Kiedy stworzonko nie miało imienia, uważało, że „nic nie było prawdziwe”. Wydaje mi się, że nie wiedziało, kim jest. A kiedy ktoś nie wie, kim jest, to także nie wie, w jaki sposób ma żyć, aby być szczęśliwym. Dlatego stworzonko było nieśmiałe i nieszczęśliwe. Włóczykij nadał mu imię i wtedy przestało być po prostu „stworzonkiem”. Razem z imieniem zyskało jakby osobowość. Stało się wesołe, pełne energii, zaczęło zmieniać swoje dotychczasowe życie.
Być może swoje uczucia opisałoby tak: „Jestem teraz bardzo szczęśliwy! Wreszcie jestem naprawdę kimś! Na świecie jest mnóstwo małych stworzonek, ale tylko jeden Ti-ti-uu. Jestem niepowtarzalny! Wreszcie mogę żyć naprawdę, a gdy ktoś mnie zapyta, jak mam na imię, mogę powiedzieć: Jestem Ti-ti-uu!”.