Na wstępie swoich rozważań na temat: Roli człowieka w świecie, chciałbym odwołać się do tzw. antropologii filozoficznej, inaczej zwanej filozofią człowieka. Wydaje mi się, że przedstawienie głównych założeń nurtu, którego celem jest określenie funkcji człowieka w otaczającej go rzeczywistości, będzie odpowiednim wprowadzeniem w całość mojej rozprawy.

Antropologia filozoficzna (czy też filozofia człowieka), ukształtowała się w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku. Zapoczątkowali ją filozofowie niemieccy: Helmut Plessner i Max Scheller, których głównym dążeniem było pogodzenie empirycznych (czyli racjonalnych, naukowych, biologicznych) i humanistycznych teorii dotyczących kwestii: czym właściwie jest człowiek? Antropologia filozoficzna objawiła się jako próba określenia tego, co ogólnoludzkie oraz natury człowieka i wynikających z niej dążeń.

W swoich początkach, kierunek ten w dużej mierze czerpał z XVIII wiecznej filozofii Johanna Gottfrieda Herdera, który w jednym ze swoich esejów, traktujących o Pochodzeniu języka, przedstawił człowieka jako istotę ułomną i wybrakowaną. Według niego, ludzie to byty niedoskonałe, słabe pod względem biologicznym i dlatego wyróżnione ze świata zwierząt. Ich instynkty są niedookreślone, co powoduje niemożność określenia przynależnego im miejsca w świecie i ustawiczne poszukiwania tożsamości. Okazuje się, że natura (którą Herder nazywał: Złą macochą ) niewystarczająco wyposażyła człowieka w zdolności umożliwiające mu samodzielne przeżycie w nieprzyjaznej rzeczywistości. Dlatego właśnie potrzebuje on kultury, która jest swoistą kompensacją braków naturalnych. Taki pogląd zakładał odwieczną wzajemność relacji między naturą i kulturą.

Podstawą dla antropologii filozoficznej stały się właśnie owe relacje. Człowiekzwierzę ludzkie - rodzi się za wcześnie i bynajmniej nie jest gotowy do samodzielnego życia. Po urodzeniu wymaga bardzo długiej opieki ze strony matki, bez pomocy której nie jest w stanie ukształtować się w pełni. Natura ukierunkowuje go więc na rozwój kulturowy, przez co nie ogranicza do życia wynikającego z czystej biologii lecz czyni elastycznym i zdolnym do podejmowania decyzji.

Podobnie jak zwierzęta, człowiek ma poczucie własnych granic oraz indywidualnego centrum. Jednak w odróżnieniu od nich, dysponuje również samoświadomością. Według Plessnera i Schellera, pojawiła się ona jako wynik ujawnienia się w naturze ludzkiej zdolności spojrzenia na samego siebie "z zewnątrz" i ujrzenia konkretnego obrazu. Każdy człowiek jest ekscentrykiem (od łacińskiego ex - czyli "z zewnątrz"). Już w wieku dziecięcym jest poddawany niezwykle silnym zabiegom wychowawczym ze strony rodziców. Punkt kulminacyjny osiągają one w czasie trwania okresu dojrzewania. Nastolatek poszukuje własnej życiowej drogi, którą jest zmuszony wypracować w oparciu o poglądy funkcjonujące w jego najbliższym otoczeniu. Uczy się oglądać siebie oczami innych ludzi (antropolodzy określili to mianem: wchodzenia w oko matki), dochodzi do swoistego samo-uprzedmiotowienia. Widzimy więc, że zgodnie z tego typu przekonaniami, osobowość człowieka nie wynika z jego natury, lecz jest efektem identyfikacji z opinią na własny temat. Należy podkreślić, że owa "identyfikacja" nie jest aktem trwałym i podlega ciągłej modyfikacji, co staje się przyczyną rozwoju kulturalnego.

Kultura jawi się zatem jako zbiór auto-identyfikacji. Oko człowieka nie tylko obserwuje, lecz jest również twórcze. Z jednymi obrazami zgadzamy się, inne wywołują w nas sprzeciw. W efekcie konstruujemy swój wizerunek w zależności od indywidualnych potrzeb. Kultura jest "serią obrazów", podlegających ustawicznym przemianom. W odróżnieniu do natury, nieustannie ewoluuje i przybiera coraz to inne formy.

Zadaniem wszystkich elementów, wchodzących w skład kultury, jest przystosowanie ludzi do życia w naturze. Jednakże nie jest to proces skończony i zawsze pozostaje jakiś wątek niedookreślony. W tym właśnie tkwi źródło "dynamizmu kulturowego". Człowiek jest ciągle niezadowolony z roli, jaka zostaje mu odgórnie narzucona przez społeczeństwo. Nie czuje satysfakcji z obrazu siebie, gdyż nie jest on (i nie może być) naturalny.

Na drodze rozwoju antropologii filozoficznej ukształtowały się dwie teorie. Pierwszej przyświecają poglądy liberalne, według których człowiek może, a nawet powinien zmieniać kulturę i przekształcać pełnioną przez siebie funkcję. Drugą cechuje podejście tradycjonalne, uznające, że kultura jest wartością absolutną, determinującą ludzkie życie. Człowiek jest względem niej bezsilny i wszelkie próby majsterkowania są z góry skazane na klęskę. Ponadto, ich konsekwencją może być życie w nieznanym świecie, do którego nie jesteśmy przystosowani.

Jeżeli zastanowimy się dłużej nad postawami człowieka, ukazywanymi od zarania dziejów w utworach literackich, dojdziemy do wniosku, że podobne koncepcje (choć nie sklasyfikowane) pojawiły się już w czasach antycznych. W dziełach starożytnych twórców, człowiek jawi się jako istota, która za wszelką cenę stara się zmienić narzuconą jej rolę. Pierwsze księgi Starego Testamentu ukazują nam bunt człowieka wobec jego stwórcy i niemalże pragnienie zrównania się z nim. Adam i Ewa decydują się spróbować owoców z "drzewa świadomości", łamiąc w ten sposób jedyny zakaz dany im przez Boga. Wystąpienie pierwszych ludzi przeciwko prawom odgórnym, doprowadza ich do katastrofy. Zostają wygnani z raju i skazani na egzystencje w brutalnym świecie, pełnym zagrożeń ze strony dzikich zwierząt i rozlicznych chorób. Okoliczności, w których się znaleźli są przerażające i zupełnie niezrozumiałe. Trudno nie dostrzec tutaj podobieństwa z drugą teorią dwudziestowiecznej filozofii człowieka.

Zadaniem Starego Testamentu jest również zwrócenie uwagi czytelników na ludzi, którzy nie mogli znieść świadomości, że może istnieć ktoś potężniejszy od nich. Podczas lektury jednej z ksiąg staniemy się świadkami prac przy budowie olbrzymiej "Wieży Babel", której ostatnie piętra miały sięgnąć niebios. Jej konstruktorzy postanowili zaimponować Bogu swoim talentem i konsekwentnym realizowaniem przedsięwzięcia. Chcieli pokazać, że są w stanie stworzyć dzieło imponujące, porównywalne do cudów stwórcy. Niestety, i w tym wypadku ich działania zakończyły się fiaskiem. Rozgniewany Bóg zburzył wieżę, i doprowadził do pomieszania języków wśród jej budowniczych, wskutek czego już nigdy nie mogli porozumieć się ze sobą. Poznajemy kolejny przykład na sprzeciwienie się człowieka wobec struktury i funkcjonowania świata, które doprowadziło go do klęski.

W podobnym charakterze są również utrzymane fragmenty Nowego Testamentu. Chciałbym odwołać się do przypowieści o Synu Marnotrawnym. Została w niej zawarta historia człowieka, który miał dwóch synów. Wraz z nimi prowadził swoje olbrzymie gospodarstwo i wspólnymi siłami udało im się zdobyć wielkie bogactwo. Żyli w zgodzie z boskimi przykazaniami, byli życzliwi, uprzejmi i bardzo pomocni w stosunku do innych ludzi, mieszkających w tej samej wiosce. Gospodarz zatrudniał do pracy w swojej posiadłości wiele osób i cieszył się w okolicy ogromnym szacunkiem. Któregoś dnia, młodszy z synów, znudzony codzienną egzystencją, zapragnął nowych wrażeń. Udał się do ojca i poprosił do, aby spieniężył przynależną mu część majątku i udostępnił uzyskane w ten sposób środki, ponieważ chce wyjechać w egzotyczną podróż. Ten przystał na jego propozycję. Za kilka dni, młodzieniec wyruszył w drogę wyposażony w dużą ilość pieniędzy. W odwiedzanych przez siebie miejscach, przez kilka miesięcy żył w sposób bardzo rozrzutny. Pewnego ranka, okazało się, że jego sakiewka jest pusta. Odtąd zaczął cierpieć potworny głód i ubóstwo, najął się do pracy u bardzo okrutnego hodowcy świń, był ciągle bity i poniżany. Po wielu perypetiach i upokorzeniach, zdecydował się powrócić do domu ojca. Spodziewał się, że zostanie przyjęty w sposób obojętny i chłodny, jednak stało się zupełnie inaczej. Z okazji jego przybycia zorganizowano wielkie święto, trwające przez wiele dni. Podsumowaniem opowieści są słowa starego gospodarza: Był martwy, lecz powrócił do żywych. Przypowieść o Synu Marnotrawnym jest wieloznaczna i skojarzeniowa. Odwołuje się przede wszystkim do intuicji odbiorcy. W moim mniemaniu, symbolikę "podróży syna marnotrawnego" można z powodzeniem odnieść do poszukiwania przez człowieka własnego miejsca w świecie oraz do dążenia, mającego na celu przełamanie narzucanych konwenansów i obowiązujących norm. Młodzieniec pragnąc odmienności, podjął próbę określenia siebie w inny sposób i... przegrał z kretesem. Jednak bynajmniej nie odniósł porażki moralnej. Sytuacja, w której znalazł się przez swoje postępowanie, uzmysłowiła mu jakie są naczelne wartości w życiu człowieka.

Od początku swojego istnienia, człowiek dążył do podporządkowania sobie świata przyrody. Z czasem udało mu się ujarzmić każdy z ziemskich żywiołów: ogień, wodę, oraz powietrze. Od wieków są one powszechnie wykorzystywane w celu zapewnienia sobie życiowego komfortu, ogień stanowi doskonałe źródło ciepła, dzięki odpowiedniemu wykorzystaniu zasobów wodnych oraz powietrza, można uzyskać potężną energie elektryczną. Każdy z nich znalazł również zastosowanie w najróżniejszych dziedzinach życia. Obrazy pierwszych prób dominacji nad światem, odnajdziemy już w starożytnych podaniach i legendach, pochodzących z różnych miejsc naszego globu. Najpopularniejszym źródłem przykładów tego typu, jest mitologia grecka i rzymska. Doprawdy, trudno jest sobie wyobrazić, że ktoś może nie znać opowieści o Dedalu oraz jego synu Ikarze.

Dedal był człowiekiem wszechstronnie utalentowanym i bardzo pomysłowym. Wśród społeczności starożytnej uchodził za wybitnego konstruktora i wielkiego wynalazcę. Był zatrudniany przez licznych władców, nadzorował budowę pałaców, projektował inne pomieszczenia mieszkalne oraz gospodarcze. Pewnego dnia wynajął go do pomocy król Krety - Minos. Przez wiele miesięcy, Dedal wraz ze swoim synem Ikarem, przebywali pod jego rządami. Po skończonej pracy okazało się, że Minos nie ma zamiaru wypuścić ich poza granice swojego państwa. Bohaterowie zdecydowali się uciec, jednak okazało się to niezwykle trudne. Dedal postanowił opracować plan przedostania się na sąsiednią wyspę "drogą powietrzną". Po wielodniowych obserwacjach fizjonomii oraz zachowań różnorodnego ptactwa, udało mu się zbudować skrzydła, które przytwierdzone do rąk miały umożliwić latanie. Wystarczyło zaledwie kilka prób, aby mężczyzna wzbił się w powietrze. Z czasem skonstruował również parę skrzydeł dla Ikara i po udzieleniu mu niezbędnych nauk, którejś nocy niepostrzeżenie udało im się opuścić Kretę.

Podczas lotu obowiązywały dwie podstawowe zasady. Pierwsza dotyczyła niemożności zbytniego obniżania swojego pułapu, ponieważ parująca znad morza woda mogła doprowadzić do zamoknięcia skrzydeł i zwiększenia ich ciężaru, co spowodowałoby zbyt wolne poruszanie ramionami i upadek z wysokości. Druga przestrzegała przed zbytnim zbliżaniem się do słońca, ponieważ gorące promienie na pewno roztopiłyby spajający poszczególne pióra wosk pszczeli.

Upojony widokiem Ikar, nie zwracał uwagi na zagrożenia wynikające z nieostrożnego lotu. Co raz wzbijał się, to znów opadał zbyt nisko. Na nic zdały się napomnienia ze strony ojca. W pewnym momencie, skrzydła chłopca uległy rozwarstwieniu i pomimo starań ze strony Dedala runął do morza. Poniósł śmierć na miejscu.

Oto jaka kara spotkała Dedala za przezwyciężenie praw obowiązujących w naturze. Umiejętności mężczyzny sprawiły, że człowiek mógł latać niczym ptak. Jego radość, nie trwała jednak zbyt długo.

Wydaje mi się, że do zbyt swobodnego lotu Ikara można porównać działalność człowieka współczesnego. W dzisiejszym społeczeństwie coraz bardziej powszechne staje się przekonanie o "samowystarczalności". Ludzie za nic mają prawa naturalne, są nastawieni przede wszystkim na konsumpcję i zapewnienie sobie możliwie największych korzyści materialnych. Zachowują się tak, jakby cała planeta należała wyłącznie do nich. Drastycznie zmniejszyły się populacje różnych gatunków zwierząt, doszło do wyniszczenia lasów tropikalnych, w zastraszająco szybkim tempie kończą się niezbędne do życia surowce. Jeden z najsłynniejszych filozofów współczesnych: Hans Georg Gadamer, w jednym ze swoich znakomitych esejów dotyczących kondycji świata współczesnego, stwierdził, że znajduje się on w epoce olbrzymiej rewolucji przemysłowej, będącej następstwem niesamowitego rozwoju technicznego, którym rządzi jakieś "niełamalne" prawo "nieodstawania". Nikt nie zwraca uwagi na kryzys ekologiczny, wyczerpanie i zniszczenie naturalnych bogactw Ziemi. Trudno jest oprzeć się wrażeniu, że zostaliśmy wbrew naszej woli uwikłani w niezwykle trudną sytuację, na którą nikt nie ma patentowego rozwiązania i raczej każdy, kto choć trochę orientuje się w procesach politycznych i ekonomicznych zdaje sobie sprawę z tego, że zdążamy (my = ludzie) do strefy granicznej naszego życia i przetrwania.

Dla współczesnego człowieka nie liczą się żadne prawa naturalne, najmniejszego znaczenia nie mają również archetypy natury moralnej. Jego działanie determinuje przekonanie o własnej wyjątkowości i potędze posiadanych środków. Na plan pierwszy wysunęły się "możliwości", "konsekwencje" nie mają żadnego znaczenia. Człowiek jawi się jako "konstruktor" rzeczywistości, pan i władca wszelkiego stworzenia. Niektóre sceny wyjęte z codzienności, prezentują się niemalże jak ujęcia rodem z filmów fantastycznych. W ostatnich dziesięcioleciach doszło do powstania tzw. "Sztucznej Inteligencji" (z angielskiego: Artificial Intelligence, w skrócie AI), maszyn i oprogramowania zdolnego do rozwiązywania problemów w oparcie o naturalne rozumowanie istoty ludzkiej. We wszystkich większych państwach świata, masowo produkuje się systemy komputerowe wykazujące "zdrowy rozsądek" i dysponujące ogromną wiedzą. Podobno w ciągu najbliższych lat, maja pojawić się urządzenia zdolne do prowadzenia dialogu z człowiekiem.

Celem i przedmiotem badań specjalistów zajmujących się zagadnieniem AI stało się stworzenie maszyny, która byłaby zdolna do całkowicie niezależnego myślenia. Ludzie zachowują się więc tak, jakby chcieli odebrać ostatnią, przynależną naturze funkcję tworzenia określonych bytów. Badania nad Sztuczną Inteligencją rozwijają się obecnie w sposób niezwykle dynamiczny, a ich wyniki są wykorzystywane w wielu dziedzinach - opracowano min. nowatorski system rozpoznawania mowy i obrazów. Największe firmy produkcyjne z całego świata, masowo rezygnują z zatrudniania ludzi na stanowisko sekretarzy i sekretarek. Dlaczego? Ponieważ obecnie wykorzystuje się tzw. "pracowników wirtualnych". W większości są to programu typu: ChatBot, czyli komunikujące się w języku naturalnym.

ChatBot zachowuje się niemalże jak człowiek. Posiada osobowość indywidualną oraz dysponuje niezbędną wiedzą na temat celów i głównych założeń danej firmy. Ma nawet swoje własne zainteresowania i potrafi symulować nastroje i uczucia. Jeżeli jego rozmówca będzie zachowywał się w sposób niestosowny, natrętny czy wulgarny, upomni go i zakończy połączenie. Najciekawszy jest fakt, że ChatBot może uczyć się nowych pojęć, a także wzbogacać język, którym się posługuje. Najczęściej używa się go do:

  • odpowiadania na pytania związane z działalnością określonego przedsiębiorstwa;
  • oprowadzania po stronach internetowych i blogach firmy;
  • prezentowania i sprzedaży konkretnych produktów i usług oferowanych przez firmę;
  • przeprowadzania ankiet wśród potencjalnych odbiorców oraz wstępnych rozmów kwalifikacyjnych z osobami ubiegającymi się o pracę w przedsiębiorstwie.

Z jednym z polskich ChatBotów można porozmawiać na stronie internetowej: www.chatbot.pl

Kiedy myślę o sytuacji człowieka w dzisiejszym świecie, znajduje dla niej doskonały kontekst w słynnym filmie Matrix, wyreżyserowanym przez braci Larry'ego i Andy'ego Wachowskich. Jest to nakręcona z wielkim rozmachem opowieść o losach genialnego hackera Thomasa Andersona, ukrywającego się pod pseudonimem Neo. Mężczyzna na co dzień pracuje w koncernie Meta Cortechs jako programista komputerowy. Nie może oprzeć się wrażeniu, że rzeczywistość, w której przyszło mu żyć jest jednym wielkim kłamstwem. Nieoczekiwanie nawiązuje znajomość z tajemniczym Morpheusem, który obiecuje mu dotarcie do prawdy. W miarę rozwoju akcji filmu, dowiadujemy się, że społeczeństwo funkcjonuje w wirtualnym świecie, kierowanym przez inteligentne maszyny.

Czy jest to aż tak nierealne? Czy możemy być pewni, że stworzone przez nas roboty nie zbuntują się w przyszłości przeciwko nam? Wątpię...