Odkąd sięgam pamięcią książki towarzyszyły mi każdego wieczoru. Zaraz po dobranocce były stałym elementem wieczornych tradycji. Uwielbiałam ciszę jak zapadała gdy układałam się do snu, spokojny głos mojej mamy i bajkowe historie wypełniające moją wyobraźnię. Przywykłam do książek wieczorową porą i uważam że są znakomitym środkiem na bezsenność. Gdybym miała wymienić te pozycje, które uważam za najlepsze na pewno na takiej liście znalazłaby się moja ulubiona książka "Granica" Zofii Nałkowskiej oraz "Zbrodnia i kara" Dostojewskiego. To książki które bardzo mnie zaciekawiły i chętnie do nich powracam. Uwielbiam także pozycje Whartona i Jonathana Carrolla. Jednakże większość osób uznaje książki jako stratę czasu. Uważają, że literatura jest dla intelektualistów, wybranego grona osób. W dzisiejszym świecie częściej wybieranym lekarstwem na sen jest telewizja. Nie trzeba przy tym męczyć swojego umysłu. Wystarczy patrzeć a gdy nadejdzie sen przycisnąć czerwony guzik i nastaje cisza. Książki wymagają skupienia. Trzeba pobudzić wyobraźnię to wiąże się z większym wysiłkiem. Wcale nie dziwi mnie pogląd większości ludzi, że telewizja jest łatwiejszym i być może lepszym lekarstwem na bezsenność. Myślę, że dla osób samotnych to także dobre rozwiązanie. Nie czują się wtedy tacy opuszczeni, nie muszą wsłuchiwać się w ciszę tak jak w przypadku czytania książek. Telewizja jest jakby drugim światem, który podglądamy. Tam toczy się wesołe życie. Obserwujemy losy bohaterów i z łatwością zapominamy o tym co otacza nas samych. Nie jestem przeciwnikiem telewizji. Osobiście bardzo chętnie oglądam filmy, śledzę perypetie ulubionych bohaterów w serialach. Jednak pomimo tego bardzo często sięgam za książki nawet wtedy, gdy mogę wybrać telewizję. Jest to dla mnie element rozrywki równie dobry jak film. Dzięki książkom mogę wiele się nauczyć, rozwinąć swoją wyobraźnię. Do snu wybieram książki szczególnie przeze mnie lubiane oraz te które bardzo mnie ciekawią. Są takie wieczory które poświęcam tylko na czytanie. Nie czuję kiedy mijają godziny. W miarę pogłębiania się w lekturę zapominam o rzeczywistości. Przenoszę się w zupełnie inny wymiar w którym wszystko jest fascynujące i tajemnicze. Uwielbiam takie książki, gdzie rośnie napięcie, gdzie nie można przewidzieć zakończenia i do ostatnich chwil śledzę z zaciekawieniem litery.
Od najmłodszych lat po książce przeczytanej na dobranoc mam zawsze ciepłe i kolorowe sny. Pomimo upływu lat wciąż chętnie sięgam po lekturę na sen. Nadal jest to dla mnie złoty środek nie tylko w samotne wieczory, ale także to doskonały sposób na chandrę. Nie jestem przeciwnikiem telewizji natomiast zachęcam do sięgania po książki nie tylko te, które mogą nas znudzić takie jak podręczniki szkolne, ale w szczególności po ciekawe pozycje.