Zastanawiam się, co byłoby gdyby Mały Książe trafił w obecnych czasach na naszą planetę. Ziemia z pewnością zaciekawiłaby go, ponieważ w znacznym stopniu różni się od jego miejsca zamieszkania. Na co jeszcze zwróciłby uwagę?
Wszystko zależy od tego, w którym konkretnie miejscu znalazłby się. W wielkim mieście, wśród ulicznego tłoku i ogromnego hałasu czułby się nieswojo. Byłby zdezorientowany plątaniną autostrad i dróg. Zagubiony, pozbawiony pomocy mógłby szybko podjąć decyzję o powrocie. Z pewnością nie spodobałby mu się samochody pędzące z oszałamiającą prędkością. Jego entuzjazmu nie wzbudziłyby te ludzkie wynalazki, które wprowadzają chaos we wszechświecie. Zdumiałby się zapewne, jak wiele osób w ogłupiającym pędzie troszczy się o dobra materialne, zdobycie kolejnego lepszego samochodu itp. Niektóre sprawy z pewnością przytłoczyłby go. Nie rozumiałby zawiłości polityki i gospodarki. Jednak, co najistotniejsze, miałby ogromne problemy ze znalezieniem prawdziwego przyjaciela. Ludzie zajęci swoimi sprawami, wiecznie zagonieni, nie mieliby dla niego czasu. Trudno byłoby w takich warunkach kogoś "oswoić". Pewnie mały wzrostem bohater zginąłby szybko z pola widzenia, chyba, że jakieś rozsądne, bystre dziecko zdołałoby go dostrzec.
Wizyta na planecie Ziemia szybko by się skończyła. Mały Książe wyjechałby stąd z pesymistycznymi wnioskami. Nie byłby w stanie zrozumieć, dlaczego ludzie niszczą środowisko naturalne, wycinają drzewa, zanieczyszczają wodę i powietrze. W jeszcze większym stopniu nie znalazłby wyjaśnienie, dlaczego tak mało jest miłości między poszczególnymi mieszkańcami Ziemi. Chociaż mają do dyspozycji telefony, Internet to nie potrafią się porozumieć. Co więcej mają problemy ze znalezieniem prawdziwych przyjaciół.