Odpowiedzi do zadań z podręczników w apce Skul
pobierzŚMIERĆ - KONSEKWENCJA GRZECHU PIERWORODNEGO: Śmierć wywodzi się z grzechu pierworodnego, wyobrażeniem śmierci jest anioł Azrael. Pierwsi ludzie, poznając dobro i zło, skazali ludzkość na przekraczanie granicy między życiem i śmiercią. Śmierć była naturalną konsekwencją grzechu pierworodnego, który oznaczał skażenie śmiercią.
ŚMIERĆ NIEWINNA, ŚMIERĆ BRATA: Taka śmierć została opisana w historii o Kainie i Ablu. W opowiadaniu Kain został tak scharakteryzowany: "był gwałtowny i zazdrosny", "zamykał się w sobie", "był silny", "coraz bardziej rosła w Kainie złość na młodszego brata". Na podstawie tej historii można powiedzieć, że Kain był: ambitny, zazdrosny, nienawidził młodszego brata, był egoistą, był agresywny, zamknięty w sobie, pełen gniewu, niezadowolony, ale także: miał duże poczucie krzywdy, czuł się niekochany, niedoceniany, odrzucony.
Szczególną niechęć Kain czuł do Abla - jego brat był doskonały - grzeczny, miły, spokojny, posłuszny. Kain też chciał taki być, ale nie wierzył, że może przewyższyć w zaletach brata, więc robił wszystko na przekór i stawał się coraz bardziej nieznośny. Jednocześnie czuł się zawsze gorszy do swojego brata, był nieszczęśliwy, miał głębokie poczucie krzywdy, ale nie umiał się zmienić.
To, że kocha Abla, dotarło do niego zbyt późno, kiedy już dokonał zbrodni. Musiało się stać coś tak strasznego, by Kain zrozumiał, że Abel nic mu nie zawinił. Wtedy wpadł w rozpacz i szczerze żałował tego, co zrobił. Bóg pozwolił mu więc dalej żyć i dał mu tym samym czas na poprawę i żal za grzech, który popełnił.
"Gdzie jest twój brat, Abel?" zapytał Kaina Bóg tuż po dokonanym przez niego zabójstwie. Stwórca wiedział co się stało, ale chciał o tym usłyszeć od sprawcy zbrodni. Kain był przerażony, starał się wykręcić od odpowiedzi. Chciał uciec, uwolnić się od odpowiedzialności. Dopiero, kiedy Bóg ze smutkiem powiedział: "Krew twojego brata woła do mnie z ziemi" - Kain zrozumiał, jak straszny czyn popełnił, powiedział: "Zgrzeszyłem. Zabiłem brata. Nie ma dla takiego grzechu przebaczenia".
To była z pewnością najgorsza chwila w jego życiu: poczuł, że kocha brata, którego sam zabił, wpadł w rozpacz, przerażenie, płakał nad śmiercią brata, nie mógł znieść samego siebie.
Ta opowieść jest związana z piątym przykazaniem Dekalogu: "Nie zabijaj!". Bóg ostrzega człowieka przed popełnieniem tej najstraszliwszej zbrodni. Nie można odbierać nikomu życia, by nie znaleźć się w sytuacji Kaina i nie usłyszeć z ust Boga pytania: "Gdzie jest twój brat, Abel?" - to jest przenośne, aktualne w każdych czasach znaczenie tej przypowieści.
Mówimy, że ktoś nosi na sobie "piętno Kaina", mając na myśli, że popełnił zbrodnię.
ŚMIERĆ POKONANA: Chrystus przychodzi na świat, by zostać zwycięzcą śmierci, która włada całym światem. Widomym znakiem pokonania śmierci jest zmartwychwstanie Chrystusa, który wychodzi z grobu, pokazuje się swoim uczniom, a potem wstępuje w chwale do nieba.
ŚMIERĆ OGARNIAJĄCA ŚWIAT W DZIEŃ SĄDU: Śmierć ogarnie cały świat w dzień Sądu Ostatecznego, jej symbolem jest jeden z czterech jeźdźców Apokalipsy. Po Sądzie Ostatecznym śmierć zostanie wrzucona do jeziora ognia.
MOTYW KRAINY ŚMIERCI: Bogiem śmierci był Tanatos, który konającemu człowiekowi odcinał pukiel włosów. Władcą krainy zmarłych był Hades wraz z małżonką Persefoną. Były tam Pola Elizejskie, gdzie udawały się dusze ludzi prawych i szlachetnych. Złoczyńcy, ludzie, którzy krzywdzili innych, byli poddawani straszliwym torturom w najgłębszych otchłaniach Hadesu - Tartarze.
ŚMIERĆ POKONANA: Człowiekiem, który pokonał śmierć w mitologii był Syzyf, król Koryntu. Był władcą bogatego grodu, człowiekiem bogatym, a w dodatku cieszącym się przyjaźnią bogów, którzy nieraz zapraszali go na Olimp i sadzali obok siebie przy stole. Nie wiadomo dlaczego, pewnie z powodu zwykłego kaprysu, bardzo lubili Syzyfa. Nie zważali więc na jego wady - gadulstwo, skłonność do plotek, pyszałkowatość i brak dyskrecji. Przymykali oczy nawet wtedy, gdy Syzyf wykradał ze stołu niebian nektar i ambrozję, by potem częstować nimi swych gości i przechwalać się zażyłością z bogami.
Pewnego dnia jednak przebrał miarę, zdradził na uczcie w Koryncie pewną ważną tajemnicę. Tego już Olimpijczycy nie mogli znieść - Zeus wydał na Syzyfa wyrok śmierci. Ale nawet w takiej sytuacji Syzyf nie stracił pewności siebie i błyskawicznie wymyślił podstęp, aby oszukać bogów. Umierając, zakazał swej żonie, Merope, pochowania go, napomniał też żonę, by złamała tradycję i nie wkładała mu do ust obola, monety którą miał zapłacić Charonowi za przewiezienie go przez Styks. Tak też się stało. W Koryncie wszyscy ubolewali nad postępowaniem Merope. A w Hadesie, nad Styksem rozpaczał Syzyf, aż swym płaczem wzruszył surowego Charona. Przewoźnik zapytał bohatera, dlaczego nie wsiada do łodzi, a Syzyf opowiedział o złej żonie, która dotąd nie wyprawiła mu pogrzebu. W końcu został wezwany przed oblicze samego Hadesa i Persefony. Królewska para dobrze go pamiętała z uczt na Olimpie. Postanowili, że pozwolą mu wrócić na ziemię, by nakłonił Merope do urządzenia pogrzebu.
I tak Syzyf pod opieką bożka śmierci, Tanatosa, powrócił do Koryntu. W pałacu natychmiast rozkazał wtrącić Tanatosa do lochu, a sam rozpoczął wesołe życie. Nastały wspaniałe czasy. Z ziemi zniknęła śmierć - Tanatos był uwięziony. Ludzie już nie musieli cierpieć, nie bali się chorób ani śmierci. Na stałe zagościły wśród nich radość, zdrowie i szczęście.
Tak było przez długie lata, aż w końcu Hades przypomniał sobie o Syzyfie. Przywołał Charona i dowiedział się od niego, że Syzyf ciągle jeszcze przebywa wśród żywych. Hades musiał poprosić o pomoc posłańca i najsprytniejszego z bogów, Hermesa. Zlecił mu odszukanie Syzyfa i Tanatosa. Okazało się to łatwe, przekonany o swej bezkarności Syzyf wcale się nie ukrywał, Hermes zastał go przy uczcie w pałacu.
Na widok boskiego posłańca przerażony Syzyf natychmiast wyjawił swą winę i udał się wraz z nim do królestwa podziemi. A wśród ludzi rozszalała się śmierć - musiała zebrać obfite żniwo, przez wiele lat nie było jej przecież na ziemi.
Za swój czyn Syzyf został surowo ukarany: miał wytaczać na wysoką i stromą górę ciężki kamień. Jego praca nigdy się nie kończy, gdyż kiedy król zbliża się do szczytu, kamień wymyka mu się z rąk i stacza się w dół.
ŚMIERĆ - POCZĄTEK NOWEGO ŻYCIA: Następstwo pór roku starożytni Grecy tłumaczyli odchodzeniem do krainy śmierci i powrotami Kory, córki bogini urodzaju, Demeter. Na cześć tej potężnej i tajemniczej bogini odbywały się w Eleusis misteria, za wyjawienie, na czym polegają odprawiane podczas nich obrzędy groziła śmierć. Uważano, że symbolem odchodzenia i przychodzenia na świat Kory jest rzucanie w ziemię ziarna, które musi zostać pogrzebane, by wydało plon.
ŚMIERĆ BOHATERSKA: Jako bohater w mitologii umiera Hektor, ginie w pojedynku z Achillesem, jako bohaterski obrońca ojczyzny, który jest gotów oddać za nią życie. Ginie na oczach innych obrońców, którzy z murów obserwują pojedynek. Jego ciało zostaje zbezczeszczone, co dodaje tragizmu śmierci tego patrioty, który nie wahał się oddać życia w obronie ojczyzny.
ŚMIERĆ - NAUCZYCIELKA: Utwór zawiera średniowieczne wyobrażenie śmierci. Jawi się ona Polikarpowi jako rozkładający się trup z kosą w ręku.
"Chuda, blada, żółte lice
Łyszczy się jako miednica;
upadł ci jej koniec nosa,
z oczu płynie krwawa rosa..."
Śmierć przechwala się swoją wszechwładzą nad ludźmi, zwłaszcza nad grzesznikami, których jako pierwszych "pozbawi żywota". Poucza Polikarpa, skąd się wzięła na świecie i jaka będzie jej rola w czasie sądu ostatecznego - będzie uniemożliwiała duszom ukrycie się przed gniewem Boga. Udziela mistrzowi ważnej nauki (nazywa go nawet "żakiem"): wobec śmierci wszyscy są równi, nikogo nie faworyzuje, nie uwzględni żadnych ziemskich zasług, każdy człowiek, który się narodził, musi umrzeć.
ŚMIERĆ - MIŁOŚĆ: Dla Tristana i Izoldy śmiercią jest łącząca ich miłość. Wiedzą, że to uczucie nie powinno ich łączyć, że nigdy nie będą mogli otwarcie cieszyć się swoją miłością. Moc napoju jest jednak tak silna, że wolą miłość-śmierć niż wyrzeczenie się uczucia: "Kochankowie obłapili się: w ich pięknych ciałach drgało pragnienie i życie. Tristan rzekł:
- Niech tedy przyjdzie śmierć.
I kiedy wieczór zapadł, na statku, który coraz chyżej pomykał ku ziemi króla Marka, związani na zawsze, pogrążyli się w miłości".
Historia Tristana i Izoldy jest bardzo smutna - kochali się, ale nie mogli żyć razem, ponieważ wszystko ich dzieliło: Izolda była żoną króla Marka, Tristan - jego najwierniejszym rycerzem. Miłość przyniosła im wielkie cierpienie. Próbowali się rozstać - na próżno. Zawsze do siebie wracali. W końcu niemal razem zmarli.
ŚMIERĆ - AKT ODDANIA SIĘ WASALA (RYCERZA) POD OPIEKĘ SENIORA (BOGA): Utwór ukazuje uwzniośloną śmierć rycerza średniowiecznego, zgodnie ze średniowieczną ars moriendi (sztuką umierania). Roland umiera na wzgórzu (podobnie jak Chrystus), pod sosną. Zdając sobie sprawę ze zbliżającego się końca, bierze swój róg oraz miecz Durendal i oddala się na wzgórek, aby tam dokonać żywota. Upada pod drzewem i traci przytomność.
Skrada się do niego Saracen, który chce mu odebrać jego oręż. Wtedy Roland budzi się z omdlenia i potężnym ciosem rogu sygnalizacyjnego (trąbki zrobionej z bawolego rogu) roztrzaskuje napastnikowi głowę. Przy tej okazji niszczy cenny przedmiot.
Podnosi się, blednie. Ostatnim wysiłkiem próbuje roztrzaskać o skałę swojego Durendala, by nie wpadł w ręce pogan (w gałce rękojeści miał ukryte relikwie świętych: Piotra, Bazylego, Dionizego, strzęp sukni Najświętszej Marii Panny). Wspomina swoje wcześniejsze przewagi, w których broń tak dzielnie mu służyła. Wymienia ziemie zdobyte dla swojego władcy, Karola Wielkiego. Niestety, twarda stal nie daje się złamać.
Czując zbliżającą się śmierć, pada na ziemię z głową skierowaną w stronę nieprzyjaciół, aby nikt nie pomyślał, że przed nimi uciekał. Wyciąga prawą rękę ku niebu w geście poddania się woli bożej, żałuje za grzechy, bije się w piersi.
Płacze, wspominając ukochaną Francję, króla i krewnych, modli się i prosi, aby Bóg zabrał jego duszę do nieba. Ofiarowuje Bogu swoją rękawicę (był to zwyczajowy gest w feudalizmie oznaczający oddanie się wasala w opiekę lennemu władcy), potem składa dłonie jak do modlitwy i umiera.
Na koniec zjawiają się z nieba aniołowie: Cherubin, Michał i Gabriel i unoszą jego duszę do Boga.
ŚMIERĆ UMOŻLIWIAJĄCA ODKRYCIE ZASŁUG ZMARŁEGO: Aleksy umiera jako żebrak w domu swojego ojca w Rzymie. W chwili jego śmierci biją dzwony we wszystkich kościołach w mieście, a wokół ciała dzieją się cuda - chorzy odzyskują zdrowie. Umarły święty trzyma w dłoni list, który może wyjąć jedynie jego żona, bo do niej był napisany.
ŚMIERĆ - ZABURZENIE NATURALNEGO PORZĄDKU ŚWIATA: Hamlet nie umie zabić, jest to dla niego zaburzenie porządku świata. To młody humanista, człowiek wrażliwy i delikatny, waha się przed popełnieniem zbrodni na Klaudiuszu, musi przybrać maskę szaleńca, by wreszcie zdobyć się na zabijanie, bo zabójstwo nie mieści się w hierarchii jego wartości. Mówi: "Świat wypadł z formy", przeżywa osobistą tragedię.
ŚMIERĆ - ZABURZENIE NATURALNEGO PORZĄDKU ŚWIATA: Zbolały ojciec nie potrafi zrozumieć śmierci dziecka. Dla poety - stoika, humanisty śmierć to naturalny koniec ludzkiego życia, umierają ludzie starzy, którzy doświadczyli radości i smutku życia. Nie mieści mu się w głowie, że śmierć może zabrać małe dziecko, że rodzice mogą stanąć nad grobem własnego dziecka. W obliczu takiej tragedii Kochanowski traci poczucie sensu istnienia, życia. Stwierdza:
"Opakeś to niebaczna śmierci udziałała
Nie jać jej, ale mnie ona płakać miała".
ŚMIERĆ - "NIEPOBOŻNA" (OKRUTNA), ŚLEPA SIŁA: Śmierć dziecka jest całkowicie pozbawiona sensu, śmierć to nie dowód porządku panującego na świecie, ale chaosu i zła, które rządzi na ziemi:
"Zgwałciłaś, niepobożna Śmierci, oczy moje,
Żem widział, umierając miłe dziecię swoje!".
ŚMIERĆ - ŚLEPA SIŁA, "PRAWO KRZYWDY PEŁNE": według Kochanowskiego śmierć dziecka to wielka krzywda, taka śmierć okalecza świat i bliskich dziecka, którzy tracą nadzieję, radość:
"O prawo krzywdy pełne! O znikomych cieni
Sroga, nieubłagana, nieużyta ksieni!".
ŚMIERĆ - DOBROCZYNNA SIŁA, DAJĄCA ODPOCZYNEK, UKOJENIE, PRZEDWCZESNA ŚMIERĆ - SIŁA UWALNIAJĄCA OD ZIEMSKICH TROSK: Tak o śmierci mówi matka Kochanowskiego w Trenie XIX:
(...) "ani się frasuj, że tak rana
Twojej ze wszech namilszej dziewce śmierć zesłana!
Nie od rozkoszyć poszła; poszłać od trudności,
Od pracej, od frasunków, od łez, od żałości,
Czego świat ma tak wiele, że by też co było
W tym docześnym żywocie człowieczeństwu miło -
Musi smak swój utracić prze wielkość przysady,
A przynamniej prze bojaźń nieuchronnej zdrady.
Czegóż płaczesz, prze Boga? Czegóż nie zażyła?
Że sobie swym posagiem pana nie kupiła?
Że przegróżek i cudzych fuków nie słuchała?
Że boleści w rodzeniu dziatek nie uznała?"
Śmierć to nagroda, szczególny dar Boga dla tych, których bardzo kocha (zwróć uwagę na znane powiedzenie: "wybrańcy bogów umierają młodo"). Urszula dzięki przedwczesnej śmierci odniosła same korzyści, jest szczęśliwa.
ŚMIERĆ - GEST POŚWIĘCENIA, GEST MIŁOŚCI: Grażyna decyduje się na poprowadzenie Litwinów do walki przeciw Krzyżakom, bo jej mąż zdecydował się zdradzić Litwę i zawrzeć sojusz z nieprzyjacielem. Kochająca żona postanawia działać w obronie honoru męża i szczęścia ojczyzny. W przebraniu księcia wyrusza na czele żołnierzy i choć walczy bohatersko, ginie. Jej śmierć to gest oddania i miłości. W podobnym geście Litawor, jej mąż, wstępuje na stos żony - to hołd, ofiara złożona jej bohaterstwu, a jednocześnie wyraz niemożności życia bez ukochanej.
ŚMIERĆ WZNIOSŁA: Jacek Soplica, ranny w bitwie z Moskalami, przeczuwa nadchodzącą śmierć i odbywa długą spowiedź w obecności swego brata - Sędziego oraz klucznika Gerwazego. Mówi o swojej wielkiej miłości do Ewy Horeszkówny i o okolicznościach zabicia Stolnika, a także o swej pokucie i walce w legionach. Pragnie uzyskać przebaczenie Gerwazego, swojego największego wroga, co mu się udaje. Jego śmierć zostaje uwznioślona, umiera jako narodowy męczennik, polski święty:
"Właśnie już noc schodziła i przez niebo mleczne,
Różowe, biegą pierwsze promyki słoneczne;
Wpadły przez szyby jako strzały brylantowe,
Odbiły się na łożu o chorego głowę
I ubrały mu złotem oblicze i skronie,
Że błyszczał jako święty w ognistej koronie".
ŚMIERĆ BEZSENSOWNA, ŚMIERĆ NIEPOTRZEBNA: Bohater noweli, stary człowiek, dawny emigrant, ginie z rąk żołnierzy, którzy dowiadują się od tchórzliwego kasjera, że jest on rosyjskim szpiegiem. To niepotrzebna, pozbawiona sensu śmierć. Smutna tym bardziej, że dotyka człowieka, który nie zasłużył na miano zdrajcy, nie tylko nie był szpiegiem, ale pomagał ubogim Polakom za granicą, chodząc nocami po śmietnikach i zbierając stare gałgany, które sprzedawał (stąd pochodziły pieniądze, o których inni myśleli, że są zapłatą za informacje na temat życia politycznego na emigracji).
ŚMIERĆ - POCZĄTEK NOWEGO ŻYCIA: Śmierć obrońców ojczyzny, uczestników powstania styczniowego została przedstawiona w kategoriach początku, nowego życia, które wyrośnie z ziarna buntu, walki o niepodległość. Orzeszkowa pokazuje ciągłość niepodległościowych idei. Następne pokolenia przejmą patriotyczne idee przodków i będą je kontynuować. Dlatego utwór nosi tytuł, który po polsku brzmi: Chwała zwyciężonym! Ich śmierć nie pójdzie na marne.
ŚMIERĆ UPIORNA, ŚMIERĆ MĘKA: Janusz Radziwiłł, potężny magnat, wojewoda wileński umiera na zamku oblężonym przez wojska konfederatów. Umiera samotny, słaby, opuszczony przez wszystkich, towarzyszy mu jedynie wierny żołnierz Charłamp. Jego śmierć jest ukazana jako męka, ktorą powodują wyrzuty sumienia, strach, upokorzenie. Wielki magnat, który spodziewał się odejść w glorii, umiera jako zdrajca, którego imię będzie odtąd napiętnowane tym mianem.
ŚMIERĆ HEROICZNA, BOHATERSKA: Wołodyjowski i Ketling umierają jak prawdziwi bohaterowie. Poświęcają się dla dobra ojczyzny. Decydują się wysadzić kamienieckie lochy i uniemożliwić Turkom zdobycie twierdzy. Wołodyjowski to żołnierz, mówi o śmierci prosto, bez patosu, oto jak żegna się z żoną:
"Po prostu powinnaś sobie powiedzieć: «Michał odjechał, prawda, że daleko, dalej jak stąd na Litwę, ale nic to! Bo i ja za nim podążę.» Baśka, no, cicho, nie płacz! Które pierwsze odjedzie, to drugiemu kwaterę przygotuje - i cała sprawa", "Co to doczesność! Dajmy, że ja już tam będę, aż tu ktoś puka do niebieskich podwoi. Święty Piotr otwiera; patrzę ja: kto? moja Baśka! Rety! o! to dopiero skoczę! o! to dopiero zakrzyknę! Miły Boże! słów w gębie brak! I nie będzie płakania, jeno wieczne wesele, i nie będzie pogan ni armat, ni min pod murami, jeno spokój i szczęśliwość! Ej, Baśka, pamiętaj: nic to!".
ŚMIERĆ BRUDNA, ŚMIERĆ OKRUTNA, ŚMIERĆ NIEZAUWAŻONA: Polski chłopiec, liryczny bohater wiersza, ginie jako jeden z wielu, przed śmiercią dla ojczyzny zostaje nauczony zabijania, musi patrzeć, jak giną inni, poznaje strach, ból. Zostaje upodlony, nauczony zadawać śmierć, skażony złem. Na wszystko musi się zgodzić jako żołnierz, a potem wyjść w pole i zginąć. Być może w chwilę przed śmiercią "pęka mu serce" w poczucie bezmiernej krzywdy, jakiej doznał w czasie "apokalipsy spełnionej".
ŚMIERĆ, Z KTÓRĄ NIE MOŻNA SIĘ POGODZIĆ: "Umrzeć - tego nie robi się kotu" stwierdza podmiot liryczny wiersza i chyba trudno o większy wyraz bezradności wobec czegoś tak nieuniknionego i ostatecznego, jak śmierć.
W tym wierszu kot mówi o swoim panu, który odszedł gdzieś i choć już długo na niego czeka, nie wraca. Kot bada mieszkanie, czuje, że stało się coś złego, niby nic się nie zmieniło, a jednak wydaje się jakby wszystko było inne. Ręka, która karmi, jest inna, wieczorem nie zapala się lampa, na schodach słychać kroki, ale to nie kroki ukochanej osoby. Kot przeszukał już szafy, półki i zakamarki domu, nawet złamał zakaz i porozrzucał papiery na biurku (pewnie jego właściciel przybiegał, kiedy kot niszczył książki lub dokumenty, więc zwierzę i teraz liczy, że człowiek się pojawi). Już nic więcej zrobić nie może, tylko spać i czekać. Kot marzy o tym, że pan się pojawi, a wtedy on powita go obrażony i nie będzie piszczał na jego widok z radości.
Zwierzę nie wie, co się stało, ale instynktownie czuje, że coś się zmieniło:
"Nic niby tu nie zmienione,
A jednak pozamieniane".
"Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła".
"Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma".
Kot jest w tej sytuacji bezradny. Zrobił wszystko, co mógł - przeszukał całe mieszkanie, zajrzał do szaf i pod dywan, nawet rozrzucił papiery. Teraz pozostało mu już tylko czekać. Obiecuje sobie, że "ukarze" niesfornego pana: kiedy ten wróci. Będzie szedł do niego "pomalutku / na bardzo obrażonych łapach". Zwierzę tęskni i wciąż czeka, bo kocha swego właściciela. Przeżywa jego śmierć, nie rozumie, że pan odszedł na zawsze.
Poetka wzruszająco opowiada o naszych - ludzkich - reakcjach na śmierć bliskich. I my - podobnie jak zwierzęta przywiązane do ludzi - stajemy bezradni wobec śmierci. Tęsknimy do bliskich, którzy odeszli, pragniemy się z nimi spotkać. Odczuwamy bardzo ich brak. Szymborska opisała wszystkie te uczucia, przypisując je kotu, uosobiła zwierzę. Wszystko po to, by pokazać uczucia i przeżycia ludzi po śmierci swoich bliskich.
śmierć zadawana - zło: Tematem wiersza jest niszcząca człowieka siła przemocy. W pierwszej zwrotce podmiot mówiący (któryś z biblijnych braci - Kain lub Abel) zaczyna opowiadać ich historię. Było ich dwóch, jeden był pasterzem, a drugi rolnikiem. Jeden z braci był silny, a drugi słaby.
W drugiej strofie osoba mówiąca stwierdza, że każdy z braci na swój sposób kochał Boga, jeden składał Mu w ofierze baranki, drugi płody ziemi.
W ostatniej strofie został opisany tragiczny koniec historii rodzeństwa. Jeden brat pozazdrościł drugiemu miłości Boga. Nie wiadomo, który pierwszy podniósł rękę na brata. Pokłócili się przy ołtarzu ofiarnym i słaby zabił silnego. Ich historia wciąż się powtarza. Ostatni wers wiersza brzmi: "I nie wiem dalej".
W wierszu K. Iłłakowiczówny to powtórzenie czasownika "Było" podkreśla nieodwracalność tragedii. Tego, co się stało, nie da się cofnąć. W poszczególnych strofach postacie zostały ukazane na zasadzie przeciwieństwa: Abel - Kain; jeden - drugi; baranki pasał - na roli robił; silny - słaby. Zastanawiające jest to, że epitet "słaby" odnosi się tu do Kaina "słaby silnego zabił". Przyjęło się uważać, że to Kain był silniejszy. To odwrócenie spojrzenia zmusza czytelnika do zastanowienia się nad przyczyną tragedii.
"Pokłóciliśmy się (...)
Abel? Kain?"
z tej wypowiedzi podmiotu wynika, że on sam nie jest pewny, kto sprowokował kłótnię, która doprowadziła do tragedii.
W ostatniej strofie, tuż po opisie zabójstwa "słaby silnego zabił" zmieniają się formy czasowników - z czasu przeszłego na teraźniejszy "To się powtarza... i nie wiem dalej". Dzięki temu tekst jest odbierany jako skarga, jakbyśmy słuchali opowieści Kaina tuż po tragedii.
Treść utworu odbiega nieco od znanej z Biblii historii braci. Tam przyczyna konfliktu była wyraźnie wskazana. To Kain był człowiekiem złym, zbrodniarzem. W wierszu Iłłakowiczówny nic nie jest pewne oprócz śmierci jednego z braci. Słowa kończące utwór mają też sens przenośny:
"Słaby silnego zabił... To się powtarza...
I nie wiem dalej."
odnoszą tekst do współczesności (czas teraźniejszy). Tragedia Kaina wciąż trwa. Ludzie walczą ze sobą, zabijają się z błahych powodów.
ŚMIERĆ POKONANA, NIEŚMIERTELNOŚĆ ARTYSTY: Wiersz jest monologiem, podmiot liryczny wypowiada się tak, jakby opisywał swój obraz - wykłada słuchaczom treść dzieła malarskiego. Mówi o tym, że:
- jest zima - śnieg, płynąca z wiatrem chmura świadczą o tym, że panuje mróz;
- dzieci ślizgają się na lodzie;
- widać psa z oberwanym uchem, gawrony kręcące głowami, człowieka z worem na plecach, z kominów sączą się dymy - ludzie przygotowują kolację;
- od strony lasu nadchodzą trzy kobiety z dużymi wiązkami chrustu, które wloką po śniegu; mają ciemne, przemarznięte twarze.
Podmiot liryczny w tym wierszu został jasno określony - jest nim malarz Piotr Brueghel, autor obrazów Zabawy zimowe, Ikar, Ślepcy i wielu innych. Jego malarstwo jest wyjątkowe ze względu na szczegółowość, przenikliwość malarza, jego wrażliwość na wszystkie elementy pejzażu.
Odbiorcą jest każdy, kto patrzy na obraz Brueghla. Malarz zwraca się do obserwatorów: "oczyma moimi patrzycie". Mówi także: "aż do mnie - wznosi się woń jadła", "widzę te trzy stare kobiety". Z jego słów wynika, że dzieło malarskie pozwala spojrzeć na świat oczami jego twórcy. Gdyby nie Brueghel, nikt z nas nie zobaczyłby "tych starych kobiet", ani "psa z uchem postrzępionym w bójce", nikt z nas nie poczułby nastroju zimowego zmierzchu w jakiejś wiosce, nikt nie wyobraziłby sobie zapachu kolacji przygotowywanej przez mieszkańców.
Poeta sięgnął po obiegowe motywy: dzieło, artysta, sztuka. Grochowiak jako autor wiersza próbuje pokazać relację, jaka zachodzi między dziełem sztuki, jego twórcą i odbiorcą. Jest to bardzo ścisły związek. W przypadku dzieła malarskiego obraz staje się miejscem spotkania twórcy i widza - dzieło staje się "wspólnymi oczami". Podmiot liryczny wiersza stwierdza: "oczyma moimi patrzycie" i ma rację. Dzieło sztuki pozwala artyście przetrwać. Choć malarz już nie żyje, jego spojrzenie wciąż staje się spojrzeniem wszystkich oglądających jego obrazy. Dlatego może powiedzieć: "Śmierci - pusty dźwięku" - artysta nie umiera, dopóki żyją jego dzieła.
śmierć - miłość: Tematem utworu jest męka nieszczęśliwie zakochanego mężczyzny. Zakochany został porównany do... trupa. Podobieństwa i różnice między nimi są zestawione na zasadzie kontrastu. Zaskakująca jest też sytuacja liryczna, w której adresatem wyznań zakochanego podmiotu mówiącego jest trup leżący na marach. Cały wywód podmiotu lirycznego (apostrofa) jest szeregiem antytez.
W pierwszej części zostały zgromadzone podobieństwa na zasadzie podziału każdego wersu na część zaczynającą się anaforą "Ty..." i część zaczynającą się od anafory "ja". Anafory i paralelizm w budowie składniowej wersu powtarzają się też w drugiej zwrotce, ale by uniknąć monotonii, poeta przydzielił każdej z "osób" jeden wers, a nawet pomiędzy trzecim i czwartym wersem zastosował przerzutnię. Podobieństwa między "bohaterami" wiersza ukazane są za pomocą wyszukanych metafor: trup leży zabity, zakochany jest też zabity w sensie metaforycznym, bo stracił chęć życia; jednego zabiła "strzała śmierci", drugiego "strzała miłości"; zmarły utracił krew, zakochany - rumieniec; trupa oświetlają świece, zakochanego - "płomień skryty". Jeden ma nakrytą żałobnym suknem twarz, drugi "zawarł zmysły w okropnej ciemności" (pogrążył się w smutku, rozpaczy). Trup ma "związane ręce", zakochany - "rozum łańcuchem powity".
W drugiej części wiersza poeta wylicza różnice między "bohaterami". Polegają one na tym, że ze zgonem łączy się spokój, chłód, brak czucia, perspektywa rozsypania się w popiół, natomiast sytuacja zakochanego jest kontrastowa: płacze, użala się, płonie i nie może przestać cierpieć. Cierpienia jego są wyolbrzymione (hiperbola), co podkreślają jeszcze inwersja wraz z przerzutnią w końcowych wersach:
"Ja się nie mogę, stawszy się żywiołem
Wiecznych mych ogniów, rozsypać popiołem".
W ostatniej zwrotce jeden wers mówi o trupie, dwa końcowe - o zakochanym. W sonecie tym, jak i w wierszu Cuda miłości, występuje metafora uczucia jako ognia, płomienia, "piekielnej śrzeżogi", "wiecznego ognia".
Za pomocą metafor podmiot liryczny wyraża rozdarcie, chaos, niepewność, napięcie, które przeżywa. Podmiot liryczny stał się żywiołem ognia, ale nie może rozsypać się w popiół. Jest to paradoks. Miłość jawi się w tym wierszu jako siła nieokiełznana, żywioł, któremu człowiek nie może nie ulec. Podmiot liryczny cierpi męki piekielne, ale jednocześnie przeżywanie miłości zbliża go do czegoś, co wieczne.
W trzeciej zwrotce powtarza się układ antytez z pierwszej:"ty - ja" w każdym wersie. Ozdabia ją porównanie: "Tyś jak lód" oraz wyszukany, o ostrym brzmieniu wyraz "śrzeżoga" (upał) połączony z epitetem "piekielna", które mają spotęgować wrażenie cierpień przeżywanych przez zakochanego.
Sonet Do trupa znakomicie oddaje ogrom cierpień, które są doświadczane przez zakochanego.