Początki elektroterapii miały miejsce na długo przed powstaniem grupy AC/DC. Już w Starożytnym Rzymie lekarze używali drętwy, czyli elektrycznej płaszczki. Rybę tę wystarczy pogłaskać, żeby przekonać się o jej leczniczych właściwościach. Pod koniec osiemnastego wieku makabryczny francuski patolog używał prądu do przywracania pulsu w ciałach pozbawionych głowy. 

Materiałów do eksperymentu miał pod dostatkiem, gdyż wokół szalała Francuska Rewolucja. Niedługo później odkryto że zatrzymane serce w ruch wprawia nie tyle wstrzykiwanie w nie leków, a sam fakt nakłucia go igłą. Niestety, pierwsze zewnętrzne maszyny bezustannie groziły porażeniem i wymagały by pacjent był ciągle podłączony do gniazdka. No a po kątach mówiło się nawet, że to szatańskie sztuczki. 

"Wynalazki, które zmieniły świat": Zero na INTERIA.TV.

W 1956 roku Wilson Greatbatch chciał nagrać rytm serca. Spartolił jednak budowę urządzenia, które po wszczepieniu wysyłało impulsy elektryczne, zamiast je odbierać. Zupełnie przypadkiem stworzył coś, co symuluje i stymuluje bicie serca. Już dwa lata później w Szwecji wszczepiono pierwszy wewnętrzny rozrusznik. Pacjentem był Arne Larsson, który w swoim życiu miał zamontowane aż 24 rozruszniki. Zmarł on całkiem niedawno, dożywając 86 lat, i wyobraźcie sobie z przyczyn zupełnie niezwiązanych z sercem. I tym samym przeżył on zarówno faceta, który wynalazł rozrusznik, jak i chirurga, który mu go wszczepił. 

Obecnie wynalazki Wilsona Greatbatcha ratują życie trzech milionów ludzi, a przy tym konsumują łącznie niewiele więcej energii, niż urządzenie, na którym Ty teraz oglądasz nasz program. Ciekawe co nie?

Głodny wiedzy? Sprawdź co zmieni świat w kolejnym odcinku już za tydzień. Do zobaczenia!