Rozdział trzydziesty siódmy w którym udowodniono, że Fileas Fogg nic nie wygrał dokonawszy tej wspaniałej podróży – co najwyżej swoje osobiste szczęście

 

Gdy dwadzieścia pięć godzin po przybyciu do Londynu Obieżyświatowi kazano powiadomić wielebnego Wilsona o ślubie, który miał się odbyć następnego dnia. O ósmej trzydzieści pięć wybiegł od duchownego i pobiegł do Fogga. Oznajmił, że nazajutrz była niedziela, a nie poniedziałek. Okazało się, że zyskali w podróży całą dobę. W dziesięć minut dzięki pomocy Obieżyświata Fogg był w klubie „Reforma”. Był na czas, więc wygrał dwadzieścia tysięcy. Fogg zyskał dobę, bo okrążał kulę ziemską poruszając się na wschód – szedł słońcu naprzeciw i z każdym dniem doba stawała się o cztery minuty krótsza. Dokładną godzinę wskazywał także zegarek lokaja. Rezultat finansowy podróży był nikły, gdyż podczas wyprawy wydał ponad dziewiętnaście tysięcy. To co zostało rozdzielił między Fixa i Obieżyświata, odliczając kwotę za gaz. Ślub Fogga i Audy odbył się dwa dni później – świadkiem był Obieżyświat. Największą nagrodą za przemierzenie świata wszelkimi możliwymi środkami lokomocji było dla Fogga poznanie i poślubienie najwspanialszej kobiety – Audy.