STAWIAJĄCA ZBYT WYSOKIE WYMAGANIA: Pani Maria, matka Michasia, mimowolni przyczynia się do śmierci syna. Nieświadoma trudności polskiego dziecka w niemieckiej szkole, stara się nakłonić go do wysiłków w nauce, bo uważa, że dziecko zbyt mało przykłada się do nauki, skoro ma złe stopnie. Michaś nie chce zawieść matki, którą bardzo kocha. Śmierć dziecka staje się powodem rozpaczy i męki matki, która tak wcześnie musiała się rozstać z synem.
MATKA OJCZYZNY, KRÓLOWA POLSKI: W takiej roli występuje w powieści Matka Boska Częstochowska. O jej potędze mówi Kordecki, wzniecając w obrońcach otuchę i zapał bitewny: "Nie wiem zaiste, azali przyjdzie tu zuchwały nieprzyjaciel, ale to wiem, iż gdyby przyszedł, ze wstydem i hańbą odstąpić musi, bo moc jego większa moc pokruszy, złość jego złamie się, potęga startą będzie i odmieni się szczęście jego. Otuchy w serca nabierzcie! Nie ostatni raz wy tę Patronkę naszą widzicie, w większej owszem chwale oglądać Ją będziecie i nowe cuda ujrzycie. Nabierzcie otuchy, otrzyjcie łzy i wzmocnijcie się w wierze, gdyż powiadam wam - a nie ja to mówię, jeno duch boży mówi przeze mnie - że nie wejdzie Szwed do tych murów - łaska stąd spłynie i ciemności tak nie zgaszą światła, jako ta noc, która się dziś zbliża, bożemu słońcu wstać nie przeszkodzi". Madonna staje się matką wszystkich Polaków, dlatego tak chętnie i desperacko jej bronią.
OJCZYZNA - MATKA W POTRZEBIE: W chwili wahania Kmicic słyszy wewnętrzny głos, nakazujący mu bronić ojczyzny: "Ginie matka, nowe miecze pierś jej przeszywają, a ty się od niej odwracasz, nie chcesz jej wesprzeć ramieniem, za własnym szczęściem gonisz i krzyczysz: «Nie pójdę!» Ona ręce krwawe wyciąga, już, już pada, już mdleje, już kona i ostatnim głosem woła: «Dzieci! ratujcie!» A ty jej odpowiadasz: «Nie pójdę!» Biada wam! biada takiemu narodowi, biada tej Rzeczypospolitej!". Topos ginącej matki, która błaga o ratunek znany jest z Kazań sejmowych Piotra Skargi i właśnie do niego nawiązuje H. Sienkiewicz.
MATKA W ROLI OJCA TRZYMAJĄCEGO RÓD MOCNĄ RĘKĄ: Kniahini Kurcewiczowa "była to kobieta surowa, popędliwa a energiczna, którą mąż jeden utrzymać w ryzie umiał. Po jego śmierci zagarnęła w żelazne ręce rządy w Rozłogach. Służba drżała przed nią - dworzyszczowi bali się jej jak ognia, sąsiadom dała się wkrótce we znaki. W trzecim roku swych rządów po dwakroć zbrojno najeżdżała Siwińskich w Browarkach, sama przebrana po męsku, konno przewodząc czeladzi i najętym Kozakom. Gdy raz pułki księcia Jeremiego pogromiły watahę Tatarów swawolącą koło Siedmiu Mogił, kniahini na czele swoich ludzi zniosła ze szczętem kupę niedobitków, która się aż pod Rozłogi zapędziła". Kurcewiczowa przyjęła rolę mężczyzny w momencie, kiedy zabrakło go u jej boku w niespokojnych, wojennych czasach. Uderza jej majestat, dostojeństwo, mimo że nie jest to postać wzbudzająca sympatię. Swoich synów trzyma krótko, z czterech jest dumna - walczą i przysparzają majątku, o piątym, ślepcu (pozbawionym wzroku podczas jednej z wypraw), chorym psychicznie mówi z lekceważeniem, a o swojej wychowance, Helenie, z pogardą.
MATKA - KRÓLOWA: Matka Ramzesa, Nikotris, jest przede wszystkim królową. Swojego syna traktuje przede wszystkim jako przyszłego faraona i ma na względzie dobro Egiptu a dopiero na drugim miejscu jego kaprysy. Często strofuje Ramzesa. Ma mu za złe przede wszystkim to, że nie ufa kapłanom i traktuje ich wrogo:
"- I to ty - odezwała się ze smutkiem - chcesz dowodzić korpusem?... Ależ ty jesteś rozpieszczona dziewczyna, nie mąż i wódz...
- Jak to?... - przerwał książę, z trudnością powstrzymując się od wybuchu.
- Nie poznaję syna mego... Nie widzę w tobie przyszłego pana Egiptu!... Dynastia w twojej osobie będzie jak nilowe czółno bez steru... Wypędzisz z dworu kapłanów, a któż ci zostanie?... Kto będzie twoim okiem w Dolnym i Górnym Kraju, kto za granicą?... A przecież faraon musi widzieć wszystko, na cokolwiek pada boski promień Ozirisa...
- Kapłani będą moimi sługami, nie ministrami...
- Oni też są najwierniejszymi sługami. Dzięki ich modłom ojciec twój panuje trzydzieści trzy lata i unika wojen, które mogłyby być zgubnymi...
- Dla kapłanów.
- Dla faraona, dla państwa!... - przerwała. - Czy ty wiesz, co się dzieje z naszym skarbem, z którego w jednym dniu bierzesz dziesięć talentów, a żądasz jeszcze piętnastu?... Czy wiesz, że gdyby nie ofiarność kapłanów, którzy dla skarbu nawet bogom zabierają prawdziwe klejnoty, a podsuwają sztuczne, czy wiesz, że dobra królewskie byłyby już w rękach Fenicjan?...".
MATKA - BOHATERKA WOJENNEGO DRAMATU, MATKA TRAGICZNA: Matka jest osobą mówiącą w wierszu, kieruje swój monolog do syna, kreśli jego okrutny los: dojrzewanie w warunkach wojennej rzeczywistości, załamanie wartości moralnych, zmierzenie się z własnym lękiem, podjęcie dezycji o ryzykowaniu własnym życiem, wreszcie uległe pójście na śmierć w walce z najeźdźcą. Matka cierpi wraz z synem, nie może się pogodzić z tak okrutnym losem, jaki historia zgotowała jej dziecku. Z bólu i rozpaczy pęka jej serce nad ciałem poległego syna. Kochała (i kocha) go, ale jej miłość, dobroć i łagodność nie mogły postawić tamy złu; bezradnie patrzyła, jak jej dziecko - narażone na ciągłe obcowanie ze złem - ulega mu. I do końca wierzyła, że nie ulegnie, nie podda się, nie stanie się zły.
Matka - postać literacka - i setki matek do niej podobnych to nieme, ciche bohaterki wojennej tragedii.
MATKA ROZPACZAJĄCA PO ŚMIERCI DZIECKA: Bohaterką wiersza jest bezradna wobec śmierci matka, której pozostała cicha rozpacz. Sytuacja opisana w wierszu trwa tylko chwilę, króciutki moment, kiedy matka, wracając z cmentarza, z grobu syna, przysiada pod drzewem dla odpoczynku. Ze swego miejsca widzi odbudowane miasto (Warszawę), tramwaj, który z oddali wygląda jak dziecięca zabawka ("tramwaik"), biegnących ludzi.
Poeta wyraźnie skontrastował dwa obrazy: obraz matki siedzącej pod drzewem i obraz miasta, które widać w oddali. Matka jest starą, prostą, ubogą kobietą. Świadczy o tym i jej posiłek (jajka na twardo i herbata z butelki), i piesza wędrówka na cmentarz, i chustka na głowie (a nie np. kapelusz). Zamyślona, zapatrzona w niebo - wspomina syna. "Na równinie stoi stare drzewo" - te słowa układają się w przejmująco smutny obraz - symbol tragicznego, samotnego losu matki. Miasto jest wesołe i kolorowe, błyszczy w południowym słońcu, jest pełne ruchu i życia. Obraz młodych ludzi goniących za tramwajem jest obrazem symbolicznym: ci ludzie zdążyli złapać swój "tramwaik" - zdążą do swoich małych spraw.
Postać matki pozostaje w opozycji do kolorowego świata - jest szara, samotna, nieszczęśliwa. Obserwuje z oddali, jak zmienia się życie miasta, w którym i dla którego poległ jej syn.
W swej samotności matka zwraca się do syna: skarży się, użala, usprawiedliwia, dzieli się wątpliwościami:
"- Zapomnieli synku przyjaciele",
"- Mówią synku, że wstydzić się trzeba",
używa zdrobnień, bo dla niej poległy syn pozostał dzieckiem.
Matka jest samotna i opuszczona w swej pamięci o zmarłym:
"- Zapomnieli synku przyjaciele.
Nikt z kolegów ciebie nie wspomina.
Narzeczona dzieci urodziła
I o tobie nie pomyśli w nocy".
Młodziutki (dwudziestoletni) żołnierz i poeta nie został uhonorowany żadnym pomnikiem: "Zbudowali w Warszawie pomniki
A na żadnym twojego imienia".
Odebrano jej nawet wiarę w sens jego śmierci: z bohatera, którym był w rzeczywistości, zrobiono bandytę walczącego o "złą sprawę":
"- Mówią synku, że wstydzić się trzeba,
Że niedobrej broniłeś ty sprawy,
A ja nie wiem, niechaj Bóg osądzi
Kiedy z tobą rozmawiać nie mogę".
Tragedia matki ma wymiar indywidualny (jednostkowy) i polega na tym, że straciła jedynego syna, tylko ona o nim pamięta, w swej pamięci i smutku jest osamotniona, odebrano jej dumę z bohaterskiej śmierci syna, zachwiano jej wiarą w słuszność sprawy, o którą walczył i dla której poległ jej syn; zepchnięto go w niepamięć, z bohatera uczyniono jednostkę podejrzaną, "wroga ludu".
Wiersz jest wstrząsającym świadectwem dramatu matek, których synowie (polegli w II wojnie światowej) nie należeli do "właściwej" armii. Młodzi ludzie walczący w powstaniu warszawskim zostali przez komunistyczne władze skazani na zapomnienie, ich czyny krytykowano, a ich samych ośmieszono, umniejszono ich bohaterstwo. Te matki mogły jedynie odwiedzać groby poległych i liczyć na to, że zmarłym zostaną przywrócone godność i honor polskich żołnierzy.
MATKA, KTÓRA STRACIŁA SYNA: Stara, prosta kobieta wyraża swój prosty żal z powodu nieszczęśliwej śmierci swego syna kapłana. Teraz wolałaby nie być matką księdza - bohatera, pragnęłaby nawet, żeby umarł w wieku dziecięcym. Swój ból porównuje do cierpienia Maryi pod krzyżem:
"Wolałabym nie być tą Polską struchlałą
jak Maryja pod krzyżem..."
Nie imponują jej też kondolencyjne listy od różnych ważnych osób, bo jak mówi: "ja jestem prosty ból do samego nieba".
MATKA, KTÓRA NIE POTRAFI SIĘ POROZUMIEĆ ZE SWOIM DZIECKIEM: Takie kłopoty ma nauczycielka matematyki, Ewa Jedwabińska. Boi się okazać miłość, dlatego wychowuje swoją córeczkę, Aurelię, w atmosferze chłodu i dystansu. Dziecko fatalnie znosi takie zachowanie matki, szuka uczuć u obcych ludzi. Ewa nie stara się zrozumieć dziecka, nie zna jego zainteresowań, nie rozmawia z dziewczynką. Tymczasem Aurelia nie potrafi powiedzieć mamie, jak bardzo chciałaby się do niej przytulić, bo trochę się jej boi.
MATKA IDEALNA, WZÓR MATKI: To pani Borejkowa, matka czterech córek: Gabrysi, Idy, Natalii i Patrycji, jej mąż jest nieobecny, wszystkie na niego czekają. Pani Borejkowa to dzielna, pełna ciepła i miłości kobieta, współczuje Aurelii, ona pierwsza zauważa, że z dziewczynką dzieje się coś złego, martwi się o nią. Ona jako jedyna nie krytykuje Ewy, współczuje jej, bo wie, że kobieta jest bardzo nieszczęśliwa. Radzi jej, jak ma postępować z córką, uczy, że dziecko potrzebuje ciepła i miłości - to jest najważniejsze.
MATKA BOSKA - OPIEKUNKA: Tematem wiersza jest portret głównej bohaterki. Zawiera Jej atrybuty, odróżniające Matkę Boską od innych, tak jakby istniały różne: "jest taka Matka Boska". W tym skrócie myślowym zawarta została sugestia, że postać matki Chrystusa jest wynikiem konkretnej kreacji artystycznej lub wizerunku przyjętego przez teologów (np. Czarna Madonna, Matka Boska Ostrobramska, Matka Boska Bolesna, Madonna z Lourdes itp.). Tymczasem być może ma ona jeszcze inne oblicze, które nie wszyscy dostrzegli. Wiersz ukazuje czytelnikowi inny wizerunek Madonny, który skłania do odczytania na nowo nie tylko jej postaci, ale i misji na ziemi.
Ta Matka Boska "nie ma kaplicy" (jest więc bezdomna, skazana na wędrowanie po ziemi), "przeszła przez Katyń" (jest świadoma strasznej zbrodni, jaka spotkała jej wyznawców, polskich oficerów zamordowanych przez NKWD na początku II wojny światowej), "chodzi po rozpaczy" (nie przyszła, żeby odbierać hołdy, lecz by towarzyszyć ludziom w ich ziemskich cierpieniach), "spotyka niewierzących" (nie wyrzeka się żadnego człowieka, nie ma w sobie nic z fanatyzmu, jest tolerancyjna), "nie płacze" (nie po to przychodzi, by osłabiać ducha, ale by go wzmacniać w swoich wiernych, nie jest skupiona na sobie, lecz na potrzebach ludzi), "rozumie" (ma w sobie mądrość i miłość, która skłania do zrozumienia istoty człowieczeństwa, do której należy także grzech). Można by ją nazwać Matką Boską Rozumiejącą lub Współczującą.
MATKA - OSOBA NAJWAŻNIEJSZA: Podmiot liryczny wiersza to dziecko - syn lub córka. Bohaterką wiersza jest matka. Wiersz staje się opowieścią o jej codziennych zajęciach: wstaje ("budzi się cicho") zapewne, kiedy pozostali domownicy jeszcze śpią; gotuje, robi zakupy, nawet popołudnia i wieczory zajmuje jej praca dla dziecka - "robi na drutach". Matka robi na drutach: "najcieplejsze wskazówki na moją wędrówkę" - mówi podmiot liryczny. Matka otacza go opieką - stara się, by nie zabrakło mu niczego, ułatwia mu życie. Nie tylko prowadzi dom, ale także wychowuje, uczy życia, daje wskazówki, chroni dziecko przed złem świata, chce uchronić je od ewentualnych krzywd.
Matka to osoba dla każdego z nas najważniejsza: opiekunka, nauczycielka, która przede wszystkim kocha nas bezinteresownie i bezkrytycznie, dla której jesteśmy najlepsi, najpiękniejsi, najwspanialsi, która jest dla nas gotowa na każde wyrzeczenie. Żadna miłość nie dorównuje matczynej.
MATKA - OSOBA UKOCHANA, NIEZASTĄPIONA: Cały wiersz można potraktować jako synowskie wyznanie miłości matce. Ona już nie żyje, ale syn do dziś korzysta z jej rad, wskazówek. Wie, że jego zalety, wszystko, co w nim "dobre i piękne", wpoiła mu matka. Wyznaje, że wszystko jej zawdzięcza. Miłość do matki pozostanie w jego sercu wiecznie żywa.
Podmiotem lirycznym wiersza jest wdzięczny syn (wskazują na to czasowniki w rodzaju męskim: "wsłuchany", "wziąłem"), swoje słowa adresuje do matki. Na podstawie wiersza można powiedzieć, że była ona dla niego najważniejszą osobą: ona nauczyła go dobra, pokazała piękno, wszystko, co w nim wartościowe, zawdzięcza matce: "co we mnie dobre i piękne,/ wziąłem z twojego łona".
Choć już od niego odeszła, wciąż ją wspomina i myśli o niej. Wie, że to ona wychowała go na człowieka takiego, jakim jest. Dzięki niej rozumie również, co to jest miłość i jest zdolny do jej odczuwania: "... rośnie we mnie i trwa miłość, co nie umiera". To jest miłość do świata i ludzi, której matka go nauczyła.
Na podstawie wersu "piszę, wsłuchany pilnie w jedno" można stwierdzić jednoznacznie, że podmiotem lirycznym jest poeta, Jalu Kurek. Jego słowa skierowane do matki są pełne serdeczności, ciepła, miłości, wdzięczności.
MATKA ZAWSZE OBECNA: Tematem wiersza jest miłość do matki. Sytuacja liryczna została określona w następujących wersach: "Noc. Dopala się nafta w lampce. / Lamentuje nad uchem komar". Możemy sobie wyobrazić poetę, który siedzi nocą przy gasnącej lampce i wspomina swoją matkę, którą bardzo kochał, ale której nie ma już wśród żywych. Przypomina najwcześniejsze lata dzieciństwa, poznawanie świata, w którym mama była jego przewodnikiem, kiedy czuł się maleńki i bezpiecznie schowany za obszerną czarną suknią: "Ona mi pierwsza pokazała księżyc... Byłem wtedy mały jak muszelka, / a czarna suknia matki szumiała jak Morze Czarne".
Zadaje retoryczne pytania, które pozwolą mu udawać, że dusza ukochanej osoby jest wciąż obecna w jego pobliżu: "Może to ty, matko, na niebie / jesteś tymi gwiazdami kilkoma? / Albo na jeziorze żaglem białym? / Albo falą w brzegi pochyłe? / Może twoje dłonie posypały / mój manuskrypt gwiaździstym pyłem?". Słowa te są wyrazem głębokiego pragnienia nawiązania kontaktu z ukochaną osobą.
W każdej strofce pojawiają się obrazy poetyckie, w których matka podmiotu lirycznego została przyrównana do poszczególnych elementów krajobrazu. Matka pokazuje synowi księżyc, pierwszy śnieg na drzewach, pierwszy deszcz, jej suknia jest jak szumiące Morze Czarne, a on - podmiot liryczny - przypomina małą muszelkę. Kolejny fragment to opis pory wieczornej, na stole stoi lampa naftowa, niedaleko bzyczy komar, podmiot liryczny spogląda na gwiazdy, przyrównując matkę do gwiazd świecących na niebie, do żagla i fali nad jeziorem, do pszczół zbierających nektar z kwiatów w sierpniowym upale.
Poeta mówi w tym wierszu o tęsknocie, jaką odczuwamy po stracie najbliższej osoby, o smutnej konieczności rozstania z tymi, których kochamy. Jest równocześnie optymistyczna, ponieważ pokazuje, że nikt nie umiera całkowicie, dopóki wspominają go kochające osoby. Poeta ukazuje, jak silne i nierozerwalne jest uczucie matki i dziecka. Nie umiera nawet wtedy, kiedy któreś z nich fizycznie odchodzi. Czułość i miłość są silniejsze niż śmierć.
MATKA, KTÓRĄ TRZEBA OPUŚCIĆ: Jest to pożegnalny wiersz dwudziestodwuletniego chłopaka, który idzie do powstania, wiedząc, że z tej próby nie wyjdzie cało. Ma on zarówno świadomość obowiązku wobec ojczyzny, własnego bohaterstwa, jak i bezpowrotnej utraty ostatnich pozorów normalnego życia: "jak (...) mam zawołać bohaterski i bliski, / gdy po mej ręce prawej / drży ojczyzny pogięta kołyska / i piosenka wieczorna leży / jak owocu zniszczone grono, / dalej niebo, dom mój i księżyc / opuszczony jak Ty i młodość".
Wiersz jest lamentem nad złem, jakie niesie wojna, wyrazem rozpaczy młodego, wrażliwego człowieka, któremu okupacja odebrała prawo do swobodnego życia i rozwoju osobowości. Poeta ubolewa nad ciężarem istnienia, które przytłacza najpiękniejszy okres w jego życiu. Wypowiada tę skargę w poetyckim dialogu z matką. Dwukrotnie sugeruje, że ta najbliższa mu osoba nie rozumie do końca jego dramatu. Nie jest w stanie wytłumaczyć jej tego bezpośrednio, dlatego decyduje się na poetyckie wyznanie: "I choć wczoraj się z Tobą rozstałem, / jak Ci słowo do dłoni podam / badający uparcie ciemność skoro mówisz: lekka jest młodość / chociaż ognia bukiet nad ziemią". Wiersz jest wyrazem katastroficznej wizji świata, przekonania, że świat jest miejscem zagłady i cierpienia. Biografia młodych ludzi, należących jak Baczyński i Gajcy do tragicznego pokolenia, w pełni usprawiedliwia to przekonanie.
MATKA, KTÓRA STRACIŁA KONTAKT Z CÓRKĄ: Mama Marty, trzydziestosześcioletnia, bardzo elegancka kobieta, pracuje w redakcji tygodnika "Wiadomości Literackie". Zostaje drugą żoną Wiktora. Jest zakochana w mężu, zajęta urządzaniem mieszkania, pracą. Rzadko bywa w domu, zwykle wieczorami. Marta jest do tego przyzwyczajona - kiedy mieszkały same, dziewczyna często zostawała sama. Teraz jednak boli ją to, że mama więcej czasu poświęca Wiktorowi, że coraz częściej przyznaje mu rację, że staje po jego stronie w utarczkach z Martą.
Wiążąc się z Wiktorem, Anna trochę się od Marty oddaliła. Każde nieodpowiednie zachowanie córki bardzo ją irytowało, ale nie skłoniło do zastanowienia, jakie są jego powody. Uważała, że dobra sytuacja materialna i spokojny dom powinny córce wystarczyć, nie starała się dociec, co dziewczyna czuje, co przeżywa: "Staramy się stworzyć ci jak najlepsze warunki, staramy się, żebyś wszystko miała. A ty jesteś tak niewdzięczna...".
W końcu posunęła się do bardzo przykrego dla Marty stwierdzenia: "przez ciebie atmosfera w tym domu staje się nie do zniesienia". Marta myśli: "Jest im źle ze mną, przeszkadzam, utrudniam, jestem niewygodna" i dlatego ucieka z domu. W końcu rodzinie udaje się jednak znaleźć porozumienie.
MATKA KRÓLÓW: Tak została nazwana Elżbieta Rakuszanka, królowa polska, żona Kazimierza Jagiellończyka. Z wyglądu "...nie była wcale urodziwą niewiastą. Już wtedy, przed laty blisko czterdziestu, gdy jako młodziutka narzeczona wjeżdżała do Krakowa, nie wróżono królowi szczęścia w małżeństwie z tak bardzo nieładną księżniczką; a jednak... nie spełniły się przepowiednie, Kazimierz pokochał żonę całym sercem. Kronikarz pisze: «Miłował ją ponad miarę».
Dziś, jako niewiasta pięćdziesięcioletnia, szła strojna pod baldachimem, nie z powagą a majestatem monarchini, ale z wyrazem zadowolenia i szczęścia w twarzy: wszak miała obok siebie męża najlepszego i trzech synów umiłowanych.
Niska, otyła, o twarzy okrągłej i policzkach wydatnych, wyrazem oczu płaciła za wszystkie niedostatki oblicza i postaci. W tych oczach dużych, ciemnosiwych odzwierciedlała się dusza czysta i rozum niepospolity. Czasem jakiś złoty ognik strzelał z głębi szarych źrenic... może iskierka dumy... córa cesarzów, matka królów...
Na głowie miała czepiec biały atłasowy, złotem gęsto zahaftowany, tak ciasno do czoła przylegający, że ani pasemka włosów nie było widać; wierzch czepca zdobiła maleńka korona z diamentów i szafirów. Naszyjnik bardzo misternie pleciony z pereł układanych w gwiazdy, a łączonych ze sobą podwójnym rzędem szwów. Widno te były ulubione klejnoty królowej, bo i od środkowej gwiazdy naszyjnika spadał na piersi ogromny szafir w kwadrat szlifowany, grubą złotą ramką objęty. Stanik ze złotej lamy, wycięty w okrąg, naszywany był górą drogimi kamieniami na dwa palce szeroko; listwa gronostajowa łączyła go poniżej bioder z brokatową błękitną spódnicą; dołem sukni bieliły się także gronostaje". Tak strojnie wystąpiła polska królowa na uroczystości odsłonięcia ołtarza Wita Stwosza.
Jest szczęśliwą żoną i matką trzynaściorga dzieci, z których przeżyło jedenaścioro (w powieści wymieniono siedmioro z nich) dzieci, można więc powiedzieć, że Elżbieta Rakuszanka była prawdziwą "matką królów" - władcami było czterech jej synów: Władysław (król czeski i węgierski), Jan Olbracht (król Polski), Aleksander (wielki książę litewski, król Polski), Zygmunt I Stary (wielki książę litewski, król Polski).
MATKA ZMUSZONA WYCHOWYWAĆ DZIECI W TRUDNYCH WARUNKACH: Jaśka, matka dwóch synów, została wraz z nimi zesłana do Kazachstanu. Troskliwa i opiekuńcza, była bardzo zapobiegliwa. To z jej inicjatywy rodzina gromadziła suchary, dzięki którym nie umarli z głodu w drodze do Taszkientu. Nie była pewna, co się dzieje z jej mężem, który został wzięty przez radziecką służbę bezpieczeństwa do więzienia. Pozostała mu wierna, chociaż doskwierała jej samotność i brak męskiego ramienia. Była religijna i pilnowała przestrzegania zasad moralnych. Musiała troszczyć się o to, by jej synowie przeżyli w ekstremalnych warunkach.
MATKA NIEZWYKŁA: W roli matki "ludzkiego szczenięcia" wystąpiła w powieści Diablica, wilczyca, potężna, zgrabna, piękna. Przygarnęła Mowgliego, wykarmiła go, nadała mu imię "żaba". To ona wprowadziła Mowgliego na Gromadzki Wiec Wilków. Wilczyca była wzorową matką. Dla przybranego syna zaryzykowała własnym życiem, była gotowa bronić ludzkiego dziecka do śmierci.
MATKA, KTÓRA NAWET MIŁOŚĆ MATCZYNĄ PODPORZĄDKOWAŁA IDEI: Mówiąc o genezie swojego dramatu L. Kruczkowski stwierdził: "Na pewno wszystkich nas w okresie wojny i okupacji intrygowało boleśnie jedno pytanie: jak to jest możliwe, że Niemcy, których widzieliśmy między sobą, którzy w naszym czy innych krajach okupowanych popełniali codziennie setki zbrodni, podłości, czynów nieludzkich, zdecydowanie ujemnych - ci sami ludzie mieli jakąś swoją drugą stronę, której nie widzieliśmy; normalne ludzkie życie, rodzinę, powiązania uczuciowe, że to byli nieraz idealni synowie, mężowie, w swym codziennym kręgu osób najbliższych sobie nie różni od ludzi innych narodowości. To zagadnienie intrygowało nas podczas okupacji, to pytanie nasunęło się i mnie".
W galerii bohaterów dramatu nie może, obok męża, syna, córki, zabraknąć matki - jednej z najważniejszych osób w każdej rodzinie. Pani Berta Sonnenbruch, żona profesora, starsza, sparaliżowana kobieta, jest całkowicie bezkrytyczna wobec ideologii nazistowskiej. Uwierzyła, że Niemcy to naród "nadludzi", wielbi wodza, kocha Willego za to, że jest według niej prawym Niemcem, wzorowym wykonawcą woli Hitlera. Jak widać, nawet uczucia macierzyńskie podporządkowała ideologii.
Straciła kontakt z mężem, ponieważ ten zdaje się być krytyczny wobec działań faszystów, wstydzi się swojej przynależności do narodu niemieckiego. Berta strąciła wszelkie ludzkie uczucia - nie współczuje Liesel, która przecież jest jej synową, wdową po jej synu, straciła dzieci. Nawet to nie przekonało pani Sonnenbruch o tragicznych skutkach wojny. Drażni ją smutek i apatia Liesel, uważa, że teraz powinna poświęcić się walce o prawa narodu niemieckiego do swobody i władzy nad innymi narodami.
Postać Berty Sonnenbruch jest znakomitą ilustracją tego, jak wielkie oddziaływanie ma na człowieka propaganda, jak łatwo za pomocą kilku zgrabnie sformułowanych haseł można pozyskać ludzi dla idei nawet tak okrutnej i bezsensownej jak niemiecki faszyzm.
MATKA - MADONNA PRZEDMIEŚCIA: Poeta posłużył się motywem zabawy. Jest letnie, niedzielne, leniwe popołudnie na przedmieściach dużego miasta. W opisie można odnaleźć elementy folkloru przedmieścia: tłum świątecznie wystrojonych osób zgromadził się wokół karuzeli (a najpewniej jest to całe wesołe miasteczko ze strzelnicą, watą cukrową na patyku i papugą ciągnącą losy). Dla mieszkańców przedmieścia przyjazd wesołego miasteczka to wydarzenie. Panuje nastrój radości, ale i pewnej powagi: każdy chce się zaprezentować sąsiadom i znajomym z jak najlepszej strony.
Kobiety siadają na karuzelę wraz z dziećmi, są przejęte, siedzą sztywno, próbują zachować powagę matek, chociaż znalazły się w zabawnej, śmiesznej sytuacji. Nie umieją się zachować naturalnie. Kobiety jeżdżące na karuzeli przypominają poecie Madonny. Opisuje je, przywołując dzieła mistrzów renesansu z ich wysmakowanym artyzmem. W ten sposób poeta sakralizuje (uwzniośla, nadaje cechy świętości) codzienność, prostotę. Ale... określenie "madonna" w języku potocznym (zwłaszcza w języku przedmieść) oznacza również kobietę napuszoną, zachowującą się nienaturalnie, wyniośle. Stąd poeta określa je ironicznie jako "madonny peryfe-rafa-elickie". Wyraz ten powstał ze złożenia dwóch słów: rzeczownika "peryferia" i przymiotnika "prerafaelickie", czyli: madonny peryferii.
MATKA WZÓR, IDEAŁ: Pani Weasley, mama przyjaciela Harry'ego, Rona, oraz Ginny, Freda, George'a, Percy'ego, Billa i Charliego. Jak każda mama jest bardzo troskliwa i kochająca. Zawsze wie, że jej pociechy mają kłopoty i stara im się pomóc. Bliźniaki, Fred i George, narzekają na jej nadopiekuńczość, Ron złości się, kiedy mama co roku na gwiazdkę przesyła jemu i Harry'emu ręcznie robione swetry i domowe ciasteczka, a mimo to nikt nawet nie myśli o tym, że mamy mogłoby nie być.
Pani Weasley to osoba pełna ciepła, wspaniale tworzy rodzinną, serdeczną atmosferę. Dom państwa Weasleyów to jedno z najprzyjemniejszych miejsc w powieści. Tu zawsze można być pewnym dobrego przyjęcia. W kolejnych częściach powieści ujawniają się nowe cechy mamy Rona. W części pt. Harry Potter i Zakon Feniksa musi się zmierzyć z niemal śmiertelnym wypadkiem swojego męża, należy także do tytułowego Zakonu Feniksa, którego członkowie są wrogami lorda Voldemorta.